panorama miasteczka

elka siedziała tutaj samotnie i rozmyślała sobie na temat nowego filmu. przywędrowała tu przypadkiem, zmęczona po całym dniu zdjęć. musiała oczyścić głowę.

marty dostał wczoraj mandat za jeżdżenie hulajnogą elektryczną więc dziś dla odmiany jeździł rowerem. i dojechał tutaj. może to był regularny punkt jego wycieczki? bardzo możliwe! pewnie narobił hałasu wjeżdżając tutaj i hamując z piskiem xd

jakim cudem ona miała do niego jakąkolwiek słabość? pewnie musiał doskonale całować i być dobry w łóżku, to jakoś jej poszło. poza tym, nie narzekała na to że był jakiś brzydki. na całe szczęście był przystojny. a ona o mało co nie dostała zawału tam więc się wydarła na całe gardło przestraszona.

jak to jakim cudem? był uroczym, kochanym chłopakiem, z którym nigdy nie mogła się nudzić! skandal! każdego dnia powinna żałować, że nie są razem. marty na pewno żałował, choć wcale o tym nie wiedział xdddddd dobra co ja plote, wcale sie tym nie przejmował bo to marty - eee, cześć - nie wiedział jak ją powitać i jak zareagować skoro się wydarła.

pewnie, że żałował! mieć taką dziewczynę jak elka i sie z nią nudzić! swoją drogą, to chyba jego przeznaczenie, żeby być z nią skoro jego matka to też elka. to by dopiero było coś. eleanor i elizabeth by się chyba jednak nie dogadały. musiała się uspokoić, żeby jakkolwiek zareagować. - marty, co ty wyprawiasz, słodki jeżu w morelach. wystraszyłeś mnie! - klepnęła go delikatnie w ramię.

halo, to ona się znudziła nim i go rzuciła. nie odwrotnie! więc może mieć pretensje tylko do siebie!
marty jak to marty długo nie rozpaczał bo był lekkoduchem. trochę alko, jakieś koleżanki i całkiem sprawnie pozbył się natrętnych myśli o elle - to nie było celowe! nie wiedziałem, że jesteś w jakimś transie! - wyjaśnił od razu.

ona to się wszystkim nudziła oprócz filmami i rozmowami z patrickiem. jarało ją to, że będzie mogła nakręcić kolejny i kolejny film trochę na złość ojcu. tatuś niezbyt pałał pozytywnym uczuciem w stosunku do jej pasji, ale cieszył się że przynajmniej się nie puszcza. a mogłaby. za kasę. - oj bo myślałam na temat swojego najnowszego filmu. co tam? - zapytała grzecznościowo bo tak po prostu wypada.

tatuś nie pałał entuzjazmem, ale patrick za to był doskonałym aktorem, twarzą jej produkcji. może szybciej zostanie gwiazdą niż sofia. - znowu myślisz nad czymś abstrakcyjnym jeśli chodzi o film? - bo pewnie ostatni był bardzo dziwny. marty nie przepadał za tymi dziwactwami elle, wolał proste filmy. był prosty - dobrze, jeżdżę - wskazał na rower - dziś przejechałem 15 km - pochwalił się.

patrick był kompanem idealnym, praktycznie jej muzą. cichy, zamknięty w sobie chłopak cholernie ją intrygował. zastanawiała się co tam w tej jego głowie się kryją za tajemnice i co można z nim jeszcze zrobić. sofia była... głupia i pospolita. spojrzała na niego i na rower. - moje gratulacje marty, fajnie. ja dzisiaj nakręciłam kolejne sceny tym razem do nietypowego filmu o miłości. inspirowane życiem. nie tylko prywatnym - wyjęła z torebki papierosa.

miała nieczyste myśli wobec patty'ego, który wyglądał na bardzo skomplikowanego choć wbrew pozorom, aż tak nie był. ale dobrze, że był jej muzą! marty na pewno nią nie był xd musiała mieć jakieś zaćmienie skoro byli parą kiedyś!
- inspirowałaś się mną? - pomyślał od razu kiedy usłyszał o miłości, życiu prywatnym i nie tylko. naiwniak xd
ola, uciekam ale pozwalam ci zakonczyć z przytupem i żeby elka zrównała marty'ego z ziemią czy coś ;x

wyśmiała go bo raczył chyba żartować o tym, że inspirowała się nim. uciekła gdzie pieprz rośnie, zostawiając go samego.

andy mial dzisiaj wolny dzien i zdecydowal wybrac sie na spacer. sloneczko ladnie swiecilo, nawet bylo cieplo, wiec wzial ze soba kocyk i rozne przysmaki. siedzial sobie i wcinal winogrono, rozmyslajac na zyciem.

tiffany skończyła zajęcia i też wybrała się na spacer skoro była ładna pogoda. trzeba było korzystać z pierwszych oznak wiosny! zauważyła jakiegoś chłopaka na kocyku i od razu mu pozazdrościła.
- piknik! to doskonały pomysł! teraz żałuję, że też na to nie wpadłam. - zagadała go jak gdyby nigdy nic. - przepraszam, że przeszkadzam... słońce uderzyło mi do głowy. - roześmiała się. miała dobry humor i ochotę tańczyć na środku wzgórza. najwyraźniej była tam bardzo ładna pogoda xd

chwile mu zajelo wrocenie do rzeczywistosci, ale zaraz usmiechnal sie szeroko do tiffany. - nic nie szkodzi - odpowiedzial rozbawiony. - sam nie zjem tego wszystkiego. chetnie sie z toba podziele - wyszczerzyl sie i poklepal miejsce obok siebie. tiffany wydawala sie pozytywnie zakrecona, a on bardzo lubil towarzystwo takich ludzi.

- och! nie chciałabym się narzucać... - udała zagubioną, ale szybko na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - no dobra! - w końcu co jej szkodzi. jeśli ładni chłopcy zapraszają ją na kocyk to ona nie odmawia. - szkoda, że ja nie mam nic czym mogłabym się podzielić. - zaczęła wyciągać z kieszeni jakieś drobniaki i papierki po gumie do żucia. tiffany naprawdę w każdej grze zabiera komuś jedzenie albo każe komuś stawiać sobie jedzenie itp... tej dziewczynie chyba naprawdę bardziej zależało na darmowym jedzeniu niż towarzystwie xd

hahah, priorytety xd powinny sie skumac z leila. tiff by ogarniala darmowe zarcie, a leila alkohol xd
- nalegam - zasmial sie i zaczal przesuwac jedzenie na srodek kocyka, zeby latwiej jej bylo po nie siegnac. - nie szkodzi, to co mamy powinno nam wystarczyc - otworzyl paczke serowych krakersow, po czy od razu wepchnal jednego do buzi.

wydaje mi się, że one się kumplują. a jeśli tego nie ustalałyśmy to możemy to ustalić teraz xd dream team od załatwiania wszystkiego co potrzebne w życiu.
- może innym razem spotkamy się przypadkiem w parku i wtedy ja będę miała kosz z jedzeniem i będę mogła się odwdzięczyć. - wymyśliła. jeśli ich spotkanie przebiegnie uroczo, to nie miałaby nic przeciwko temu, żeby kolejne wcale nie było przypadkowe. skąd miała wiedzieć, że wcale nie flirtują xd - jestem tiffany. - dodała urywając sobie winogrono. - z tej perspektywy st. albans wygląda jak najładniejsze miejsce na ziemi. - skomentowała, patrząc w dal. miło było czasem spojrzeć na miasto z innej perspektywy.

ja nie ogarniam nawet relek jeszcze i musze sobie za kazdym razem sprawdzac xd ale jak sie jeszcze nie kumpluja to juz ustalilysmy, ze musza.
- w takim razie bede ciebie wypatrywal za kazdym razem gdy bede w parku - zazartowal sobie. skoro teraz myslala, ze flirtuja to biedna tiffany bedzie lekko zawiedziona gdy sie dowie, ze andiego wcale nie interesuja te sprawy. - andy - rowniez siegnal po winogrono. - to prawda. wyglada tak spokojnie - westchnal. pewnie nie raz mu sie spowiadali z okropnych rzeczy, wiec lubil sobie chociaz czasem pomarzyc o tym, ze st albans jest normalne xd

ja niektóre relki kojarzę, ale też dużo muszę sprawdzać. i tak w grze powychodzą inne kwiatki.
- w takim razie muszę zacząć regularnie chodzić do parku z jedzeniem. - zawtórowała mu. tiffany nie była typem dziewczyny, która próbuje od razu podrywać każdego chłopaka, ale andy był przystojny i miły i oferował jej jedzenie, więc wiadomo, że od razu zapałała do niego sympatią. - miło mi. - posłała mu ładny uśmiech i sięgnęła po kolejne winogrono, przez co ich dłonie lekko otarły się o siebie. biedny andy musiał słuchać o tych wszystkich krzywych akcjach, które działy się w st. albans... można mu tylko współczuć! - właściwie to jest spokojne. nic nigdy się tu nie dzieje. - stwierdziła. chyba żyła w jakimś innym st. albans xd no ale myślała, że to jest małe senne miasteczko i nawet te wszystkie legendy i dzikie akcje to nic takiego w porównaniu do tętniących życiem miast typu londyn czy nowy jork. nie wiem co ona myślała, że dzieje się w dużych miastach xd zdecydowanie oglądała za dużo seriali. - ale lubię tu mieszkać. chyba mogłabym tu mieszkać całe życie. nie miałabym nic przeciwko. - opowiadała nieznajomemu.

rozesmial sie gdy tiff mowila o regularnym chodzeniu do parku. w ogole to definytywnie na sto procent andy nie byl inspirowany ksiedzem z fleabag.. hehe. polecam jak nie ogladalas ;x
- mi rowniez milo - odwzajemnill usmiech. nie przejal sie nawet tym, ze ich dlonie otarly sie o siebie. pewnie dlugo zajelo mu nauczenie sie nie reagowac na takie rzeczy. tiffany byla w koncu bardzo ladna i gdyby tylko spotkali sie kilka lat temu to na pewno probowalby ja teraz wyrwac. - niby tak - wruszyl ramionami. nie chcial psuc jej wizji spokojnego, uroczego st albans. chociaz ktos zyl tu sobie normalnie. andy powinien byc woof bo pewnie wie wiecej niz ktokolwiek xd - na prawde? - zdziwil sie troche. nie zeby ja ocenial, ale zadko spotykal sie z tym by ktos tak mlody jak ona byl usatysfakcjonowany zyciem w tej dziurze.

tak poczułam inspirację, słyszałam o tym księdzu, ale niestety obejrzałam tylko pierwszy sezon fleabag i drugiego mi się już nie chciało, ups. 
hahahaha andy zdecydowanie powinien być woof! oprócz tego, że nikomu nie chce się pisać plotek... 
- sama nie wiem. to chyba przez tą perspektywę. kiedy tu jestem, to czuję, że kocham to miasteczko i każda uliczka i budynek po kolei z czymś mi się kojarzy i nie mogłabym stąd wyjechać... ale jak już schodzę na dół i znowu chodzę tymi ulicami, to są takie zwyczajne i wtedy znika ta... magia, wiesz? - westchnęła zamyślona. jakie filozofie, najwyraźniej obserwacja miasteczka z góry sprzyjała takim rozmyślaniom. andy pewnie zaraz z wodą święconą zacznie za nią latać, że gada o magii xd

hehe mnie kolezanka namowila i obejrzalysmy od razu wszystko.
- rozumiem - usmiechnal sie lekko. to bylo nawet urocze gdy tak koloryzowala zycie w tym ponurym miasteczku. byc moze nawet troche jej zaczal zazdroscic takiego spojrzenia na swiat. nie kazdemu bylo tak latwo, ech. - stad wszystko wyglada o wiele lepiej - dodal i podsunal jej pod nos czekolade. na szczescie nie byl swirem, zeby za kimkolwiek z woda swiecona latac xd chociaz moze gdyby poznal raven i aimee to by zmienil zdanie.

tiffany miała łatwe życie, urodziła się w st. albans i nigdy się stąd nie ruszała, uczyła się grzecznie, spotykała się ze znajomymi, nigdy nie spotkało ją nic złego oprócz mniejszych przypałów typu zauroczenie księdzem xd 
- dziękuję - ułamała kawałek czekolady. - przepraszam, że tak paplam jak najęta. nie wiem co we mnie wstąpiło. chyba po prostu wydajesz się dobrym słuchaczem. - odparła. otworzyła się przed nim jak na spowiedzi xd - często ci się to zdarza? obcy ludzie siadają obok ciebie i opowiadają o swoich najgłębszych przemyśleniach? - była bardzo rozbawiona swoim żarcikiem. pewnie by się tak nie śmiała jakby wiedziała, że andy'emu owszem często to się zdarza. teraz brakuje nawiedzonych postaci patki, na których andy by musiał odprawiać egzorcyzmy.

takie proste zycie to bylo cos xd pewnie nie jedna osoba moglaby jej pozazdroscic. albo moze i nie bo brzmi to troche nudnie. przynajmniej ja sobie to wmawiam, zeby mi bylo latwiej xd
- nie masz za co przepraszac. lubie poznawac nowych ludzi i sluchac ich opowiesci - zapewnil ja z usmiechem. - nawet dosyc czesto. jak juz zauwazylas, jestem dobrym sluchaczem - rozesmial sie. na szczescie tiffany gadala o przyjemniejszych rzeczach niz ci inni ludzie, ktorzy mu sie spowiadali. haha no tak! mialby rece pelne roboty gdyby tu byla.