laboratorium

nie nadążał bo mentalnie był stary xd
pewnie były niedostosowane dalej. ale z drugiej strony miały tyle faz i tak zmeinne humory, że w jednym momencie mogły być niedotykalskie i płaczliwe, ale w drugim roześmiane i żądne przytulania. ciężko odgadnąć! pewnie jego oczy nieudacznika ją przekonały xd
- gdybym nie chciała to bym cię chyba nie zapraszała co? - zaśmiała się zjadając kolejną marchewkę - możesz przynieść ciasto - zaproponowała. pewnie będzie to spotkanie traktować jak afternoon tea!

możliwe, chociaż był na bieżąco z memami xd
arnold nie próbował nadążyć tylko płynął z prądem i dostosowywał się do tego humoru, który miała jo aktualnie. z bratem też już wiele różnych faz przeżyli.
- w takim razie dziękuję za zaproszenie i chętnie przyjdę poznać mildred. - posłał jej łagodny uśmiech. nie chciał, żeby odczuła, że on się narzuca, chociaż sama go zaprosiła xd - może być kupione czy muszę je samodzielnie upiec? - dopytał, bo w tym drugim przypadku będzie miał trochę problemów. ale musiał się dostosować do tego co jo chce. miał więcej doświadczenia w oglądaniu meczu i piciu piwa z kolegami niż afternoon tea ze straumatyzowaną dziewczyną i jej kurą.

to prawda xd
był elastyczny, to dobra cecha!
sama go zaprosiła, nie czuła że się narzuca!
- zrobisz tak jak będzie wygodniej - odparła z usmiechem dając mu wolną rękę. potem zeszli sie studenci więc jo wróciła do ławki i pilnie sie uczyła. ale wychodząc rzuciła mu jeszcze jakiś termin, na który się umówili.

zasiedziała się tutaj i skręcała jakiegoś robota!

celeste zasnęła podczas pisania jakiegoś super ważnego eseju, ale nikt jej nie obudził więc ocknęła się dopiero teraz. szukała kogoś, kto może ją wypuścić z uczelni bo była przekonana że tu utknęła. weszła do laboratorium, bo było uchylone - o - nie spodziewała się spotkać tutaj jej o tej porze xd wykładowczynią raczej nie była więc celeste się jej zaczęła przyglądać z zaciekawieniem.

na lilibet gdzieś czekali ochroniarze z kluczami do głównych drzwi więc nie bała się, że tu utknie. czasami lubiła się zasiedzieć po nocy i coś poskręcać. tak było i dzisiaj! siedziała skupiona trzymając jakiś mały śrubokręcik w ustach i sprawdzała konstrukcję. nie słyszała, ze ktoś wszedł dopóki ochroniarz nie odchrząknął głośno. uniosła głowę i spojrzała na celeste - mogę w czymś pomóc? - dopytała.

- eeee właściwie to możesz. wiesz jak stąd wyjść? nie wiem, skoro tu siedzisz, to masz może jakieś klucze czy coś? - zapytała spoglądając na jej ochroniarzy - zasnęłam nad nudnym esejem i jakoś tak wyszło, że jestem tutaj razem z tobą. widzę, że coś konstruujesz - podeszła bliżej spoglądając na to co robiła. roboty ją również interesowały, skoro studiowała inżynierię biomedyczną! z resztą, laboratorium było jej drugim domem.

- nie mam kluczy - odwróciła się zaraz do ochroniarzy - oni mają - wskazała na swoich przydupasów - jeśli chcesz mogą z tobą pójść i cię wypuścić - nie będzie przecież robić nikomu na złość - to prezent - wyjaśniła krótko. pewnie dla mamy która miała dzisiaj urodziny i wcześniej byli na nudnej kolacji u królowej! - będzie jeździł, przywoził drobne rzeczy i zaprogramowałam mu kilka żartów, które może powtarzać - pochwaliła się swoją pracą.

spojrzała na ochroniarzy - moglibyście mnie za chwilę wypuścić? bo wypadałoby żebym jednak trafiła do domu - zrobiła do nich słodkie oczy i się zgodzili. więc się do nich uśmiechnęła a potem wróciła wzrokiem do lili - prezent? dla kogo? - zapytała, bo naprawdę dziewczyna miała talent. takie roboty, które konstruowała lili później mogły na przykład pomagać przy różnych zabiegach medycznych! albo badać różne medyczne rzeczy! ciekawe czy connora zaprosili na kolację xd - faaajnie. wiesz, że twój talent może się przydać potem przy mojej pracy? - zauważyła - celeste jestem - przedstawiła się przy okazji.

ochroniarze na pewno posłusznie przytaknęli, że wypuszczą bo nie mogli sprzeciwiać się lilibet!
- dla mamy - odpowiedziała zgodnie z prawdą i dalej grzebała w robociku. pewnie nie zaprosili, bo to nie była kolacja na cześć aggie tylko królowa zapraszała xd - w jaki sposób? - spojrzała na nią zaciekawiona, bo nie wiedziała co ma na myśli - lilibet - też się przedstawiła, ale jednocześnie mocno skupiała się na pracy.

to było w sumie pytanie retoryczne, bo po co by go mieli zapraszać. pewnie potem i tak aggie i connor się spotkali na osobnej kolacji, skoro connor mieszkał w albans i mogli się zobaczyć w końcu! no nieważne z resztą xd
- super, że dla mamy. moja totalnie nie rozumie jakim cudem ja trafiłam na inżynierię biomedyczną a mój brat na ratownictwo medyczne - bo nie wiem co siostra studiowała ale to też nie jest teraz ważne - bo jak zrobisz takiego robota, to takiego robota mogę potem wykorzystać ja na przykład do badań czy operacji - uśmiechnęła się do niej zadowolona - będę mogła potem taką maszynę zaprogramować i wykorzystać, o - dodała jeszcze na szybko.

zapomniałam, że już mieszkał w albans. carly na pewno szczęśliwa xd
- moja mama studiowała to samo co ja - pochwaliła się. choć zakładam, że aggie pracowała w zawodzie tylko w formie rozrywki skoro mieli dużo kasy. ale dzięki temu czuła się bardziej niezależna - myślę, że jeszcze kilka lat studiów przede mną zanim moje roboty zaczną ratować życie - zaśmiała się. wiedziała, że musi się dużo i długo uczyć żeby dopracować to do perfekcji.

ja pamiętam xd chociaż niektóre rzeczy z życia moich postaci! carly na pewno super szczęśliwa, że sprowadził tu swoją żonę i syna.
- aaaa. no moja wykładała finanse i rachunkowość a mój ojciec studiował... eee... wszystko co się dało - zachichotała, bo jednak to było zabawne - ale tata teraz jest coachem i instruktorem jogi, pisze książki radząc ludziom jak się rozwijać a mama pomaga mu w prowadzeniu sieci studiów jogi i też uczy jogi i tantry - podrapała się po policzku wyznając jej trochę rzeczy o swojej rodzinie - ale wiesz, od czegoś możesz zacząć. mogłabyś zrobić jakiegoś testowego robota a ja bym go zaprogramowała i sprawdziła czy da się nim kroić na przykład sztuczną skórę czy coś zszywać - zauważyła.

pewnie na obiadkach i tak się nie spotykali xd
- bardzo nietuzinkowo - zaśmiała się na historię jej rodziny. sama nie miała zamiaru opowiadać, że jej ojciec jest księciem i tak dalej! - możemy się umówić na jakieś testy - wstała i zaczęła się zbierać - idziemy? - dopytała zakładając torebkę na ramię i zabierając robota. po drodze do wyjścia umówiły się na konkret, a potem lilibet pojechała do domu jakimś fancy autem!

na pewno nie xd
- owszem, nietuzinkowo - zgodziła się z nią. może nie wiedziała kim jest na początku ale potem się dowiedziała więc musiała wyciągać od sophie wszystkie szczegóły na jej temat! bo była ciekawa po prostu. celeste zapitalała na piechotę, ups.

wpadła do ash, a wracając postanowiła popatrzeć sobie na uniwerek. sama nigdy nic nie studiowała więc eksplorowanie takich przestrzeni było dla niej nawet ciekawe. zaglądała z ciekawości do każdej sali po kolei!

jakie ciekawskie jajo! arnold siedział tu przy biurku i oceniał prace studentów. nie chciał tego robić w swoim gabinecie, który dzielił z jakimiś starymi profesorami, bo wszyscy tam krzywo na niego patrzyli. tu przynajmniej miał ciszę i spokój... póki nie pojawiła się mira. podniósł wzrok od razu jak usłyszał, że ktoś wchodzi, bo musiał być dostepny dla studentów, wiadomo.
- cześć - przywitał się wyraźnie zdziwionym głosem. myślał, że to jego szukała.

nie miała lepszych rzeczy do roboty, a jej życie nie było aż tak pasjonujące. co ciekawego mogło się wydarzyć w tanim chińskim sklepie (prócz dogryzania starym babom) albo na zajęciach z baletu dla dziewczynek (prócz kokietowania ojców tych dziewczynek xd).
pewnie miał gabinet z profesorami, którzy już jedną nogą byli na emeryturze i czasami na tak długo zagapiali się w przestrzeń, że arnold bał się że zaraz padną trupem, albo przestaną oddychać. dlatego tam nie przesiadywał.
naiwniak skoro myślał, że go szukała. nawet nie do końca wiedziała co dokładnie na tym uniwerku robi więc to byłoby szukanie jak igły w stogu siana. pewnie wyglądał jej na woźnego i tam szukałaby xd
- cześć - zrobiła krok wchodząc do środka - i to jest ta praca, o którą tak walczyłeś? - zapytała wprost. wydawała się.... nudna xd

było dokładnie tak jak mówisz. a jak tylko arnold próbował ich zagadać to prychali "ta dzisiejsza młodzież" i tyle było z pasjonujących konwersacji. 
już kiedyś ją wprowadził do pokoju nauczycielskiego, więc wiedziała, że ma dojścia do odpowiednich miejsc. chociaż jako woźny też miałby klucze do wszystkiego xd 
- cóż... nie jest taka fancy jak praca w 'everything £1' - zaśmiał się od razu. nie miała prawa czepiać się jego pracy skoro jej też nie była szczególnie fascynująca. poza tym nie zastała go w jakimś bardziej ekscytującym momencie, na przykład jakby siedział w swojej sali z insektami i z nimi rozmawiał xd

nawet z młodszym pokoleniem się nie dogadywał, tylko dante mu został i nimi też musimy zagrać!
no właśnie, nawet jako woźny mógłby tam wejść więc to żaden wyczyn i nie miał się czym chwalić hehe.
- dostaję na 'dzień dobry' krytykę? - zaśmiała się - to nowość - bo wcześniej raczej nie był na tyle odważny żeby zwrócić jej uwagę lub nawet próbować skrytykować. może nawet trochę była pod wrażeniem - poza tym przynajmniej noszę stylowy uniform w pracy - zażartowała. pewnie jakąś tandetną kamizelkę z nazwą sklepu, no ale próbowała przekłuć to w zaletę xd gdyby rozmawiał na sali z insektami to zrobiłaby w tył zwrot i tyle by ja widział, lepiej że ta sprawdziany ogarniał. podeszła do jego biurka, stając na przeciwko i wyjęła z kieszeni spodni pomięte banknoty - to za zioło żebyś mi nie wypominał - pewnie było to zdecydowanie za mało, ale wolała mu zapłacić niż spełniać jego dziwne życzenia.

fakt, dawno nimi nie grałyśmy!
- to nie była krytyka, nie to miałem na myśli - szybko zaczął się poprawiać i już cały zdrętwiał, bo wcale nie chciał jej obrażać. nadal nie był na tyle odważny xd wyszło przypadkiem. - masz rację, twój uniform jest lepszy - on miał na sobie sweter i marynarkę, typowy pan profesor. nie paradował w samych gaciach jak na pewnych zdjęciach xd popatrzył na te banknoty zza okularów, bo te też miał właśnie na nosie. - nie chcę twoich pieniędzy - powiedział od razu. odłożył długopis i zawiesił na niej wzrok. - przepraszam jeśli ostatnio cię uraziłem - zebrał się w sobie na przeprosiny, bo od czasu tamtej interakcji myślał o tym jak powinien był się inaczej zachować na pięćdziesiąt innych sposobów. nawet jeśli nie wiedział dlaczego właściwie uciekła.

dopisuj do listy!
- a to był żart - zaśmiała się widząc jego zdrętwienie. nie brała do siebie wielu uwag, co najwyżej te na temat jej zmarnowanej kariery lub wyglądu xd temat pracy więc do tego nie należał!
jakby paradował w samych gaciach, na koniu najlepiej to mira byłaby bardziej zainteresowana. na pewno będąc bliżej przeanalizowała cały jego strój od góry do dołu - dlaczego próbujesz udawać dziesięć lat starszego niż jesteś? - nie rozumiała tego, że próbował pewnie wpasować się w otaczającą go rzeczywistość, przypodobać się innym wykładowcom lub szukać szacunku u studentów, którzy niedawno byli jego kolegami. za to bardzo lubiła go krytykować i to pytanie na pewno krytyką było - mówiłeś, że powinnam się dokładać - wskazała na banknoty - dokładam się - wolała to niż zwierzenia xd - nie uraziłeś - skłamała od razu - byliśmy na imprezie, nie musiałam tam spędzać z tobą czasu cały czas - próbowała podkreślić, że nie jest aż tak interesujący!

heh za dużo do rozegrania.
- mój też - oczywiście miał na myśli swój pierwszy tekst o funciaku, a nie jego późniejsze odrętwienie przez to, że uznała jego żart za obrazę. nawet jeśli nie brała tego do siebie to jego anxiety go pożerało i on brał nazbyt poważnie swoje własne słowa, myśląc, że ona się przejęła... a ona puszczała to mimo uszu. - chcę, żeby traktowali mnie poważnie - odpowiedział od razu, chociaż jak wiadomo bywało różnie z tym i z szacunkiem do jego osoby na uczelni. - nie musisz. uznaj to za moją formę kupowania ci drinków - wymyślił. nie ma to jak podryw na trawę xd chociaż drinki też jej już kiedyś stawiał. nie sprawdziło się i jednak była bardziej chętna na spędzanie z nim czasu jak miał zioło. - jasne, po prostu zajarałaś i uciekłaś - mruknął i spojrzał znowu na leżący przed nim test. wychodziło na to, że faktycznie był tylko jej kolesiem od zioła, z którym nie chciała spędzać poza tym czasu.

znowu mi szwankuje czacik meh xd
za bardzo się wszystkim przejmował i mira to już dostrzegła podczas któregoś ich spotkania, ale nie sądziła że to tak bardzo wpływa na jego życie. oboje mieli anxiety i tutaj mogli mieć bonding jednak xd
- ubranie nie sprawi że będą traktować cię poważnie, musisz dodać do tego jeszcze odpowiednią prezencję i pewność siebie - wystarczyło spojrzeć na nią. emanowała pewnością siebie, wprawdzie tylko na pokaz ale jednak działało! - zazwyczaj jeśli facet kupuje drinki to chce czegoś w zamian - zauważyła dość odważnie. w klubach tak się to odbywało. nikt nigdy nie postawił jej bezinteresownie drinka. usłyszała niezadowolenie w jego głosie, bez pytania o to czy może obeszła biurko i usiadła na nim tuż przy krześle na którym siedział, po czym wbiła w niego swój ciekawski wzrok - czy to cię wkurza? - zapytała.

mi też meh.
mogliby mieć bonding, ale żadne nie chciało się do tego przyznać. mira chciała wychodzić na taką tajemniczą i pewną siebie laskę, arnold nie chciał wychodzić na mięczaka. chociaż widziała już jego atak paniki, więc i tak się bardziej odsłonił przed nią niż ona. no i nie mógł jej oszukać co do bycia mięczakiem xd
- nigdy nie widziałaś jak prowadzę wykład, więc nie wiesz jak się prezentuję - podsumował. był znacznie pewniejszy w opowiadaniu o insektach niż w rozmowach z mirą, zdziwiłaby się. - może tylko ciekawej konwersacji i miłego spędzenia czasu - przynajmniej on. chociaż jakby mieli okazję się całować albo wylądować u niego to też byłby bardzo chętny... ale chyba jednak skreślił swoje szanse u niej, bo na razie topornie mu szło. uparcie nie patrzył na jej poczynania i skupiał się na sprawdzanym teście, nawet jak była tak blisko. - trochę - odpowiedział w przestrzeń i zakreślił i zanotował coś na sprawdzianie.