garden centre

patrick też go zauważył, ale czytał ceny choinek i nie skumał niezręczności więc przywitał się - cześć blake - machnął do niego - też szukasz choinki? - tiffy ostatnio go broniła więc uznał, że będzie dla niego jednak miły! - jestem tu z tiffany - chciał na nią pokazać, ale ukryła się wśród brzydkich drzewek xd

Blake I tiffy pasuja do siebie awkami a Patrick uwaznie obserowuje xd
zauwazyl, ze Tiffany poszla sie schowac wiec ulzylo mu bo myslal, ze Patrick tez nie bedzie chcial z nim rozmawiac. w sumie lepiej ze byl mily niz mial na niego naskakiwac. - czesc - wysilil sie na usmiech. - chyba jest zajeta - spojrzal w strone zdechlych choinek.

patrick pilnuje xd ciekawe komu blake daje takie prezenty xd
zauważyła, że patrick zagaduje blake'a i chciała go przed tym powstrzymać, ale było za późno. przez to trochę spanikowała i zaczęła się kręcić wokół tych drzewek i nagle wszystkie zaczęły lecieć jak domino na podłogę, ujawniając ukrytą tiffy.
- ups - próbowała podnieść jedną, ale igły jej się wbijały w dłonie.

nie sądziłam, że blake ma cokolwiek świątecznego xd
tiffy jak słoń w składzie porcelany haha.
patrick starał się dostosować do ich relacji, ale widać nie był na bieżaco - zaraz ją zawołam - już miał za nią krzyczeć, ale wtedy poleciały choinki. westchnął i zerknął na chłopaka - pomożesz mi? - widział ta nieporadną siostrę pośród choinek jak próbowała je podnieść, aż błagała o pomoc xd ruszył więc i zaczął podnosić choinki - nic się nie stalo - zapewnił ją. nie wiedział jak zareaguje.

moze Esther xd ma jakies zdjecia z mikolajem albo jak byl przebrany do snl xd
- nie chce wam przeszkadzac w zakupach - probowal zatrzymac patricka przed wolaniem tiffy. wyraznie szukal wymowek skoro to Patrick zaczepil go. stal I sie gapil, ale pytanie chlopaka go obudzilo. - ok, tak, juz - byl troche zamotany I chwycil choinke, ktora trzymala tiffy.

jeszcze się okazuje, że blake ma więcej świątecznych zdjęć niż inni xd
tiffany wróciła juz w stu procentach do swojego starego stanu jeśli rozrabiała naokoło i robiła przypał xd
- mam nadzieję, że nie każą nam za wszystkie płacić - zaśmiała się niezręcznie do brata. choinek nie dało się potłuc, ale mogły wszystkie igielki polecieć, jeśli to były takie brzydkie choinki xd zawiesiła się jak blake złapał tę samą choinkę co ona i teraz podnosili ją wspólnie w takim samym stylu jak blake jadł jej cukierka z ręki. - cześć - odezwała się dopiero jak postawili choinkę. niezręczność było czuć na kilometr.

z tego co kojarzę to esther miała sporo zimowych xd nawet dla will się jakieś znalazły xd
- nie sądzę, są całe - podniósł kolejną choinkę i obejrzał. wyglądała na całą. jakby musieli kupić wszystkie to mieliby podwórko wypełnione choinkami! nie zwrócił uwagę na to, że jest niezręcznie bo chciał ogarnąć wszystkie choinki - no i spotkałem blake'a - wskazał na niego nagle, jakby tiffy już nie zauważyła xd

ma kilka, ale nie nadaja sie za bardzo na awki xd
to dobry znak, ze rozrabiala xd
Blake nie zrecznie znowu patrzyl na tiffy bo sie zacial. wyobrazam sobie jak Patrick zdazyl pozbierac wiekszosc choinek zanim oni odlozyli ta jedna xd - czesc - odpowiedzial odsuwajac sie od niej. - tak, tak wlasnie bylo - zasmial sie niezrecznie.

esther po prostu zmienia czapkę na awku xd ewolucja od wakacyjnej chustki na głowie xd
patrick ogarnął wszystko naokoło, a tiffy i blake byli we własnym świecie w zwolnionym tempie xd
- fajnie - skomentowała i właściwie olała obecność blake'a i przeniosła wzrok na patricka. - pospieszymy się? mama chciała jeszcze dzisiaj upiec pierniki - zaangażowała się w świąteczne przygotowania, żeby nie zastanawiać się znowu nad swoją relacją z blake'm.

esther nie ma w sobie ducha świąt!
na pewno poskładał wszystkie choinki zanim oni ogarnęli tą jedną. tak się na tym skupił, że nie ogarnął jak się na siebie patrzą - jasne, to weźmy tą - wskazał na jedną z choinek i pewnie tiffy żeby szybciej uciec przytaknęła xd - musisz kiedyś do nas wpaść na pierniki - już zapraszał blejka żeby było bardziej niezręcznie, na szczęście bez konkretów żadnych. misja udana bo wrócili do domu z choinką xd

a mogla udekorowac swoja przyczepe. od razu milej by sie mieszkalo xd
zgodzil sie zeby isc na pierniki, ale pozalowal potem bo znowu czul presje xd

byl po rozmowie o prace, ale nie czul sie pewnie bo nie zna sie na roslinach. przygladal sie roslinkom i zastanawial sie czy romy by sie jakas spodobala.

madeline znudził się świąteczny wystrój i wysłała annie po nowe kwiaty. 
- ta jest bardzo prosta w utrzymaniu, wystarczy podlewać raz na dwa tygodnie - wskazała na jakąś roślinkę, na którą patrzył andy. myślała, że może szukał zastępstwa za rybki.

spojrzal na nia i usmiechnal sie lekko. - znasz sie - stwierdzil fakt i chwycil doniczke zeby blizej sie przyjrzec roslinie. - myslisz, ze romy by sie spodobala? - obracal doniczke. myslal, ze annie dobrze mu doradzi.

- zabiłam już tyle roślinek, że wiem, które są bezpieczne - powiedziała mu tonem zdradzającym tajemnicę. uśmiechała się wesoło do andy'ego, ale na jej twarzy pojawił się grymas na sam dźwięk imienia siostry. - do niej najlepiej pasowałby kaktus - powiedziała z przekąsem.

- dobrze, ze przetestowalas je - zasmial sie krotko. przynajmniej nie zabijala rybek jak on tylko rosliny. - kaktusy tez sa ladne - rozejrzal sie probujac zlokalizowac kaktusy, ale wtedy skapnal sie, ze annie mowila to w innym znaczeniu. - dlaczego akurat kaktus? - wrocil wzrokiem do annie.

- teraz mogę przekazywać wiedzę tajemną dalej - przytaknęła. humor jej zjechał, kiedy andy tak się przejmował kupieniem roślinki dla romy. - jest mały i wredny jak ona - nie hamowała się w wypowiadaniu opinii na temat siostry. ślub rodziców romy tylko jeszcze bardziej ją nakręcał, nawet jeśli ona bezpośrednio się do tego nie przyczyniła. - nawet jak chcesz o niego dbać, to musisz uważać, bo ma kolce - dała mu radę. już kiedyś rozmawiali metaforami o annie i romy jako rybach, teraz mogły być roślinkami xd

- uratujesz kolejne rosliny i beda mialy szanse na dobre zycie - pokiwal glowa. nie wiedzial, ze popsuje jej humor jesli tylko wspomni o jej siostrze. nie updatowaly go, ze sie poklocily. - och.. - przejal sie wyraznie, ze tak mowila o romy. - chyba mamy inne zdanie - nie zgodzil sie z porownaniem do kaktusa. - cos sie stalo? - przejal sie. nie przypominal sobie zeby przedtem annie byla az taka zla na siostre.

- chociaż tyle mogę zrobić po zabójstwie ich sióstr - stwierdziła. andy zawsze w środku siostrzanego konfliktu xd - z nią zawsze coś jest, nie? - wzruszyła ramionami i skupiła się na oglądaniu roślinek. - no chyba że przed tobą udaje aniołka - zerknęła na niego. zgadywała, ze tak było. romy bezczelnie okręcała sobie mężczyzn wokół palca, na przykład andy'ego albo dylana.

- ich siostry na pewno sa wdzieczne - spojrzal na roslinke. zaczal zalowac, ze rozpoczal ta rozmowe. to go nauczy zeby nie wypowiadac imienia siostry przy niej. z drugiej strony czul, ze moze dobrze sie stalo i bedzie mogl probowac je jakos pogodzic. powodzenia xd - chyba troche trudno by bylo udawac tyle czasu - wzruszyl ramionami.

andy porywał się na niemożliwą misję xd też żałowała, że zaczęli ten temat, bo teraz zamiast dowiedzieć się, jak andy się miewa, to musiała słuchać kolejnej osoby lubiącej romy bardziej od niej. 
- no jasne, romy jest przecież idealna - mruknęła. obróciła się na pięcie i poszła.

nie wiedzial, ze byla niemozliwa xd
byl zaskoczony zachowaniem annie. odprowadzil ja wzrokiem i odlozyl doniczke bo odechcialo mu sie roslinek.

szukał jakiejś roślinki żeby ożywić swoje ponure mieszkanie!

też kupowali coś do swoich roślinek i ted od razu rozpoznał chłopaka swojej siostry.
- patrz, to river. idziemy się przywitać? - zaproponował. myślał, że oboje z siostrą są w szczęśliwych związkach xd

polly tez nie byla swiadoma, ze nie sa w szczesliwych zwiazkach xd
uznala, ze river byl zapracowany skoro ostatnio uciekl I sie teraz nie odzywal. rozumiala to! - tak, chodzmy - usmiechnela sie I ruszyla. - hej river - pomachala do niego.