christopher place shopping centre

na pewno o pornosach i masturbacji wiedział wiele więc dawał mu rady xd
i tak cały czas go dopytywał o to co się stało choć mama zajmowała ich ozdobami.

bolo tu jakies pinino dla christmasowych piosenek, ale Arthur wolal muzyke pogrzebowa I to wlasnie gral.

xd
była akurat na zakupach i nie umknęły jej te smętne nuty. podeszła bliżej do pianina, a na widok arthura jeszcze bardziej się zbliżyła.
- może spróbujesz to? - zaczęła grać na końcu pianina parę nutek ze świątecznej piosenki. wiedziała czego ludzie oczekują.

spojrzal na jej dlon psujaca jego melodie. chwycil jej place jedna reka, a druga nadal gral. - wole ta - odpowiedzial nie puszczajac jej zeby znowu nie probowala przeszkadzac. skoro postawili tu instrument to mogl grac co chcial! nie przeszkadzaly mu krzywe spojrzenia.

westchnęła i nie próbowała już ingerować w jego melodię. chwilę obserwowała jego zwinne palce pomykające po klawiszach.
- ja też robię się melancholijna i sentymentalna o tej porze roku - przyznała. myślała, że o to chodzi. nie wiem czy wiedziała o lucku, ale o śmierci królowej na pewno. - wiesz, moi dziadkowie zginęli w śnieżycy jak byłam bardzo mała - zaczęła mu opowiadać.

skupil sie na graniu, ale zerknal na nia gdy wspomniala o dziadkach. - nie pamietasz tego skoro bylas miala - mruknal I wrocil wzrokiem do pianina. nie umniejszal jej tragedii celowo. wedlug siebie tylko stwierdzal fakt. ona byla mala dawno temu, a on stracil dwie wazne osoby w tym roku.

wiedziała, że arthur jest specyficzny i mówi to, co przychodzi mu na myśl, ale i tak zrobiło jej się trochę smutno w środku, kiedy umniejszył jej tęsknocie za dziadkami.
- nie, ale mama mi dużo opowiadała - powiedziała łagodnie i zabrała ręce z pianina. - i zawsze żałuję, że nie ma ich z nami na święta, ale z każdym rokiem jest coraz łatwiej - podniosła wzrok z rąk arthura na jego twarz.

moze gdyby powiedziala mu jak sie poczula przez jego slowa to zrozumialby, ze czasami powinien sie powstrzymac.
- to nie to samo - nie docenial jej staran pocieszenia go. przestal nagle grac kiedy powiedziala, ze kazdego roku jest jej latwiej. - George nadal zyje, nie wiesz jak to jest - trzasnal klapa od klawiszy, nie wiem czy to sie tak nazywa xd nie zwierzal jej sie z tego co przechodzil po stracie lucka, ale oczekiwal, ze wszyscy beda wiedziec o co mu chodzi. moze gdyby porownala swoj bol po utracie dziecka to zachowalby sie lagodniej.

musiała uważać na to, co do niego mówi. nie chciała, żeby znowu źle zrozumiał jej intencje i się obraził.
- co george ma tu do rzeczy? - zdziwiła się. może chodziło o ulubionego żyjącego rojalsa xd myślała, że arthur tęskni za prababką, dlatego przyrównywała jego stratę do swoich dziadków. mówienie tu o dziecku nie byłoby na miejscu.

to tez bylo mozliwe. nie mial dobrego przykladu w rodzenstwie jesli chodzilo o okazywanie wspolczucia innym.
- to, ze z nim bylas! ja z lucjanem nie moglem - musiala sie domyslec o czym mowil bo nie byl swiadomy, ze powinien wytlumaczyc wszystko od poczatku. - mam nadzieje, ze juz nigdy nikt go nie bedzie chcial I bedzie do konca zycia sam! - zdenerwowal sie. zaczal sie za bardzo nakrecac I znowu zrobilo mu sie przykro. otarl lze I odwrocil sie zeby Annie nie widziala, ze sie wzruszyl.

nie miała pojęcia, o czym on mówi, ale szybko wyłapała, że arthur stracił kogoś bliskiego swojemu sercu. druga część wypowiedzi była bardziej zagmatwana, bo nie doprecyzował o kogo chodzi i już myślała, że to lucjan w życzeniach arthura ma zostać na zawsze sam, jeśli nie może być z nim.
- czasem tracimy kogoś kogo kochamy i wydaje nam się, że to koniec świata - przyznała i pogładziła go po ramieniu - ale świat się nie zatrzymuje i musimy iść dalej - mówiła spokojnie - wiem, że to trudne... ale to część życia. jakieś dwa miliardy piosenek zostały o tym napisane - dodała. - może chcesz jednej posłuchać? - wiedziała, że muzyka działa na niego kojąco.

wzruszyl ramionami kiedy Annie go pocieszala, ale tym razem trafila w odpowiedni punkt I jej slowa do niego dotarly. - tak - burknal pod nosem I przesunal sie by usiadla. muzyka na niego podzialala pozytywnie co go uspokoilo. ale musiala posiedziec tam z nim z godzine bo predzej jej nie puscil xd

oddawali jakieś paskudne prezenty, które dostawali co roku od babci joyce i wymieniali na coś lepszego xd

dobrze, że w chińczyku im nie kupowała xd
nico pewnie dostał bokserki i teraz wymieniał na jakieś nieświąteczne więc wybrał coś z tandetnym napisem typu 'maczuga herkulesa' w miejscu gdzie powinien być jego penis czy coś - fajne? - zamachał nimi. laski byłyby zachwycone xd

na pewno była bogata i było ją stać na coś lepszego xd
wywróciła oczami, kiedy zobaczyła, co nico sobie wybrał. wspaniały prezent od babci, oby nie myślał o niej, kiedy będzie je zakładać albo co gorsza zdejmować xd 
- nie chciałam tego widzieć - stwierdziła. chociaż i tak nie ucieknie przed jego brudnymi gaciami, które walały się po domu xd - ja myślałam o czymś takim - wskazała na delikatny łańcuszek, który lepiej do niej pasował niż królewskie brylanty.

chociaż tak sobie myślę, że nico cieszyłby się z prezentów ze sklepu chińskiego bardziej niz z tego co dostawał.
nie wiem dlaczego się spodziewała, że nico wybierze coś innego. jego życie obracało się wokół kolegów, przypałów, wagarowania, seksu i jarania xd
- jeszcze nie raz je zobaczysz - zaśmiał się głupawo na jej słowa. chodziło mu oczywiście o brudne gacie - ładny! - spojrzał na annie i wisiorek - założysz go na wesele swojego ojca? - zaczął drażliwy temat. pewnie wszyscy się wybierali. może maddie chciała jakąś scene odwalić xd

pewnie tak xd
nie spodziewała się niczego innego, ale nie chciała tego oglądać. nie musieli się informować o swoich wyborach xd
- mhm, nie mogę się doczekać - zjechała go wzrokiem. już wiedziała, że będzie musiała wrzucać je do pralki, najlepiej wyciągając je kijem xd dylan zaprosił z grzeczności całą rodzinę annie, a madeline juz planowała jaką scenę odwalić. pewnie ubierze się na biało xd - nie, bo tam nie pójdę - odwiesiła wisiorek. była turboobrażona na świat i nie chciała iść na żaden ślub.

też go poinformowała xd
- ja też - raczej nie mógł się doczekać jak laski będą reagować na jego bokserki i mieli co innego na myśli, ale cóż.
- nie idziesz? - zmartwił sie - jak ty nie pójdziesz to nie wypada mi iść, a chciałem zaprosić lizzie - jęczał już. nie obchodziło go że była obrażona, miała iść xd

jej wybór był bardziej subtelny xd
nie kontynuowała tematu bokserek, bo nie chciała natknąć się na minę. ale okazało się, że kolejny temat był jeszcze gorszy i teraz żałowała, że jednak nie rozmawiali o jego gaciach. 
- co najwyżej mogę tam pójść, żeby ten ślub zbojkotować - wymyśliła. oby nico nie namawiał ją do realizacji tego planu. - możesz się przespać z lizzie w innych okolicznościach - odpowiedziała od razu, wiedziała o co mu chodzi.

nico nie był subtelny, powinna to wiedzieć xd
okazało się, że bokserki były lepszym tematem niż ślub, ale nico tego kompletnie nie wyczuł.
- czy ślubu nie powinna bojkotować potencjalna dziewczyna pana młodego? - nie przypominał sobie żeby dylan taką miał xd w sumie taką dziewczyną była carly bo była po madeline jak coś xd - ale szampan, i tańczenie i kolorowe ciastka, na pewno przebije tym philipa! - jęczał jej dalej.

i tak wolała go od siostry, mniejsze zło xd
- nie, wystarczy, że będzie to ulubiona dziewczyna pana młodego - czyli jego mała dziewczynka ukochana córeczka annie. nico i philip rywalizacja jak carly i madeline xd - tak, i przysięganie sobie miłości na zawsze mojego taty z mamą romy i ich udawanie wspaniałej, idealnej rodzinki - dokończyła za niego chłodnym tonem. nie patrzyła na imprezę weselną w takich samych kategoriach jak nico. - nie wystarczy maczuga herkulesa, żeby zdobyć tę dziewczynę przed philipem? - zadrwiła. musiała zmienić temat, była zdesperowana xd

aż nie zapłodni jakiejś xd
- to chyba musisz ustalić z ojcem przed ceremonią - zasugerował nawet żeby pogadali wow! nie był aż tak głupi xd - przysięgali już raz, możesz trzymać kciuki że znowu im nie wyjdzie - próbował ją jakoś koślawo pocieszyć. przynajmniej się starał! - jakby wystarczyła to bym nie pytał - zaczął tłumaczyć wyjątkowość lizzie - zanim maczuga przystąpi do ataku musi przygotować sobie grunt - i tym gruntem był ślub carly i dylana w głowie nico.

ciągle tym grozisz i czuję, że kiedyś to nastąpi xd
- mhm, tak jakby słuchał, co myślę na ten temat - mruknęła. dylan nawet nie miał odwagi samodzielnie poinformować jej o ślubie. łatwiej było przerwać przysięgi niż porozmawiać z ojcem na spokojnie. - oczywiście, że im nie wyjdzie, dlatego nie wiem, po co ta cała szopka - była przekonana, że to się źle skonczy. już raz to widziała. - nie możesz jej po prostu zaprosić na romantyczną kolację jak każdy chłopak? dziewczyny to doceniają - zasugerowała. wiedziała, że philip tego nie zrobi, więc nico mógł byc wygrany.

hahahaha, bo to bardzo prawdopodobne patrząc po nico xd
- możesz spróbować wygarnąć mu przed ślubem, może ci ulży - dalej próbował znaleźć rozwiązanie. zależało mu na tym ślubie xd - skoro im nie wyjdzie to zagryź zęby idź tam i delektuj sie darmowym żarciem - on by tak zrobił xd - za kolację trzeba płacić, a tam wszystko będzie za darmo, razem z open barem - a wiedział, że lizzie lubi pić xd miał zdecydowaną szansę przebić tym philipa.

owszem! będzie rozsiewać swoje plemniki po świecie jak kenny albo finn.
- nie chcę, żeby mi ulżyło, tylko żeby on się opamiętał - wyjasniła mu. rady nico rozumiała po swojemu i raczej dążyły one do tego, żeby odwołać ślub, czego akurat nico nie chciał, ups. - nie mogę w spokoju patrzeć jak mój tata popełnia największy błąd swojego życia - pierwszy ślub nie był takim błędem, ale wchodzenie drugi raz do tej samej rzeki owszem. - faktycznie, bo ciebie nie stać, żeby postawić dziewczynie porządną kolację - trzepnęła go w łepetynę, bo wydawał mnóstwo kasy na zioło i alko, a na randkę było mu szkoda xd