ruby

a wiec doszli w koncu do niej. otworzyla drzwi, po czym weszla do srodka. - rozgosc sie - powiedziala i powiesila swoj plaszcz na wieszaku.

- najpierw muszę rozsiodłać mojego białego rumaka. - ciągnął dalej swoje żarty, które były już przestarzałe xd przed wejściem wytrząsnął wodę z parasola i rozstawił teraz parasol do suszenia na środku jej korytarza. sam ściągnął z siebie bluzę, która była częściowo przemoczona i też zawiesił ją na wieszaku, zachowując się już jak u siebie. jak ściągnął buty to okazało się, że ma też przemoczone skarpetki, bo łaził po kałużach. oczywiście zamiast usiąść to wkroczył do salonu i już zaczął oglądać całe jej mieszkanie i wszystko co miała wystawione na półkach. nie wiem jak wyglądało jej mieszkanie, ale anderson się rozglądał i już łapał jakieś książki i je wertował.

jej mieszkanie wykladalo na pewno elegancko. wlasnie szukam jakichs zdjec xd
nie przejmowala sie tym, ze poszedl zwiedzac. na szczescie zawsze utrzymywala pozadek to nie miala sie czego wstydzic. caly dom wygladal schludnie. no moze poza rozwalonymi papierami na coffee table. - napijesz sie herbaty? czy jednak wolisz cos zimnego? - zapytala od razu, po czym poszla do kuchni by wstawic wode.

tak właśnie to sobie wyobrażam, eleganckie i porządnie wysprzątane.
- mogę wypić herbatę. - normalnie rozsiadłby się na kanapie z piwkiem, ale ruby nie wyglądała na osobę, która ma zawsze w lodówce piwo na czarną godzinę. poza tym trochę zmarzł i nie pogardzi teraz czymś ciepłym. inaczej się przeziębi i ruby będzie musiała się nim opiekować. polazł za nią do kuchni, dalej zwiedzając. - mieszkasz sama? - zaczął dopytywać i oparł się o framugę drzwi, na pewno wyglądał sexy hehe w swojej koszulce z rickiem i morty'm.

- ziolowa? owocowa? - zaczela mu wymieniac propozycje. piwa niestety nie miala, ale za to zawsze miala zapas kawy i herbaty. dla siebie wybrala rumianek, po czym wyciagnela dwa kubki. od opiekowania sie nim mial danielle hehe. chyba, ze by go rozlozylo i nie doszedl by do niej i musialaby sie nim opiekowac tutaj. - tak - odpowiedziala, zajeta parzeniem herbaty. niestety nie widzialo jego seksi pozy. pewnie nawet nie wiedziala co to rick i morty.

- obojętnie - machnął ręką. nie był smakoszem herbaty, więc nie będzie wybrzydzał i wypije taką jak mu zrobi. gdyby proponowała różne rodzaje piwek to mogliby podyskutować, no ale co do herbat nie miał preferencji. to byłaby wina ruby, więc ona musiałaby się nim opiekować xd ale pewnie skończyłoby się na tym, że rzeczywiście wylądowałby u danielle. on się tak prężył, a ona nawet nie patrzyła, pf. - ja bym nie mógł mieszkać sam. nie nudzisz się? nie czujesz, że jest głucho i cicho? - już nie pytał nawet czy nie boi się, że ktoś się włamie! on raczej nie przejmował się, że mogą się jakieś złe rzeczy przytrafić, gorsza była samotność i/lub to, że nikt po tobie nie sprząta.

w takim razie zaparzyla mu jakas dobra owocowa. nie wygladal na kogos kto lubil jakies napary z ziolek. oj tam, od razu jej wina. sam zaproponowal jej pomoc! najwyzej moglaby pomoc danielle w opiece nad nim. zeby ja troche odciazyc. no i zapewne jednak czulaby sie troche winna skoro przez nia zmokl. - nie. lubie ta cisze - chwycila kubki, po czym ruszyla w jego strone. - mam mlodsze rodzenstwo. po tylu latach przebywania z nimi ta cisza jest mila odmiana - podala mu kubek. chyba pierwszy raz sie czegos o niej dowiedzial. zwykle nie bywala taka otwarta.

przejął kubek z krótkim "dzięki" i ruszył w stronę salonu.
- serio? nie jesteś przyzwyczajona, że ktoś zawsze biega pod nogami i tym bardziej nie odczuwasz pustki? - zajął sobie miejsce na kanapie i odłożył kubek na stoliku. - tu się mocno różnimy. ja bym nie mógł wytrzymać sam. - zaczął się zastanawiać. oni ogólnie się bardzo od siebie różnili, więc nie wiem czemu się dziwił.

- niby jestem do tego przyzwyczajona, ale wcale nie przeszkadza mi ten spokoj - podazyla za nim. - potrzebuje ciszy do pracy, a kiedy chce towarzytwa to zawsze moge kogos zaprosic - wzruszyla ramionami. usiadla na kanapie i podwinela nogi do gory, po czym objela kubek dlonmi. - jestes bardziej towarzyski niz ja - przypomniala mu z rozbawieniem.

- tak jak mnie - wyszczerzył się, no bo jednak zaprosiła go do siebie i teraz będzie wiedział gdzie mieszka i będzie mógł przychodzić do niej pijany w środku nocy i krzyczeć, żeby go wpuściła... a nie, to nie ten zielony i nie ta sztywniara. - ty też jesteś bardziej towarzyska i wyluzowana niż starasz się robić wrażenie. - dźgnął ją palcem w łydkę jak tak podwinęła nogi.

- wlasnie tek - zgodzila sie. ups, moze powinna sie zaprzyjaznic z peggy (?) i rozmawiac o ich wspolnych problemach z zielonymi. - tak myslisz? - zasmiala sie i spojrzala na niego. klepnela go lekko w dlon gdy ja tak dzgnal palcem.

właśnie ona na pewno się zna z peggy skoro obie przyjaźnią się z danielle. mogły być dobrymi koleżankami, ale jeszcze nie przyjaciółkami. ten etap osiągną dopiero jak będą obie sterczeć pod ścianą jak głupie na imprezach zielonych.
- tak. cały czas próbujesz mnie zapewniać, że wcale nie jesteś zabawowa, ale ja tak tego nie widzę. ja się z tobą bardzo dobrze bawię. - stwierdził lekkim tonem, spoglądając w jej oczęta. nachylił się zaraz, żeby za długo na nią nie patrzeć napić się herbaty.

nie pamietam czy w relkach bylo napisane gdzies, ze sie znaja, ale jesli nie to tak wlasnie powinny sie poznac.
- ja tez sie z toba dobrze bawie - przyznala. troche sie zawstudzila gdy jej tak patrzyl w oczy. odwrocila wiec wzrok i ochrzaknela. - obejrzymy jakis film? - zaproponowala. skoro juz tu byl. oczywiscie nie miala na mysli netfilx and chill

też nie wiem, ale teraz już to mamy ustalone. już ze skibą kiedyś gadałam, że będzie event gdzie peggy i ruby zorganizują sztywną imprezę dla zielonych, a w piwnicy będzie druga tajna impreza i goście będą się wymieniać kto kiedy musi siedzieć u góry xd
- jasne! - rozsiadł się wygodnie. do jej pomysłu podszedł z entuzjazmem, bo pierwszy raz to ona zaproponowała im wspólne spędzanie czasu. nawet pozwolił jej wybrać film i objął ją ramieniem podczas oglądania. a potem grzecznie poszedł do siebie!

o nieee hahahah jak w broklyn nine-nine xd
robili duze postepy! ruby sie nawet lekko do niego przytulila gdy ja objal. dzisiejszego wieczoru miala w planach jak zwykle sie uczyc, ale nie zalowala, ze wypadlo inaczej. pewnie wybrala jakis dokument o kryminalistach. bylo milo!

czula sie dzisiaj frisky wiec postanowila zaryzykowac i wyslac arnoldowi sugestywna fotke z zaproszeniem do siebie. nigdy tego nie robila wiec bylo to ekscytujace! siedziala z samym szlafroczku i czekala niecierpliwie na chlopaka.

anderson akurat czilował z louisem w mieszkaniu kiedy dostał interesującą fotkę od ruby. od razu porzucił wszystko co robił i chętnie pojawił się pod jej drzwiami. cieszył się, że go zapraszała! zadzwonił do drzwi.

troche sie zestresowala, ale tez ucieszyla, ze arnold w koncu sie zjawil. po drodze szybko przejrzala sie w lustrze i popedzila otworzyc mu drzwi. schowala sie za nimi i wpuscila go do srodka. rozwazala zrzucenie z siebie szlafroka i powitanie go tak, ale przypomnialo jej sie, ze nie upewnila sie czy to faktycznie jej chlopak. troche bylby przypal gdyby tak przywitala listonosza xd - anderson? - byla wyraznie zdziwiona, ze go widzi. wyjrzala za drzwi zeby upewnic sie, ze nie bylo nigdzie arnolda, po czym je zamknela. - co tu robisz? - nigdy do niej nie przychodzil wiec myslala, ze moze cos sie stalo.

wszedł na pewniaka i rozejrzał się gdzie znajduje się ruby. gdyby był bardziej bystry to mógłby zacząć podejrzewać, że to pułapka i że ruby go tu zwabiła, żeby dani mogła go pobić czy coś! ale nie miał wcale negatywnych myśli i nie mógł się doczekać zobaczenia ruby, szczególnie po tym przedsmaku, który mu wysłała.
- dobrze wiesz co tu robię - zamachał brewkami gdy w końcu pokazała mu swoją buźkę. - przybyłem na twoje wyzwanie - machnął rękami, aby zaprezentować się.

ruby by mu tego nie zrobila. no chyba, ze to by oznaczalo, ze dani sie odbrazi na zawsze. wtedy by musiala go poswiedzic dla wyzszego dobra.
- nie wiem.. - powiedziala zgodnie z prawda. - nie wiem o czym mowisz - nie przypominala sobie zeby prosila go o przyjscie. wtedy musialaby sklamac jesli nadal chcialaby sie bronic argumentem, ze spotykaja sie przez przypadek. chwile jej zajelo polaczenie faktow, ale zczaila sie, ze cos bylo nie tak. szybko chwycila telefon i przerazila sie kiedy zobaczyla, ze jej zdjecie wcale nie zostalo wyslane do arnolda tylko andersona. wlasnie dlatego nigdy nie robila takich rzeczy! - to pomylka! - zestresowala sie. - usun to zdjecie - pokazala na niego palcem. jeszcze tego brakowalo zeby dani znowu zobaczyla ich wiadomosci. - mialo byc dla mojego chlopaka - okryla sie szczelniej szlafrokiem.

- to jakiś role play? udajemy, ze się nie znamy? - nachylił się do niej coraz bardziej zaintrygowany jej dzisiejszym sexy zachowaniem xd - jestem rufus wollstonecraft, fbi - wymyślał i gadał od rzeczy podczas gdy ona sprawdzała telefon i szybko ostudziła jego zapały. wyprostował się. nadal był w kurtce, zaraz się chłopak przegrzeje z tych emocji. - nie masz chłopaka, ja jestem twoim chłopakiem - wymsknęło mu się - z którym sypiasz - poprawił się i popatrzył na ten jej kuszący szlafroczek.

byla juz wystarczajaco zestresowana, a on nie pomagal jej tekstami o role playu. gdyby arnold to uslyszal! scisnelo ja w zoladku kiedy nazwal sie jej chlopakiem. nawet takim do sypiania. chcialaby go tak moc nazywac, ale nie dopuszczala do siebie takich szalonych mysli. - nie - powiedziala stanowczo. dobrze jej sie ukladalo z arnoldem i nie chciala tego zepsuc. nie mogla andersonowi pozwolic mowic takie rzeczy. nawet jesli nikt tego nie slyszal. tym razem! - nie sypiamy ze soba, a ja mam chlopaka nie tylko do sypiania, ktorym nie jestes ty - wyjasnila mu. - powinienes juz isc - podeszla do niego i polozyla mu reke na ramieniu zeby go popedzic.

przyglądał się jej i zastanawiał się czy zgrywa niedostępną, żeby anderson o nią zabiegał czy coś. ale to przecież ona zaczęła i wysłała do niego zdjęcie, nie wymyślił sobie tego! patrząc na jej zachowanie już nuciła mu się w głowie katy perry i 'you're hot then you're cold'.
- wymyślasz te teksty o chłopaku, bo nie chcesz się przyznać przed sobą samą, że chciałaś do mnie wysłać to zdjęcie i chciałaś, żebym przyszedł i zobaczył cię w takim stroju? - wskazał na jej szlafrok. już na tyle ją znał, ze wiedział, że szukała różnych wymówek i to byłoby w jej stylu. - i chcesz, żebym to ja się na ciebie rzucił. bo szczerze, bardzo ciężko jest w tej chwili nie rzucić się na ciebie - pożerał ją wzrokiem.

zdecydowanie nie ulatwial jej pozbycie sie go. niestety mial troche racji i bardzo chcialaby zeby stalo sie tak jak mowil. zaczela sie nawet zastanawiac czy faktycznie wyslala przez przypadek to zdjecie do niego bo tak naprawde wolala go zobaczyc. odgonila od siebie te mysli szybko. - anderson mowie powaznie - jej mina mowila, ze wlasnie tak bylo. - naprawde mam chlopaka i to wlasnie dla niego bylo to zdjecie - probowala go przekonac, ale w tej chwili chyba przekonywala tez siebie. zagapila sie na niego kiedy tak na nia patrzyl.