katedra

wychodziła z jakiegoś koncertu chóru, może liczyła że andy'ego spotka xd

Kyle zabladzil xd urodzil sie w St Albans, ale nigdy nie zapuszczal sie w te rejony. - hej! - zamachal do romy. - w ktora strone do pubu? - zapomnial do jakiego szedl xd

hahahaha, no jasne po co miał do kościoła chodzić. bóg rozumu mu już nie da xd
- cześć - przywitała się zdziwiona tym że tu go spotyka, a nie w pubie właśnie - musisz minąć cmentarz i dewocjonalnia - wyjaśniła, ale nie wskazała kierunku. mógł się pogubić.

dla niego juz nie bylo nadziei xd
- okej - pokiwal glowa, po czym sie rozejrzal. - a gdzie jest cmentarz? - nie ogarnial. kiedys tam pil, ale wlasnie przez to nie pamietal jak tam doszedl. szczegolnie stad.

a dla marcusa była? xd
romy myślała, że wytłumaczyła to wystarczająco, ale jednak było inaczej - południowy-zachód - znowu powiedziała zamiast wskazać. jeszcze nie zczaiła, że to może byc problem na kyle'a.

nie obrazaj Marcusa xd moze byl przyglupi, ale jakos sobie radzil xd
- a spoko - odpowiedzial jakby czail o co jej chodzilo. - czyli tam? - pokazal na wschod. na geografii gral w kolko I krzyzyk wiec przegapil lekcje o kierunkach.

ming go na prostą wyprowadzała xd
myślała, że załatwione a on zadawał kolejne pytania - tam - pokazała w drugą stronę - zaprowadzić cię? - zapytała jak małego/cofniętego dzieciaka co najmniej. w sumie blisko była xd

haha tak xd
- jasne, im wiecej ludzi tym weselej - myslal, ze chciala dolaczyc na impreze. - w ta? - pokazal tym razem dobra strone, po czym ruszyl. - fajna kiecka - skinal glowa na jej stroj. pewnie byla ubrana schludnie, a on nie byl do tego przyzwyczajony. poza tym spotkal ja obok kosciola wiec od razu skojarzyl ja z jakims aniolkiem.

była ubrana schludnie, w jakąś skromną sukienkę więc prezentowała się zupełnie inaczej niż kyle w dresie wybrudzonym tłuszczem od kurczaka xd
- mhm - skinęła głową w dobrą stronę i ruszyli. miała zamiar go tylko odprowadzić, a nie iść z nim na imprezę - dzięki, kupiłam ją kiedyś specjalnie na debatę w ramach klubu onz na uczelni - pochwaliła się. pewnie nie zrozumiał xd

to pewnie byl jego odswietny dres xd
- orange zed to jakis nowy raper? - zdziwil sie, ze jeszcze o nim nie slyszal. zwykle byl na czasie z takimi rzeczami! nawet mu zaimponowalo to, ze taka cnotka slucha dobrej muzyki. nie bylby juz pod takim wrazeniem jakby wiedzial co miala na mysli xd

miał jakąś parę żeby wymienić? xd
- kto? - nie wiedziała do czego nawiązuje, że nagle 'onz' stało się dla niego 'orange zed' xd - nie słucham rapu, ale ostatnio kupiłam parę płyt gospel, mogę ci pożyczyć - pewnie umarłby słuchając takiej muzyki xd

pewnie nie xd to byl wyjsciowy dres na specialness okazje.
- mowilas przed chwila o nim - moze zaczynala dopiero swoja droge z rapem. I tak byl pod wrazeniem, ze odnajduje jakichs undergroundowych artystow. - gopsel to te koscielne piosenki? - musial sie upewnic. tym razem blad celowy xd

dwa w jednym xd
- mówiłam? - wskazała na siebie - nie mówiłam - zaprzeczyła szybko. była porządną dziewczyną, rap był dla bad boyów, nie miała z takowymi kontaktu xd ted nie był w tych kategoriach hehehe - nie kościelne, tylko uduchowione - poprawiła go.

moze mial taki co sie wywraca na druga strone xd
- musisz mi go pokazac - nadal nie ogarnial, ze chodzilo jej o cos zupelnie innego. - czyli nawiedzone? - zarechotal ze swojego zartu. juz sobie wyobrazal, ze spiewaja do ouija board.

upgrade xd
- co niby muszę ci pokazać? - zapytała zestresowana. już myslała, że jakieś cycki czy coś. szkoda, że nie nosiła gazu. freddie powinien jej kupić xd - nie mów tak! - pisnęła zestresowana i walnęła go w ramię bo akurat przechodzili obok cmentarza i obawiała się, że wywoła jakieś duchy.

tak xd
- tego goscia - myslal, ze to bylo oczywiste o Kim mowia skoro sama wspomniala o orange'u. spojrzal w strone grobow. - boisz sie? - zapytal z rozbawieniem. nie wierzyl w zycie po smierci xd - obronie cie jesli jakis zdechlak bedzie cie chcial atakowac - dzentelman xd

nawet ona już się pogubiła o kim mówią! - w sensie którego? - myslała, że może mówi o bogu skoro w takim miejscu byli xd kyle nie wyrażał się precyzyjnie - zdechlak? - powtórzyła zerkając w stronę cmentarza - masz na mysli zombie? - nie lubiła horrorów więc na samą myśl przeszły ją ciarki.

- tego o ktorym mowilas - on juz zapomnial, ze w tym equation byl bog. byl myslami w zupelnie innym swiecie. - tutaj chyba tylko takie chodza - nie zeby widzial kiedys zombie, ale myslal, ze to juz predzej zobacza niz ducha.

jak ją nastraszył, że chodza tu zombie to go chwyciła pod ramię i przyśpieszyła do pubu, do którego weszła z nim jednak. ale po jakimś czasie tak mu marudziła że obrzydziła mu picie piwka i musiał ją odprowadzić do domu xd

wial piwko na wynos I zabral ze soba kumpli wiec musiala zniesc podroz do domu w towarzystwie innych glabow xd

psy gonily wiewiorki, a raven je obserwowala I pilnowala zeby nie nasikaly na koscielne mury xd

produktywne zajęcie. stephanie przechodziła obok i rozpoznała raven. trochę wahała się czy się z nią witać, ale uznała, że skoro jest dziewczyną jamesa to będzie się przewijała w jej życiu i nie powinna się jej wstydzić.
- cześć! - zaryzykowała podchodząc bliżej - jestem koleżanką jamesa - od razu zaczęła się tłumaczyć, bo sądziła, że jest niezapadająca w pamięć i raven może jej nie rozpoznać.

jaka rebel stefka.
byla respectful! psy musialy sie wylatac.
- czesc - usmiechnela sie na widok dziewczyny. - wiem, pamietam. poznalysmy sie wtedy w kafejce - ku jej zaskoczeniu pewnie pamietala ja. sama czula sie czesto niewidzialna wiec zwracala uwage na innych.

pasuje do jej aktualnych wyskoków xd
- tak, właśnie - ucieszyła się, że ją zapamiętała, ale potem jednak zaczęła doszukiwać się w tym drugiego dna - nie chciałam wam wtedy przeszkadzać i tak wtargnąć... - pomyślała, że może jednak raven ją zapamiętała z negatywnych powodów.

no tak xd
- nie szkodzi, ciesze sie, ze moglam poznac kolezanke James'a - uspokoila ja. przez chwile obawiala sie, ze stefka specjalnie chciala im przeszkadzac, ale uratowala sie tym, ze sama zwiala. gdyby zaczela sie dzielic lodami z chlopakiem to wtedy by sie jej mogla wlaczyc zazdrosc.