l4l morgan & astrid

Tak zycie mnie bedzie inspirowalo. Na pewno poszla zobaczyc i sie tak nie przejela tym bo nie wygladalo tragicznie.

złapali ją dzisiaj znajomi, a że miała urodziny to zaproponowali jej piwo. z początku nie chciała, ale w końcu dała się namówić bo przecież jedno to nie dużo. i tak o to wylądowała trochę już pijana u siebie w pokoju z jakimiś tabletkami, nad którymi się teraz modliła, debatując czy je wziąć czy nie.

jude pukał właśnie do drzwi morgan z kwiatami i misiem jego wielkości, oczywiście nie miał pięciu rąk, żeby sobie z tymi wszystkimi czynnościami poradzić, więc wszystko leciało mu z rąk. już od rana składał morgan życzenia, a teraz planował romantyczną kolację i urodzinowy seks!

zapomniała przez chwilę o judzie i o tym, że może w każdej chwili przyjść i zobaczyć co ma w planach. była jednak też za bardzo nieogarnięta, żeby szybko schować tabletki, więc zostawiła je na stoliku i poszła otworzyć mu drzwi. - judee - uśmiechnęła się szeroko na jego widok.

od razu zachuchała na niego alkoholem. był wyczulony na tym punkcie najwyraźniej, ale postanowił to zignorować, bo miała przecież prawo do urodzinowego kieliszka szampana.
- jeszcze raz wszystkiego najlepszego, najpiękniejsza. - ucałował ją czule i wcisnął jej wielkiego misia i bukiet kwiatów. ten drugi przez to oczywiście spadł na podłogę, więc dżud zaczął przepraszać i szybko go zebrał i poprawił kwiatki.

szkoda tylko, że wypiła trochę więcej niż kieliszek szampana. - dziękuję kochanie - przytuliła go od razu i dała mu buziaka. - są śliczne - wzięła od niego tego misia i powąchała kwiatki. zaraz odłożyła pluszaka na łóżko i zaczęła szukać czegoś w co mogłaby włożyć bukiet.

skąd miał to wiedzieć! nie miał alkomatu w ustach, żeby policzyć promile podczas pocałunku xddd
- ojeeej, nie przemyślałem, że zajmie całe łóżko. - zaczął poprawiać tego misia-giganta. z seksu nici, jeśli na łóżku będzie trzeci towarzysz. - mam coś jeszcze zanim pójdziemy na kolację. - oznajmił dumnie i położył na stoliku babeczkę ze świeczką. jego wzrok przykuły leżące obok pigułki. - przeziębiłaś się? - spytał zatroskany, odwracając się w jej kierunku z pigułkami w ręce.

mógł się domyślić, że na tym by się nie skończyło xd ech, za bardzo wierzył w jej silną wolę, która aż taka silna jednak jak widać nie była. - nie szkodzi, będę miała się do kogo przytulać jak ciebie nie będzie - zaśmiała się i włożyła kwiaty w jakiś dzbanek bo nie miała nawet wazonu skoro nigdy przedtem nie dostawała kwiatków. - nie, dlaczego? - odwróciła się i dopiero wtedy zobaczyła o co mu chodzi, ale nie wiedziała co ma wymyślić, żeby się wytłumaczyć. miała nadzieję, że się nie domyśli.

oczywiście, ze w nią wierzył! zresztą nie chciał ani jej ani sobie psuć tego urodzinowego wieczoru bezpodstawnym oskarżeniami. może innego dnia od razu by się przyczepił.
- wolałbym, żebyś wtedy się przekradała do mojego pokoju i przytulała do mnie. - powiedział od razu ze zmarszczonym noskiem. - sporo tu tych pigułek. - zauważył mimochodem. najwyraźniej nie podejrzewał astrid o możliwość przeziębienia, bo była dla niego królową lodu.

wierzył w nią bardziej niż ona sama. nie pomogło to jednak na dłuższą metę skoro mało brakowało i by się naćpała gdyby się nagle nie zjawił. zresztą to nie jest powiedziane, że nie może nadal tego zrobić przy nim. - pewnie i tak tak zrobię bo wolę się przytulać z tobą niż z misiem - powiedziała zgodnie z prawdą. spojrzała z utęsknieniem na te pigułki i zaraz do niego podeszła. - to nic takiego - zaprała to od niego.

zawsze w nią wierzył! szkoda, że ślepo i bezpodstawnie. myślał, że wszystko, co najgorsze już za nimi. morgan przeżyła odwyk, minęło już sporo czasu od jej wyjścia. myślał, że przyzwyczaiła się już do tego, by żyć normalnie.
- bardzo się cieszę. - ubuział ją jeszcze raz, bo wtedy jeszcze było słodko i niewinnie. no dobra, jude nadal pozostawał słodki i niewinny. - dobra, odłóż je szybko i myśl nad życzeniem. - wyciągnął zapałki, którymi pewnie zaraz spali cały akademik.

nie tak ślepo i bezpodstawnie bo się naprawę starała jak mogła. było jej ciężko i pierwszy raz postanowiła skorzystać z okazji i może się naćpać. ulżyło jej trochę i ucieszyła się z tego, że jude jest na tyle niewinny, żeby się nie domyślić. - no już - poczekała aż zapali świeczkę i pomyślała nad życzeniem. zdmuchnęła płomień i zaraz zrobiło jej się trochę przykro. pewnie głównie dlatego, że była pod wpływem alkoholu i zaczęła mieć wyrzuty sumienia, że go okłamuje. - zrobiłam coś złego - poinformowała go. tak naprawdę nie chciała, żeby jej cały wysiłek poszedł na marne, a jeżeli ktoś jej nie powstrzyma to pewnie weźmie te tabletki.

starała się, ale i tak ją do tego ciągnęło. jude myślał, że te parę tygodni wystarczy, żeby przeszła jej kompletnie ochota na narkotyki i że teraz będą żyć długo i szczęśliwie. takie myslenie było ślepe i bezpodstawne. wyciągnął plastikowy nożyk (bo takim nie można się skaleczyć), żeby pokroić babeczkę, ale atmosfera w pokoju nagle się zmieniła.
- zapomniałaś pomyśleć życzenie? - mina mu zrzedła. - mogę zapalić jeszcze raz! - zaproponował energicznie.

niestety byłoby za łatwo gdyby to wszystko było takie proste. jude byłby w stanie pewnie nawet i takim plastikowym nożykiem się skaleczyć pewnie. - nie, nie to - pokręciła głową. - chodzi o te tabletki.. - zaczęła  i położyła je na stoliku. - no bo to nie są lekarstwa - spojrzała na niego.

jude był słodki i niewinny, ale widząc minę morgan, słysząc jej ton głosu i czując jej alkoholowy wyziew, zrozumiał o czym mówi. było zbyt wiele bodźców, żeby nie zrozumiał! szybkim ruchem zabrał tabletki, żeby nawet na nie nie patrzyła i zacisnął je w pięści.
- morgan - powiedział rzeczowym tonem. - ile wzięłaś? - spojrzał na nią poważnie.

dobrze, że zrozumiał bo by się jeszcze rozmyśliła gdyby musiała mu to tłumaczyć. jednak nie był aż taki niedomyślny. spojrzała na jego zaciśniętą pięść i po chwili podniosła na niego wzrok. - jedną - powiedziała cicho. było jej głupio i żałowała tego. wcale nie poczuła się po tej pigułce i alkoholu lepiej, tak jak myślała że się stanie.

przełknął ślinę. nie wiedział jak ma ją powstrzymać przed braniem narkotyków. kiedykolwiek. nieważne czy wzięła jedną czy dziesięć. ważne, że w ogóle to zrobiła.
- i jak się czujesz? - spytał spokojnie, ale pięść zacisnął jeszcze bardziej.

dobrze, że mu się chociaż przyznała. mogła go okłamać i się bardziej naćpać. popełniła błąd, ale przynajmniej zdawała sobie z tego sprawę. chociaż tyle dobrego. - normalnie - wzruszyła ramionami i znów przeniosła wzrok na jego pięść, w której trzymał tabletki.

przyglądał się jej chwilę, próbując wyłapać czy go okłamuje ze swoim samopoczuciem albo ilością przyjętych tabletek. przeniósł powoli wzrok na jego pięść, w którą tak intensywnie się wgapiała.
- lepiej zabiorę je wszystkie ze sobą. - oznajmił stanowczo, wowow jude taki bohater. już planował spuścić te tabletki w kiblu.

nie okłamywała go. wzięła tą tabletkę zaraz przed jego przyjściem i dopiero teraz poczuła porządnie, że zaczyna działać. - i co z nimi zrobisz? - zapytała, skupiając się coraz bardziej na przyglądaniu się jego pięści.

- a co mam zrobić? wyrzucę je oczywiście. nie schowam ich przecież, żeby cię nigdy nie kusiły. - mówił łagodnie. spojrzał smętnie na tę babeczkę, która pozostawała niepokrojona. wszystkie jego plany legły w gruzach, na romantyczną kolację już raczej się nie wybiorą.

- sama je mogę wyrzucić - postanowiła i się zaraz uśmiechnęła. nie interesowały ją teraz żadne babeczki ani nic w tym rodzaju. poczuła się lepiej pod wpływem wymieszanych używek i zmieniła zdanie co do całej sytuacji. dlatego podeszła do niego bliżej bo przecież nic się jej nie stanie jak zabierze te tabletki i zachowa na później.

od razu cofnął dłoń.
- lepiej będzie, jeżeli ja je wyrzucę. ty się nie mówisz nimi przejmować. - powiedział z pewnym zawahaniem, bo na pewno miała już jakieś dzikie oczy i trochę się bał, co może zrobić. chyba straciła całe jego bezgraniczne zaufanie.

- dżuuddd - podeszła do niego jeszcze bliżej. nie przejmowała się w tej chwili tym, że za szybko jej już nie zaufa. chciała go przechytrzyć i wyciągnąć od niego tabletki. zarzuciła mu ręce na szyję i go pocałowała bo miała nadzieję, że tak go rozproszy.

oczywiście jej sposób był bardzo trafiony, bo jude'a od razu rozproszył jej pocałunek. myślał, że zasłużył sobie na niego, bo tak dba o morgan i potrafi tak się jej postawić i zająć się tabletkami. rozluźnił ściśniętą pięść, więc dziewczyna miała możliwość je ukraść.