parking

bedzie musial sie faktycznie przerzucic skoro blondyny nie gwarantowaly dawac tego co chcial.
nie xd
thomas nie mial okazji nauczyc sie jak ogarniac swoje uczucia xd dopiero jo zmuszala go do wychodzenia poza strefe komfortu i zle sie to skonczylo.
spodziewal sie, ze nie ujdzie mu to gladko i jo w koncu wygarnie mu co mysli. zasluzyl na to i teraz mogla miec satysfakcje, ze sprawila by poczul sie gorzej. musiala  wierzyc, ze tak bylo bo nie mial zamiaru pokazywac tego. serce podeszlo mu do gardla gdy stawiala warunki. sam do tego doprowadzil i chcial zeby to co miedzy nimi bylo sie skonczylo, ale kiedy to stalo sie realne poczul naprawde jak bardzo zjebal. tak dobrze udawal, ze mu nie zalezy, ze nie zdal sobie sprawy, ze czesc niego miala nadzieje, ze beda w stanie to naprawic. chwile milczal, probujac przetworzyc jej slowa. odwrocil wzrok i odchrzaknal. zrobilo mu sie niedobrze i mial wrazenie, ze nie bedzie w stanie w ogole odpowiedziec. musial przypomniec sobie, ze i tak bylo za pozno zeby cokolwiek naprawiac. wywalil papierosa na ziemie i przydepnal go butem. tak jak zdeptal relacje z jo xd widac bylo, ze bije sie z myslami. - tak, panno wilson - ledwo mu przeszlo to przez gardlo. nie potrafil utrzymac chlodnej postawy i pogla zobaczyc w jego oczach smutek, ale na to bylo juz za pozno, ups.

na szczęście było dużo takich, które może tylko przelecieć. dobrze, że jak na swoje lata prezentował się zacnie xd
może lepiej by było jakby jednak nie ogarniał dalej uczuć skoro ranił tym innych!
jo nie spodziewała się, ze mu wygarnie, ale uczucia były w niej tak silne, że nie mogła się powstrzymać. przed andersonem uciekła do afryki, ale w tej relacji na tyle dojrzała że chciała temu wszystkiemu stawić czoło!
bez stawiania warunków jo nie mogłaby normalnie funkcjonować, a musiała funkcjonować w środowisku, w którym jednak się pojawiał więc wydawało jej się, że łatwiej będzie kiedy będą dla siebie praktycznie obcy. jej też ledwo przeszło wszystko przez gardło, nie znała ukrytych motywów i nadziei thomasa, ale nawet jeśli by je znała to nie wiem czy zlitowałaby się nad nim. to ona musiała czuć się dobrze, a nie mogła tak się czuc kiedy patrzył na nią tak jak zawsze kiedy spędzali razem czas! ten smutny wzrok też nie pomagał bo go dostrzegła, nawet chwilę się zawahała czy nie powinna wszystkiego odwołać i rzucić się na niego mówiąc, że bardzo tęskniła (bo tak było), ale odgoniła zaraz te myśli przypominając sobie jak brutalnie ją potraktował! - wspaniale, dobrze że się zrozumieliśmy - uciekła wzrokiem gdzieś w bok żeby nie zobaczył, że jej też było przykro. to był dobry moment żeby uciec bo nie wiadomo ile wytrzymałaby dalej w takiej twardej postawie przed nim! poszła na obiad, ale nie była w stanie niczego tknąć bo żołądek zamienił jej się w supełek z nerwów.

wrocil do pracy bo tylko to moglo go teraz uratowac przed mysleniem o jo. jego najwieksza kara bylo to, ze nawet nie mogl sie narabac pozadnie i zapic uczucia xd

wsiadł do samochodu po pracy, ale jego stary rzęch nie chciał odpalić.

wjechał w złą ulicę i musiał na parkingu zawrócić wycofywał z randomowego miejsca parkingowego, ale za mocno wcisnął mu się gaz więc wjechał w tył innego samochodu stojącego na przeciwko. ciekawe czyjego xd

no ciekawe! arnold był kiepskim kierowcą, ale nie spodziewał się stłuczki, tym bardziej na parkingu... tym bardziej jak nawet nie ruszył z miejsca xd potrząsnęło nim i odwrócił się, żeby spojrzeć, co się wydarzyło. nie było zagrożenia życia (chyba że gus się na niego rzuci xd), więc wyszedł, żeby sprawdzić zniszczenia. nie był wkurzony, był raczej załamany. będzie mógł się pożegnać z autem, bo już się nie opłacało go naprawiać.

haha, to prawda. stłuczka stojąc w miejscu była dość niespodziewana, ale jednak! w st. albans wszystko możliwe!
może był jeszcze blisko ściany uniwerku i przodem walnął w nią xd to było zagrożenie życia xd plus faktycznie nie było co złoma naprawiać. gus pewnie jeździł autem rodziców więc będzie musiał sie tłumaczyć! chciał wysiąść z auta, ale zapomniał że ma zapięte pasy więc zanim wysiadł arnold mógł zobaczyć jego czuprynę. wychylał się próbując na siłę wysiąść i w tym momencie nacisnął guzik od pasów i z niego wypadł. na szczęście nie stracił żadnych zębów xd - o nieeeeeeeeeeeeeeeeee - jęknął. może aż mu włosy deba stanęły xd

przyglądał się w pierwszej kolejności zniszczeniom auta. stłuczka wydawała mu się niegroźna dla zdrowia, ale kiedy kierowca drugiego samochodu tak się szarpał, to jednak przestraszył się, że może coś mu się stało. zamiast tego zobaczył gusa, jak sobie nie radzi z życiem. szkoda, żeby stracił świeżo wstawione zęby xd
- wszystko w porządku? - podszedł bliżej niego. zachował spokój w tej sytuacji, choć mógł już krzyczeć na gusa, że mu rozwalił auto. trochę zaczął podejrzewać, że mógł to zrobić specjalnie. ostatnio w muzeum zachowywał się podejrzanie. nie wiadomo, co takiemu strzeli do głowy.

gus nigdy sobie nie radził z życiem, dziwne że nie stracił tym razem palców przytrzaskując sobie je drzwiami samochodu xd
przygładził włosy i nerwowym tonem z lekką domieszką śmiechu zaczął - o cześć chłopaku ivy - to zapamiętał, nie jego imię - wszystko w porzadku? dlaczego miałoby nie być? tutaj się wyklepie - zażartował dotykając jego auta. dziwnie się zachowywał, ale to dlatego że jego tata na pewno się o wszystkim dowie.

- arnold - poprawił go, wchodząc mu w słowo i myslał, że to się rozumie samo przez się, że nie jest chłopakiem ivy. w tej chwili dla niego ważniejsze było skupić się na samochodzie. - cieszę się, że dopisuje ci humor - zmierzył go wzrokiem. gus zawsze przy nim dziwnie się zachowywał, więc myślał, że to jego standardowe zachowanie. wyciągnął z auta torbę, a z niej notes i długopis. - załatwmy to szybko, wpisz tu swoje dane ubezpieczeniowe - poprosił. gus ostatnio cały czas ma przypały i tata musi go ratować, niedługo rodzice go wyrzucą z piwnicy xd nic dziwnego, że ucieka do kornwalii.

- arrrrrnieee - wskazał na niego - ziomuś - dalej żartował ze stresu i to podwójnego. rozbite auto i chłopak ivy. nie zrozumiał jegoi aluzji z imieniem xd
gus zawsze się dziwnie zachowywał, ale czasami to było urocze, a czasami creepy. za dużo czasu spędzał z dzieciakami!
- jasne, tak zróbmy - zaczął wpisywać, ale ręce mu się trzęsły i w mózgu mu parowało, pewnie wpisał zły numer ubezpieczenia i arnold uzna, że chce go oszukać xd fakt, miał często przypały z ojcem.

uśmiechnął się do niego jednokącikowo, chociaż te zaczepki niezbyt mu pasowały.
- aż tak dobrze się nie znamy - zauważył. mówił spokojnie i nie oceniał dziwności gusa. miał brata z autyzmem, więc był wrażliwy na te kwestie. już myślał, że z gusem jest coś nie tak xd - oprócz tego, że nasze auta miały bardzo bliskie spotkanie - no i oprócz tego, że obojgu podobała się ta sama dziewczyna. cierpliwie czekał, aż wypisze swoje dane. wierzył w jego uczciwość. jeszcze xd za dwa dni będzie inna gadka.

nie wiedział jak inaczej zareagować bo nigdy nie konkurował z innym, większym samcem o dziewczynę. tak, w tym przypadku to arnie był samcem alfa.
- no tak, no tak - zreflektował się i pokiwał pokornie głową. haha, jeszcze się okaże że gus przypadkiem dogada się z jego bratem xd - oj tak, zupełnie jak - miał powiedzieć 'ty i ivy' ale się powstrzymał - jabłko i ziemia - palnął bez sensu i skończył wypisywać więc podał mu kartkę. haha, za dwa dni na szczęście bedzie gdzie indziej xd

arnold też czuł się przy nim jak samiec alfa, bo gus wcale nie pomagał sobie swoim zachowaniem. poza tym to, że jakaś dziewczyna była zainteresowana insektami, obudziło w nim nowe rzeczy xd
- dzięki - przebiegł wzrokiem kartkę. wszystko wyglądało na dobrze wypisane, ale pewnie nawet numer telefonu podał do przedszkola zamiast do siebie. arnold będzie myślał, że sobie robi z niego jaja. arnold naiwnie pomógł mu jeszcze z jego samochodem, bo widział, że gus jeszcze się nie otrząsnął do końca. a potem wracał na piechotę do domu.

no gdzie indziej mogliby się spotkać? siedziała na przedniej masce jego gruchota i czekała aż łaskawie się zjawi. chciała odebrać buty które zostawiła po imprezie. oczywiście mogła z nim pogadać, albo zapytać czy w sumie dalej jej wozi, ale po co? logika jak zawsze xd rozglądała się i jarała papieroska, nowością było to że nawet czytała jakąś książkę, którą polecili jej na zajęciach więc wyglądała na skupioną xd

skończył pracę i leniwie kierował się w stronę parkingu, spalając po drodze papieroska. oczywiście zdziwił go widok długich nóg na masce jego gruchota, szczególnie kiedy rozpoznał ich właścicielkę.
- znowu potrzebujesz podwózki? - spytał raczej obojętnym / dokuczliwym tonem i otworzył drzwi ze strony pasażera, żeby wrzucić na siedzenie swój neseser.

pewnie sprawdziła kiedy kończy nawet żeby nie czekać dwie godziny jak idiotka na tym parkingu. a i tak zapewne się naczekała bo pewnie arnie zagapił się na insekty albo motywował jakiegoś zdolnego studenta czy coś.
nawet łaskawie na niego spojrzała i zamknęła z impetem książkę kiedy się odezwał - masz coś mojego - oznajmiła. to na pewno nie było jej serce hehe.

dobrze, że miała książkę i mogła się czymś zająć. oczywiście to, że była pochłonięta lekturą, nie umknęło uwadze arnolda, ale mimo jej ostatnich pijackich wyznań nadal nie dawał jej benefit of the doubt.
- okej? - popatrzył na nią pytającym wzrokiem i zamknął drzwi auta. nawet się nie zorientował, że woził jej buty. nikogo nie woził gruchotem, to nie miał kto zauwazyć.

pewnie to że czytała go nakręcało podświadomie, ale był na tyle na nią wkurzony że nie mógł się do tego przyznać. za bardzo go zraniła ups.
czyli buty jeździły w tą i z powrotem. mira się zorientowała się że ich nie ma dopóki ostatnio nie chciała ich założyć. też niezły ogar, wyobrażam sobie że nie była pedantką więc miała burdel w swojej szafie.
- buty? - zerkneła na niego z uniesioną brwią - czarne, zamszowe, do łydki, na słupku? - pewnie arnie nie ogarniał co do niego mówi i co to słupek xd

jasne, że go to nakręcało, ale nauczył się już, że musi się od niej odgrodzić od niej wysokim murem.
- czemu miałbym mieć twoje buty? - zmarszczył czoło. chwilę mu zajęło połączenie wszystkich faktów i uprzytomnienie sobie, że ostatnio wracała bez butów. - jeśli ich nie zabrałas, to nie wiem, gdzie są. może zostaly na imprezie - wzruszył ramionami. nie chciał współpracować.

z różnym skutkiem mu to wychodziło xd jej też zresztą xd
obserwowała jak dojrzewa w nim ta informacja - tak, byłam pijana... dziękuje za przypomnienie - skinęła głową - ale pamiętam, że wsiadałam z tymi butami, a teraz ich nie mam, wniosek - klasnęła i pokazała na niego - ty musisz je mieć - uniosła kącik ust ku górze - przyznaj się, jesteś fetyszysta i lubisz kobiece buty - już go oskarżała żartobliwie o zboczenia.

dopiero niedawno się nauczył i dlatego teraz przyjmował od razu postawę obronną. nie zamierzał dawać się dłużej wodzić za nos!
- dobrze wiedzieć, że coś pamiętasz z tej nocy - wytknął jej. nie będzie mogła udawać, że nie pamięta swoich wyznań, skoro przyznała się, że pamięta jakieś inne szczegóły. nie podobały mu się te oskarżenia. - tak, odwożę wszystkie pijane dziewczyny w mieście i podbieram ich buty - mruknął ironicznie i otworzył tylne drzwi. pokłonił się, wykonując zapraszający gest szofera. - proszę bardzo, możesz ich poszukać - pozwolił jej zanurkować w samochodzie. może chciał popatrzeć, jak się wypina xd

czyli metody miry już nie działały, teraz jedyną słuszną metodą byłoby bycie szczerym ups.
- na serio będziesz mi wypominać że upiłam się wtedy? - zachowywał się jakby był jej chłopakiem - jakbyś ty nigdy nie przeholował - nie widziała go aż tak pijanego, choć widziała go w piżamie pod barem jak stracił pracę więc uznała, że tak... kiedyś na pewno przesadził z alko - wiedziałam, że to ty! - wskazała na niego palcem, bo wydawało jej się zabawne że arnie kradłby buty dziewczynom, szczególnie że po pierwsze mało dziewczyn się nim interesowało, a po drugie on sam interesował się małą ilością dziewczyn xd - świetnie, dziękuje - i dokładnie to zrobiła... zanurkowała, a że miała obcisłe jeansy to arnie mógł sobie popatrzeć - coś jest pod siedzeniem i nie jest to zdechłe zwierzątko - tylko zapewne jej buty który nie wyjdą z tego bez szwanku.

przekonał się, że umie być szczera, ale tylko po pijaku. nie liczyło się.
- jedyną osobą, która o tym mówi i świruje na tym punkcie, jesteś ty - powiedział spokojnie, ale dobitnie. wiedział, że mira już się boi, że będzie jej wypominał, co mówiła. nie sugerował nawet, że była pijana i to ona od razu zaczęła się wkurzać. kto tu przyjmuje postawę obronną xd dobrze, że nie widziała go jak spalił podejrzane zioło viv w kornwalii. ugryzł się w język, choć miał ochotę wytknąć jej, że on nigdy nie przeholował na tyle, żeby wyznawać jej rzeczy, których potem się wypierał. - tak, wydało się - powiedział bez entuzjazmu, nie podejmując jej żarcików. specjalnie się dystansował, bo jeśli dałby się wkręcić, to zaraz znowu latałby za nią z sercem na wierzchu. nie mógł się powstrzymać i zerknął w stronę jej wypiętego tyłka... oczywiście tylko po to, żeby skontrolować, czy udało jej się znaleźć buty. - to wyciągaj, spieszę się do domu - pospieszał ją. zaraz miał lecieć jego ulubiony teleturniej do kotleta.

może miała trust issues i nie potrafiła mu wprost na razie tego powiedzieć? nie widział drugiego dna tylko robił z niej zimną sukę xd
- no jasne, bo ty jesteś chodzącym ideałem, a tylko ja chodzę i nakręcam się - podobnie jak on nie była do niego mile nastawiona. głównie dlatego, że zlał ją dla ivy. tak odczytywała to jako zlanie, a nie jako postawę obronną arniego. nie była w stanie przyznać się sobie że bawi się jego uczuciami i że jej niepewność jednocześnie rani biedne serce arnolda - próbuję.... - jęknęła mocując się z butami, ale nie wyszlo. nawet nie specjalnie ten tyłek wypinała tylko faktycznie skupiła się na zadaniu - może ty to zrobisz - wyszła w końcu z samochodu prawie włażąc na niego, ale zamiast tego tylko położyła dłoń na jego ramieniu żeby nie stracić równowagi - skoro się śpieszysz - skinęła w stronę samochodu. może go na jakaś schadzkę zapraszała xd