stare miasto

próbował ją dogonić i zawołać jej imię, ale problem polegał na tym, że nie pamiętał jej imienia. kojarzył ją, bo wszyscy kapitanowie uniwersyteckich drużyn się znali, zresztą imponowała mu całkiem swoją grą. kochała piłkę nożną prawie tak mocno jak on polo.
- spokojnie! nic ci nie zrobię. to ja. - zaśmiał się, unosząc ręce zgięte w łokciach jako gest poddańczy.

no tak, bo ona miała tak bardzo mega skomplikowane imię, żeby go nie zapamiętać xd wiadomo, że mu imponowała. była najlepsza i to ona ustawiała swoją drużynę do pionu. dziewczyny musiały się jej słuchać. niby taka słodziutka i kochana a w sporcie nie miała litości. złapała się za cycka - o matko kochana, rudy, przestraszyłeś mnie! dlaczego właściwie za mną biegłeś! - walnęła go w ramię. a potem odsunęła się zziajana.

nie musiała mieć skomplikowanego imienia. w życiu rudy'ego przewijało się tyle dziewczyn, że mu się myliły. musiałaby rzeczywiście czymś się wyróżnić, żeby zapamiętał jej imię.
- próbowałem cię dogonić, ale masz tempo, dziewczyno! - zaśmiał się. - nie bój się, nic ci nie grozi. odprowadzę cię. - proponował już, jaki rycerski ohohoh, ciekawe czemu.

mniej skomplikowane od jego byłej dziewczyny, to na pewno ;x - jak się biega codziennie przez kilka godzin to też byś miał takie tempo jak ja - uśmiechnęła się pewna siebie. jasmine w sporcie była tylko taka odważna. poza nim już niezbyt. przestąpiła z nogi na nogę i przygryzła niewinnie wargę - uh, no dobrze. skoro sam to zaproponowałeś co mi szkodzi - odprowadzenie pewnie niczym jej nie szkodziło. i tak będzie chciał się do niej dostać ;x

żadne nie było skomplikowane. przynajmniej imię byłej dziewczyny raczył zapamiętać.
- biegam połowę dnia, więc nie potrzebuję biegać przez drugą połowę. - wzruszył ramionami, bo przecież rudy w każdej grze biega, halo. to jego znak rozpoznawczy. - widzę, że się boisz, że ktoś cię zaraz zaatakuje. nie ma co się dziwić, różne rzeczy dzieją się w tym miasteczku. ale przy mnie jesteś bezpieczna. - zapewniał ją z uśmiechem. jaasne, rudy jej grozi tak naprawdę xd

dla mnie eleanor jest skomplikowanym imieniem xd
- ja biegam przez cały dzień. co chwila jest coś do zrobienia, muszę najpierw trenować sama, potem ze swoją drużyną, potem mam mecz, a potem znów trenuję sama. ewentualnie z moją przyjaciółką, ale jak to mówią, trening czyni mistrza - wypięła dumnie pierś do przodu. miała bluzkę z dekoltem to mógł popatrzeć co ona tam ma - przy tobie jestem bezpieczna? hmm, skoro tak mówisz, to pewnie tak jest - nie była pewna co do tego. nie ufała facetom.

dla mnie nie xd
- widzę, że mamy dużo wspólnego. i pomyśleć, że nie poznaliśmy się bliżej nigdy wcześniej. - już ją mierzył wzrokiem od stóp do głów i wyobrażał sobie jak ją rozbiera, bo to dla niego oznaczało właśnie poznawanie się lepiej. chociaż wydawała mu się całkiem w porządku dziewczyną, skoro pasjonowała się tak sportem jak on. - oczywiście, że tak. nie pozwolę, by ci się cokolwiek stało. - nawet ją objął w pasie.

i na dodatek przypomina mi te cholerne czasy 1d xddd
spanikowała lekko jak ją objął w pasie, nie wiedziała co ma zrobić z rękoma i zrobiła się cała czerwona na twarzy. jeżeli w ogóle może sie zrobić czerwona xd pewnie nie, ale się wstydziła tego, że ją obejmuje. to prawda, podzielali wspólne pasje, ale nic więcej. zajmowali się sportem, a on potrzebował raczej dziewczyny, która była pokroju elki ;x albo mii. którejś z nich. uśmiechnęła się nieśmiało - najwidoczniej nie mieliśmy ku temu okazji - poklepała go delikatnie po ramieniu - rycerz. szkoda, że bez zbroi - westchnęła.

na szczęście ja się na nie nie załapałam i nie rozumiem odniesień.
było ciemno, nie widział, że się zarumieniła. mówiła o sporcie z taką pewnością siebie, że nawet nie przyszłoby mu do głowy, że jest nieśmiała. no ale mia też udawała słodką, a wcale taka nie była xd rudy nie potrzebował żadnej dziewczyny. wolał mieć ich dużo. długodystansowe związki zawsze się dla niego kończyły katastrofą.
- wszystko można nadrobić. - powiedział od razu. - może kiedyś pobiegamy razem? - zaproponował z czarującym uśmiechem. - możesz sobie wyobrazić, że jestem w zbroi, księżniczko. - zaśmiał się. rumaka też może sobie wyobrazić, mhm.

eleanor calder jest jedną z byłych louisa, dobrze że o tym nie wiedziałaś. aż do tej pory xd
rumaka to jej zaraz pewnie będzie chciał pokazać jak tylko go wpuści do mieszkania na herbatkę. zarumieniła się jeszcze bardziej, przygryzając wargę mocniej i mimowolnie ściskając jego koszulę. robiła to podświadomie. nie była to jej naturalna reakcja, ona po prostu już taka była. dziwna. - możemy, dlaczego nie? może nauczysz się też jak grać w piłkę, a może nawet będziesz lepszy ode mnie - zażartowała jakos koślawo - a gdzie jest twój koń w takim razie? - zapytała całkiem poważnie.

nie interesuje mnie to.
oczywiście, że tak. stąd cała jego rycerskość. nie był przecież bezinteresownie miłym dżentelmenem. to nie ten typ.
- myślisz, że nie umiem grać w piłkę? zdecydowanie musimy poznać się lepiej. - zaśmiał się. interesował się sportem ogólnie, ale to polo wielbił nad życie. - sprawdzimy, kto jest lepszy. za to ja mogę nauczyć cię grać w polo. - proponował już. oczywiście uważal, że to on jest najlepszy we wszystkim. zaśmiał się na jej pytanie. - to całkiem sprytne, jako że jestem jednocześnie rycerzem na białym koniu i graczem polo. - zauważył.

wiem o tym pfpfpf. tak tylko mówię xd
- uważam, że nie potrafisz. przynajmniej nie lepiej ode mnie rudy. ja nie mam sobie równych w szkole. nawet wśród chłopców jestem niepokonana - uśmiechnęła się do niego triumfalnie. napisałam triumfajnie xd poprawiła mu odruchowo koszulę - skoro już masz zostać moim prywatnym nauczycielem polo, musisz się postarać i zrobić ze mnie mistrza. dobra, prawie mistrza, bo każdy wie, że nie ma nikogo lepszego od ciebie w szkole - pochwaliła go - hmm, w takim razie zapraszam cię do siebie na herbatę, może być? - zaproponowała. ten się ucieszy xd

dzięki za info xd
- może teraz tak mówisz, ale jeszcze nie miałaś okazji stanąć ze mną do pojedynku. - zaśmiał się. tak bardzo kochał rywalizację i wygrywanie, że nawet nie dałby dziewczynie wygrać, chociaż miałoby mu to utorować drogę do jej majtek. wolał wygrywanie niż łatwy seks najwyraźniej. na pewno się uśmiechnęła triumfajnie xd połechtała jego ego nazywając go najlepszym. zupełnie nabrał na nią ochoty! wiedziała jak go skusić haha. - mając mistrza za nauczyciela, będziesz musiała stać się v-ce mistrzem. - zapewniał ją. - bardzo chętnie skorzystam z zaproszenia. - pokłonił się niczym rycerz jaśnie pannie.

proszę bardzo xd
oblizała powoli usta, co rudy mógł różnie zinterpretować. już zinterpretował jej pochwały jako zaproszenie do seksu, a ona taka łatwa nie jest. chyba, że po prostu się na nią rzuci i zacznie całować. chociaz nie, tak to nie będzie. jasmine potrzebuje do seksu odpowiedniego nastroju. poprawiła włosy - wyzywasz mnie na pojedynek jak rozumiem? cudownie. uwielbiam rywalizację. przekonamy się kto jest lepszy w kiwaniu przeciwnika - puściła mu oczko rozbawiona - chodźmy mój panie - złapała go pod rękę. zacznę.

wracała do domu cała mokra, bo oczywiście nie miała parasolki. jutro znając jej teraz szczęście skończy sie to zapaleniem płuc.

leo największą szmatą na forum, ups.
on miał żółtą parasolkę jak ted w himym i zaraz doskoczył do niny z parasolką żeby nie mokła jednak.

huehue i dobrze mu tak. bo to szmata.
musiał wyciągać rękę, żeby miała nad głową ten parasol. przytuliła się do niego pod tym parasolem - cześć leo. z nieba mi spadłeś. dosłownie - zażartowała. wyglądała jak zmoknięta smutna kura. tak właśnie.

wcale nie!!!
zaśmiał się - może być że z nieba - on to raczej z piekła bardziej, ale skoro nina twierdziła że jest aniołkiem to niech będzie - taka duża z ciebie dziewczynka, a nie nauczyli cię że trzeba nosić parasol? - u mnie też teraz zaczęło padać, wywołałam deszcz xd

leo teraz to szmata sorry. u mnie już padało, burza nawet była!
wcisnęła się pod jego kurtkę, bo jej było zimno. co z tego, że on nosił rozmiary milion razy mniejsze od niej. ostatnio jak widziałam jego zdjęcie to aż się przeraziłam, bo jak można być takim kurczakiem jak sugg ;x poprawiła lepiące się do twarzy włosy - nie wiedziałam, że zacznie padać. nie mam do tego głowy ostatnio. zagadałam się z cherry, a potem już było za późno - westchnęła cicho - jutro pewnie będę charczeć u ginekologa - jęknęła niezadowolona. jakoś kompletnie nie myślała co mówi ;x

a u mnie popadało i tyle ;c
nie wiem właśnie jakim cudem razem się zmieścili skoro leo wybierał ciuchy w dziale dziecięcym xd ale spoko! sugg jest kurczakiem, ale słodkim kurczakiem! - przez swoje niemyślenie będziesz jutro chora - popukał ją po czole. leoś tak bardzo mądrzejszy od niny! - a po co tam idziesz? - zapyał głupio, jakby nie wiedział po co się tam chodzi xd

i nic więcej? musze ci przesłać więcej deszczu w takim przypadku xd
nina była chudziną, z resztą po awku widać że wcale jakaś gruba nie jest, to musieli się razem zmieścić. ona się ogrzeje i przy okazji pomaca. westchnęła ciężko - a zrobisz mi w takim razie herbatki z sokiem malinowym jak wrócimy do domu? i opatulisz, żebym faktycznie jutro nie była chora, prooooszę? - zrobiła słodkie oczy. nina to sprytna jest, wszystkich poderwie, bez względu na płeć. leosia w szczególności poderwie, skoro go i tak kocha ;x - a po co się chodzi do ginekologa, no leo, pomyśl - postukała go po czole teraz ona.

teraz grzmi ;c
ale była od niego wyższa na pewno! - zrobie ci herbatki, opatule cię kocykiem i oddam misia jeśli będzie trzeba - na pewno miał takiego misia tulisia, z którym spał. ale dziś wyjątkowo mógł go oddać ninie. niech doceni ten gest bo z misiem tulisiem nikt inny nie śpi oprócz leo! nawet casper z nim nie spał! - nie wiem no - wzruszył ramionami - ginekolog jak każdy inny lekarz - wyjaśnił zastanawiając się nad tym chwilę. zaraz jednak wybałuszył oczy - nie jesteś w ciąży prawda? - nie mógł zapłodnić dwóch panienek, to byłby dramat xd

przysłałam ci burzę, no widzisz!
no z tego co wiem to owszem, nina jest od niego niewiele wyższa. nie ma między nimi dużej różnicy, ona tez nie jest super gigantem. ucieszyła się na jego propozycję - ojaa, naprawdę, będziesz taki kochany i oddasz mi swojego misia? chociaż wolałabym ciebie przytulać a nie misia, ale może być - pociągnęła nosem. chciałam napisać łosiem, nie wiem dlaczego??? - w ciąży? chyba nie. nie wiem jeszcze. lekarz kazał mi przyjść bo coś mu się nie zgadzało - wzruszyła ramionami. jej było wszystko jedno. ale w ciąży nie będzie, przynajmniej nie teraz.

ups.
przecież on jest karaczanem jak ja - miś jest lepszy niż ja - zapewnił. pewnie nie chrapał i nie kopał w nocy jak leo. a ten tak robił i nie raz nina miała posiniaczone nogi zupełnie jakby jakąś przemoc domową uprawiali w mieszkaniu. teraz też zresztą była posiniaczona tylko z innego powodu! - a co się może nie zgadzać? - zdziwił się. pewnie myślał, że laski tam chodzą żeby tylko dowiedzieć sie czy są w ciąży czy nie xd

nie ups tylko dobrze.
nie uprawiali przemocy domowej tylko zupełnie coś innego! nina się przyzwyczaiła do tego, jej tam to nie przeszkadzało, że leo od czasu do czasu ją walnie przez przypadek. miała bardzo twardy sen - serio? jak nie chcesz się do mnie przytulać to mi to powiedz, a nie podsyłasz mi miśka - pokręciła głową zdegustowana. no cóż, dzisiaj będzie musiała sobie odpuścić. miała do wyboru trzech facetów. no i spanie na kanapie. ciekawe z kim spała codziennie... - mogę być na przykład chora. lekarz mówił mi, że mam dziwne wyniki i nie jest pewien czy to ciąża czy coś innego - próbowała mu wytłumaczyć - a co, boisz się że jestem w ciąży? - zaśmiała się. dla niej to było zabawne. dla niego pewnie nie xd