wiadukt

- no coz. nie moze chciec miec ludzi tylko dla siebie - wzruszyla ramionami. - gdyby kogos mial to moze by byl mniej gorzki - stwierdzila. - dziwie sie, ze jego mama jeszcze go z nikim nie zeswatala na sile - powiedziala rozbawiona. to bylo calkiem w stylu ciotki bree.

- ma troche egoistyczne podejście bo rodzice zawsze dawali mu to czego chciał - przynajmniej odkąd zachorował i musieli wokół niego skakać. taka była obserwacja tobiasa przynajmniej! - może próbuje swatać, ale jemu coś nie pasuje - wzruszył ramionami - chyba nie powinien być aż tak wybredny - w sumie nie wiadomo kiedy umrze, powinien spotykać się z innymi i ruchac ile wlezie. tobias by tak robił xd

- to prawda - zgodzila sie z nim. - moze chce byc sam do konca zycia - nate nie mogl sie tyle ruchac bo by jeszcze dostal zawalu xd ale przynajmniej umarl by szczesliwy xd nie chce mi sie juz nia grac wiec napalili sie a potem poszli w swoje strony. next ;x

poszli na spacer. Marcus byl dzisiaj troche cichy I stal teraz nad woda, wrzucajac do niej kamienie.

marta nie rozumiała dlaczego właściwie przez cały spacer milczał. stała tak obok niego i patrzyła na to co robił - co jest? może mi w końcu powiesz, co? jedyne co dzisiaj do mnie powiedziałeś to 'cześć', 'ładnie wyglądasz' i 'chodźmy' - zauważyła wzdychając.

- przepraszam, nie wyspalem sie - odpowiedzial, dalej gapias sie na kamien, ktory zaraz zniknal pod woda. pewnie mial koszmary o tym jak Gabriel bzyka marthe I dlatego nie mogl spac. troche zalowal, ze gadal wczoraj o tym z bratem bo przez niego nie mogl teraz przestac myslec o tym w jak dziwnej sytuacji sie znalezli.

- hm, no okej, jeżeli tak twierdzisz - wychyliła się bardziej, żeby sprawdzić jak głęboko tam jest i czy by się zabiła jakby tam spadła. stwierdziła, że jak najbardziej tak, więc musiała się wycofać - ale powiesz coś dzisiaj jeszcze do mnie czy będziemy cały wieczór szli za ręce milcząc? - próbowała dalej drążyć.

wyrzucil ostatni kamyk I w koncu spojrzal na nia. - powiem - usmiechnal sie lekko I chwycil ja za rece, po czym pocalowal ja krotko. - jak ci minal dzien? - zapytal. nawet go to interesowalo I chcial zeby mu opowiedziala.

a tego to się chyba nie spodziewała! nagle się atmosfera całkowicie zmieniła a ona nawet się do niego uśmiechnęła - hmm, na uczelni sporo się dzisiaj działo. omawialiśmy bardzo trudne przypadki wpadek celebrytów i mieliśmy je na przykładach sami wybronić. a potem wymyślić coś co nam kiedyś nie wyszło i wykombinować jak wyjść z tego z twarzą. na szczęście moje życie to jedna wielka wpadka, więc sobie poradziłam - przytuliła się do niego - a poza tym za tobą tęskniłam - i tu mówiła poważnie.

staral sie chlopak! pewnie nawet swojemu rodzenstwu nie zadaje takich pytan, ale uczyl sie. - to brzmi ciekawie - troche sklamal bo takie debaty to byl dla niego koszmar. pewnie by sie nie wybronil bo nie byl zbyt inteligentny xd wolal sie bic. objal ja gdy sie do niego przytulila. - tesknilas? - usmiechnal sie. nawet milo bylo takie cos slyszec. - ja za toba tez - pocalowal ja.

ona za to swojemu rodzeństwu też nie zadawała takich pytań, bo one to po prostu gadały ze sobą jak najęte non stop jak tylko się spotykały. najwięcej zawsze miała do powiedzenia martha, która spotykała się z różnymi ludźmi, sytuacjami i brylowała w różnych kręgach. odwzajemniła jego pocałunek, który tym razem w przeciwieństwie do tego co zazwyczaj robili był delikatny i czuły - baaardzo tęskniłam. szkoda że dzisiaj nie mieliśmy czasu na to, żeby wyjść razem na przerwę - mruknęła niezadowolona nadal się tuląc do jego klaty.

takie czule pocalunki byly dla niego nowoscia. podobaly mu sie jednak, wiec rowniez troche zlagodnial. - tez zaluje - pogladzil ja po plecach. koledzy pewnie sie z niego nabijali gdy spedzal za duzo czasu ze swoja dziewczyna, wiec musial czasami posiedziec z nimi. nadal sie przyzwyczajal do tego jak czesto sie z nia widywal. - moge cie o cos zapytac? - powiedzial powaznie.

jej koleżanki nie spodziewały się w ogóle, że kiedykolwiek z kimkolwiek się jeszcze zwiąże po historii z chłopakiem, który ją po prostu nieładnie wykorzystał i porzucił. jednak to była przeszłość i postanowiła, że może spróbuje komuś jeszcze zaufać - możesz - pokiwała głową. czekała na jego super poważne pytanie.

obydwoje na pewno wszystkich niezle zaskoczyli. tym bardziej, ze martha po zostaniu wykorzystana wybrala chlopaka, ktory sam wykorzystywal I porzucal dziewczyny. - no wiec.. co to byl za kontrakt? ten o ktorym mowilas w restauracji - zapytal w koncu.

mina jej trochę zrzedła jak zapytał o kontrakt - och... - nie chciała o tym rozmawiać ale skoro już byli teraz razem to wypadałoby żeby jednak o tym porozmawiali jak dorośli ludzie. musiała się od niego odkleić - gabriel zaproponował mi podpisanie kontraktu kiedyś jak spotkaliśmy się pod jakimś klubem. byłam pijana, głupia i nie wiem czemu to zrobiłam. musiałam robić wszystko to co on chciał, ubierać się tak jak chciał, zachowywać się jak chciał. byłam na każde jego skinienie w łóżku. zamknął mnie tylko dla siebie, a potem no znudził się mną i wiesz sam jak się skończyło. teraz bajeruje twoją siostrę, księżniczkę olivię... - wytłumaczyła mu to wszystko.

on nie za bardzo do konca chcial tego wiedziec, ale gdyby nie zapytal to by go nadal dreczylo. a dlugo nie byl by w stanie udawac, ze sie tym nie przejmuje. I prawdopodobnie wyszla by z tego jakas niepotrzebna klotnia. - zamknal cie? - skrzywil sie. Gabriel byl bardziej psychiczny niz myslal. wyprostowal sie, a na jego twarzy malowala sie zlosc gdy wspomniala o jego siostrze. - kurwa! - kopnal w barierke. nie chcial, zeby dani tez skonczyla w jakims lochu.

- właściwie z tego co czytałam, nawet się oświadczył olivii i teraz planują ślub. wszyscy o tym mówią, książęcy ślub roku - tak przynajmniej mówiły nagłówki gazet i portali plotkarskich. wszędzie było pełno ich zdjęć z olivią. a kiedyś sama jej życzyła tego, żeby olivia się z nim hajtnęła. widząc reakcję marcusa, złapała go od razu za ramiona i próbowała uspokoić - hej, hej marcus, spokojnie. nie damy danielle się z nim spotykać, okej? nie mogą być razem - chciała mu teraz pomóc - spójrz na mnie kochanie, proszę - pogładziła go po policzkach.

- bierze slub? - odwrocil sie do niej. nadal by jednak niespokojny. nie potrafil od razu ochlonac gdy sie denerwowal. zwykle wdawal sie w bojki I to rozwiazywalo problem. - zabije go jesli cos jej zrobi - powiedzial strum tonem. slodko nawet, ze sie tak przejmowal dani. a ona by nawet tego nie docenila pewnie gdyby sie pobil z gabrielem, ech. gapil sie gdzies za marthe, ale w koncu przeniosl na nia wzrok, tak jak go prosila.

- tak bierze ślub z olivią. to już oficjalne i wątpię, żeby teraz był od tego jakikolwiek odwrót. dani jest dla niego tylko taką samą zabawką jak ja byłam. bawi się jej emocjami a ona wierzy naiwnie, że on się zmieni i pewnie z nią ożeni a to nigdy w życiu się nie stanie. on jest dzieciakiem - wzruszyła ramionami - kilka głębokich oddechów dobrze ci zrobi, rób to co ja. wdech i wydech, wdeeeech i wydech - nie pozwolisz na to, żeby skrzywdził twoją siostrę. jestem z ciebie bardzo dumna, wiesz? - pocałowała go.

martha chciala mu pomoc, ale tylko jeszcze bardziej go zdenerwowala opisujac jak Gabriel bawi sie jego siostra. zacisnal piesci I walczyl z tym zeby jej teraz nie odepchnac I nie isc sobie stad. potrafila sobie jednak z nim poradzic, wiec w koncu nawet sprobowal zaczac oddychac normalnie. odwzajemnil pocalunek I zlapal ja za tylek.

heheh martha wiedziała jak uspokoić własnego chłopaka, bo zapewne robiła to nie pierwszy raz. całowali się tak przez dłuższą chwilę, wywołując pewnie zgorszenie u starszej pani która szła tędy na spacerek z pieskiem bo tym razem się trochę bardziej rozochocili z łapaniem się za różne części ciała. musiała się od niego odkleić bo brakło jej tchu - idziemy w końcu do domu? - zaproponowała.

hehe gdyby Anderson wiedzial, ze dzieki marthcie Marcus nie wdawal sie juz w tyle bojek to na pewno by ja polubil I byl jej wdzieczny.
jemu nie przeszkadzaly zadne stare babcie I mial ochoto ja brac tu I teraz. niestety sie od niego odkleila co mu sie nie spodobalo. - idziemy - chwycil ja za reke I poszli.

wyciagnela martiego na lody i teraz poszli na spacer.

na pewno xd ivy niestety nie miala takiego apetytu jak jej kolezanki i nie byla w stanie mu pomoc xd - nie dzieki, jeszcze nie skonczylam swoich - zamachala mu przed nosem lodem. - chyba, ze chcesz sie zamienic - zasmiala sie.