kino

nie jest kopią benia, bo kocha komiksy tak samo mocno jak ja!!
- tak?a wytrzymasz dwie i pół godziny z gośćmi w pelerynach? - zaśmiał się. jak zacznie mu marudzić w połowie filmu to bedzie lekko zdenerwowany - no możemy - wzruszył ramionami. ruszył do kasy i odruchowo dwa bilety kupił.

ben tak samo....
- przecież jak byliśmy razem to zawsze z tobą chodziłam na wszystkie filmy o superbohaterach! - sprzedała mu kuksańca w bok rozbawiona jego reakcją. poszła za nim - mamy jeszcze chwilkę dla siebie, to możesz mi w końcu powiedzieć jak tam twoje komiksy - poklepała go po ramieniu. sama miała ich milion od bazyla ;x

ale on jest moim odzwierciedleniem haloooo.
przeczesał włosy słysząc jej słowa - moje komiksy? - powtórzył za nią śmiejąc się przy tym - nie jest to rzecz dzięki której zarabiam miliony, przynajmniej na razie, ale jakoś się to kręci - pewnie ciągle pracował nad nowymi przygodami swoich bohaterów!

no spoko xd i tak są z benem podobni do siebie.
popacz, ona przynajmniej się interesowała jego pracami. mogła mieć wszystko w dupie po ich rozstaniu, ale nie miała ochoty najwidoczniej robić sobie w takim słodziaku wroga. nie umiem już pisać eh - to ciesze się, że ci idzie - przytuliła go do siebie - co następne będę mogła przejrzeć? - zapytała.

tak ;o
- tajemnica artysty! - jęknął - dowiesz się jak wszystko będzie gotowe - pokiwał głową. pewnie zaraz poszli do sali gdzie puszczali film - siadamy zgodnie z przydziałem na biletach czy będziemy rebelami i siadamy gdzie popadnie? - zaśmiał się.

- dawaj, siadamy gdzie popadnie. nikogo i tak wiecej już nie będzie, jest późno! - pewnie byli jedynymi osobami, które przyszły na ten film xd szczególnie, że było już blisko północy. usiedli sobie na przypadkowych siedzeniach, edie wyciągnęła swoje długie chude nogi - naprawdę wszystko mi powieeesz? baaazyl - zrobiła słodkie oczka.

rozsiadł się z kubełkiem popcornu który zajadał. pewnie co jakiś czas sie rozglądał czy może ktoś ich jednak wygoni z tych miejsc. czuł się jak taki bad boy haahahaa - powiem ci jak wszystko będzie gotowe - szturchnął ją łokciem - nie stosuj na mnie tych sztuczek - wskazał na jej oczyska.

- myślałam, że jeszcze na ciebie działam, a tu się pomyliłam - zażartowała i zaraz zmierzwiła jego włosy. zabierała mu dalej popcorn, mimo że miała swoje nachosy. borze kiedyś jadłam tylko i wyłącznie nachosy w kinie, szkoda tylko że w środku reklam mi się kończyły i zabierałam rodzicom popcorn xdddd mniejsza o to, offtop tak bardzo. edie westchnęła teatralnie - no to o czym to będzie? o człowieku wężu? co tym razem chowasz w tym swoim kolorowym umyśle - popukała go w głowę.

ja uwielbiam kinowe zarcie i nigdy sie nie moge od niego oderwać. a szkoda bo wtedy na filmie nie mogę się też skupic ;c - cicho - uciszył ją - film się zaczyna - i zaraz zamilkł i wgapiał się w film nie mówiąc nic przez cały seans. rozrywkowy bazyl. nawet ją odprowadził do domu po wszystkim!

był na jakimś strasznym filmie i teraz się okropnie bał, dlatego żeby poprawić sobie humor postanowił iśc na bajkę dla dzieci. stał w kolejce po bilet z pięciolatkami.

neil przyszedł się odprężyć do kina i nie myśleć o ciąży kylie, ale zamiast tego zastał wielką kolejkę dzieciaków, która była znakiem z nieba i się przestraszył. na szczęście leo był pośród nich, więc znakiem było raczej to, że leo będzie miał dziecko, o. dlatego neil zaraz do niego podszedł.
- już się wczuwasz w rolę? - uniósł brew.

leo był tak niski że pewnie się zgubił w tej grupce wyrośniętych dzieci. to cud, że neil go ogarnął w ogóle. wow! aż podskoczył kiedy ten go zaszedł. dalej miał przed oczyskami ten straszny film - musisz mnie tak straszyć? - jęknął zaraz nie odpowiadając nawet na pytanie. a może jednak odpowiadając? xd hehehe!

neil tak się przestraszył tych małych demonów, że zapamiętał wszystkie ich twarze i będą mu się śniły w nocnych koszmarach. to dlatego zauważył leo pośród nich. oboje się najwyraźniej aktualnie bali, ale różnych rzeczy.
- ja cię straszę? serio? - rozłożył ręce i rozejrzał się sugestywnie po dzieciakach wokół. przerażały neila. on w ogóle nie lubił dzieci, ups.

nie lubił dzieci, ale jest szansa że zrobił takowe swojej koleżance, ups. może bali się różnych rzeczy, ale mogli teraz wspierać awwwww! - tak - jęknął - zachodzisz mnie od tyłu i do mnie mówisz - burknął przesuwając sie z kolejką do przodu - idziesz ze mną na film? - wskazał na plakat bajki, pewnie jeszcze głupszej niż minionki.

nie planował robić żadnych dzieci, a tym bardziej kiedykolwiek je polubić. to dlatego byłoby lepiej dla wszystkich, gdyby to leo okazał się ojcem. chociaz już widziałam, że casper rozpowiada, że to dziecko neila xd skrzywił się widząc plakat bajki.
- nie musisz już teraz chodzić na bajki, poczekaj parę miesięcy. - wywrócił oczami. pewnie myślał, że taki noworodek to może od razu po urodzeniu chodzić do kina.

casper pewnie tak rozpowiada bo nie chce żeby to bylo dziecko leo xd nawet leo nie był taki głupi, dlatego zmrużył oczy i zerknąl na neila - dlaczego? - popatrzył na niego jak na debila. podeszli w końcu do kasy - to chcesz iść ze mną na film czy nie? - bo jak nie to nie bedzie zbednego biletu kupować xd

casper powinien chcieć, żeby się okazało, że kylie spała jeszcze z kimś innym, ale o tym zapomniała. ja nie wiem co gorsze, neil czy leo jako ojciec.
- czemu z własnej woli chcesz skazywać się na towarzystwo rozwrzeszczanych bachorów? - nie mógł tego zrozumieć. on nawet z przymusu nie chciał spędzać czasu z bachorami albo jednym. - nie chcę iść na bajkę. wolę na to. - wskazał na ten horror, którego leo się bał.

obaj nie byli przygotowani do ojcostwa, kylie taka głupia że z nimi spała ;x
- nie obchodzą mnie dzieci, chce bajke - wskazał na plakat i naburmuszył się jak pięciolatek. widząc plakat tego horroru tylko zbladł - nie chodze na straszne filmy nie musze testować swojej męskości - wypiął klatę.

głupia, że nie brała tabletek i liczyła na to, że ci idioci będą zawsze pamiętać o gumkach xd
- sam jesteś taki dzieciak. - zaśmiał się od razu. skrzyżował ręce na piersi. - tak tak, wiemy, że jesteś taki męski, że masz najszybsze plemniki i tak dalej. - powiedział rozbawiony. cały czas próbował wmówić leo, że to on jest ojcem, a on nie łapał przynęty.

- w takim razie dzieciak idzie sam do kina - kupił sobie bilet i poszedł bo nie podobało mu się jak neil go obraża!

uciekł planować jak przekonać leo do ojcostwa xd

dorysowywał właśnie jakiejś postaci wąsy na plakacie z filmu ;x

niedobry bazyl! kathy akurat pląsając sobie i podśpiewując szła na film. zauważyła bazyla i porwała go też do tańca - zatańcz ze mną kosmito! - zaczęła z nim wywijać w kilka kierunków.

zawstydzała go swoją nieprzewidywalnością i ekscentrycznością! - co ty robisz - zaśmiał się. opierał się chwilkę ale zaraz dał się porwać jednak do tańca. choć to wyglądało dziwnie jak pląsali na środku kina.

- tańczę, poddaj się tej muzyczce w twojej głowie, a zobaczysz, że pójdzie ci dużo dużo lepiej - zachichotała, łapiąc go za ręce mocniej, żeby przypadkiem się jej nie wyrwał. zaczęli pląsać w równie dziwny sposób jak ona się zachowywała - a ty co robiłeś zanim przyszłam? - zarzuciła mu ręce na szyję i spojrzała na niego zaciekawiona.