ruby

na każdy potok słów andersona przypadało 90% głupot i 10% słodkich tekstów, które mogły ją przekonać xd
- co? to nie była żadna randka, nie chodzę na żadne randki z nikim, źle to zrozumiałaś! - zamachał rękoma, chociaż mogła zauważyć, że miał na sobie koszulę (mało elegancką, ale zawsze), a nie standardowy t-shirt z garfieldem. - nie! nie możesz się teraz wycofać! - wskazał na nią palcem. nie po to dani ich obrzygała, żeby ruby teraz zmieniała zdanie co do ich relacji. - nie możesz! - próbował jej zabrać telefon. nie zamierzał jej pozwalać spotykać się z chłopakami, był hipokratesem w tej kwestii xd

nie wiem czy to 10% wystarczy w tym przypadku xd
- nie byla? - nie uwierzyla mu. - w takim razie po co sie tak wystroiles? - pokazala na jego koszule. nie byla wedlug niej wystarczajaco elegancka, ale wiedziala, ze to nie byl stroj na co dzien. zasmiala sie kiedy probowal odebrac jej telefon. - skoro ty mozesz to ja tez - przycisnela telefon do cyckow. - moze zaproponuje im lody, co ty na to? - ciekawe czy tym razem zrozumial jak to brzmialo xd

może to będzie naprawdę poruszające 10% xd
- eee, louis powiedział, że wszystko jest w praniu - spojrzał na swoją koszulę, bo faktycznie zaczęło do niego docierać jak to mogło wyglądać. koszula to na pewno nie jest strój na wypad na kumpelskie kręgle. - uważasz, że dobrze wyglądam? - popatrzył na nią z błyskiem w oku kiedy wyłapał co chciał. - skoro ja nie chodzę to ty też nie - upierał się przy swoim, ale zaraz wyjechała z tymi lodami. - nie! ja chcę lody! - wykrzyknął z przejęciem, wyglądało to dość niedorzecznie. z podtekstem czy nie, zależało mu na lodach w każdej formie xd

moze xd
przewrocila oczami na jego wymowki I zmiane tematu. nie odpowiedziala czy dobrze wygladal. podobal sie jej, ale nie mogla mu dac tej satysfakcji. - myslalam, ze jo miala ci to zalatwic - uswiadomila go, ze podsluchala ich rozmowe. musiala sie napic na sama mysl, ze to moglo sie stac. - a skoro ty juz jestes zajety to znajde kogos innego - odwrocila sie zeby dolac wina, ale moglo to wygladac jakby faktycznie chciala wyslac wiadomosc zanim zabierze jej telefon.

- no właśnie, zrobiła mi ochotę - wypalił, brawo anderson. umawiał się z jo na lody, a skoro od niej nie dostał to przyszedł do ruby po to samo w ramach nagrody pocieszenia xd chyba nawet nie przejął się, że ich podsłuchiwała. to było słodkie, że była zazdrosna, ale szkoda, że jednocześnie dostawał zjebki. nie mógł się w pełni cieszyć jej zazdrością w tych warunkach. - jeśli jestem taki zajęty to czemu jestem tu u ciebie, co? - myślał, że czynami jej udowadnia co czuje. mógłby powiedzieć, że jest zajęty przez nią i to by załatwiło sprawę, ale nie przyszło mu to do głowy. to jeszcze za duża deklaracja. podszedł do niej i objął ramionami od tyłu, bo chciał zabrać jej telefon. - nie możesz chodzić z nikim innym na randki! - postawił warunek. tak jakby oni chodzili na randki xd

- wow - powiedziala z niedowierzaniem. wszystkie jego starania wlasnie poszly na Marne bo wedlug niej uswiadomil ja, ze nie tylko poszedl na randke, ale mial tez zamiar robic bardziej intymne rzeczy. biedny Anderson. zazdrosc ruby raczej tak szybko nie zniknie wiec moze innym razem bedzie mu dane sie pocieszyc. - bo cie przylapalam I teraz nieudolnie probujesz mnie zwodzic? - odlozyla butelke I odwrocila sie do niego przodem gdy ja obejmowal. - skoro nie jestesmy w zwiazku I ty mozesz to robic to znaczy, ze ja tez - polozyla dlonie na jego klacie zeby go odsunac, ale jakos nie potrafila tego zrobic.

- nieważne, najadłem się szejkiem - gadał dalej bez sensu i potargał się po włosach. jak zwykle nasze postacie rozmawiają o dwóch różnych rzeczach. anderson nie widział nic złego w swoim zachowaniu. westchnął na jej kolejne słowa. - jedyne na czym mnie przyłapałaś to przyjacielska rozgrywka w kręgle - zapewniał ją, chociaż już wcześniej przyznał się, że z jo go coś więcej łączyło, więc to nie były dobre argumenty. - więc co chcesz, żebym robił? wyrzucił z życia wszystkie koleżanki? - popatrzył na nią dość poważnie jak na niego. jej słowa mówiły jedno, ale ręce na klacie co innego.

- jasne, przyjacielska - powoli tracila nadzieje na to, ze uda jej sie cokolwiek mu wytlumaczyc. moze faktycznie sama powinna spotykac sie z innymi facetami na 'przyjacielskie rozgrywki w kregle' zeby Anderson zrozumial jak sie poczula. - chce zebys nie sypial z nikim innym - nie prosila o wiele! - I zebys nie przedstawial mnie jako swoja kolezanke tylko dziewczyne - postawila mu najciezszy warunek. zanim zobaczyla go z jo byla sklonna dac im czas I zobaczyc jak ich relacja sie ulozy, ale teraz chciala zeby to bylo oficjalne. wiedziala, ze to go moze wystraszyc I zrobila to specjalnie.

- nic nas nie łączy, przysięgam - upierał się przy swoim. andersonowi włączyła się zazdrość jak tylko zasugerowała, że mogłaby do kogoś napisać, więc mógłby dość ostro zareagować gdyby ją spotkał z jakimś kolesiem. - nie sypiam z nikim innym - wtrącił się i myślał, że ma już wygraną i przebaczenie w kieszeni, ale wtedy wyjechała mu z takim tekstem, że mogła zobaczyć na jego twarzy, że się zakłopotał. - ty też nie możesz z nikim sypiać i możesz tylko ze mną chodzić na randki - zaczął stawiać jej warunki, żeby nie musieć odpowiadać na to co powiedziała.

zaakceptowala to, ze z nie sypial z nikim innym, ale pomyslala, ze jeszcze nie zdazyl. - ja nie chodze na przyjacielskie spotkania sam na sam ze swoimi bylymi I nie pije z nimi szejkow z jednej szklanki jakbysmy nadal byli para - zauwazyla po raz kolejny przypominajac mu jak to wygladalo. - nie zabierasz mnie na randki - wytknela mu. - I nie bedziesz mial okazji jesli nie zaakceptujesz tego co powiedzialam - dalej wywierala na nim presje. nie chciala tego robic, ale sam do tego doprowadzil.

nie zdążył, bo zasada dopiero weszła w życie xddd a tak naprawdę to już od jakiegoś czasu olewał inne dziewczyny!
- o nie, szejka wypiłem sam - poprawił ją szybko. myślał, że to poprawi jego wizerunek xd - ale masz rację, nie powinienem chodzić na spotkania sam na sam z byłymi. już nie będę - teraz tylko grupowe wyjścia wchodzą w grę. przynajmniej coś zrozumiał i przyznał jej rację. - ookeeej, akceptuję to - powiedział z ociąganiem się, ale nie przeszło mu przez gardło, żeby nazwać ją tak w tej chwili. miał tylko nadzieję, że w najbliższym czasie nie będzie musiał jej nikomu przedstawiać. będzie musiał poćwiczyć przed lustrem. bardziej się przejmował nazywaniem jej tak przy ludziach niż tym co to oznacza xd - i zabieram cię na randkę w sobotę - zadecydował skoro szli w dobrym kierunku.

gdyby to jej powiedzial mialaby do niego wieksze zaufanie!
westchnela poirytowana jego odpowiedzia, ale na szczescie dla niego kolejne slowa ja zadowolily. inaczej dalej by sie klocili o to samo. - dobrze - pokiwala glowa I skoro mieli juz to nieporozumienie za soba to mogla sie skupic na przyjemniejszych rzeczach. - w sobote jestem umowiona z dziewczynami - zarzucila mu rece na szyje bo przez te sprzeczki byla jeszcze bardziej spragniona bliskosci.

nie wiedział, że uzna to za istotne. myślał, że informacje o losach szejka są ważniejsze niż to xd
uniósł brwi kiedy nie zgodziła się na sobotę, ale było już widać na jego twarzy rozbawienie i rozluźnienie. dobrze, że nie padł ze stresu, że ruby jest oficjalnie jego dziewczyną.
- więc teraz to tak? będziesz zgrywać niedostępną? - patrzył na nią cwaniacko. jeśli on nie mógł spotykać się z koleżankami to ona też nie.

haha nie umial czytac miedzy wierszami I wzial to na powaznie uznajac, ze dla niej tez szejk I lody musialy byc wazne skoro o nich mowila xd
mogl mdlec, bardziej by sie przejela gdyby sie nie zgodzil xd byla swiadoma, ze to dla niego stresujace, ale musiala sie zaczac tego domagac. inaczej na zawsze by zostala jego kolezanka.
- peggy moze wyslac ci moj grafik - zazartowala.

teraz będzie ją informować o wszystkich swoich posiłkach xd
powinna być dumna z niego, że nie zemdlał ani nie uciekł i że w końcu w pewien sposób zdefiniowali swoją relację. była oficjalnie jego dziewczyną na wyłączność, to naprawdę duży krok!
- nie będę się umawiać z moją dziewczyną poprzez sekretarkę - popłynął z chwilą i jednak coś tam powiedział xd ostudzając entuzjazm, było to "girl", a nie "girlfriend", co już kiedyś w stosunku do niej powiedział i myślę, że będzie się przy tej wersji upierać, to całkiem urocze.

lepiej niech tego nie robi bo mu jeszcze ulozy diete jak sie dowie jak sie odzywia xd
byla dumna I doceniala to! nie zasluzyl na nagrode od razu, ale pewnie potem podzieli sie z nim jak bardzo sie cieszy.
usmiechnela sie, podobalo jej sie kiedy ja tak nazwal. nie musiala nawet dlugo czekac po tym jak to ustalili xd dla niej teraz girl znaczylo girlfriend. - no dobrze, nie musisz - pozwolila mu xd - wlasciwie to chcialam cie o cos poprosic w sprawle peggy, ale jesli dani poprosi cie o to samo to nie mow, ze juz ci o tym mowilam - miala nadzieje, ze zapamieta xd nie chciala zeby dani czula sie odtracona, ale tez nie do konca ufala jej, ze to zalatwi skoro byla negatywnie nastawiona.

będzie musiała zacząć mu gotować, dani przekaże jej obowiązki.
najwyraźniej anderson myślał, że "girl" i "girlfriend" to dwie zupełnie różne rzeczy i że to pierwsze do niczego nie zobowiązuje, więc łatwiej było mu powiedzieć.
zdziwił się, że zmieniła temat. myślał, że będą ustalać swoją pierwszą prawdziwą randkę, a zamiast tego ruby wolała gadać o peggy. no cóż, sama to na siebie sprowadziła, ich randka będzie spontaniczna, ruby nie zna dnia ani godziny.
- okej, spoko, a potem możemy się juz całować? - niecierpliwił się, bo długo kazała mu czekać xd złapał ją za rękę i pociągnął w stronę kanapy.

powinna sie ucieszyc. albo zacznie jej tego brakowac I beda sie klocic, ktora lepiej gotuje xd
cokolwiek potrzebuje zeby sie do tego przyzwyczaic! jak doda 'my' do girl to wychodzi na to samo.
dopiero potem zorientuje sie, ze popelnila blad zajmujac sie peggy, a nie ich randka. za bardzo zalezalo jej na tym zeby nie trzymac jej w niepewnosci co do martyego.
- mozemy sie calowac zaraz po tym jak obiecasz, ze dyskretnie wypytasza martyego czy jest mozliwosc, zeby on I peggy wrocili do siebie - poprosila. duzo dzisiaj od niego wymagala, bedzie mial nauczke.

anderson będzie na tym korzystał.
czyli już powiedział 'my girl' i wszystko było ustalone. teraz ciekawe kiedy ona się zbierze w sobie, żeby nazwać go publicznie swoim chłopakiem. na pewno nie jak zrobi jej siarę przy ludziach z kierunku.
zmarszczył czoło kiedy ruby wyjaśniła o co chodzi. jego grymas wskazywał na to, że nie lubi peggy i wcale nie chce, żeby się zeszli z marty'm.
- chcesz mieć koleżankę jak będę cię zabierać na imprezy z moimi znajomymi? - zażartował i z tego wszystkiego nic nie obiecał i jeszcze się nie całowali. nie wiedział czy może naruszyć to w co wierzy dla całowania xd - no dobra, obiecuję - zgodził się w końcu, więc jednak się sprzedał dla gorących chwil z ruby xd

no wlasnie, sama sie czepiala, a nigdy go tak nie nazwala nawet przy nim. jednak to on byl na prowadzeniu.
- tak, jesli peggy bedzie na imprezach to bede chetniej chodzic - nie sklamala w sumie. ucieszyla sie, ze tak latwo dal sie przekonac I w nagrode nie musieli juz o niczym gadac I mogl zostac na noc zeby nacieszyc sie pocalunkami I nie tylko. zanim sie rozstali przypomniala mu kilka razy, ze nie ma nikomu mowic, ze go o to prosila xd

zabrala go na ekscytujaca randke w bibliotice xd musial targac jej ksiazki przez cale miasto, ale w nagrode obiecala mu pizze. ktora musieli sami zrobic xd - mozesz wybrac z lodowki jakie chcesz dodatki - machnela w strone kuchni zeby przygotowal co chce.

nie fair, marty miał laser questa i aresztowanie, a anderson bibliotekę i gotowanie xd nie marudził, bo liczył na nagrodę w postaci pizzy albo czegoś innego.
- gdzie masz chorizo i jalapeno? - zaczął przeszukiwać jej lodówkę, ale widział tylko szpinak i brokuły xd

haha dla niej bylo nie fair to, ze marty ogarnial bardziej xd nie mial co narzekac bo peggy tego nie wymyslila specjalnie dla martyego. - chorizo I jalapeño sa za ciezkie - skrytykowala jego wybor. - mozesz pokroic pieczarki - pogonila go I zaczela wybierac za niego co wlozyc na pizze.

może powinni się wymienić parami, żeby nie narzekać xd albo żeby upewnić się, ze jednak pierwotny pairing był bardziej odpowiedni. 
- mówiłaś, że mogę wybrać co chcę! - tupnął nogą jak obrażony dzieciak. ruby go wodziła za nos, a potem zmuszała do jedzenia warzyw. kolejna niesprawiedliwość xd - pokroję pieczarki jeśli dodamy boczek - wymyślił. załóżmy, że wyciągnęła już deskę i nóż, więc złapał pieczarki i zaczął je kroić, tak jak były, brudne i nieobrane.

haha flynn ich zapisze do wife swap xd
- ostatnio smakowaly ci pieczarki - dalej go zwodzila. dlatego, ze dbala o niego I chciala zeby mial swoje five a day chociaz wtedy kiedy byli razem! - boczek moze byc na jednej polowie - nie zgodzila sie na zalosc. za tluste xd odwrocila sie zeby zobaczyc jak mu idzie. - nie! - krzyknela kiedy zobaczyla jak kroi pieczarki. - lubisz jak piach zgrzyta ci miedzy zebami? - skarcila go. - wszysko musze robic sama - mruknela pod nosem I zabrala mu grzyby zeby je umyc.