kuchnia

First topic message reminder :

Minnie robiła sobie właśnie jakąś gorącą czekoladę, bo było jej strasznie zimno i miała ochotę zakopać się pod koc na cały wieczór, a czajnik w ich pokoju, który Lilka przywiozła z domu, był już oczywiście zepsuty i dlatego musiała korzystać z tego akademickiego, którego nikt nie był od pięciu lat i był w nim sam kamień. Stała oparta o blat i czekała, aż woda się zagotuje.

Oczywiście, że miała swoje życie. I oczywiście, że była skrzywdzona. A nie zazdrosna, fujfujfuj, nie o geja! ;d
- Wiesz mogę Ci bez problemu jakieś pożyczyć. Na pewno będą na Ciebie pasować, szczególnie od kiedy jesteś facetem bez jaj. - Roześmiała się, po czym go wyminęła i poszła gdzieś. Pewnie na dziki seks z Kenny'm! A nie sorry, ona się nie ruchała bo miała traumę. ;c Idę spać, jestem stara, zmęczona i schorowana. Ech, ech, ech pa!!!

wziął swoje danie i kompletnie się nią nie przejmując poszedł do siebie do pokoju czekać na theo.

dobra powiedzmy, że się dzisiaj umówili, a że to był jego ostatni dzień w tej szkole, to postanowił to dobrze wykorzystać. usiadł sobie na jakimś krzesełku i czekał aż się zjawi lucy.

ale sobie znalazł prezent na zakończenie szkoły. xd pewnie wczoraj się okazało, że nie mają przecież żadnych składników, a był już wieczór, więc nie mieli jak ich kupić i upiec te ciasteczka. teraz lucy, która stroiła się przed lustrem ze sto lat, przyszła do kuchni, udając, że wcale nie robiło to na niej wrażenia.
- cześć! - uśmiechnęła się uroczo na przywitanie. - kupiłeś wszystko? - upewniła się na początku, żeby nie skończyło się jak dzień wcześniej.

miał nadzieję, że na zakończenie ja bzyknie i osiągnie swój cel xd. nie spodobało mu się to że musiał się tak poświęcać i latać do sklepu. już miał pisać jej, że jednak nie da rady, ale wtedy sobie przypomniał o jej zgrabnym tyłku. uśmiechnął się bo wyglądała całkiem ładnie i go tym tylko bardziej nakręcała. - cześć. tak, chyba o niczym nie zapomniałem - pokazał ręką na siatki, które leżały na blacie.

ciekawe, czy mu się uda......xd
- to co, zaczynamy? - spytała z szerokim uśmiechem, podchodząc do blatu i zaczynając wyciągać wszystkie rzeczy pokolei z siatki. myślała, że mu naprawdę podoba się wizja pieczenia tych ciasteczek. chociaż z drugiej strony nadal się zastanawiała, jakim cudem taki chłopak jak on chce z nią spędzać swój wolny czas. ale nie narzekała, wręcz przeciwnie!

zobaczymy xd
- jasne - wstał i zaraz sobie za nią stanął. sprawdził tylko jeszcze czy aby na pewno w kieszeni ma ten woreczek z trawą, którą kupił wczoraj. w końcu miał się dobrze bawić, a to było do tego niezbędne. - to od czego zaczynamy? - zapytał i nawet zaczął jej pomagać wyciągać rzeczy, żeby było szybciej.

lucy się oczywiście niczego nie spodziewała! myślała, że będą sobie grzecznie piec ciasteczka, potem je zjedzą, gdzieś w międzyczasie elliott się w niej zakocha i powie, że od teraz nie będzie w piątki imprezował, tylko uczył się piec. jak bardzo się myliła!
- najpierw podgrzejemy margarynę, olej i wodę w rondelku.... - zaczęła tłumaczyć i otwierać szafki w poszukiwaniu jakiegoś rondelka, a jak już jej się udało, to robiła to, o czym mówi, każąc elliottowi dodać cukier i kakao. - teraz mieszaj, aż się rozpuści. - poinstruowała go i sama zajęła się jajkami, chociaż to on miał wszystko robić pod jej czujnym okiem, a i tak wychodziło na to, że ona robiła większość.

och. pieczenie ciasteczek w piątkowy wieczór to serio to o czym marzył przez całe życie! biedna lucy, za dużo sobie wyobraża. - okej - pokiwał głową i się nie ruszył, bo pewnie nie wiedział nawet jak wygląda rondelek. stał tak, przyglądając się jej, ale zaraz posłusznie chwycił cukier i kakao. wsypał je i zaczął mieszać, tak jak mu kazała. - tak jest - powiedział rozbawiony, dalej mieszając.

hahaha. lucy pewnie tak uważała! w końcu ona nie miała lepszych rozrywek. takie pieczenie ciasteczek było dla niej niesamowicie fascynujące!
- zapamiętuj, co robimy pokolei, żebyś następnym razem mógł upiec sam! - oznajmiła z miłym uśmiechem, odwracając się do niego tyłem, bo szukała jakiś kolejnych potrzebnych naczyń i nie pilnowała, co on tam teraz robi, ale wierzyła, że umie mieszać i niczego nie zepsuje. xd - podekscytowany zakończeniem szkoły? - zagadała, łapiąc mąkę.

- postaram się - uśmiechnął się, ale nie miał zamiaru niczego zapamiętywać, bo miał nadzieję, że to się już nie powtórzy. wolał robić coś innego niż przesiadywać z nią w kuchni. pewnie się schyliła, więc elliott przez chwilę mógł podziwiać jej fajny tyłek. aż na chwilę zapomniał o mieszaniu. zaraz jednak mu się przypomniało o tej trawie, więc zaraz szybko sięgnął woreczek i wrzucił całą zawartość do rondelka. - tak, nareszcie - uśmiechnął się do niej i mieszał jak gdyby nigdy nic.