food truck

- pan dziadek pewnie nam zazdrości, że my będziemy siedzieć i sączyć lemoniadę a on nie. poza tym, zapewne chciałby pooglądać nasze tyłki i cycki, zboczeniec jeden - zażartowała. pociągnęła morgan za rękę, poszły, to zacznę.

wziął piper na niezbyt zdrowe jedzenie, ale cóż, po całym dniu w szkole na pewno przyda się jej porządna dawka energii!

to na pewno. akurat była głodna, więc trafił z jedzeniem w dziesiątkę. - od kiedy tak niezdrowo jesz? - zapytała, po czym się zaśmiała. spojrzała na listę i zaczęła się zastanawiać na co ma ochotę.

- uczę się od mistrzyni. - zaśmiał się, bo on to raczej gardził takim jedzeniem, ale w sumie już raz w mcdonaldzie był... pewnie uważał, że food trucki mają zdrowsze jedzenie, to dlatego zabrał ją tu a nie do maka xd - nie chciałem ci po prostu odbierać przyjemności opychania się frytkami. - powiedział uśmiechając się do niej. on już sobie pewnie wybrał jakiegoś burgera to teraz czekał tylko aż piper się zastanowi. wiadomo, ze kobietom przychodzi to z większym trudem!

pewnie rzeczywiście mieli jednak tu zdrowsze jedzenie niż w maku xd przynajmniej nie robili lodów z plastiku. - jesteś taki kochany - powiedziała z rozbawieniem, po czym dała mu buziaka. dużo było do wyboru i to była bardzo ważna decyzja to musiała się bardzo dobrze zastanowić. w końcu jednak zamówiła sobie frytki z serem bo akurat miała na nie najbardziej ochotę.

lodów z plastiku? ogólnie to ja od maka się trzymam z daleka i tych innych fast foodów, więc nie ogarniam na szczęście z czego robią poszczególne "dania". - wiem, jestem najlepszy. - uniósł dumnie głowę, bo lubił słuchać jaki to jest kochany i wspaniały. kto nie lubił! frytki z serem? jej, kto je takie rzeczy ;x zamówił więc sobie tego burgera, piper te frytki.... i czekali aż będą mogli to odebrać gdzieś z boku. - jak było w szkole? - zapytał

no może nie z plastiku, ale robią z czegoś podobnego lody. mnie całe szczęście mak nie kusi bo nie jem mięsa to nie mam za dużego wyboru. - oczywiście, że tak - uśmiechnęła się szeroko. jej koleżanki też na pewno tak myślały. dlatego musiała pilnować, żeby żadna się do niego czasem nie przykleiła. ja jem xd frytki z serem są najlepsze ;x - nic ciekawego, dalej wypełnialiśmy te formularze na uniwersytet - wzruszyła ramionami.

fuj... dobrze, że nie jadam lodów w maku xd on wcale nie chciałby uciekać do żadnej z jej koleżanek... ale w sumie na wszelki wypadek mogła go jednak trochę kontrolować, no i je przede wszystkim. no cóż, ja nie jadłam, to nie oceniam, ale nie brzmi to jak najlepsze połączenie na świecie xd - no i co? podjęłaś już jakąś konkretną decyzję? - zapytał bo pewnie na ten temat nie rozmawiali bo louis nie chciał jej denerwować tym, że rozmawiają tylko o szkole, a ona też za wylewna w tym temacie nie była, ale chciał wiedzieć co jego dziewczyna planuje!

mimo wszystko są bardzo dobre xd tak jak każde niezdrowe jedzenie zresztą. oczywiście, że miała wszystko pod kontrolą. może niekoniecznie jego, ale swoje koleżanki na pewno pilnowała. nigdy nie wiadomo co takim gówniarom wpadnie do głowy. - nie za bardzo - westchnęła bo się nie umiała zdecydować. a to poważna decyzja i powinna jednak wiedzieć czego chce. - myślałam żeby może iść na turystykę. albo na weterynarię z bree - wzruszyła ramionami. z bree to papużki nierozłączki i przekonała ją tym, że będzie mogła głaskać lwy, więc dlatego się zgodziła się nad tym zastanowić.

nie da się ukryć, że to co niezdrowe zawsze jest najsmaczniejsze i ocieka tłuszczem ;x jak będzie miała pod kontrolą koleżanki to z pewnością sam louis niczego głupiego nie zrobi. - musi być coś, co uwielbiasz robić, piper.... i to w tym kierunku powinnaś iść, a nie pójść na studia tylko dlatego, że któraś z twoich przyjaciółek właśnie na takie idzie. - chciał ją do tego przekonać, ale z drugiej strony przecież nie będzie na nią naciskać jak się piper zdecyduje iść na weterynarię..

niestety tak ;x louis był jak obiekt w muzeum, który tylko mogły podziwiać, ale w żadnym wypadku nie dotykać. dobrze, że był bardziej dojrzały niż wszyscy chłopacy w jej wieku i nie oglądał się za każdą na ulicy. - no ale ja nie wiem co chciałabym robić - westchnęła. - może powinnam sobie zrobić rok przerwy i się nad tym zastanowić. niektórzy tak właśnie robią - zaczęła się zastanawiać.

hehe, na temat niezdrowego jedzenia, to rodzice właśnie przywieźli do domu kurczaka z kfc ;x i frytki, dużo frytek, ale bez sera xd oczywiście, że był bardziej dojrzały! bo był w ogóle najlepszym facetem w st albans. zaraz po jeremym.... jego chyba nic nie pobije. westchnął i przytulił ją. - skoro nie wiesz co chcesz robić, to może to nie jest taki zły pomysł. - stwierdził. nie za bardzo mu się to podobało, bo nie był fanem takich decyzji, no ale z drugiej strony to nie zmusi jej do niczego.

fuj kfc.. frytki z serem byłyby o wiele lepsze xd oczywiście, że jeremiego nikt nie pobije, ale bycie najlepszym chłopakiem zaraz po nim to też duże osiągnięcie. - mam jeszcze chwilę, żeby się nad tym zastanowić - przytuliła się do niego. johnowi też pewnie by się to nie spodobało, ale nie chciała się czegoś uczyć na siłę, bo on tak chce.

też nie byłam zadowolona, no ale to lepsze niż nic co nie xd no cóż, trudno mi się co do tego przekonać ale wierzę na słowo xd tak, to duże osiągnięcie, powinien być z tego dumny i się cieszyć, że taki zaszczyt go kopnął. - no jeszcze chwilkę masz. - pokiwał głową. - ale warto by było nad tym myśleć. - uśmiechnął się do niej uroczo. - no cóż, będę trzymał kciuki, żeby ci się w nocy przyśniło co chcesz robić. - ucałował ją w czoło. dostali pewnie zaraz jedzenie i ruszyli gdzieś przed siebie na spacer z jedzeniem. będą od razu je spalać xd - wiesz, że ratowałem dzisiaj rodzące się dziecko? - uśmiechnął się bo wiedział, że piper lubi takie historyjki.

już bym wolała nic xd przez to wszystko jestem teraz głodna.. zjadłabym frytki z serem xd oczywiście, że powinien się cieszyć. - mam nadzieję, że tak będzie. byłoby mi łatwiej - westchnęła. nawet spokojnie usiąść i zjeść nie mogą, bo ten chce już spalać kalorie xd - tak? - spojrzała na niego. - a co mu było? - zainteresowała się. miała chłopaka bohatera to się przynajmniej czym chwalić potem miała.

przepraszam. niestety nie przetransportuję ci magicznie takich frytków. - wcale w to nie wątpię. będziesz się musiała skupić, żeby nie śnić o mnie tylko o studiach. - zaśmiał się i pocałował ją. a po co mają spokojnie siedzieć, jak mogą sobie spokojnie spacerować. przecież nie biegali jedząc. - tak... - powiedział uśmiechając się uroczo. - owinęła mu się pępowina wokół szyi. - zacisnął usta. - na szczęście wszystko skończyło się dobre.- uniósł kącik ust.

żal. - to na pewno będzie bardzo trudne - zaśmiała się. - bo tam byłeś bohaterze - zaśmiała się. pospacerowali i daj kogoś innego.

wracał ze spotkania ze swoim wydawcą, bo przecież już dostał kolejny kontrakt na kolejny komiks. stał tu w kolejce i smsował ostro z alice.

miała ochotę na fryteczki, więc wyskoczyła sobie tutaj. tak bardzo je chciała zjeść, że aż była gotowa w tej desperacji marznąć w kolejce, żeby tylko zjeść najlepsze frytki w mieście. a poza tym miała okres i musiała się wypchać tego typu jedzeniem.
- hej! - wyszczerzyła się i przytuliła benka na powitanie kiedy stanęła za nim w kolejce. była pełna energii i radości nawet kiedy miała okres. idealna dziewczyna!

przestraszył się jak go tak z tyłu zaszła, akurat umawiał się na randkę a tu jego była się do niego przytula. niechętnie ją objął, bo jak dla niego między nimi dalej było bardzo dziwnie. schował telefon do kieszeni kurtki i poprawił szalik. - cześć bridget. - powiedział krótko. - o tej porze masz jeszcze tyle energii? - zapytał spoglądając na zegarek.

według niej nie było między nimi dziwnie. przypomniało jej się, że nadal kocha ponad wszystko alfie'go albo po prostu postanowiła korzystać z życia i spać z kim popadnie, bo jest dorosła i może żyć studenckim życiem.
- głupek z ciebie! - roześmiała się i popukała go po czole swoimi palcami w rękawiczce jednopalczastej. - ja zawsze mam dużo energii. - przypomniała mu wesoło.

- eee, to fajnie. - spojrzał na ekran telefonu i odpisał na smsa alice. kolejka nie chciała iść do przodu a jemu nie chciało się wcale rozmawiać z bree. nadal miał jakiś taki dyskomfort, uważając że zdradził alice. mimo, że alice wcale nie ogarniała tego, że ben uważał, że są w jakimś stopniu w związku to nic. ben to ben. uśmiechnął się do bree. - fajne rękawiczki. a ja dzisiaj dostałem kolejny kontrakt. kolejny komiks w drodze. - poklepał ją po ramieniu.

- te same co zeszłej zimy! - zaśmiała się, że zauważył jej rękawiczki, które już się trochę zmechaciły, ale i tak musiała je nadal nosić, bo kiedy nosiła je zeszłej zimy, to trzymała się z alfie'm za rączki i na rękawiczkach na pewno został jego ślad. - jej! gratulacje! - zapiszczała. - trzeba to uczcić! - oznajmiła od razu.

- zamierzam niedługo urządzić dla naszej całej paczki imprezę z tej okazji, a nawet zaproszę was na pierwszą prezentację komiksu. hm, wiesz, nawet w nowym komiksie jest kilka niespodzianek. tylko błagam, nie mów nic mojej... znaczy alice. nie mów nic alice, to niespodzianka. zrobiłem z niej jedną z ważniejszych postaci w komiksie. ona portafi gadać o tobie godzinami, strasznie cię polubiła. - posłał jej nikły uśmiech. kolejna ruszyła a on zamówił swoje jedzenie.

- beeeen! - zawołała uroczym tonem, takim zaskoczonym, ale jednocześnie wymagającym szczegółów, jeśli wiesz o co mi chodzi. słyszę go w swojej głowie jak to bridget mówi, ale nie umiem tego opisać xd - nie chwaliłeś się, że masz dziewczynę! - szczerzyła się cały czas i dała mu kuksańca w bok, tak jakby byli zwyczajnymi przyjaciółmi, nic więcej. - czemu jej jeszcze nie poznałam?! tym bardziej, jeśli ona jest moją fanką na instagramie, hmmm? - oczekiwała wyjaśnień. myślała, że już jest instafamous xd