apteka

dziecko go prawie stratowało i o mały włos się nie wywrócił i nie rozbił sobie głowy! jeszcze tego by brakowało skoro i tak jest caaaały poobijany! biedaczek! westchnął tylko i zerknął na harper, ktorą zdążył oczywiście kiedyś tam poznać - cześć harper - przywitał się choć pewnie ta go nawet nie kojarzyła - twoje dzieci wariują - zauważył, bo jak mogła ich nie pilnować.

z początku nie poznała go w ogóle, ale za chwilę skojarzyła fakty. westchnęła tylko, bo go nie lubiła wcale. - cześć - mruknęła, nawet na niego nie spoglądając i chwyciła dziewczynkę za rękę. - to są tylko dzieci - wywróciła oczami. jak mu coś nie pasowało, to mógł iść. nie będzie ich trzymać na smyczy. mason chwycił pudełko jakichś tabletek i rzucił nim w johna hehe. zaraz zmierzyła go srogim wzrokiem i zwróciła uwagę.

pewnie trafił w jego obolały nos na co john tylko jęknął - dzieci czy nie dzieci powinny się zachowywać cywilizowanie - a jej dzieci to jakieś cielaki spuszczone z łańcucha były. normalnie jakby sklepu nie widziały. pewnie harper faktycznie trzyma je w klatce w domu ;x

mały pewnie podsłuchiwał jak rozmawiała i nie lubił go dlatego, że mama też nie darzyła go sympatią. - i mówi to dorosły człowiek, który przefarbował się na rudo, żeby udawać księcia - zaśmiała się. elka jej wszystko opowiedziała! jej dzieci może i były nadpobudliwe, ale nie były takimi ofiarami losu. całe szczęście!

pewnie harper nie miala się komu zwierzać to zwierzała się dzieciakom i im tez powiedziała że nie lubi johna ;c matki takie wpływowe - przynajmniej jak będziemy mieli dzieci to nie uciekne od nich i ich matki bo stwierdzę, że to dom wariatów - wzruszył ramionami. nie potrzebnie zaczynał ten wątek, ale to dlatego że nazwała go rudym choć pewnie już zdążył się przefarbować. albo piper wczoraj pomalowała mu włosy ;x

zwierzać się miała komu, ale nie zwracała uwagi czasami na to czy dzieci tego słuchają. wczoraj nawet elka się przy nich z johna śmiała, więc ten.. nic dziwnego, że podłapały, że z wujka johnniego można się nabijać. - jasne, że nie uciekniesz, bo prędzej zrobiłaby to eleanor - powiedziała rozbawiona. w ogóle jej to nie ruszało, bo ethan tylko ją wkurwiał jak razem byli. lepiej, że ją zostawił w spokoju. szkoda tylko, że nie dawał jej kasiory.

elka taka zdrajczyni! jak ona mogła! ;oooo
- błąd - jedno z jej bachorków biegło na niego więc przyłożył mu dłoń do czoła i zatrzymał choć ten się dalej wierzgał jak postacie w kreskówkach - nie ucieknie, zostaniemy rodziną i będziesz musiała mnie oglądać co tydzień na rodzinnym obiadku - uśmiechnął się perfidnie i uciekł bo kupił to czego potrzebował.

a co, miała płakać nad tym jaką jest ofiarą losu? ;x
była rozbawiona całą sytuacją, bo miała szczerze w dupie czy będzie przychodził na te obiadki czy nie. miały sporą rodzinę, więc będzie miała z kim rozmawiać oprócz niego.

tu był.

i aubrey tu była! tylko nie wiem po co ;x może po prostu nie mogła znaleźć swojej herbatki w supermarkecie to przyszła szukać tu. i wpadła na cornyego. i to dosłownie. kiedy zauważyła, że to on zaczęła się śmiać. - cześć wróżko. - przywitała go i wyściskała jak zawsze.

corny spał do południa i miał wielkiego kaca po wczorajszej balandze w klubie. zwykle się nie upijał tak bardzo, więc nie miał żadnej aspiryny ani niczego. i musiał niestety wybrać się na wycieczkę do apteki. wziął pierwsze lepsze opakowanie i miał już iść do kasy, ale wpadła na niego aubrey. zakręciło mu się w głowie i się za nią złapał. - no cześć - przyłożył jej palec wskazujący do ust, bo za głośno się śmiała.

ona niestety nie ogarnęła, że miał ogromnego kaca i potrzebował ciszy i spokoju, a jak wiadomo ona rzadko kiedy spokojnie się zachowywała. - skarbie! czyżbyś wczoraj poszalał? - zapytała rozbawiona i wcale nie była ciszej, bo chyba po prostu nie potrafiła. zarzuciła mu rękę na ramiona i szła z nim w stronę kasy, rozglądając się przy okazji czy nie ma gdzieś jej herbatki. - było chociaż warto? - zapytała uśmiechając się szeroko.

- tak - jęknął z ledwością. nie miał siły mówić, ale potrząsać głową tym bardziej. cały rozum by sobie wytrząsnął bo czuł jak mu się mózg obija o ścianki czaszki. westchnął jak wcale aubrey z nim nie współpracowała. - powiedzmy, że chyba tak - wzruszył ramionami. pocałował w końcu majka od tak dawna, więc to było coś. szkoda tylko, że nie mógł się tym nikomu pochwalić i musiał się cieszyć w samotności ech

- chyba? - zdziwiła się. - jakiego przystojniaka poderwałeś tym razem, co? powinnam czuć się zazdrosna? powinnam się martwić, że mnie dla niego zostawisz? - zapytała robiąc smutną minkę.

ej nikt nie wie, że on jest gejem xddd - no chyba, bo szczerze mówiąc to wszystkiego dokładnie nie pamiętam - wyznał jej i otworzył opakowanie, żeby wziąć dwie tabletki, bo już nie mógł czekać aż za nie zapłaci. - nikogo nie podrywałem, hej - klepnął ją delikatnie w ramię.

heheheh. jak zawsze jestem ogarnięta co nie. przykro mi, ale ona w takim razie wie ;x pewnie się zorientowała po tych wszystkich jednorożcach i takie tam xd - jakoś ci nie wierzę, ale skoro tak mówisz. - uśmiechnęła się szeroko. i zaraz kupili co chcieli i poszli gadać do domu któregoś z nich i było fajnie ;x

evelyn zabrakło gumek i tabletek antykoncepcyjnych to przyszła je kupić. a przy okazji jakieś tabletki od bólu głowy i witaminy, bo miała ich mało ;xx

seba też przyszedł po gumy i to akurat w rozmiarze xxl, właśnie za nie płacil i wpadł na evelyn. pewnie je rozsypał he he.

jaki z niego kozak naprawdę xd kupiła to co chciała, ona przynajmniej dostała jakąś torebkę bo miała tego sporo. nie pomogła mu niczego zbierać, niech sam swoje gumki zbiera! - proszę proszę proszę, kogo my tu mamy - wyszczerzyła się głupkowato.

oczywiście, że kozak. musiał kupować odpowiednie do swojego rozmiaru halo - cześć evelyn - zebrał je szybko i powpychał w kieszenie. wow, pamietał wgl jej imię. zerknął jej do siatki - widze, że też się zabezpieczasz - zachichotał.

- jakoś muszę. w końcu nie chcę mieć dzieci. jeszcze nie - zaśmiała się - pamiętałeś tym razem jak mam na imię, cud czy mam jakąś etykietkę na czole z wielkimi literami? - zapytała przestępując z nogi na nogę. taki ruchacz jak on pamiętał jej imię! wow xd

jak spotykał jakieś laski częściej niż raz to pamiętał ich imiona ;x else cały czas pamiętał xd
- odczep się - szturchnął ją łokciem - powinnaś się cieszyć, że pamiętam twoje imię, a nie się czepiać - zaśmial się. była czepialska jak ja normalnie!

oni tak często się nie spotykali, raz na ruski rok, a i tak ją w ogóle pamiętał, no naprawdę, brawo seba xd - cieszę sie, a nie widać? - zapytała szturchając go też. lekko, bo nie chciała mu zrobić krzywdy - umówiłeś się z jakąś laską? - wskazała na te gumki.

ruchał się z nią ze dwa razy to pamiętal xd
- no nie widać - zaraz jednak chwycił jej mordkę i łapkami naciągnąl jej skórę na policzkach tak żeby się uśmiechała - od razu lepiej - zaśmiał się - nie z jedną, a z kilkoma - pochwalił się i zaraz uciekł bo miał kluby do obskoczenia żeby znaleźć łatwe dziunie.

wow xd
poszła sobie do domu.