teatr

jasne, że była tutaj. dostała rolę ofelii w hamlecie i miała codziennie próby! teraz właśnie wychodziła z jednej, nie mogła złapać żadnej taksówki więc paliła sobie spokojnie mentola przed teatrem. nic nie mogło jej wyprowadzić z równowagi bo spełniała się jako aktorka ;x

finn w ramach wykonywania wszystkich punktów ze swojej listy marzeń szedł właśnie do teatru, bo ktoś tam się zgodził go wciągnąć do garderoby i poprzebierać się i powygłupiać na scenie, żeby chociaż mógł sobie poudawać, że może być aktorem. pewnie go będą na tych linkach spuszczać jak theo i shai do tego jednego wywiadu. bez nogi nic nie będzie przecież takie łatwe. xd zauważył lidkę, ale wyminął ją, udając, że jej nie widzi!

takie bonusy rakowe dostawał! lidka chciała mu powiedzieć cześć i się nawet uśmiechnąć, bo liczyła na to że mu przeszło, ale jak widać nie! stała tak z otwartą buzią. w końcu zgasiła wkurzona papierosa, przeklęła pod nosem i machneła zatrzymując taksówkę. trzasnęła zamykając za sobą drzwi i pojechała do domu xdddddddddddddddd
next!

nie wiedziałam, że to takie ekspresówki! dobra, zaczynam.

nina wyszła z teatru, bo uwielbiała się ukulturalniać. zadzwoniła po taksówkę, czekała.

też był w teatrze, bo jakiś ziomek miał zdawać test ze zwracania uwagi na szczegóły w tej sztuce i oczywiście tylko matt ze swoim biznesikiem i fotograficzną pamięcią mógł być jego wybawieniem. wziął za to podwójną stawkę, bo cenił swój wolny czas i to, że musiał wysiedzieć w teatrze w wolny wieczór.
- a kto to się tak wystroił do teatru? - zaśmiał się, z daleka zauważając ninę i machając do niej. - ten ktoś bardzo ładnie wygląda. - dodał i ubuział ją w policzek, jak już podszedł bliżej.

ubuziała go też w policzek, kochała wszystkich swoich znajomych, przyjaciół, nieznajomych. nie kochała jedynie leosia, bo miała z nim mocne hejty, skoro był kompletnym idiotą i ją zostawił bo mu się znudziła. jak taka pozytywna osóbka jak nina mogła mu się znudzić. ale nieważne, przytuliła się do matta - jak ja cię dawno nie widziałam kochanie, co tam u ciebie? praca czy przyjemności? - zapytała poprawiając szaliczek pod szyją. było ciepło, ale ona nie lubiła marznąć.

matt był współlokatorem i super ziomkiem leo... co tłumaczyłoby, jak matt z niną się poznali, a domownicy ogólnie raczej nie przejmowali się bro code'm, skoro taki leo spał sobie z madeline, kiedy ta spotykała się z cody'm i tak dalej.
- praca, oczywiście, że praca... dla przyjemności nie oglądam nic, co nie zawiera superbohaterów. - roześmiał się od razu. pewnie musiał się nieźle zjarać przed spektaklem, żeby w ogóle być w stanie coś ogarnąć. jeszcze mu się umysł bardziej otworzył i dzięki temu na pewno dobrze zda ten egzamin.

musimy zagrać koniecznie blaise madds, będzie nią gardził xd poza tym, matt i nina jeszcze ze sobą nie spali, ale wszystko może się przecież zdarzyć dlaczego nie. to tylko alternatywna rzeczywistość. uśmiechnęła się do niego, jego kochała jak braciszka. niall też kochał hazel jak siostrę i wylądowali w łóżku xddd wzięła go pod rękę - jedziesz do siebie? obiecałeś mi ostatnio, że zabierzesz mnie do siebie na jakiś dobry film - przypomniała mu zadowolona.

raczej chodziło mi o to, że się kumplowali mimo tego, że nina i leo się nie znosili, ale racja, nigdy nic nie wiadomo. teraz madeline będzie walczyć o blaise'a! najwyższy czas. finn też kochał elodie i frankie jak siostry i jak to się kończyło...
- ale na jaki dobry film? to na pewno było coś o superbohaterach. - roześmiał się, nawiązując do swojej wcześniejszej wypowiedzi. dziwne, że nina nie bała się, że napotka leo w tym mieszkaniu. będą musieli się ukryć! - widzę, że jeszcze ci nie dość wrażeń na dzisiaj. chyba nie bardzo podobała ci się sztuka. - stwierdził zaraz.

a blaise nie będzie jej chciał, bo przecież nie będzie wiecznie czekał na nią, ileż można xd taka drama. taak, finn z każdą swoją "siostrzyczką" zawsze lądował w łóżku, to matt niedługo z niną też tak zrobią, ale oni przynajmniej nie będą razem, tylko mogą się tak bujać wiecznie. uśmiechnęła się do siebie - chcę superbohaterów, mogą być. wcale nie jestem śpiąca, rozbudziłam się, potrzebuję więcej rozrywki na dobranoc - przytuliła się do niego, był takim misiem tulisiem - sztuka mi się podobała, bardzo, dlatego chcę coś innego - klasnęła w dłonie. nina to takie urocze dziecko.

oczywiście, ze blaise nie może jej chcieć, w końcu to niemożliwe, żeby ta dwójka chciała się wzajemnie w tym samym czasie. nina pewnie nawet nie ogarnia, ktory to matt, a który to cody. pewnie dlatego pytała czy praca czy przyjemności na początku! jak praca, to matt, a jak przyjemności, to cody! rozgryzłam ją i jej system.
- myślę, że znajdzie się coś, co spełni pani oczekiwania. - puścił jej oczko, zaśmiał się. już widział ich zjaranych na łóżku, tulących się i oglądających jakiś głupawy film, przez który wkręci im się, że też mają supermoce. podjechała jej taksówka, więc pojechali do niego, zacznij.

było tu dzisiaj jakieś ważne przedstawienie, więc chcieli, żeby harry się tu pojawił. był weekend i nie miał innych planów, więc nie mógł się wykręcić. o wiele bardziej wolał siedzieć teraz u siebie i jak zwykle się upijać z pippą. no ale niestety, dziś nie było mu to dane. powolnym krokiem ruszył w stronę wejścia na salę, sztucznie się do wszystkich uśmiechając.

także i lea tutaj była. ale chyba tylko dlatego, że dużo wcześniej obiecała to komuś, a obietnic nie łamała. miała paskudny humor, była wkurwiona na alphonsa, na siebie i wszystkich wokół, ale ciągle wyglądała oszałamiająco. wchodząc na salę wpadła na harrego, którego zaraz miała opieprzyć, że nie patrzy jak chodzi, ale zorientowała się, że to książę. - cześć. - mruknęła krótko. w końcu się już znali. swojego czasu lea miała zamiar go poślubić, bo któż mógłby się lepiej nadawać na jej męża jeśli nie książę!

nie patrzył gdzie idzie, bo akurat gapił się na jakąś laskę, która się do niego szeroko szczerzyła. - przepraszam - powiedział, kiedy poczuł, że w kogoś wlazł. normalnie pewnie by się zirytował, że mu wchodzą pod nogi, ale musiał udawać miłego. ciężkie życie. uśmiechnął się jednak, gdy ujrzał przed sobą leę. - cześć - cofnął się trochę, bo zrobiło się ciasno. - przyszłaś sama? - zainteresował się i zaraz popatrzył na ludzi obok niej, żeby wyczaić z kim mogła tu być. miał nadzieję, że uda mu się ją skraść, żeby móc sobie pogadać podczas występu, bo kiepsko to widział.

on musiał udawać miłego, ona też nie mogła za bardzo pokazywać jak jest rozdrażniona, więc oboje byli w kiepskiej sytuacji. lea z pewnością też wolałaby siedzieć w domu i obmyślać jakieś zawiłe i skomplikowane plany co zrobić, żeby pokłócić bree i alphonse'a tym razem tak, żeby się już nie dogadali.- jak widać. - wzruszyła ramionami. oczywiście, że wolałaby się pokazać w towarzystwie kogoś z klasą, przystojnego i bogatego, ale niewielu takich ludzi żyło w tym miasteczku, co trochę ograniczało jej możliwości. - a ty? -zapytała przyglądając mu się uważnie. wyprostowała się i poprawiła włosy w razie gdyby ktoś ich obserwował. w takich sytuacjach trzeba dobrze wyglądać.

co chwilę spoglądał na ludzi, którzy wypowiadali jego imię i coś do niego gadali. całe szczęście nie było tu samych babć, więc może zabierze którąś ładniejszą laskę ze sobą. ostatnio ograniczał się tylko do ruchania pipy, więc miał ochotę na kogoś innego. - jestem sam - spojrzał na kogo tam przywlokła ze sobą lea. - może dotrzymalibyście mi towarzystwa? - uniósł w górę jedną brew. mówił głównie o lei, ale skoro nie była sama to ewentualnie mogli się zabrać z nim obydwoje.

hej była sama.... xd nie miała kogo ze sobą przyprowadzić, bo nikt nie był dla niej wystarczająco dobry. ale najwyraźniej był tutaj taki tłum ludzi, że harry niedosłyszał. wiec zbliżyła się do niego uśmiechając się uroczo i szepnęła mu na uszko - jestem sama, książę. i bardzo chętnie dotrzymam ci towarzystwa przez cały wieczór. - chwyciła go pod ramię. miała pewnie nadzieję, że plotki szybko się rozejdą i alphonse'a szlak jasny trafi xd a po za tym odkąd poznali się z harrym to całkiem nieźle się dogadywali więc liczyła na to, że to będzie mimo wszystko miły wieczór. - cieszę się, że cię tu spotkałam. - powiedziała kiedy kierowali się na swoje miejsca. - inaczej pewnie cholernie bym się wynudziła.- dodała.

spoko, ja i moje czytanie ze zrozumieniem xd
uśmiechnął się szerzej, kiedy się jednak okazało, że jest sama. - swietnie - powiedział zadowolony i ruszyli razem w kierunku wejścia. pewnie dostał miejsce na tym balkoniku, bo wiadomo, książę ma zawsze o wiele lepiej. dlatego właśnie tam się udali. przynajmniej będą mogli spokojnie porozmawiać i nikt im nie będzie przeszkadzał. - ja też nie jestem wielkim fanem takich występów, więc pewnie bym usnął - powiedział trochę ciszej. - ale skoro nudziłabyś się, to po co tu przyszłaś? - usiadł na jednym z foteli.

spoko! przez tyle czasu zdążyłam się już do tego przyzwyczaić ;d
lea dumnie kroczyła u boku harrego posyłając uśmiechy zazdrosnym z pewnością panienkom. ale nie ma co się dziwić, ze wybrał ją. była najlepsza! przynajmniej sama bardzo w to wierzyła. usiadła zaraz obok niego. na pytanie wzruszyła obojętnie ramionami. - wiesz jak to jest jak się komuś obieca, że się przyjdzie... nie łamię takich obietnic. - stwierdziła. - chociaż jestem w podłym nastroju to się wystroiłam i przyszłam. po za tym.... chyba nie wyszło mi to na złe. - uśmiechnęła się do niego, bo przecież nie każdy może spędzić czas z księciem, a ona miała taką możliwość!

w sumie to nie przemyślał tego chyba za dobrze, bo przez to, że inne laski były zazdrosne o leę, to już sobie raczej nie pobzyka. chociaż i tak nie miał stu procentowej pewności, że mu dadzą dupy, więc przynajmniej nie będzie się nudził siedząc tutaj samemu. - no tak - pokiwał głową, spoglądając na ludzi pod nimi. - jak widać nie - uśmiechnął się do niej. - ile to w ogóle miało trwać? - podrapał się po policzku. zapomniał nawet się zapytać przedtem. albo celowo zapomniał, żeby mu się nie dłużyło jeszcze gorzej.

po co mu inne laski, skoro ma leę! najlepszą i najbardziej odpowiednią dla siebie w tym towarzystwie. tak to przynajmniej wyglądało z jej punktu widzenia. nikt nie powiedział, że nie może zaliczyć jej... - nie wiem... - wzruszyła ramionami. - pewnie niesamowicie długo. nie trafiłam jeszcze na dobrą sztukę w tym marnym teatrze, więc nie sądzę, że powinniśmy liczyć na coś co zwali nas z nóg i nie będzie się dłużyło w nieskończoność.. - westchnęła.

jakby ją przeleciał, to miałby best of both worlds. bo rzeczywiście wcale nie była taka zła. może nie zachwycał się nią, tak jak ona sama sobą, ale podobała mu się. była ładna, więc miał na co popatrzeć i nie mógł narzekać. - szkoda - westchnął, bo naprawdę nie miał chęci siedzieć tu przez cały wieczór. zrobiłby tyle rzeczy, gdyby nie to. no ale obowiązki to obowiązki. no i z drugiej strony spotkał leę, z którą dawno się nie widział. - dobrze więc, że się zabezpieczyłem - uśmiechnął się szerzej i zaraz wziął dwie lampki wina od jakiegoś kolesia, który im to przyniósł. jedną podał jej i sam napił się z drugiej.

nie była taka zła? dobrze, że nie wiedziała co o niej myśli, bo i jego chciałaby zniszczyć. była ładna, inteligentna.... nie można się było z nią nudzić, więc czego jeszcze szukał. - nie marudź, książę, z pewnością będziemy się dobrze bawić w swoim towarzystwie nawet jeśli sztuka nie będzie zbyt ciekawa. - zaśmiała się i posmyrała go po kolanie paznokciami. - zawsze myślisz o wszystkim? - uśmiechnęła się szeroko i wzięła od niego wino. była przeszczęśliwa, że nie będzie musiała siedzieć na sucho na tej nudnej imprezie....

na pewno nie powiedziałby jej tego na głos. no chyba, że by go zdenerwowała, to wtedy inna sprawa. i jemu by to szczerze mówiąc zwisało czy by chciała się na nim zemścić za te myśli, bo chcieć to sobie ona może. był bardzo wybredny, więc sam nie wiedział czego chce. lea się powinna cieszyć, że nie gardził jej towarzystwem. - taką mam nadzieję - powiedział szczerze. jeszcze tylko mu brakowało tego, żeby lea okazała się przynudzać. - zawsze, bez żadnych wyjątków - zadowolony upił kolejnego łyka. będzie potrzebował więcej tego wina, żeby jakoś przez to przetrwać.