zakątek

xddddddddddddddddddd
wiedziałam, że to nie może być normalna randka. gabriel postąpił tak jak prosiła i nawet wcześniej ja uprzedził! pojawiła się tutaj delikatnie spóźniona przez marcusa którego nie mogła dobudzić i wywalić z mieszkania. na dodatek przez niego się nie wyspala i stresowała troszkę bardziej dzisiejszym spotkaniem aniżeli powinna. przybyła więc tutaj i stanęła obok księcia - czesc - myślała że helikopter to jakaś atrapa xd

normalna zależy według jakich standardów xd dla gabriela to było jak najbardziej normalne.
dodam jeszcze, że był elegancko ubrany, miał na sobie marynarkę, o stylówka na dziś. prezentował się bardzo przystojnie! nie był zadowolony z tego, że się spóźniała, bo jaka dziewczyna miała prawo, żeby kazać mu na siebie czekać?! gdyby nie był sobą to mógłby pomyśleć, że ona wcale się nie pojawi, ale gabrielowi nigdy coś takiego by nie przyszło do głowy. oby tylko była warta czekania xd
- cześć, wyglądasz olśniewająco, chodźmy. - ucałował ją w oba policzki i pospieszył ją, żeby wsiadała do helikoptera, bo miał dużo zaplanowane i nie mogli sobie pozwolić na opóźnienia.

dla danielle która obcowala najczęściej z andersonem i marcusem tego typu randki były wyrafinowane. nic dziwnego, skoro oni nie mogli nawet zjeść owoców morza!
niestety w jej wypadku musisz sobie wyobrazić że wygląda doprawdy schludnie i ładnie pomimo tego że nie zalozyla nowych butów. nie wstaje stylowki na telefonie, zbyt skomplikowane sorki xd
jaki królewicz, bulwersował się że się spóźniła, a warto było czekać chociażby ze względu na to jak pięknie się prezentowała. gabriel był taki dotykalski że ech.... dani jakoś przeżyła że ja wycelował - co robimy? - zapytała stając niepewnie przez helikopterem.

nie ma co porównywać braci hurd do gabriela xd to zupełnie inny poziom. spoko, wierzę, że prezentowała się pięknie i gabrielowi też się podobało. był wzrokowcem, z tego powodu wtedy w teatrze ją zaczepił i również z tego powodu teraz nie miał po co się denerwować przez jej spóźnienie.
- to niespodzianka. - oznajmił od razu i ułożył rękę na jej ramieniu, a drugą wykonał ruch zapraszający do środka helikoptera. dobrze, że pilot jeszcze nie włączył silnika, bo hałas i pracujące śmigła mogłyby ją wystraszyć, skoro nie była obyta z takimi środkami transportu. - spokojnie, pamiętam co mówiłaś i nie będzie żadnych tanich chwytów, spodoba ci się. - zapewnił ją. tanich chwytów nie będzie, ale drogie owszem xd

porównałam ich bo to było porównanie danielle. znała tylko kolegów z orkiestry i ze studiów, a najlepiej znała kolegów andersona którzy czasami jego zdaniem zachowywali się jak małpy. przez chwilę stała przed helikopterem o zastanawiała się czy to dobry pomysł i czy warto ryzykować życiem w zamian za randkę z gabrielem xd - mhm - weszła nie pewnie, a raczej wspięła się do środka i usiadła. nigdy w życiu nie siedziała w helikopterze więc wszystkie przyciski i całe wnętrze było dla niej nowe dlatego z ciekawością rozglądała się. nie wiedziała że zaraz może dostać zawału xd

anderson może i zapraszał na randki, za które nie trzeba było płacić, ale za to organizował je od serca. gabriel szastał kasą na prawo i lewo, ale właściwie nie wiadomo po co. nie umiałby usiąść z danielle czy inną dziewczyną w tym zakątku na kocyku i po prostu porozmawiać, bez tych wszystkich błyskotek i rozpraszaczy. dodam tu, że helikopter był oczywiście luksusowy, więc jak tylko weszli do środka to zaczął im rozlewać wino do kieliszków. tak, samodzielnie, bo nie było w środku miejsca jeszcze na fernando czy innego sługusa. ale wino im otworzyli przed hehe. przekazał jej kieliszek i stuknął swoim kieliszkiem o jej. - rozsiądź się wygodnie. - zapowiedział, że to ich przelot mógł wcale nie trwać dziesięciu minut, tylko trochę dłużej. - podoba ci się? - przyglądał się jej jak tak się rozglądała.

gabriel jak tylko by się skupil to również mógłby zorganizować randkę od serca. myślę że ta kasa to tylko taka zasłona w głębi duszy był romantykiem ale najwyraźniej coś się mu poprzestawiało. może przez to że został porzucony przez narzeczoną? dobrze że nie było fernando bo byłoby niezręcznie. chwyciła kieliszek i kiedy tylko stuknęli się to upiła trochę. na szczęście takie ilości alkoholu działały na nią rozluźniająco - jest... hm, interesująco? - spojrzała na niego - nigdy nie leciałam helikopterem - przyznała zaraz. dla niego to pewnie był chleb powszedni.

oczywiście, że gabriel był romantykiem. tyle że rozumiał przez to, że musi obsypywać dziewczynę kwiatami, prezentami, wielkimi gestami... i robił to aż przesadnie, bo było go stać. jeden nędzny kwiatek nic nie znaczył jeśli mógł wysłać jej pięć bukietów. no ale danielle nie pozwoliła mu na kwiaty, a on posłusznie jej się posłuchał. czyli jednak w głębi duszy nie był aż takim tandeciarzem, no ale brak kwiatów nadrabiał w inny sposób. porzucenie przez narzeczoną oczywiście mocno na niego wpłynęło, nawet jeśli udawał, że wcale tak nie było. wcale nie był takim ruchaczem, zdradził narzeczoną dwa razy, ale to zrozumiałe, to przez hiszpański temperament xd tak naprawdę kochał ją do szaleństwa i był w stanie dla niej góry przenosić.
- to świetna zabawa. zaraz będziemy patrzeć na świat z góry. - zaczęli startować, więc trochę zatrzęsło. gabriel chronił butelkę i kieliszek, żeby nic się nie wylało. - jak myślisz, dokąd lecimy? - wyszczerzył się, czerpiąc dużą satysfakcję z tego, że ona nie wie co się wydarzy.

dlatego danielle zabroniła mu wszystkich wielkich i pompatycznych gestów. a on i tak znalazł luke w ich umowie i zdobył się na coś wielkiego. ale lepszy helikopter aniżeli tuzin róż. według niej!
kiedy zaczęli startować ścisnęła mocniej kieliszek bo faktycznie trochę ja to stresowało. zaraz zrobiło się głośno, a kiedy zaczęli odrywać się od ziemi przymknęła oczy i wypuściła powietrze - nie wątpię - spojrzała na niego i zazdrościła mu że wcale się nie stresuje. bała się na razie spojrzec na ziemię. zaraz jednak lot zrobił się dość płynny więc i dani trochę wrzuciła na luz - hmm, pomyślmy - stukała paznokciami w kieliszek myśląc - oby tylko nie paryz - zaśmiała się. paryz też był ogromnie pompatyczny.

danielle wymieniła tylko te gesty, które przyszły jej do głowy, a nie spodziewała się, że gabriel miał w rękawie dużo innych gestów / pomysłów / możliwości.
podczas startu złapałby ją za rękę, żeby się nie stresowała, ale musiał pilnować, żeby wino się nie wylało, także sorry xd on się w ogóle nie przejmował, bo był do tego przyzwyczajony i dla niego start helikoptera był jak ruszenie samochodu.
- dlaczego nie? kocham paryż! - odpowiedział od razu. nie powiedział jednak nic do swojego pilota po hiszpańsku, a to oznaczało, ze wcale nie lecieli do paryża i nie musieli na ostatnią chwilę zmieniać planów. - nie możesz być taka negatywna. byle nie paryż, byle nie kwiaty... zawsze podchodzisz do wszystkiego z taką rezerwą? - chyba za dużo czasu spędzał z billy'm, bo zaczął jej robić psychoanalizę.

dokładnie tak. nie spodziewała się że wpadnie na aż tak szalone pomysły. teraz będzie musiała inaczej się do tego przygotowywać. najwyraźniej lubiła mieć wszystko zaplanowane jak peggy, ale nawet ona się teraz na tym przejechała. wiadomo że wino ważniejsze niż laska, także dobrze że trzymał xd - jest o wiele więcej ciekawych miejsc niż paryz - w którym była na koncercie swojej orkiestry i zamiast tego wolała cicha francuska wieś. damn you billy! przygryzla wargę myśląc nad pytaniem gabriela - wolę podchodzić do wszystkiego ostrożnie, czy to źle? - napiła się - nie każdy moze tak beztrosko podchodzić do życia - ona nie mogła być beztroska, miała beztroskich braci.

dani i peggy będą musiały porządnie przemyśleć swoje życie i zrobić listę niedopuszczalnych rzeczy, żeby lepiej się chronić przed kolejnymi zalotami niepożądanych kandydatów.
- oczywiście, że są. madryt, hongkong, tokio, wiedeń, londyn. - wymieniał. już kiedyś to mówił olivii, znalazłam xd - jakie są twoje ulubione miejsca? - wowow, zadał jej pytanie dotyczące jej osoby! ale tak naprawdę chciał tylko jej zaimponować, że na pewno był we wszystkich, które wymieni. na wsi nie bywał, to może jednak wszędzie nie był. pokręcił głową na jej słowa. - jest różnica między podchodzeniem do życia ostrożnie a niepozwalaniem sobie na przyjemności. - no bo heloł, kwiatki wcale nie przeszkodziłyby jej w ostrożnym podejściu do życia. chyba że bała się, że podaruje jej jakieś trujące.

to prawda. będą musiały się zmotywować do zrobienia takiej listy. peggy chociaż miała odpowiedniego kandydata w postaci adama, a danielle? danielle miała wibrator xd gabriel jaki przewidywalny xd - i pewnie byłeś we wszystkich tych miejscach co? - uniosła brew ku górze i nie wygląda na zbytnio zaskoczona. spojrzała na chwilę przez okno i zastanowiła się nad swoimi miejscami. dla niej odpowiedz była prosta. uśmiechnęła się i wróciła wzrokiem do gabriela - dom - odparła krótko bo faktycznie dom był jen ulubionym miejscem. nie musiała zajmować się braćmi, mogła pić poranną kawę z mamą i chodzi na spacery po łąkach z tatą. jaka sentymentalna xd - więc jakie przyjemności byś mi zaproponował? - zapytała zaczepnie.

peggy może też przydałby się wibrator, żeby się zrelaksowała skoro tak rzadko widywała się z adamem i całowanie z kimś innym robiło na niej za duże wrażenie.
- mówimy tylko o miejscach, w których byłem, inaczej nie mógłbym mieć o nich wyrobionej opinii - stwierdził całkiem rozsądnie, chociaż tak naprawdę te miejsca, w których nie był, miały u niego złą opinię i dlatego nie chciał tam się wybrać. w ogóle teraz jak danielle powiedziała "dom" to uświadomiłam sobie, że frank i mercedes mieszkali w paryżu i tam się wychował jej tatuś xddd więc na pewno paryż nie zrobiłby na niej wrażenia! - a gdzie to jest? - no bo nie wiedział czy tam był czy nie xd a przynajmniej w okolicach. - siedzimy w nich, nie? - rozłożył ręce i posłał jej pewny siebie uśmiech. - a resztę zobaczysz. - zaśmiał się i zajrzał za okienko, sprawdzając czy są już na miejscu, bo był niecierpliwy. powinien przeznaczyć całą swoją kasę na badania nad teleportacją.

mogła się wybrać z danielle do sex shopu, bo najwyraźniej te ja zainteresowały xd
- w teorii nie mógłbyś - a w praktyce dani wyobrażała sobie ze gabriel ma opinię na każdy temat niezależnie od tego czy się na nim znał. sprawiał takie wrażenie.
jak przestudiowałas historię hurdow xd tak, w takim razie paryz nie mógł robić na niej wrażenia, sorry - edynburg - wyjasnila krótko. nie była pewna czy w ogóle kojarzy ta część świata xd - myślałam, że to tylko środek transportu - wypiła wino z kieliszka do końca. dla niej lot ta maszyna był przyjemny co najwyżej w siedemdziesięciu procentach ze względu na hałas - zobaczę? czy mam się bac? - trochę się bała, był nieobliczalny.

mogła xd marty w prezencie zamiast psa powinien był jej przynieść wibrator.
historia hurdów jest bardzo ważna, bo paryż był wielkim marzeniem mercedes i franka, pojechali tam robić karierę i żyć długo i szczęśliwie, dlatego tak to pamiętam. potem musieli trochę latać w tę i z powrotem, żeby pomagać w edynburgu z wnukami (i w innych częściach świata, w końcu mieli dużo dzieci i wnuków). teraz na emeryturze wynieśli się na wieś prowadzić farmę alpak xd
- a tak. posępne zamki i smętne klimaty. - podsumował. wolał kiedy miasta wibrowały od dobrej energii, tłumów ludzi, kolorów, np. barcelona. ewentualnie kiedy były eleganckie i majestatyczne, np. wiedeń. edynburg nie pasował do jego stylu życia. - ale to już część naszej randki. - zauważył i dolał jej wino. roześmiał się po jej pytaniu. - jesteś taka zabawna i urocza. - podsumował, bo myślal, że żartuje. jak można bać się gabriela? przecież nie zamyka kobiet w lochach xd

mógł jej kupić wibrator ale nawet marty wiedział że to trochę nieodpowiedni prezent.
dziadkowie hurdowie chyba byli w dobrej kondycji skoro mogli ogarnąć i wnuki i farme alpak.
- pięknie podsumowałes miejsce z którego pochodzę - powiedziała z przekasem. mógł sobie darować i z grzeczności przemilczeć jeśli takie klimaty były dla niego za ciężkie. nie protestowała kiedy dolał jej wina, w końcu chciała się wyluzować - mówisz tak mi, czy każdej dziewczynie? - myślał pewnie że zaimponuje jej tymi słodkimi słówkami, a ona podświadomie widziała że gabriel to kasanova. nie nabierze, ani nie zdobędzie jej tak łatwo!

no tak, a pies to odpowiedni prezent xd
dziadkowie hurdowie byli wiecznie młodzi!
"z grzeczności", taaaa... tak jakby gabriel cokolwiek robił z grzeczności.
- mówię to tylko dziewczynom, które są zabawne i urocze. - wzruszył ramionami, bo nie zamierzał jej mydlić oczu, że jest jedna jedyna skoro oboje wiedzieli, że to oczywiste, że nie jest. lubił jej towarzystwo i w tej chwili skupiał się na niej, więc zauważał, że to ona była zabawna i urocza. lecieli tak jeszcze z godzinę, więc mieli okazję porozmawiać. w końcu dotarli na miejsce i zacznę.

jako, że nie mamy w mieście parków to była tutaj. wyprowadzała swojego samojeda na spacer, bo go adoptowała. matka jej kazała. ale żeby nie było, pokochała pieska od pierwszego wejrzenia. przynajmniej coś pozytywnego się działo w jej życiu.

możesz zrobić xd
ha ha, to marty też wyprowadzał swojego pieska (akitę), który notabene miał być peggy, ale ta go olała xd piesek od wczoraj wabił się monti i teraz właśnie podbiegł do psa elle i zaczął go wąchać po tyłku xd

teraz mi się nie chce. jej psiak wabił się max, tak samo jak jej ulubiona postać z jej filmów. postać pewnie była pokręcona i miała bardzo skomplikowaną osobowość, prawie jak on. piesek elki nie spodziewał się takiego obrotu spraw i zaczął szczekać na montiego. - no już chodź, maxiu, chodź - skróciła mu smycz i rozejrzała się za właścicielem drugiego psa. daleko nie musiała szukać, bo był to marty. poczekała na niego z konieczności. czytała plotki, na dodatek widziała go z jej siostrą na imprezie. jakoś nieszczególnie go chciała widzieć.

leń!
marty za to wczoraj wymyślał imię dla psiaka z andersonem i wyszedł monti. nieco mniej skomplikowana historia niż ta elle. marty też miał nieco mniej skomplikowane życie xd
- eej, wąchodupku - zawołał za nim i zaraz pojawił się przy psiaku zapinając mu smycz - sorki, jest narwany - odparł z uśmiechem. skąd miał wiedzieć że nie chce go widzieć xd

może kiedyś
elka zaczynała mieć wyjebane przez te leki, od których się zaczynała uzależniać. wyłączały jej myślenie negatywne, próbując się przy tym skupić na swojej pracy. wzięła urlop w kinie, tak dla bezpieczeństwa. - tak, widzę, tak samo jak jego pan - skwitowała poprawiając smyczkę swojemu psu. - dobra, to skoro twój pan już się znalazł, to mogę iść dalej - chciała sobie pójść ale piesek zaczął bawić się z jego psem i tyle byłoby z tego.

sama se porobie xd
czyli elka będzie crazy elką xd wspaniale! marty trochę się zdziwił słysząc jej chłodny ton. jeszcze niedawno był na jej premierze i urodzinach i wszystko było ok, podejrzewał że coś jest nie halo - hm, wszystko w porządku? - zapytał ignorując troche bawiące sie pieski.

be my guest
nie, planowałam w sumie żeby się uspokoiła a nie żeby była crazy. chyba zmienię jej kolorek. spojrzała na niego i wyciągnęła swoje tabletki, bo musiała wziąć kolejną dawkę. nie krępowała się, że bierze przy nim leki. jak już wzięła tabletkę, schowała z powrotem do kieszeni kurtki. - nie wiem, a czemu pytasz? - uniosła brew do góry. - może idź sobie pocałuj moją siostrę, co? a mnie daj spokój. zajęta jestem - powiedziała na odczepne.