fishpool street

już nie pamiętam o czym pisałyśmy, smutek bardzo. ale przynajmniej francuski odrobiłam. jeszcze tylko przeczytam czytankę z angielskiego i będę mieć z głowy ;ooo - ziemia czy tam ja, co za różnica? - wzruszył ramionami i podniósł kurtkę żeby pokazać jej żebra swoje - jestem kościsty to i tak musiało być twarde lądowanie - mógł być tłuściutki jak quentin to na pewno byłoby bardziej miękko! - ale ciągle zajadały się pizzą - spostrzegł mądrze - więc to w jakiś sposób rekompensowało im mieszkanie w kanałach - zaśmiał się zaraz bo w sumie za gówniarza bardzo jarała go ta bajka!

oo zaszalałaś. - no jest różnica.... dość spora. - zaśmiała się. - może i jesteś kościsty, ale i tak bardziej miękki od tego asfaltu. - powiedziała uśmiechając się lekko. bo to jednak prawda... jakieś tam miał ciało, jakby na to nie spojrzeć. - w każdym bądź razie jak widać wyszłam z tego cało. - wyszczerzyła się szeroko bo oczywiście, że jej to pasowało. - o kurcze... dobry argument! - pokiwała głową z podziwem. - też bym się mogła zajadać cały dzień pizzą. ale z drugiej strony to sama nie wiem.... wtedy pewnie byś nie przeżył starcia ze mną. - zaśmiała się i pokręciła głową bo przecież jakby zajadała się samą pizzą to wyglądałaby jak betty.

dobra he he, te kolorki mnie rozpraszają xd pogadali jeszcze i nawet udało mu się od niej numer wyłudzić, ale to fajtłapa więc nie zapytał jej o imię i nie wiedział ją ją podpisać w telefonie wiec podpisał ją "nindża". idę pod prysznic i w ogóle się trochę ogarnąć, chociaż odrobinę więc jutro będziemy mogły pograć, czy tam w środę xd

emma przyjechała do elki, ale tamta ją wystawiła, bo poleciała do jakiegoś swojego kochasia. emmie zachciało się w nocy hamburgera, więc ruszyła szukać jakiegoś baru otwartego o tej godzinie, niestety nic takiego tu nie było, więc zaszła aż do tesco, w którym kupiła wszystko na burgery i teraz na piechotę wracała do mieszkania eleanor. pewnie miała niezły humor, to ślizgała się swoimi martensami po lodzie xd

elka pewnie opiekowała się johnem, a lekko podpity majkel pałętał się po mieście w poszukiwaniu jakiejś rozrywki. pech chciał że emma tak się ślizgała, że wpadła wprost na niego. złapał ją odruchowo w pasie i pewnie stanął na ziemi żeby nie wywalili się - hm, sama wpadasz mi w ramiona - zażartował zaraz.

myślałam, że to ten taki mięśniak, a nie boski sean opry, który rozjebał pikusiowi związek ;x
podpity czy trzeźwy, zawsze wyglądał tak samo bosko. na bank! dlatego emma, która miała dość miękkie lądowanie zaśmiała się. - jej! na to wygląda... - odsunęła się jednak od niego i otrzepała ramiona, jakby michael był jakiś starawy, zakurzony, jak jakaś encyklopedia, po którą nikt nie sięga od lat. - hej. - uśmiechnęła się jednak zaraz widząc jego przystojną buzię, niebieskie jak ocean oczy i wysoki wzrost, przez który musiała zadzierać buzię. przyzwyczaiła się do tego, że jest kurduplem, bo miała siostrę bliźniaczkę, która była modelką i wiecznie chodziła na obcasach, co jeszcze bardziej przytłaczało biedną emmę, która wbijała się w szpilki od czasu do czasu, bo raczej nie potrafiła w nich chodzić i zaraz bolały ją nogi, nawet jeśli to były buty za miliony dolarów, od blahnika albo laboutina. patrząc tak przez dłuższą chwilę na niego i gryząc wargę w końcu się ocknęła. - przepraszam za to... iii... chyba już pójdę. - zaczęła się jąkać.

w ogóle nie odróżniasz moich postaci, żal wielki. ale nie majkel to boski sean! i naucz się tego na przyszłość. nie znał raczej elki więc nie mógł ich porównywać i stwierdzić, że elka jest ładniejsza i seksowniejsza, dlatego emma nawet ubrana w martensy wydawało mu się ciekawą osobowością ;x - no hej - zaśmiał się nie wypuszczając ją dalej z objęć, jakoś tak odruchowo oczywiście. a tak serio to miała kształtne biodra i chciał je pomacać po prostu - już pójdziesz? - zmartwił się zaglądając jej do siatki z zakupami - och, będziesz coś pichcić - udał zainteresowanego - co takiego? - zapytał, ale nie był aż tak ciekawy.

bo ona jest ciekawa! tylko wszystko traci w porównaniu z eleanor, bo tamta po prostu błyszczy jak jakaś hollywoodzka gwiazda przyćmiewając sobą swoją bliźniaczkę. najsmutniejsze jest to, że pod filmikami z elką emma zawsze najwięcej lików i w komentarzach prośby o więcej filmików z siostrą. czasami ją to wkurza i wtedy odrzuca połączenia od siostry, jednak pociesza się tym, że eleanor w końcu znajdzie sobie jakiegoś stałego faceta, więc reszta będzie leciała na nią. a nawet jeśli nie, to że w najbliższym czasie jakoś zbrzydnie i nikt już nie będzie się do niej ślinił, co było jeszcze mniej pawdopodobne od pierwszego. no ale jakieś marzenia, trzeba mieć? chciała zrobić krok do tyłu, ale facet dalej ją ściskał, co, gdyby nie był taki przystojny, wkurwiłoby ją, dała mu w twarz i uciekła. - burgery - uniosła lekko siatkę i zaśmiała się czując od niego whisky. - dobra impreza była, co? - pociągnęła nosem, z którego jej ciekło, bo było tak zimno. dlatego też przesunęła czubkiem nosa po jego kurtce, zostawiając pewnie na niej swoje babole... dobra, wcale nie.

- no dobra - zaśmiał się, a potem zwiał jak zobaczył te produkty na burgery w jej siatce. jaka dupa jadła o tej porze takie tłuste rzeczy! bał się, że jak ją przeleci i rano się obudzi to obok będzie leżeć jakaś gruba berta więc zwiał. ja tez ide spać, dobranoc. udanego sylwestra!

hahahah, głupek z niego. emma rzuciła mu jakieś cześć na do widzenia i zamiast przyrządzać sobie burgery zaczęła go szukać po fejsach, twitterach i wszystkich tych portalach społecznościowych, żeby pokazać elce jakiegoś seksola poznała!

szedł od koleżanki, palił papierosa i rozmawiał z nią przez telefon. był rozbawiony, nie ogarniał świata.

nie widziała fineasza od czasu wyjścia z bunkra, w końcu były święta, wolne od szkoły i w ogóle. na pewno zasypała go milionem smsów i zdjęć alfonsa, w końcu to coś wielkiego, że zeszli się z powrotem. teraz zauważyła go z daleka, więc podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję i zaczęła z nim tańczyć i się obkręcać, nie przejmując się tym, że ten gada przez telefon.

phineasowi o mało co nie wypadł telefon z ręki, ale dał rade go utrzymać, bo był zdolnym chłopcem. uśmiechnął się szeroko kiedy ją zobaczył, wywalił papierosa bo nie chciał jej kopcić przed nosem. on na zdjęcia alfiego starał się nie reagować bo nie chciał dostawać zdjęć jej faceta, nie był gejem i nie był nim zainteresowany ;x - bree, jak dobrze cię widzieć! widzę, że masz idealny humor - poklepał ją po pleckach.

- oczywiście, że tak! i wiesz dlaczego! - obkręciła się jeszcze wokół własnej osi, cała radosna. ubuziała fineasza w policzek i mogli ruszyć przed siebie, chociaż nie wiem dokąd szli i czy w ogóle szli w tym samym kierunku. nie obchodziło jej to, że przyjaciel nie chce oglądać zdjęć alfie'go, bo ona i tak będzie mu je uparcie wysyłała. - dasz mi papieroska? - poruszyła zabawnie brewkami. czasami popalała, ale kitrała się z tym i mało kto o tym wiedział! jeszcze więcej sekretów!

zapalił im papierosa, jednego dla siebie i drugiego dla bree - ale mogłabyś ograniczyć się do jednego zdjęcia dziennie, co? bo mam już całą pamięć zapełnioną zdjęciami twojego chłopaka, nie żebym miał coś przeciwko, ale trochę musisz spasować - pocałował ją w policzek - cieszę się twoim szczęściem kochanie. a tak w ogóle to co u ciebie? - zapytał obejmując ją ramieniem,

- to ich sobie nie zapisuj. - zachichotała i zaciągnęła się papierosem. pewnie trochę dziwnie wyglądała z papierosem, bo niektórzy nie wyobrażali sobie jej palącej, na szczęście phineas owszem. zresztą pewnie to on ją nauczył palić. - nikt ci nie każe ich ustawiać na tapetę. o, ja mam je na tapecie! patrz! - szybko wyciągnęła telefon, żeby mu pokazać, jakiego ma słodkiego alfonsa na tapecie, czy to columbo obchodziło czy nie. - noo, zeszłam się z alfie'm? - śmiała się dalej. to była najważniejsza wiadomość, a reszta była nieistotna. - a co u ciebie? - spytała i dźgnęla go palcem w bok.

fineasz podrapał się po policzku - nie wiem, nic ciekawego u mnie się ostatnio nie wydarzyło, rodzice jak zwykle robią to co robią, czyli pracują, ja uczę się go egzaminów końcowych bo niedługo takowe wydaje mi się że będą, nie wiem co jeszcze... mnóstwo rzeczy się dzieje na świecie, ale dalej tego nie ogarniam - wzruszył ramionami - widzę, widzę. nie zapisuję sobie, muszę od razu usuwać smsy od ciebie bo wysyłasz mi kilkanaście zdjęć dziennie. mam wrażenie, że twój chłopak byłby niemiło zaskoczony, że znam rozmiar jego bokserek - zaśmiał się. zaciągnął się papierosem i zrobił kółeczka.

- to mu nie mów! - zaśmiała się, chociaż oni chyba nawet się jeszcze nie znali chyba? bridget na pewno będzie chciała ich ze sobą poznać. alfons ją odbierze spod szkoły czy coś. słodko. - nie umiem taaak, naucz mnie! - zawołała, kiedy zaczął robić kółeczka i sama zaczęła próbować, ale zamiast tego tylko się rozkaszlała.

poklepał ją po plecach, pokazał jej technikę i znając życie się jej od razu udało! - będę cicho jak mysz pod miotłą, obiecuję - przyrzekł jej. tak, oni koniecznie muszą się spotkać we trójkę, dobrze, że nie był żadnym zagrożeniem dla alfiego, bo oni tylko się kumplowali, skoro on przeżywał nawet miesiączkę razem z nią xd - oj bree, chodź strzelimy sobie foteczkę na insta - puścił jej oczko. w ogóle znalazłam ich jednego manipa i od razu wstawiłam na insta!

widziałam! oczywiście zaraz sobie narobili milion fotek i poszli na kebaba, a ja zacznę kimś innym.

wyszedł dzisiaj ze szpitala, więc szedł sobie teraz powoli spacerkiem do akademika. nadal miał podbite oko i był trochę obolały, bo finn złamał mu dwa żebra ;x

biedny jeremy, ja mu współczuje. a czy lidka mu współczuje? pewnie tak, bo zżerały ją wyrzuty sumienia kiedy przeczytała o tym na woof, nie miała jednak odwagi pokazać się ani jednemu, ani drugiemu więc ukryła się w swoim mieszkaniu popijając wino z koleżankami. dziś było podobnie, tylko że tym razem wracała właśnie od koleżanki z akademika, lekko zaćmiona alkoholem, ładnie ubrana bo ta koleżanka zaprosiła kilku przystojniaków. szła więc powoli opatulając się przy tym szalikiem, bo było jej zimno, aż wlazła na niego. pewnie wszystkie latarnie tutaj zgasły więc nawet go nie zauważyła - cześć - dopiero po chwili w ciemnościach dostrzegła jego twarz.

ona powinna mu współczuć najbardziej. sam też nie miał ochoty na spotkania z nią dlatego nawet było mu na rękę to, że od tego feralnego wieczoru się nie widzieli. może i trochę mu było przykro, ale gdyby go odwiedziła, to nie uniknęliby rozmowy o tym co się stało. tak było łatwiej. - cześć - wyjęczał trochę niezadowolony, gdy zorientował się, że to właśnie lidka w niego wlazła. pomacał się po klatce piersiowej.

momentalnie przestała układać swój szaliczek, bo to nie było najważniejsze w tym momencie. na początku trochę się krępowała, ale była dużą dziewczynką i musiała znieść konsekwencje swojego czynu - jeremy... - wymamrotała smutnym głosem. widząc jego limo pod okiem uniosła rękę i chciała go tam dotknąć, ale momentalnie ją zatrzymała. słyszała niezadowolenie w jego głosie - jak się czujesz? - opuściła rękę, a potem zacisnęła ją na swoim płaszczu.

co chwile uciekał od niej wzrokiem, bo nie potrafił patrzeć jej cały czas w oczy. również czuł się nieswojo i trochę skrępowany w jej towarzystwie. - lydia - odpowiedział skoro już sobie przypominali swoje imiona. serce zabiło mu trochę szybciej gdy uniosła rękę do jego twarzy. jeszcze i za to, że go maca by oberwał od finna i wtedy dopiero by miał. - a jak myślisz? - mruknął, ale nie był jednak taki wredny z natury, więc wziął się w garść, żeby odpowiedzieć jej normalnie. - nie najlepiej, ale jakoś żyję - gapił się w ciemności za nią.