the crown

podniosla wzrok na louisa, ktory wyrwal ja z zamyslenia. bylo trudno ale wysilila sie na lekki usmiech. - jakos nie bardzo sie dzisiaj czuje - powiedziala zgodnie z prawda, po czym chwycila kufel z piwem i napila sie go.

- nie czujesz się? jasne. jak będziesz chciała, to wszystko mi możesz powiedzieć - on też miał problemy, no ale nie takie same jak leila. czekał więc na to czy coś mu zacznie mówić czy nie. napił się piwka i obserwował rozbawione towarzystwo.

- no nie - wlepila wzrok w czyjs talerz z frytkami. na ktore o dziwo nie miala wcale ochoty! - zerwalam wczoraj z tobiasem - wyznala w koncu. pierwszy raz powiedziala to na glos co sprawilo ze poczula sie jeszcze gorzej. chcialo sie jej plakac ale nigdy nie pozwalala sobie na publiczne okazywanie slabosci. dlatego wypila duszkiem swoje piwo i zamowila kolejne.

objął ją ramieniem - och leila, przykro mi. rozstania nigdy nie należą do łatwych spraw. to jeszcze świeża sprawa, więc musisz to po prostu przeboleć, a będzie boleć pewnie dość długo. jednak nie poddawaj się, okej? będzie dobrze, musi być dobrze - próbował ją pocieszyć jako prawilny kumpel - czemu z nim zerwałaś? - zapytał.

- yhym - przelknela sline i skupila sie na jakims meczu, ktory lecial w telewizji by sie zaraz nie rozryczec. polozyla glowe na jego ramieniu. - po tym jak wrocil ted czuje sie troche zagubiona w tym co czuje. potrzebuje to wszystko przemyslec w samotnosci - westchnela. szkoda ze ted nie zostal tam gdzie byl, wtedy nie byloby problemu xd

- rozumiem, nie wiesz co czujesz. wiesz co, myślę, że jednak dobrze, że zerwałaś z tobiasem, przynajmniej nie oszukujesz jego ani samej siebie. jeżeli tylko znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie, tobias to zrozumie i wrócicie do siebie - pocieszał ją dalej, spokojnym i opanowanym tonem. ostatnio wszyscy wokół niego płakali, jak widać był idealnym pocieszycielem dla nich.

- dzieki - spojrzala w koncu na niego i usmiechnela sie. tym razem nie musiala sie do tego zmuszac. - ale mniejsza o to. co u ciebie? - zmienila temat. nie lubila za bardzo gadac o uczuciach wiec ta krotka rozmowa jej wystarczyla.

- u mnie? też nieciekawie. codziennie kursuję z tiffy do szpitala, bo jej bracia się pobili i jeden drugiego wypchnął przez okno. jeden teraz leży w szpitalu, drugi siedzi w psychiatryku i nie wiadomo kiedy go wypuszczą - westchnął cicho - tiffy się cholernie przejmuje tym wszystkim i nie wiem trochę jak jej pomóc, bo sam mam w miarę ogarnięte relacje z jo - rozłożył bezradnie ręce.

- slyszalam, musi byc jej teraz bardzo ciezko - westchnela. sama nie miala rodzenstwa wiec tez nie miala zadnych dobrych rad ktorymi by sie mogla z nimi podzielic niestety. w sumie nawet sie teraz cieszyla ze byla jedynaczka. ta sytuacja ja troche przerazala. - jak sie czuje patrick? - zapytala. chciala wiedziec a nie byla z nim tak blisko by go odwiedzac w szpitalu.

- jest jej bardzo ale to bardzo ciężko, bo biedna się miota między felixem i patrickiem, którzy kompletnie się nie dogadują. współczuję jej i próbuję jej jakoś pomóc, ale nie wiem czy tak do końca da się to załatwić od ręki. to przecież zajmie jakieś miesiące - mruknął niezadowolony - patrick? lepiej z dnia na dzień, jak nie jest z rodzicami, to jest z nami, to przychodzi jego przyjaciółka. ma towarzystwo, ale nadal nie wie nic o felixie i chyba nie chce wiedzieć - westchnął.

- przed nimi duzo pracy - westchnela i napila sie piwa. - to dobrze, ze czuje sie lepiej i nie stalo mu sie nic powaznego. myslisz ze sie w koncu dogadaja jakos czy ich zycie juz zawsze bedzie tak wygladac? - zapytala. cala ta sytuacja brzmiala bardzo stresujaco. nawet ona sie stresowala slyszac o tym. a co dopiero tiffy ktora musiala przez to przechodzic.

- myślę, że muszą iść wszyscy razem na poważną terapię, bo to co zrobił teraz felix, nie mieści się w żadnej z kategorii kłótni z rodzeństwem. ja rozumiem, pokłócić się, może poprzepychać w miarę rozsądku ale żeby wypychać kogoś z okna? cholera, nie wiem co jest nie tak z tym felixem, ale musi być stuknięty - zauważył - terapia to podstawa - podsumował.

- to prawda, felix postapil bardzo ekstremalnie - takie rzeczy dzialy sie w filmach, a nie w realnym swiecie. jesli kiedys spotka felixa na ulicy to bedzie uciekala jak najdalej od niego. - on to zrobil specjalnie czy byl to tylko wypadek? - dalej wypytywala. moze musiala ocenic czy felix jest psychopata.

- rodzice mówią, że to był wypadek, nie chciał tego zrobić. pokłócili się o muzykę w pokoju felixa, jak zwykle felix nie wziął leków i cóż, skończyło się jak się skończyło - wytłumaczył jej - felix też podobno zeznał, że nie chciał wypchnąć brata za okno jednak ten mu się po prostu wymsknął podczas szarpaniny - napił się piwa - cholerny kretyn, rozwalił całą rodzinę - stwierdził krótko.

najlepszym rozwiazaniem dla ich rodziny byloby gdyby zamieszkali w bungalow. wtedy nawet jakby sie wyrzucali z okien to nie mieliby dalekiej drogi na dol xd - przerabane - stwierdzila i pogadali jeszcze na mniej depresyjne tematy a potem leila jednak poszla na impreze. teraz ty zacznij kims hehe

udalo sie jej namowic rodzicow by popilnowali wnuczki zeby mogla wyjsc ze znajomymi. siedziala teraz sobie przy barze, popijajac drinka.

noah przyszedł również na drinka. od razu było go widać z daleka bo wyróżniał się z tłumu kurdupli. podszedł do baru i od razu zauważył nari - cześć - rzucił krótko i się do niej uśmiechnął. poprosił barmana o piwo.

wszystkie twoje postacie wysokie hehe
- czesc - odpowiedziala, usmiechajac sie slodko. - co slychac? - zapytala od razu by go zatrzymac na dluzej. najwyrazniej od towarzystwa swoich kolezanek wolala noah.

szczerze powiedziawszy to nie wszystkie xd ale sporo!
oczywiście, że wolała noaha! jakżeby inaczej. był ładniejszy od jej koleżanek a poza tym no miał coś więcej do zaoferowania niż picie z nią drinków - a w porządku, dzięki nari. a co u ciebie? jak idzie pisanie piosenek? - zapytał.

prawie wszystkie xd
nari zdecydowanie liczyla na cos wiecej niz picie z nim drinkow. w koncu miala dzisiaj wolny wieczor, ktory trzeba bylo dobrze wykorzystac. - tez w porzadku. niedlugo mam wystep w osrodku kultury. milo by bylo gdybys wpadl - zaprosila go.

jedynie maud, faye i louis są niscy xd
- jasne, dlaczego nie. mogę wpaść - uśmiechnął się szeroko i napił się piwka - będę mógł przyprowadzić siostrę tym razem? wybacz, ale ona nie ma co robić w wakacje, a muszę się nią opiekować - jego siostra była jakąś problematyczną sprawą w rodzinie.

aww Louis xd
- swietnie. dam ci znac co I jak - usmiechnela sie. nie spodobalo sie jej gdy wspomnial o siostrze ale nie dala po sobie tego znac. w sumie im wiecej ludzi przyjdzie na nia patrzec tym lepiej. - jasne - napila sie drinka. - nie wiedzialam, ze masz siostre - zwykle ja takie rzeczy nie interesowaly wiec wiedziala o nim tylko tyle ze jest przystojny I utalentowany.

Louis ma jakieś 170 zaledwie xd
- cudownie, w takim razie przyjdę z siostrą - skwitował krótko. pogadali jeszcze i poszli do niego dalej pić ale do niczego nie doszło bo nari zasnęła xd

przyszła tu na piwko ze znajomymi i świetnie się bawiła!

a lucek nie bawił się dobrze. miał jakieś stany lękowe i po jednym piwie schował się pod stolikiem licząc od stu do jeden i próbując się uspokoić.