salon gier

vicky dotarła tutaj po pracy! z racji tego, że ostatnio ciągle kłóciła się z theo to niechętnie tam wracała. stała właśnie przy jednym z automatów strzelając do kaczek.

przyszedl tu z kumplami, ale nie za bardzo interesowala go taka zabawa. tym bardziej, ze teraz musial czekac na swoja kolejke by zagrac. zaczal przechadzac sie po sali i zaszedl vicky od tylu. zakryl jej oczy. - zgadnij kto to - powiedzial z rozbawieniem.

archie jaki niecierpliwy. pewnie najchętniej grałby cały czas olewając kolegów. dlatego vicky przychodziła tutaj sama. z summer cały czas by się kłócił o to kto ma grać. nie spodziewała się widzieć tutaj nikogo znajomego, ale archiego poznała od razu po głosie - hm, młody, piękny, zdolny, wysoko urodzony student architektury? - zaczęła go opisywać zamiast przyznać od razu że to on xd

wolal byc czescia akcji a nie tylko sie gapic jak inni sie swietnie bawia xd moze tez powinien zaczac przychodzic tu sam. szkoda tylko, ze lubil byc z ludzmi i pewnie nie bawil by sie za dobrze bez nich. trudno go bylo zadowolic.
- mow dalej - zasmial sie, czekajac na kolejne komplementy. - celny strzal, w nagrode otrzymujesz moje towarzystwo - puscil ja w koncu.

trudno go było zadowolić bo mimo wszystko miał royal blood w sobie! mógł próbować oszukać system, ale genów nie oszukasz!
- najlepsza nagroda - rozesmiała się na jego słowa - lepsza niż potrójne mistrzostwo w duck hunt - wskazała na tablice wyników gdzie jej imię było na pierwszy miejscu - chcesz się mierzyć z mistrzynią? - rzuciła mu wyzwanie podając pistolet, który był przymocowany do konsoli.

to prawda!
- no ladnie - spojrzal na jej wyniki. - nie wiem czy podolam zadaniu, ale zawsze moge sprobowac - wyszczerzyl sie i chwycil pistolet. - to jak w to sie gra? - zapytal od razu bo nawet nie ogarnial co to jest. takie gry to byly dla niego nowosc i dopiero co pewnie sie nauczyl grac w pacmana.

vicky była mistrzem takich gier. jak max w stranger things! - zatem bądź moim gościem - ukłoniła się oddając mu konsolę do dyspozycji i obserwując. zaraz się jednak okazało że nie potrafił strzelać do kaczek - archieee - zaśmiała się i podeszła do niego wciskając start, a potem kładąc dłonie na jego dłoniach, które trzymały pistolet i wycelowała w ekran - tu masz celownik - wskazała głową na ekran gdzie znajdował się wielki czerwony celownik - z dołu, góry i boków ekranu będą lecieć kaczki, a ty musisz w nie celować i strzelać - i pewnie pierwsza wyleciała, a vicky nacisnęła spust i ją zestrzeliła.

zasmial sie kiedy w ogole nie mogl trafic w kaczki. nie przejal sie tym, ze teraz dziewczyna musiala go oczyc jak sie gra w tak prosta gre. aggie go pewnie nauczyla, ze dziewczyny sa najlepsze we wszystkim. - nie jestem fanem polowan - wytlumaczyl sie z rozbawieniem. - nie chcesz mnie zastapic nastepnym razem gdy kuzyn zaprosi mnie na strzelanie do zywych kaczek? - zapytal widzac jakiego dobrego ma cela.

aggie go nauczyła girl power i szacunku wobec kobiet!
na szczęście nie stracił w oczach vicky z racji kiepskiego cela i braku talentu do tego typu gier - te kaczki są złożone z pikseli - wskazała na ekran - a te żywe są ładne i puchate, nie strzelę do nich - to że lubiła kopać ludzi nie oznaczało że znęcała się nad zwierzątkami - jak nie chcesz chodzić na polowania to możesz mnie traktować jako wymówkę - zaproponowała łaskawie - 'nie mogę bo obiecałem vicky że pojedziemy nad jezioro żeby się opalać', 'nie mogę bo vicky dziś zaprosiła mnie na lody', 'nie mogę bo muszę opiekować się chorą vicky' - zaczęła wymyślać wymówki.

harrego tez musiala na pewno tego nauczyc wiec nie protestowal za bardzo gdy wpajala takie rzeczy archiemu.
- dziekuje za dobre pomysly - obrocil glowe w jej strone i wyszczerzyl sie. - ale obawiam sie, ze takie wymowki moga nie wystarczyc. rodzinne obowiazki - zasmial sie. gdyby mogl nie chodzic na polowania to by sobie je odpuscil, ale niestety nie mogl caly czas unikac tego towarzystwa.

harry to był długotrwały proces. z niemowlakiem archiem było łatwiej xd
- och - zrobiła smutną minkę trochę udawanie, a trochę nie - przykro mi że nie mogłam ci podsunąć czegoś bardziej błyskotliwego, niestety na co dzień nikt nie zaprasza mnie na polowania więc nie mam wprawy w szukaniu wymówek - zaśmiała się i rozejrzała - chcesz poszukać jakiejś odpowiedniej gry dla ciebie? - zaproponowała - może mortal kombat? - zaproponowała bijatykę - albo dance dance revolution? - w tym też była niezła, lubiła naśladować choreografię z single ladies xd

szybciej sie nauczyl od ojca xd
- doceniam twoje checi - zasmial sie. - rozumiem, ze nie kazdy ma tyle szczescia by miec okazje do wymyslania wymowek by wywinac sie z zabijania zwierzat dla sportu - odlozyl pistolet na miejsce i spojrzal w kierunku dance revolution. - idziemy tanczyc - chwycil ja za reke zaczal ciagnac za soba. na pewno tez byl wielkim fanem beyonce i single ladies xd

dzieci łatwiej nauczyć xd
- zawsze możesz wytłumaczyć że nie zgadzasz się z zabijaniem zwierząt dla sportu - wyjaśniła dając mu się porwać do automatu z tańczeniem, przed którym zaraz stanęli - poczekaj - wyjęła z kieszeni spodni drobne i wrzuciła kilka do środka. zaraz automat wesoło się zaświecił i zaczął grać - dam ci fory, więc wybieraj to w czym najlepiej się czujesz - wskazała na listę. łaskawa!

staremu ciezej wchodzi xd
- probowalem, ze nie bardzo ich obodzi moje zdanie - wzruszyl ramionami. - takze pozostalo mi chodzenie z nimi i marudzenia jak bardzo mi sie to nie podoba. moze kiedys beda mieli mnie dosc - zasmial sie i skrzyzowal palce, pokazujac jej fingers crossed, ze mu sie uda. - ta mi sie podoba - nacisnal jakis kolorowy obrazek. wybral pewnie cos szybkiego.

szczególnie, że uparty.
- szkoda, że ich to nie obchodzi, może powinni czasami twojego zdania posłuchać - ona zgadzała się z archiem w kwestii polowań, dlatego zachęcała go do postawienia się - okej - pokiwała głową próbując się rozgrzać przed wskoczeniem na interaktywną mate - nie będzie litości - zaśmiała się przygotowując się do tańca i kiedy rozpoczęła się muzyczka zaczęła skakać trafnie w każdą strzałkę którą akurat wskazywał automat - szybciej archie! - roześmiała się patrząc jak sobie radzi. może miał ukryty talent i tu ją pokona!

- moze kiedys - jak sie bedzie za bardzo stawial to jego puszcza jako zwierzyne i beda na niego polowac xd wypadek przy pracy. - przegrany stawia piwo! - postanowil wesolo. wyglupial sie caly czas, ale nie poszlo mu az tak zle. a bynajmniej lepiej niz w zestrzeliwaniu kaczek. i tak przegral wiec zabral ja na obiecane piwo, a potem odprowadzil do domu.

quinn po wczorajszym wieczorze z andersonem, musiała rozproszyć myśli więc siedziała tutaj i grała w pinballa.

Hugo zagapil sie na jakies swiatelka I zgubil swoich kolegow. szedl I rozgladal sie dookola, przec co nie zauwazyl Quinn I wpadl prosto na nia. - przepraszam - powiedzial od razu. troche sie przestraszyl gdy ja rozpoznal. nie wiedzial czemu go nie lubila wiec sie jej bal.

quinn sama nie wiedziała dlaczego miała do niego jakieś wąty. może dlatego, że jej się trochę podobał ale jej nie chciał wziąć na randkę czy coś! nie wiedziała jak ma go do siebie przekonać i tkwili w takim bezsensownym statusie znajomości. westchnęła jak na nią wpadł - cześć hugo - mruknęła pod nosem - nic się nie stało - odgarnęła włosy z czoła i się mu przyglądała.

Hugo nigdy by sie nie domyslil, ze mogl sie spodobac takiej lasce. byla rozchwytywana przez najprzystojniejszych chlopakow. a on.. on byl niesmialy I bardzo niezreczny. - czesc Quinn - powiedzial niesmialo. troche sie speszyl gdy sie tak na niego patrzyla wiec wyciagnal paczke cukierkow w jej strone. - chcesz? - nie wiedzial co innego ma zrobic.

przypominało to trochę historię jej rodziców. ojciec był słodki, uroczy i nieporadny a mamusia no cóż, wariatka, która robiła co chciała. najwyraźniej hugo nie był świadomy tego, że quinn na niego leciała i chyba czas mu to uświadomić. nadal się na niego patrzyła. wzięła od niego cukierki i się nawet uśmiechnęła - dzięki - powiedziała krótko i rozejrzała sie dookoła - jesteś tutaj ze znajomymi? - zapytała niby to zainteresowana.

zdziwil sie troche gdy byla dla niego taka mila. zawsze spodziewal sie, ze potraktuje go chamsko. moze to byl wlasnie jego blad. za bardzo sie jej bal I nawet nie dal jej szansy by udowodnila, ze wcale nie jest taka szucza. - nie ma za co - usmiechnal sie lekko. - tak, wlasnie do nich wracalem - machnal reka w przypadkowa strone bo nadal nie mial pojedzia gdzie podziala sie jego ekipa.

- och, no tak... - pokiwała głową rozczarowana trochę, że nie jest sam tutaj. bo tak to mogłaby zaprosić go do wspólnej gry. nastała niezręczna cisza więc a ona zajadała się tymi cukierkami co jej dał. stali tak jak te dwa głupki przez dłuższą chwilę - szkoda, że nie jesteś tutaj sam. bo ja nie mam z kim grać - wzruszyła ramionami i patrzyła czy zareaguje czy nie.

rozgladal sie niecierpliwie, majac nadzieje, ze zobaczy swoich kolegow. mogl sie po prostu pozegnac I sobie isc, ale nadal byl troche oniesmielony tym spotkaniem. - tamten chlopak chyba chcialby z toba zagrac - powiedzial, patrzac na kolesia, ktory od jakiegos czasu obserwowal Quinn. zupelnie nie skumal, ze to jego zapraszala go do wspolnej gry.