skate park

ja nawet nie sprawdzam kto z kim ma ewentualnie jakie zdjęcia. i dalej nie mogę na hollywooda ryjka znaleźć. plus szkoda że nie możesz zagrać nate rafe, ciekawy miks xd
- nie ma tutaj żadnej informacji że nie można sobie siedzieć za rampa - gdyby była to samuel dostosowalby się - siedziałem i nic nie robiłem - odparł szybko chowając notatnik za plecami. bał się że znowu ktoś mu go zabierze - dlaczego miałbym dawać ci batoniki? - zmrużył oczy - ostatnio byłeś dla mnie niemiły - przypomniał mu.

nie sprawdzałam tylko mi migały na instagramie. nie wiem co ci doradzić w kwestii ryjka. mogę rozwijać ich relację za kulisami xd
- to tego nie rób. to dziwne. - skomentował mierząc go wzrokiem. zauważył, że chowa coś tam za plecami, ale nie miał dzisiaj chęci aż tak bardzo go drażnić, żeby próbować mu zabrać ten notes. na głupią odzywkę zawsze mial jednak ochotę. - to twój pamiętniczek? - zarechotał, a koledzy mu zawtórowali. - tak, ale potem znowu byłem miły i oddałem ci swoje. - przypomniał mu, bo najwyraźniej liczył na dozgonną wdzięczność za ten gest!

jasne, pewnie ich stalkowalas xd będę szukać od rana w niedzielę to coś znajdę pewnie. w sumie racja xd
- przecież tylko tam siedzę i nikogo nie poglądami to nie jest dziwne - jakby podglądał to faktycznie byłoby creeperskie - nie twój interes - odparł wkładając notes z tyłu w spodnie. miał faktycznie traumę po cedricu - a teraz znowu się ze mnie śmiejesz i ich nie dostaniesz - oznajmił mu pewnym głosem, aż dziwne na niego.

stalkuję tylko bena na mieście xd
- serio? - wychylił się, wyglądając zza samuela. - bo mi się wydaje, że wcale tam nie siedzisz, tylko stoisz tu przed nami i coś smęcisz. - odparł. rafe wolałby zająć się piciem piwka i oglądaniem deskorolkowych trików kolegów niż prowadzić z samuelem tę rozmowę, która w sumie prowadziła donikąd. - i bardzo dobrze, i tak mi nie smakują. - odpowiedział mu, żeby jednak samuel nie czuł się pewny siebie i tak jakby miał jakąkolwiek przewagę nad rafe'm.

ha ha xd
trochę go zakulo to że nim tak pomiatał! i nie wiedział czym sobie na to zasłużył. był miłym chłopcem! - skoro ci nie smakują to po co chciałeś je ostatnio! - zauważył mądrze i odmaszerował szybko w stronę domu skoro im przeszkadzał!

samuel był miłym chłopcem dla wszystkich oprócz rafe'a i dostawał za swoje! kiedyś się hollywoodowi podobał, ale teraz za wszelką cenę chciał mu robić na złość, żeby odkuć to, że sam został zraniony. spędził fajny wieczór z kumplami i nie przejmował się samem i jego batonikami.

jeździł tu na rowerze i robił różne ciekawe ewolucje.

szukala inspiracji do malowania I chodzila po miescie. stanela przy bramce gdy zauwazyla jake'a I oparla sie o nia, przygladajac mu sie.

na początku jej nie zauważył, bo przecież skupiał się na tym, żeby się dobrze bawić i robić swoje, ale jakiś jego kumpel zwrócił uwagę na to, że jakaś laska się na niego gapi. zobaczył, że to ash i podjechał do niej - cześć ash, co tu robisz? - zapytał opierając się o kierownicę.

usmiechnela sie gdy ja zauwazyl I podszedl blizej. - czesc, podziwialam twoje sztuczki - zasmiala sie I wyciagnela z kieszeni papierosy. wlozyla sobie jednego do buzi I wyciagnela paczke w strone jake'a zeby go poczestowac.

wziął sobie jednego papierosa od niej i zapalił - i co, jak mi idzie według ciebie? - zapytał rozbawiony. wiedział, że nie był ekspertem w jeżdżeniu na rowerze, ale miał chociaż nadzieję, że nie szło mu aż tak źle, że powie, że jest totalnie beznadziejny.

- calkiem niezle - powiedziala, zaciagajac sie papierosem. - ale ja sie na tym nieznam, wiec trudno powiedziec czy jestem pod wrazeniem dlatego, ze faktycznie jestes dobry czy dlatego, ze nie spodziewalam sie cie tu spotkac - zasmiala sie.

zaśmiał się - a gdzie spodziewałaś się mnie spotkać, co? w ogóle przecież ty tutaj też jesteś całkiem przypadkowo, więc ja też mogę zapytać czy przyszłaś robić jakieś ewolucje czy nie - zażartował sobie. co najwyżej mogła sobie pobiegać albo pożyczyć od kogoś jakąś deskę i coś próbować robić bo tak to bez sensu.

- nie wiem, pewnie predzej w sklepie z komiksami - wzruszyla ramionami. najwyraziej jednak miala go bardziej za geeka niz cool kolesia, ktory lubil sport. - umiesz cos jeszcze? - byla nawet ciekawa jakimi trikami byl w stanie sie popisac.

- a to też fakt, sklep z komiksami jest bardzo ciekawą opcją spędzania czasu, ale nie dzisiaj. dzisiaj wolałem trochę pojeździć, dawno tego nie robiłem a sport to chyba zdrowie, nie? - zauważył zaciągając się papierosem znów - pewnie że umiem, a co, chciałabyś zobaczyć coś jeszcze prócz tego co już widziałaś? - zapytał.

- podobno - ona sie tak zdrowiem nie przejmowala zeby specjalnie uprawiac sport. seks byl jej wyborem aktywnosci fizycznej. - tak, moze mi sie spodobalo - powiedziala z rozbawieniem. spojrzala na jego rower I zaciagnela sie.

nie żeby mówił o tym, że sport to zdrowie a pali z nią papierosa! dopalił swojego do końca i zgasił go gdzieś pod swoją stopą - okej, skoro ci się spodobało, to pokażę ci pare sztuczek. jak chcesz, nie tylko na rowerze ale i na desce - zaproponował - chodź - skinął do niej i zapewne poszli pod rampę - tego jeszcze chyba nie widziałaś - zaprezentował jej fajną akrobację.

najwazniejszy byl balans hehe. za kazdego papierosa powinien zrobic kilka okrazen wokol parku. - z checia popatrze - poszla za nim I nawet znowu pochwalila jego sztuczki, a potem uciekla bo jej kolezanki juz ja wolaly. next!

posiedział tu trochę a potem pojechał do domu.

wisiał przysługę ruby więc stwierdził, że doskonałą przysługą będzie pójście z nią na ciekawy wykład który zaproponowała. nie obyło się jednak bez niespodzianek, bo po całym wykładzie tony zabrał ją tutaj żeby nauczyć jeździć na desce (miał te umiejętności skoro potrafił surfować również!). teraz ruby po długich namowach stała na desce, a tony ją ciągnął do przodu trzymając za ręce xd

ta czesc dnia podobala jej sie mniej niz wyklad, ale w koncu dala sie namowic. sciskala mocno rece tonyego tak jakby robila cos niebezpiecznego i rzeczywiscie potrzebowala asekuracji. - to chyba nie za dobry pomysl - dalej probowala sie wykrecic.

przyszedł tu do swoich kumpli, ale zamiast tego spotkał tony'ego i ruby.
- hej wam! to dziwny widok. - zamachał ręką na nich. do tej pory to on był nauczycielem ruby jeśli chodzi o szalone spontaniczne nowe rzeczy. nie spodziewał się, że zobaczy ją uczącą się jazdy na desce z jego kumplem.

tony uznał to za idealny kompromis. najpierw on wytrzymał te rzeczy które ona uważała za rozrywkę, teraz ona musiała wytrzymać to co on jej zaproponował! - dlaczego? daj szansę, już utrzymujesz równowagę - pochwalił ją ciągnąc dalej - musisz stanąc trochę bokiem - wyjaśnił puszczając jej ręce i stając za nią. chwycił ją za biodra i przestawił delikatnie żeby stała poprawnie - cześć anderson - przywitał się - to prawda, ruby na desce kto by pomyślał - skąd miał wiedzieć, że to anderson był jej przewodnikiem xd

- to nie moje klimaty - probowala go przekonac, ze sie do tego nie nadaja w razie jakby jeszcze do tego sam nie doszedl. nogi jej sie trzesly i miala wrazenie, ze zaraz wyladuje tylkiem na chodniku. to bylby wstyd! po takim wypadku musialaby unikac tonyego. serce jej zaczelo bic szybciej gdy uslyszala znajomy glos. nie z ekscytacji tylko bardziej ze stresu. - czesc - przywitala sie bo tak wypadalo. spojrzala na ziemie z zamiarem zejscia z deski, ale byla teraz tak zestresowana, ze nie potrafila sie ruszyc.

- no właśnie, kto by pomyślał. na pewno nie ja. a widziałem ruby w wielu sytuacjach - skrzyżował ręce, spoglądając to na tony'ego, to na ruby. chciał pokazać, że to on zna ruby lepiej. zresztą dziwił się, że tony w ogóle ją zna, w końcu trzymała ze sztywniakami i on był najfajniejszym i najbardziej szalonym człowiekiem w jej życiu xd teraz anderson i tony będą się puszyć jak ben i dante. ech, nasze postacie zawsze walczą o postacie karoli xd ustawiła się hehe.