christopher place shopping centre

spacerowała tutaj uprawiając window shopping. właśnie przyglądała się eleganckim sukienkom na manekinach i zastanawiała się czy umiałaby coś takiego uszyć. były zbyt wystawne i sexy jak na nią, więc to była tylko fantazja.

eve miała więcej odwagi, wchodziła do sklepów i przymierzała ciuchy choć nie było jej stać. wychodziła z jednego i wpadła wprost na dziewczynę - stephanie! - wykrzyknęła z zadowolenia na widok dziewczyny. jakby freddie był w pobliżu to oczywiście by mu stanął xd

- cześć... - odpowiedziała zdecydowanie bardziej nieśmiało na ten jej entuzjastyczny okrzyk. może gdyby freddie zobaczył stefkę w którejś z tych sukienek to znowu byłby dla niej milszy xd - przymierzałaś te sukienki? - wskazała na wystawę.

eve normalnie też by nie reagowała aż tak entuzjastycznie, ale była zaintrygowana tym jakie podejście do niej miał freddie xd
- te? - wskazała na sukienki z wystawy - przymierzałam - pokiwała głową - ale musiałabym oddać ze trzy wypłaty żeby je kupić - przyznała się, że jest biedaczką. bonding xd

stefka za to nie wiedziała jak ją traktować skoro domyślała się, że sypiała z freddie'm. nie przyszłoby jej do głowy, że rozmawiali o niej w trakcie xd
westchnęła z rozmarzeniem/zażaleniem identyfikując się z brakiem możliwości kupna takiej sukienki.
- miałabyś gdzie je nosić? - wyobrażała sobie, że eve poszłaby tak odstawiona na randkę z freddie'm. albo na bal. jedno z dwóch xd

powinna traktować ją frywolnie skoro kreowała się na taką luzaczkę xd
eve aż tak bardzo nie zależało na tych sukienkach. od czasu do czasu lubiła wkręcić się na imprezę dla bogaczy i to wtedy od zakładała taką sukienkę. pewnie miała jedną. dlatego nie, nie zależało jej aż tak bardzo na tych sukienkach.
- może, ale zdecydowanie wole to - wskazała na swoje przetarte jeansy - albo to - wskazała na jej kolorową bluzkę.

nie mogła skoro eve opowiedziała jej ze szczegółami jakiego przypału narobiła pod namiotami xd
mateo mógłby jej kupić tę sukienkę jakby tak bardzo chciała hehe. w ramach testu, żeby sprawdzić czy zależało jej bardziej na sukienkach czy na nim xd uśmiechnęła się kiedy eve wskazała na jej bluzkę. ostatnio też gadały o ciuchach, bezpieczny temat xd
- bardzo ładnie wyglądasz - pochwaliła ją - nieważne czy w obcisłej sukience czy przetartych spodniach, chłopcy na pewno się za tobą zawsze oglądają - uważała, że męskie spojrzenia to najwyższa forma komplementu xd

według eve była urocza, zagubiona, ale urocza!
no tak, dalej uważał ją za naciągaczkę xd zdziwiłby się jakby pojawiła się w tej sukience tylko dla niego. to byłby komplement xd choć na razie może lepiej żeby za bardzo się nie podniecał xd
- kogo by obchodzili chłopcy? - zaśmiała sie. wyglądała ładnie i to dodawało jej pewności siebie. wiedziała, że faceci na nią lecą, ale nie było to dla niej najważniejsze.

stefka katowała się za każdą najmniejszą wpadkę, a eve wydawała jej się zbyt przebojowa i zbyt pewna siebie, by stephanie mogła jej dorównać w czymkolwiek.
hahaha gdyby mateo musiał ją oglądać w seksownej sukience to byłyby dla niego tortury. ale może w końcu by stanął. z wózka znaczy się xd
- no jasne, co nas obchodzą chlopcy - zachichotała próbując się dostosować - mogą patrzeć, ale nie dotykać - gadała od rzeczy. w sumie to motto życiowe stefki hahaha, biedny freddie.

pewnie stefka trochę jej przypominała samą siebie sprzed kilku lat jak była uwięziona w niezdrowej relacji i nie uciekła jeszcze do albans!
może widok eve w obcisłej sukience by go uzdrowił. kolejna postać z supermocami xd
- mogą nas dotykać - poprawiła ją - ale tylko wtedy kiedy mamy na to ochotę i kiedy wiedzą co robią - nie była bezduszną pipą, która chciała ich tylko kusić. lubiła intymne zbliżenia, ale nie robiła tego z każdym, na każdym kroku.

musi nauczyć stefkę jak być bardziej pewną siebie i to w zdrowy sposób, a nie ten, który sprzedawały jej dotychczasowe koleżanki-idolki.
supermoce w st. albans nie do uniknięcia.
- tak, dokładnie, my decydujemy - nakręcała się i potakiwała eve. nadal nie wiedziała o czym mówi, ale słowa eve brzmiały bardzo sensownie. - i najpierw muszą nas zabrać na randkę - dodała z własnego doświadczenia xd

myślałam, że napisałaś koleżanki-idiotki xd też by pasowało xd
może jakiś meteoryt albo statek kosmiczny się tu rozbił i dlatego jakieś promieniowanie jest xd
- to słodkie - spojrzała na nią - ale nie wyglądasz na dziewczynę, która o wszystkim decyduje - nie zwiodły ją udawania stefki - nie tylko randki prowadzą do zbliżeń - czasami bez randek atmosfera tak buzowała że nie trzeba było pikników lub kwiatów!

hehe zdecydowanie pasowało xd
na pewno coś takiego się wydarzyło czterdzieści lat temu jak pierwszy raz rozpoczęły się dramki xd
- czemu tak myślisz? - przestąpiła z nogi na nogę. jej speszone zachowanie to dowód numer jeden. przy freddie'm decydowała. tak jakby xd - ale dzięki randkom możemy poznać ich lepiej i zadecydować czy chcemy z nimi iść do łóżka - przedstawiła swój punkt widzenia - prawda? - a nie, jednak potrzebowała potwierdzenia eve.

trzeba prequel do historii z st. albans napisać xd
- miętosisz swoją spódnicę pytając mnie o to, czy to wystarczający powód żebym tak myślała? - wytknęła jej nerwowość i peszenie, które na każdym kroku mogła wyczytać - to, że zabierają dziewczyny na randki nie sprawia, że sa dobrymi chłopakami - podświadomie pomagała freddie'mu który wcale nie chciał zabierać stefki na randkę xd

hahaha, retrospekcje. potrzebne do zbudowania lore i tajemnicy miasteczka xd
- przepraszam - speszyła się i zabrała ręce. przepraszała za to, że miętosi spódnicę. brawo stefka, jak zawsze pewność siebie na dobrym poziomie. - to prawda, nie są - pokiwała głową - tym bardziej jak są mili tylko jeśli chcą iść do łóżka, a potem już nie są - eve wcale nie pomagała freddie'mu skoro stefka ugryzła to z innej strony xd

tak xd zaraz się okaże że trzeba będzie cały wstęp przy regulaminie zrobić czy coś xd
- za co? - zapytała nie rozumiejąc dlaczego 'przeprasza'. nie wiedziała jeszcze, że stephanie należy do tych przepraszających i to często - nie ważne czego oni chcą - bo mogła równie dobrze chcieć iśc do łóżka tylko, eve nie krytykowała - ważne czego ty chcesz - już ją podburzała.

okaże się, że ktoś otworzył przejście i wpuścił boga dramek do tego świata.
- za to - odpowiedziała z wahaniem i machnęła rękami. myślała, że eve zrozumie. stefka i tak uważała, że ma mnóstwo powodów do przepraszania i nie musi tłumaczyć za co, bo kazdy powód dobry. - czego ja chcę? - powtórzyła pytająco, co mogło brzmieć jako próba potwierdzenia, że dobrze zrozumiała słowa eve, ale tak naprawdę pytała czy eve wie czego ona chce, bo stephanie nie wiedziała.

haha, jak upside down.
- za co? - zamachała podobnie jak ona rękami. nie rozumiała dalej o co jej chodzi, ale wiedziała jedno. nie powinna tyle przepraszać.
- nie odpowiem na to pytanie - pochyliła się w jej kierunku - nie znam cię tak dobrze, w zasadzie wcale - zaśmiała się - wiem tylko, że całowałaś sie z freddiem - przypomniała jej tą fatalną randkę xd nie wiedziała, że była aż tak fatalna xd

- za to, że nie wyglądam na dziewczynę, która sama decyduje - wyjaśniła. nie tylko wyglądała na taką dziewczynę, ale też zdecydowanie nią nie była. - przepraszam - znowu przepraszała jak eve wytknęła jej głupotę jej pytania - przepraszam - tym bardziej się zmieszała jak eve wspomniała o freddie'm - możesz o tym zapomnieć i się z nim całować, nic nas nie łączy - zaczęła się tłumaczyć. myślała, że eve jej to wypomina, bo chciała freddie'go dla siebie. stephanie nie mogła z nią konkurować!

- nie wydaje mi się żeby była to rzecz za którą trzeba przepraszać - naprostowała to co miała na myśli. każda dziewczyna/osoba była inna i uważała to za fajne i warte docenienia! szkoda, że stefka chciała się wpasować w jakieś stereotypy. położyła dłoń na jej ramieniu - możesz się z nim całować ile chcesz - zapewniła ją - myślę, że on też chętnie by to powtórzył - wnioskowała po jego reakcjach penisa xd

- ale powiedziałaś, że tak wyglądam - tłumaczyła jej. stephanie tak bardzo bała się porzucenia i tak bardzo chciała być doceniania i lubiana, że nie wierzyła w to, że może być zaakceptowana za to jaka jest i za wszelką cenę chciała się dostosować do innych. - nie, nie, to nie tak - objęła się ramionkami i nie mogła przyjąć do wiadomości słów eve. przewróciło jej się w żołądku jak przypomniała sobie przeciągły dotyk freddie'go ostatnio jak przekazywali sobie kartkę - coś źle zrozumiałaś. pomógł mi wtedy w lesie tylko po to, żeby nie mieć mnie na sumieniu. tak jak za pierwszym razem - wkopała go, że nie pierwszy raz jej pomagał.

- moje zdanie jest aż tak ważne? - eve nie przywykła do tego, że ktoś tak bardzo liczył się z jej zdaniem. raczej musiała o to walczyć, a stefka po prrostu przyjęła, że eve ma racje.
- chyba ty coś źle zrozumiałaś - nie zgadzała się z nią - jeśli pomógł ci więcej niż raz to nie robił już tego przypadkiem, ani dlatego że tak wypada - tłumaczyła jej - nie jest aż taki straszny na jakiegoś się kreuje - poklepała ją po ramieniu, wyminęła i pośpieszyla się gdzieś. pewnie do pracy na drugą zmianę!

- na pewno masz rację - stefka zawsze uznawała, że druga osoba ma rację, więc tak, zdanie eve było ważne. ale skoro uznawała, że eve zawsze ma rację.... no cóż, wypowiedź na temat freddie'go na pewno namieszała stephanie w głowie! poszła dalej spacerować i się nad tym zastanawiać.

wychodził gdzieś tu od fryzjera i teraz jeszcze przeczesywał swoją czuprynę w lustrze i się przyglądał czy jego idealne włosy nadal były idealne xd