pizza metro

buziaczki.
przybili sobie piąteczkę zadowoleni z siebie samych, chociaż zapewne nie było z czego się cieszyć. anderson nie da się przekonać jo, że louis jest frajerem, a przynajmniej lou będzie miał taką nadzieję! niech się chłopak wystrzega, bo źle się to skończy. - ah no tak, to jest najgorsze. niektórzy podejrzewam, że tam zostali do rana bo nie mieli do kogo zadzwonić! - ubolewał nad ich losem, pozdrawiamy faye i nico którzy zasnęli w celi razem xd

brał pizzę na wynos, która miał w planie zjeść w parku na słoneczku xd mógł zaprosić leile na jedzenie. na pewno by się skusiła xd

na sto procent by sie skusila xd
ashley musiala uciec z pokoju bo ben pewnie nadal bal sie wrocic do siebie. a ona miala juz dosyc jego gadania. zauwazyla tobiasa, wiec weszla do srodka. - co tam masz dobrego? - stanela obok niego.

jedne dziewczyny przekupywalo się biżuteria inne jedzeniem xd
biedna ashley która musiała słuchać benka, tobias też pewnie nie dałby rady. dobrze że miał pokój sam dla siebie i nie musiał kombinować. tylko nejt go wkurzał.
- pizzę - wskazał na pudełko które właśnie dostał - skusisz się? - otworzył pudełko żeby poczuła zapach jedzonka - czy może jesteś na diecie? - spojrzał na jej chudy i kościsty tyłek.

te przekonane jedzeniem byly tansza randka xd
ben to teraz byl problem chloe. o ile tez go jeszcze nie zostawila. tobias przynajmniej mogl sie schowac przed nejtem.
zerknela na pizze w podelku. ladnie pachnialo, a pewnie jeszcze nic nie jadla dzisiaj, wiec trudno bylo sie nie skusic. - w niedziele dieta sie nie liczy - chwycila kawalek. musiala dbac o linie, ale jeden nie zaszkodzi.

tobias dobrze wybrał ufff. z chloe np. byłoby gorzej.
ashley jaka dobra kumpela że zostawiła benka i chloe xd
ja nie wiem co te twoje postacie mają z późnym jedzeniem. jedzenie jest super ważne xd - skoro się nie liczy to bierz i drugi - zachęcił - może w końcu twoi faceci będą mieli po czym cię klepać - zażartował xd gdyby nie to że byli kuzynami to sam by klepał xd

wczoraj go uratowala i nauczyla jak sie rozpina staniki. co za duzo to nie zdrowo xd musiala go zostawic, zeby zachowac rownowage. ostatnio byla dla niego za dobra.
to prawda. ale ashley nie wyglada na osobe, ktora by sie przejmowala jedzeniem sniadania xd
- najpierw musze skonczyc ten - pokazala mu kawalek, ktory miala w rekach. usiadla sie do najblizszego wolnego stolika. nie bedzie jesc na stojaco przeciez. - zebym ja ciebie czasem nie klepnela - zagrozila mu z rozbawieniem. i wcale nie chodzilo jej o takie klepanie o jakim on myslal xd

to prawda, za dużo czasu z benem to nie zdrowo. nawet duch aimee czasami sobie odpuszczał.
ciekawe skąd miała taką dobra figurę jak nie odzywiala się regularnie ech!
przysiadł się bez słowa naprzeciwko niej i sam też chwycił kawałek - bez gróźb - zaśmiał się - no i co tam ashley w akademiku? - zapytał - może masz jakieś fajne koleżanki które mógłbym poznać? - zapytał. pewnie była jego naganiaczem.

skoro nawed aimme sobie odpuszczala, to tym bardziej ashley musiala. zeby nie zwariowac.
dobre geny najwyrazniej. - mam pelno fajnych kolezanek - odpowiedziala zgodnie z prawda. - moglbys czasem sie pokazac na jakiejs imprezie. dawno cie nie wiedzialam. chyba nie zdziadziales jak twoj brat? - zmierzyla go wzrokiem. pewnie na serio sie o niego martwila. juz dawno nie slyszala, zeby ktoras z jej znajomych narzekala na to, ze je poderwal, a potem ignorowal ich smsy.

tak, inaczej zwariuje jak gigi lub mary xd
rodzicie byli chudzi to miała dobre geny, poza tym tatuś nauczył ją zamiłowania do ruchu i pewnie pokazywał jej to na przykładzie striptizu w którym był mistrzem przecież xd
- nieee - zaśmiał się i nie wspominał nic o leili z którą spędzał czas zamiast chodzic na imprezy - a kiedy jakas najbliższa? - zapytał - faktycznie dawno mnie tam nie było, muszę się ogarnąć bo twoje kumpele zapomną o moim istnieniu - pokiwał głowa.

tak, nikt tego nie potrzebowal. dwie wariatki wystarcza xd
na pewno tak bylo. pewnie mieli rure w salonie i cala rodzina sobie na niej tanczyli xd - mam nadzieje - usmiechnela sie. nie potrzebowala dwuch kuzynow nudziarzy. nate nadrabial za wszystkich. - w tym tygodniu. twoja obecnosc obowiazkowa - wytknela go palcem. - rzeczywiscie o tobie zapomna i co wtedy zrobisz - wytarla usta serwetka.

na razie xd
i na rurze spędzali sobotnie popołudnia, jak slodko i wychowawczo xd
- w porządku - wycelował w nią palec - ale pod warunkiem że już zaczniesz opowiadać o mnie swoim koleżankom żeby miał łatwiej - zaśmiał się, liczył na jej wsparcie - dlatego w tym tygodniu się pojawie i nie pozwolę żeby mnie zapomniały - leili też obiecał pójście na imprezę i co teraz?

ruch to zdrowie xd
- hmm - udala, ze gleboko sie nad tym zastanawia. - niech bedzie. napomnie im o tym. na pewno sie bardzo uciesza - zasmiala sie. jasne, ze miala go zamiar wspierac. chciala, zeby jej kuzyn sie dobrze bawil i jak najlepiej korzystal z zycia. - cieszy mnie to - odpowiedziala. tobias porzuci randke z leila dla jakichs przypadkowych lasek. ech. na razie to on wygrywal w konkursie na dupka.

oj tak xd
patrzył na nią stukając palcami w stolik - dzieki ash, na ciebie zawsze można liczyć - w kwestiach podrywu oczywiście. pewnie fajnie wyglądały ich rodzinne kolację jak mike i rosalie zjawiali się i bree i alfonsa. nejt się wkurzał a Ashley i tobias dobrze się bawili xd - to jesteśmy umówieni, przyprowadzę też kilku kolegów - zapowiedział. tobias nigdy nic nie przyrzekal, a leila też nie podnosiła tematu że mają być na wyłączność więc jej wina he he xd

- zawsze do uslug - chwycila kolejny kawalek pizzy. przybycie tobiasa bylo najlepszym co sie moglo ashley przytrafic w kwestiach rodzinnych. inaczej zanudzilaby sie na smierc. a tak przynajmniej mogli sie razem nasmiewac z nejta i robic inne glupie rzeczy. - wpaniale. mam nadzieje, ze sa przystojni - usmiechnela sie. jasne, wszystko wina leili ostatnio xd - w takim razie do zobaczenia na imprezie - pomachala mu i poszla sobie.

leila dała jej cynk, że wychodzi z imprezy, więc umówiły się na wieczorną pizzę.
- z kim byłaś na tej imprezie? z jo? - już dopytywała, a jeszcze nawet nie zdążyły dobrze usiąść, bo bała się, że jo zabrała gdzieś leilę i specjalnie nie zaprosiła tiffy ;x

- z tobiasem - odpowiedziala, przygladajac sie menu I probujac zdecydowac sie na jaka pizze ma ochote. byla najwyrazniej troche w tyle z tym co sie dzialo u nich, bo nie ogarniala, ze sie do siebie nie odzywaja. myslala, ze tiff pyta o jo, bo po prostu czesto ze soba przebywaja.

- a zapraszałaś ją teraz na tę pizzę? - pytała dalej, najwyraźniej nie przejmując się leilą i tobiasem. jo była ważniejsza w jej życiu. w ostatnich dniach nie spotkały się wszystkie razem skoro tiffy zaczęła świrować z louisem, no i jo nie chciała się z nią widzieć, więc teraz trzeba było wybadać sytuację.

- nie - zdzwila sie troche, ze o nia nadal wypytywala. - a mialam ja zaprosic? - przeniosla wzrok na Tiffany. - cos mnie ominelo? - zapytala od razu. wyczula, ze cos jest nie tak I teraz oczekiwala wyjasnienia.

popatrzyła na nią znad menu.
- czyli ty nic nie wiesz. czyli nie jest wcale tak bardzo na mnie zła. gdyby była na mnie bardzo zła to na pewno by ci powiedziała, żebyśmy się nie spotkały wszystkie razem i w ogóle. - zaczęła się zastanawiać głośno.

- Tiffany - powiedziala powaznie. pewnie zwykle nie uzywala jej imienia tylko jakies ksywki. - mozesz mi powiedziec o co chodzi? - zmierzyla ja wzrokiem. byla dzisiaj troche poirytowana, wiec nie miala ochoty zgadywac.

kiedy leila zwróciła się na nią tak poważnie, to aż ją zaskoczyła.
- no okej, więc jo jest na mnie wkurzona, bo zaczęłam spotykać się z louisem. i to tyle. w sensie nie ma żadnych więcej argumentów, oprócz tego, że on jest jej bratem, co nie. - zaczęła jej opowiadać, używając mnóstwa niepotrzebnych słów, ale była tak zaaferowana całą sytuacją. poza tym skoro jo jeszcze nic nie mówiła leili, to tiffy była na wygranej pozycji i mogła przekabacić leilę na swoją stronę. - to jest strasznie nie fair. nie może się na mnie obrażać dlatego, że lubię jej brata z wzajemnością. kto tak robi. - pozdrawiam nejta xd

a ja troche zaskoczyla ja odpowiedz tiff. nie spodziewala sie, ze w koncu zadowli sie jednym kolesiem. a tym bardziej takim, ktory powiazany jest z ich paczka. - wiesz co.. zgadzam sie. to jest nie fair - postanowila. moze inaczej by zareagowala gdyby nie byla w podobnej sytuacji. jo I nate beda mieli na co razem narzekac xd Leila bedzie liczyla na to sam wsparcie ze strony Tiffany! - skoro sie z Louisem lubicie to dlaczego mielibyscie z Louisem udawac, ze tak nie jest tylko dlatego, ze to jest troche skomplikowane - dodala zaraz.

leila faktycznie była do tyłu skoro nie wiedziała jeszcze o tym, że tiffy i louis ze sobą kręcą. za dużo czasu spędzała z braćmi berube xd hehe nate i jo mają coś wspólnego xd
- ale to przecież wcale nie jest skomplikowane! - jęknęła. - okej, louis jest jej bratem, ale jo nie może decydować z kim on się spotyka, a z kim nie. ja nie decyduję z kim spotyka się patrick! którego zresztą ostatnio widziałam z tym twoim chorym kolegą. ale to nieważne. to co jest ważne to to, że... ee... zgubiłam się. - zaplątała się w wypowiedzi. podszedł do nich kelner, więc zamówiły pizzę i mogły kontynuować.