zakątek

annie marudziła całą drogę na nadchodzący ślub ojca. wiedziała, że ruby może się utożsamiać z tym, że ojcowie zachowują się chujowo xd
- i będę musiała cały wieczór uśmiechać się i udawać, że nie przeszkadza mi to, że mój tata jest z tą kobietą - krzywiła się na samą myśl. musiała się teraz krzywić na zapas, żeby na ślubie przykleić uśmiech.

sluchala jej ze zrozumieniem I zgadzala sie ze wszystkim co mowila. byla na to wrazliwa xd potrafila sie postawic w jej sytuacji I wyobrazic sobie, ze czulaby sie tak samo jak ona gdyby jej ojciec postanowil wziac slob z jedna z kochanek. - faceci sa beznadziejni - mruknela. - ale bedziemy tam razem zeby cie wspierac - chwycila ja pod ramie.

- są najgorsi - potwierdziła. ruby powinna dołączyć do paktu annie i dani. co prawda pakt był przeciw ksiażętom, ale mogły ogólnie się obrazić na wszystkich przedstawicieli męskiego gatunku. - to szykujcie się, że ukradniemy wino i schowamy się pod stołem - planowała być naburmuszona jak nastolatka podczas tego ślubu. pocieszało ją tylko to, ze zaprosiła andy'ego, żeby zrobić na złość romy xd

moze dolaczy jak eden zacznie ja za czesto po tylku klepac I bedzie potrzebowala motywacji zeby sie z nim juz nie bzykac xd co do obrazania facetow to bylaby jak najbardziej chetna.
- cale wino bedzie nasze - usmiechnela sie. po imprezie chyba juz nie bedzie sie tak cieszyla, ze zaprosila andyego xd

annie też może dołączyć do paktu przeciw edenowi xd
- tylko nie podrywaj innych moich kuzynów - niby zażartowała, ale wiedziała, że ruby miała taką słabość xd hurdów było dużo, a wszyscy się zjadą w jedno miejsce i będzie w czym przebierać. nie będzie zadowolona, ale teraz wydawało jej się to dobrym pomysłem xd

haha tak, jeszcze ruby musi przeleciec jakiegos bylego dani, albo na odwrot I beda sie dzielic wszystkie facetami xd
- nie jestem zainteresowana podrywaniem nikogo - zapewnila ja. juz wiedziala jak jest umawiac sie z hurdami I nie skonczylo sie za dobrze. poza tym tylko jeden kuzyn ja interesowal. nie przeszlo jej niestety.

prawdziwa przyjaźń xd
- nikogo na weselu czy ogólnie nikogo? - upewniała się. niby faceci najgorsi i mogły na nich marudzić, ale jednak upewniała się, czy są on the same page. jak wiadomo daddy issues często nakręca podrywanie nieodpowiednich chłopaków xd ciekawe, czy ruby specjalnie planowała ubrać się w kreację typu revenge dress, żeby andersonowi kopara opadła.

tak xd
- ogolnie nikogo - powiedziala niby pewnie, ale nie do konca. - jesli chodzi o umawianie sie - dodala. - ale na weselu nikogo w kazdej kategorii - zaczela sie tlumaczyc zeby Annie nie pomyslala, ze chce sie bzykac z jakims innym kuzynem xd haha skoro musiala byc na imprezie w jego towarzystwie to na pewno planowala sie wystroic. juz widziala jak chodzi na randki wiec byla przekonana, ze kogos przyprowadzi. chciala miec swoj revenge moment.

- a o co innego mogłoby chodzić? - uniosła brew pytająco. dopiero po chwili ogarnęła, co ruby mogła mieć na myśli i uśmiechnęła się niecnie. - okej, okej - zaśmiała się. nie domyślała się, że ruby wybierała bardzo kiepskich kandydatów. już chyba inny kuzyn hurd byłby lepszy od edena xd - myślisz, że przez naszych rodziców nasze związki są skazane na porażkę? - dywagowała.

spojrzala na nia znaczaco. miala nadzieje, ze nie zmusi jej zeby sie przyznala do tego na glos. wykladowcy byli bardziej w jej typie niz Anderson, ale edenem nie mogla sie chwalic jak arnoldem. moze I byl awkward, ale przynajmniej nadawal sie na chlopaka. - czasami boje sie, ze tak jest I nigdy nie znajdziemy kogos z Kim bedziemy szczesliwe - przyznala. trudno bylo uwierzyc, ze istnieja faceci, ktorzy nie sa chujkami.

- rób co chcesz, o ile są przystojni - podsumowała z rozbawieniem. powinna raczej powiedzieć "o ile nie są toksycznymi chujkami", ale nie spodziewała się po ruby, że poleciała na edena. ruby zawsze była tą najbardziej rozsądną, więc nie byłoby to w jej stylu. arnold to zdecydowanie lepszy i bezpieczniejszy kandydat! - zaczekaj - zatrzymała się nagle i wyciągnęła z torebki długopis i serwetkę, na której było już coś napisane. zanuciła pod nosem i dopisała coś. - okej, już - schowała serwetkę. ta rozmowa ją zainspirowała xd - zawsze myślałam, że dla każdego człowieka jest przeznaczona ta jedna jedyna osoba, ale patrząc po naszych rodzinach... to o wiele bardziej skomplikowane - stwierdziła. nie chciała już dodawać, że zawsze będzie kochała george'a, nawet jeśli kiedyś znajdzie kogoś innego i urodzi mu dzieci.

- jest przystojny - odpowiedziala z rozbawieniem. prioryety xd nawet ruby sie poddala I poleciala na toksycznego kolesia zeby zaspokoic swoje potrzeby. Anderson nie chcial xd przystanela I spojrzala jak pisze. - nowa piosenka? - byla fankom jej tworczosci xd - chcialabym wierzyc, ze tak jest, ale mam coraz wiecej watpliwosci - westchnela. nie ocenialaby jej uczuc do george'a.

- więc jest konkretny "on"? - zainteresowała się. annie już ją podejrzewała o wielu "ktosiów", skoro ruby mogła korzystać xd anderson był dżentelmenem, więc wolała toksycznego kolesia, który nie przejmował się jej uczuciami. - pewnie nic z tego nie będzie - umniejszyła swojej twórczości. po prostu czuła, że przechodzą przez nią te słowa i melodie, którym musiała dać ujście i je zapisywać. - nie mamy najlepszych wzorów do nasladowania - zaśmiała się gorzko. nawet madeline i blaise nie byli nieskazitelnie udaną parą, skoro i blaise dorobił się nieślubnego dziecka.

- wykladowca. powinnam sie nauczyc po arnoldzie, ze to nie jest dobry pomysl, ale ma cos w sobie.. - zastanowila sie. nie byla pewna do konca co to bylo xd polaczenie jego pewnosci siebie I desperacji ruby. mogla korzystac, ale nie potrafila. - czasami pomysly musza troche polezec zanim sie przydadza - jak postacie xd probowala ja pocieszyc, ale nie byla artystyczna dusza wiec nie znala sie na tym. - to prawda - tez sie zasmiala. - chociaz moze to my bedziemy osobami, ktore zlamia cycle - nie chciala zupelnie stracic nadziei.

- jeśli cię kręci, to nie ma co się ograniczać - stwierdziła i szturchnęła ją lekko. wyobrażała sobie jakiegoś dojrzałego profesora prawa, który dawał ruby prywatne korepetycje xd piosenki annie wystarczająco długo leżały, nie wychodząc na światło dzienne xd - może - nie była przekonana, przynajmniej nie w swoim przypadku, ale nie chciała zniechęcać przyjaciółki do poszukiwania miłości. zrobiło się zimno, wiec wróciły do domu.

wyprowadzali psy, ale leila sie zmeczyla i zarzadala przerwe. usiadla sie na lawce i wyciagnela zelki zeby doladowac energie xd

- ja też wziąłem przekąskę, gdybyś chciała coś zdrowszego - wyciągnął mini marchewki, które wcinał równie chętnie, co leila żelki. chrupał marchewkę i zapatrzył się w przestrzeń, bo akurat jakaś parka robiła sobie sesję ślubną xd

- dzieki - usmiechnela sie, ale nie planowala wyjadac mu marchewek jak miala cos lepszego. zauwazyla, ze sie zagapil wiec spojrzala w tamta strone. - to nie dlugo bedziesz ty i patrick - zasmiala sie. moze sie nie mogl doczekac i dlatego sie zamyslil xd

aż się zakrztusił marchewką, kiedy to wypaliła. musiała go poklepać po plecach, żeby doszedł do siebie.
- nie, nie robimy tego - pokręcił szybko głową, kiedy odzyskał głos. miał na myśli sesję fotograficzną, ale mogło zabrzmieć jak zaprzeczenie całego ślubu. nie wiedział, czy faktycznie będą planować ślub czy nie, ale wiedział, że nie chce żadnej sesji.

szybko zaczela go klepac. jeszcze patrick by ja oskarzyl, ze usmiercila jego narzeczonego.
- jak to nie robicie? - zdziwila sie. zapomniala, ze mogl mowic o weselnej sesji zdjeciowej bo ona myslala o slubie.

nate wiedział, że z każdej strony czyha na niego śmierć, ale nie spodziewał się tego po marchewce xd
- to nie jest obowiązek dla każdej pary - skrzywił się, patrząc na to, jak para młoda wdzięczy się do aparatu. czułby się bardzo nieswojo na ich miejscu i wiedział, że patrick nie będzie go zmuszać do takiego wychodzenia ze strefy komfortu. - to nie dla nas, nie wyobrażam sobie tego - wzruszył ramionami w podsumowaniu.

marchewka miala mu zapewnic dluzszy zywot, a okazalo sie inaczej xd
- nie? - dalej byla zdziwiona. myslala, ze po zareczynach oczywiste jest, ze bedzie slub. - czyli bedziecie caly czas tylko zareczeni? - wypytywala bo nie rozumiala dlaczego sie zgadzal skoro nie widzi ich slubu.

zwodnicza marchewka xd
zdziwił się jej pytaniem i zmarszczył nos, po którym się podrapał.
- eee? to znaczy? - zorientował się, że rozmawiają o dwóch różnych rzeczach. spojrzał na swoją dłoń i automatycznie, jak ostatnio często w stresowych sytuacjach, zaczął się bawić sygnetem na palcu. to było już jego odruchem.

ups xd
tez miala confusion, ale bylo juz za pozno. - nie chcesz brac slubu z patrickiem? - ona tak to zrozumiala. znowu bedzie leili wina, ze budzi w nejcie watpliwosci, ech. zawsze nieporozumienia!

to zdecydowanie wina leili, bo nate nawet o tym wcześniej nie pomyślał, ale kiedy teraz tak to ubrała w słowa, to go to uderzyło! pomyślał, że może leila poprzez jego niechęć do sesji ślubnej wyczuła jakieś wątpliwości i zastanawiał się teraz, czy przyjaciółka zna go lepiej niż on sam siebie i domyśliła się tego szybciej niż on xd będzie miał nad czym się zastanawiać.
- jeszcze nic nie planujemy - odparł pospiesznie, wykręcając się z rozmowy. wstał, żeby ogarnąć psy, co było dobrą wymówką, żeby zakończyć temat i już do tego nie wracali w drugiej części spaceru.