skate park

- w razie gdybyś straciła równowagę to złapię cię - oznajmił pewnie. uczył już ludzi surfingu więc takie sytuacje nie były dla niego nowe. plus lubił uczyć innych tego w czym był dobry! anderson musi być rozczarowany, że nie jest jedynym zielonym, z którym się bujała. ja już przywykłam do tego, że nasze postacie walczą o postacie karoli, tak się ustawiła xd - tak? w jakich na przykład? - zapytał andersona bo może ruby miała więcej szaleństwa w sobie niż sztywniactwa i niż tego czego tony się spodziewał.

- jesli nie zdazysz to wystawie cie zla opinie na yelp - zazartowala sobie. anderson dobrze ja przygotowal do interakcji z innymi zielonymi. - nie az tak wielu - przystopowala andersona zeby nie gadal zadnych glupot, ale tony juz sie zainteresowal. nie chciala by inni wiedzieli o tym, ze sie spotykali. nigdy nie wiadomo co dotrze do dani. hehe, tak wyszlo.

anderson za dobrze wprowadził ruby w zielone życie i teraz wykorzystywała to na spędzanie czasu z innymi zielonymi. anderson nie zamierzał opowiadać tony'emu, że widział ruby w szalonej sytuacji kiedy uprawiali seks w łazience na imprezie, więc ruby była bezpieczna jeśli chodzi o to co do dotrze do uszu dani xd
- na przykład uczyłem ją jeździć na wrotkach i szło jej lepiej niż na deskorolce. - opowiedział wesoło, zerkając na ruby, żeby nie było, że gada o niej tak jakby jej tu nie było. - albo wbiliśmy na obce wesele w meksyku, pamiętasz alicio? - zaczął się śmiać na samo wspomnienie i nawet użył jej fałszywego imienia, którym przedstawiał ją na weselu.

- uu, jakbym się bał - zaśmiał się na tego yelpa. dobrze, że nie miał oficjalnej stronki żeby faktycznie mu wystawiać opinie. coś w stylu 'tony bawi i uczy' xd
dobrze, że jednak nie opowiadał o seksie bo nawet tony poczułby się niezręcznie, a cięzko było go do takiego stanu doprowadzić - ruby weszła na deskorolkę piętnaście minut temu - wytłumaczył ją na zarzut że lepiej jej szło na wrotkach - daj nam jeszcze godzinę, a będzie wymiatać - wierzył w swoje mozliwości nauczania - alicio? - powtórzył roześmiany po andersonie patrząc na ruby. nie znał jej od takiej strony!

- powinienes - rowniez sie zasmiala. nie zeby to byla grozba, bo nawet gdyby mial swoja stronke to nie tracilaby czasu by mu zostawiac negatywne opinie. nie byla az taka sztywniara. czula sie torche niezrecznie gdy anderson opowiadal o ich przygodach. dobrze, ze nie bylo tu jej niebieskich kolezanek, przed ktorymi na pewno by sie tego wstydzila. usmiechnela sie gdy wspomnial o meksyku bo jednak bardzo milo wspominala te chwile. zaraz jednak skarcila sie za to w myslach. - to bylo dawno temu - spojrzala na tonyego. - jak bedziemy tu tak stac to sie nigdy nie naucze - zauwazyla. wolala dalej uczyc sie niz spedzac czas w towarzystwie andersona.

- okej, w takim razie zostanę i popatrzę na wasze wyczyny. odliczam równo godzinę - spojrzał na telefonie która jest godzina, bo oczywiscie nie miał zegarka ani poczucia czasu. chyba poczuł się trochę zazdrosny, że ruby spędza czas z innym zielonym i chciał mieć ich na oku. - dawno i nieprawda? - popatrzył na ruby takim spojrzeniem, który tylko ona mogła prawidłowo zrozumieć, bo jednak ciągle było mu przykro przez to jak ostatnio go potraktowała.

gadałby sobie dalej w najlepsze, bo też nie miał poczucia czasu jak anderson, ale wtedy i ruby i anderson zwrócili uwagę na to, że powinien ją uczyć - okej - pokiwał głową - dość gadania, czas na pracę - oznajmił poważnie, ale ciągle miał śmieszny uśmieszek na twarzy. stanął na desce i objął ruby - widzimy się za godzinę - machnął do andersona i odepchnął się żeby pojechać dalej i uczyć ruda. uratował ją od niezręcznych pytań hurda na szczęście. i myslę, ze w ciągu godziny ruby na pewno opanowała jakieś podstawy i mogła się powoli poruszać sama na desce! next!

skakał z koleżkami na desce żeby rozładować emocje!

brawo on. zoe za to przyszła tu z jakąś koleżanką, bo wszędzie rozklejały zdjęcia zaginionych dziewczyn i teraz rozpytywały o nie jakichś kolegów nico.

czy zoe była na niego zła? xd
jeździł sobie w kółko skacząc i śmieszkując z kolegami bo co innego mu zostało! akurat podjechał w okolice zoe i do niej zamachał.

była na niego wściekła!
nie odmachała mu tylko pokazała mu środkowy palec jak tylko go zobaczyła. nie chciała go widzieć, zajęła się więc swoimi sprawami.

ups!
zdziwił się trochę bo liczył na bardziej przychylne powitanie. podjechał więc bezpardonowo do niej - cześć? - odparł niepewnie zatrzymując się obok i nawet zawieszając wzrok na plakatach które rozwieszały. na pewno całe st. albans o tym słyszało, ale on w zasadzie niezbyt znał dziewczyny! z tiffy miał tylko przelotny seks, ale oboje byli zbyt pijani żeby ogarniać xd

- spierdalaj - powiedziała krótko, nie chcąc z nim w ogóle rozmawiać. zranił jej najlepszą przyjaciółkę, która płakała jej w ramię pół nocy. za bardzo jej zależało na faye, na nico niby też ale to nico tu zawinił, nie faye. więc nie przerywała rozmowy z kolegami nowymi, któremu właśnie tłumaczyła jak wygląda leila, jo i tiffy, jakie były ich cechy charakterystyczne i takie tam.

otworzył usta ze zdziwienia kiedy burknęła na niego - ejjjjjjj - nie miał zamiaru odpuszczać. poza tym nie bał się jej. chwycił ją za ramię i odciągnął na bok - zdajesz sobie sprawę, że znamy się dłużej i że to ja jestem twoim przyjacielem? - poprawił ją w razie gdyby zapomniała. wiedział, że zawalił ale oczekiwał że ktoś jednak bedzie po jego stronie, a nie ze wszyscy sie wypną.

pacnęła się go w rękę kiedy ją złapał za ramię - zajęta jestem, zostaw mnie w spokoju - warknęła na niego. ona się mogła z nim kłócić za faye, skoro ona nie potrafiła. już jej powoli podnosił ciśnienie, a ostatnio miała ogólnie problemy z emocjami to wiadomo, że współczuła faye a nie jemu - nie rozmawiam z dupkami zdradzającymi moje przyjaciółki - żachnęła się - odczepisz się czy nie?! - mruknęła.

- auć - odskoczył od niej kiedy go pacnęła. liczył na trochę zrozumienia z jej strony, szczególnie że zoe też nie była świętoszką. jak się okazało nie miała dla niego żadnego zrozumienia xd
- no daj spokój zoe.... - jęknął patrząc na nią przepraszająco. skrzywił się kiedy zaczęła krzyczeć - masz zamiar to załatwiać krzykiem!? - warknął na nią. też potrafił. pewnie nieźle się kłócili jak byli razem xd

szczególnie teraz kiedy szukała własnej siostry i ciągle płakała za nią, śniły się jej koszmary, to nie, nie miała dla niego żadnego zrozumienia xd - będę krzyczeć ile mi się podoba! - podniosła na niego głos i lekko go popchnęła - będę robiła co mi się żywnie podoba, bo jesteś zwykłym dupkiem i nie zasłużyłeś nigdy ani na mnie ani na faye! idź, wracaj do tej swojej dziwki! - zaczęła go okładać rękoma, bo się na niego wkurzyła i ulotki wypadły jej z rąk - kuuuuurwa - zaczęła je zbierać.

wszyscy tacy z taką traumą xd
nie oddał jej kiedy go popchnęła, chyba należało mu się.... plus wiedział, że musi się wyżyć. nie miał innego wyjścia jak przyjąć ciosy - nie obchodzi mnie tamta dziewczyna - wyjaśnił spokojnie, a potem padł na kolana żeby pomóc jej zbierać ulotki. nic nie mówił tylko zbierał je i podawał zoe.

połowa forka skoro wszyscy są tutaj ze sobą spokrewnieni xd
należało mu się już wczoraj, ale faye była pierdołą, to teraz wysłała bojową zoe do wpierdolenia mu osobiście. pozbierała wszystkie kartki i oddała koleżankom, bo jej się ręce już trzęsły z nerwów - to powiedz to faye, która przepłakała całą noc. wiesz, że postanowiła iść na dziekankę i zatrudnić się w warsztacie samochodowym? moje gratulacje, dupku - warknęła na niego.

w sumie racja!
myślał, że od faye też dostanie wpierdol. ostatnio była bardziej pewna siebie i bojowa więc totalnie się tego spodziewał - nie sądze żeby to cokolwiek zmieniło - oznajmił o wiele spokojniejszym głosem niż ona. nie mógł zrobić nic żeby cofnąć czas - może to lepiej dla niej? - zapytał trochę siebie, trochę zoe.

- nie sądzę - powiedziała niezadowolona - powinna nadal mieć uśmiech na twarzy, być szczęśliwą a nie łazić w powyciąganych swetrach i cała w smarze! to wszystko twoja wina. lepiej to napraw! - dźgnęła go palcem w ramię - szkoda, wiesz? szkoda, że okazałeś się takim frajerem - powiedziała wzdychając ciężko - nie kontaktuj się już nigdy więcej ze mną, też nie chcę cię znać tak samo jak ona - powiedziała mu jasno i wyraźnie - żegnaj - odwróciła się na pięcie i sobie poszła, next.

było mu smutno, też zwinął się szybko xd

zjarała się okrutnie i teraz leżała gdzieś na środku trasy i chichrała sama do siebie.

tobias wracał tędy na skróty do domu. prawie nadepnął na gabby bo gapił się w telefon. zatrzymał się jednak i zaśmiał patrząc na dziewczynę - cześć? - przywitał się ze śmiechem.

- wooooooooooooooooooooooooooooow - wydała tylko tyle z siebie jak przed nią pojawił się tobias - tooooooobias co ty tu robisz! - wyciągnęła ku niemu łapki, ale nie mogła go dotknąć bo był za daleko - muszę się podnieść ale nie mam siły - dalej się śmiała jak głupia bez powodu. złapała go za nogi i próbowała wstać ale jej niestety nie szło bo się jej wszystko rozjeżdżało.