zakątek

leżał na trawie półnagi, okryty tylko jakimś płótnem i przysypany owocami. naprzeciwko niego stał malarz, który właśnie tworzył dzieło sztuki z gabrielem w roli głównej.

omg xd
archie przechadzal sie tutaj. gabriel od razu rzucil mu sie w oczy bo w takiej sytuacji nie mozna bylo go nie zauwazyc. rozesmial sie i ruszyl w jego strone. - nie potrzebujesz dodatkowego modela? - klapnal obok niego i chwycil jablko, ktorym zaraz zaczal sie zajadac.

archie myślał, że to zabawne, ale dla gabriela to było wszystko poważna sprawa! dlatego wcale mu się nie podobało, że archie mu wlazł w kadr.
- nie! wszystko zepsujesz! - poruszył się, przez co owocki zjechały z jego ciała i potoczyły się po trawie w różne strony. dobrze, że był okryty płótnem i owoce nie odsłoniły tego i tamtego. - jeśli chcesz mieć portret to sam wynajmij malarza. corradini przyleciał tu specjalnie z włoch, żeby namalować mnie i ma tylko dzisiejszy wieczór wolny!

nie przejal sie tym, ze zdenerwowal gabriela. dla niego to bylo mega komiczne. nawet jego kuzyn zadal by malowali jego portrety, a on byl najwazniejszym ksieciem na swiecie. - czy nie masz juz pieciu podobnych obrazow w domu? - odlozyl nadgryzione jablko i chwycil mandarynke, ktora poturlala sie w jego strone.

teraz się zastanawiam czy na awku on trzyma mandarynkę czy piłkę xd
- nie, nie miałem jeszcze żadnego obrazu namalowanego na łące w anglii wśród owoców. - odpowiedział od razu poważnym tonem. - myli ci się z obrazem namalowanym na plaży w kornwalii wśród ptaków. - dodał po chwili zastanowienia. - albo innym moim obrazem z owocami, ale tamten był malowany przez artystę z hiszpanii, a nie z włoch. - gadał jak najęty, a archie'go na pewno mało to obchodziło.

pewnie mandarynke xd
- i robisz to dla siebie czy masz zamiar go komus dac w prezencie? - zapytal. archie byl tolerancyjny, wiec staral sie zrozumiec gabriela. bo jak na razie cala sytuacja wydawala mu sie troche glupia i bardzo zabawna.

która nie wiadomo gdzie przedtem była xd
- dla siebie, oczywiście. - gabriel lubił na siebie patrzeć, więc miał w domu porozwieszane różne dziwne obrazy typu gabriel w futrze albo gabriel ujeżdżający niedźwiedzia. - chociaż... cóż za cudowny pomysł! podarować komuś taki portret w prezencie! no, może nie akurat ten, bo praca corradiniego jest zbyt wiele warta, żeby ją oddawać w niepowołane ręce... ale może inny portret? - podaruje swój ogromny portret dani, żeby jej pokazać szczerość swoich zalotów xd

watpie by archiemu to za bardzo przeszkadzalo xd
- kazdy na pewno by sie ucieszyl z takiego prezentu - zbijal sie troche z niego. swietny pomysl xd dani na pewno bedzie wniebowzieta xd - duzo ci jeszcze zostalo? - spojrzal w strone malarza i zaczal obierac swoja mandarynke.

hehe
- już cię przejrzałem! pytasz o to, bo sam chcesz ten obraz dla ciebie. nie mogę się dziwić... każdy by chciał! - gabriel powinien wystawić swoje portrety na aukcji xd ciekawe za ile by poszły. - tak. pracujemy dopiero od dwóch godzin, a teraz ktoś nam przeszkodził. - zmierzył go wzrokiem. lubił spędzać czas z archie'm, no ale malarz wieczorem wracał do włoch i gabriel nie chciał, by nie dokończył obrazu! - to nie jest do jedzenia. jak mam pozować z obierkami?! - złapał obierki po mandarynce.

- mi wystarczy to, ze mam ciebie na zywo - zapewnil go. mial nadzieje, ze gabriel nie podaruje mu nic takiego. schowalby go w piwnicy i musialby pamietac zeby go wystawiac przy wizytach gabriela. zasmial sie slyszac, ze gabriel uwaza lezenie i zbijanie bakow za prace. - masz tu ich pelno- pokazal na porozwalane owoce.

przyjął ten komplement bardzo zadowolony.
- dobra. przekonałeś mnie! podaruję tobie ten obraz. - zadecydował. oczywiście nie miał na myśli tego, który teraz malowali, tylko ten starszy, który już mu się znudził i który namalował artysta mniej znany od tego włocha. gabriel bardzo ciężko pracował xd zdenerwował się kiedy archie zwrócił jego uwagę na nieestetyczne owoce. - co to ma być! ja nie mogę w takich warunkach pracować! - podniósł się aż, gotowy do obrażenia się i pójścia do domu, przez co płachta zjechała na dół i stał teraz przed malarzem i archie'm w całej okazałości.

- naprawde nie trzeba, jestes za hojny - poklepal go po ramieniu. nie przejal sie za bardzo gdy gabriel sie zbulwersowal. za to wyszczerzyl sie gdy zaczal przed nimi swiecic golym tylkiem. - no, no, ta poza chyba bardziej mi sie podoba - rozesmial sie i wlozyl sobie kawalek mandarynki do buzi, podziwiajac go w calosci. zaraz jednak podniosl wzrok na jego twarz.

- często to słyszę - zaśmiał się. gabriel był bardzo hojny i rozdawał wszystkim prezenty, których nie chcieli. albo zasypywał ich tyloma prezentami albo tak dużymi, że nie wiedzieli co mają z tym zrobić. ale to już nie problem gabriela! on lubił rozpieszczać swoich przyjaciół i swoje kobiety i myślał, że sprawia im przyjemność. - takich obrazów mam już dużo. - machnął ręką, nie przejmując się swoją publiczną nagością. zaraz fernando przyleciał i założył mu szlafroczek-kimono. - akurat ty powinieneś wiedzieć jaką wagę mają królewskie portrety. - zmierzył archie'go wzrokiem, bo ten zrujnował cały dzień pracy! fernando już załatwiał z malarzem kiedy będzie miał wolne kilka godzin w harmonogramie, żeby przylecieć i dokończyć obraz.

powinni mu zrobic jakas interwencje i uswiadomic mu, ze czasami to wcale nie takie przyjemne. z darmowych wakacji na pewno cieszyly sie jego kobiety, ale obrazy to juz lekka przesada. archie go przekona, ze nie ma w domu miejsca, poprosi go o przechowanie i 'zapomni' o nim. dani swoj bedzie mogla powiesic nad swoim lozkiem. albo w salonie. wtedy marcusowi na pewno przejdzie ochota na bzykanie sie w kazdym koncie jej domu. - chyba pomysliles mnie z georgem. moj tytul zostal mi odebrany kiedy rodzice zdecydowali sie wywiezc mnie z kraju - zasmial sie. nie bylo mu z tego powodu smutno.

archie sam podsunął mu pomysł rozdawania obrazów, więc mógł tylko sam siebie winić. gabriel nie rozumie co to znaczy, że można w domu 'nie mieć miejsca'. czasem zapominał, że nie wszyscy mieszkali w takich wielkich hacjendach jak on. hehe gabriel będzie go obserwować z obrazu. jak dzięki temu marcus będzie grzeczny to dani doceni ten prezent.
- nie musisz mieć tytułu, żeby malowali ci portrety. - jego dziadek abdykował, a nadal był ważny i na pewno malował sobie mnóstwo portretów na starość. - zaraz pogadam z coradinim. - już chciał mu załatwiać sesję.

to prawda. nastepnym razem ugryzie sie w jezyk i nie bedzie podsuwal mu wiecej takich glupich pomyslow. gabriel by mial klaustrofobie gdyby musial siedziec w normalnym domu xd - niby tak, ale jakos mnie to nie kreci - dokonczyl swoja mandarykne, po czym podniosl sie z ziemi. - nie - zlapal go za ramie. - pamietaj, ze jego czas jest cenny, a teraz to twoj obraz jest najwazniejszy - puscil mu oczko. - milego pozowania - pomachal do niego i poszedl robic ciekawsze rzeczy.

malarz i fernando przekonali go, żeby jednak poleżał jeszcze trochę i nawet udało się dokończyć ten obraz mimo przeszkadzania archie'go.

zapomnialam mu zmienic awka ups xd
zorganizowali tu piknik jako pre drinks przed impreza w klubie. trzeba bylo wykorzystac ladna pogode! siedzial na kocyku obok jakichs lasek i je bajerowal.

pracuj nad tym teraz xd
piknik podsunęła mu danielle i teraz wykorzystywał jej genialne pomysły. na pewno na tą imprezę wybierała się też vicky, ale nie była jedną z lasek które bajerował. vicky po prostu leżała na kocyku z zimnym piwkiem w ręku - dziewczyny - wskazała na laski obok marcusa - ten już jest zajęty, sio - odganiała inne laski jakby była najlepszą przyjaciółką marthy.

nie mam czasu xd
watpie ze to byl jego pomysl. ewentualnie mogl zaproponowac nachlanie sie w parku, a piknik musial kto inny zorganizowac. westchnal kiedy vicky sie odezwala. dziewczyny popatrzyly na niego krzywo i poszly usiasc gdzies indziej. - czemu im powiedzialas - odwrocil sie do niej.

ale żal xd
marcus nawet pikniku nie potrafi zorganizować ech! vicky nawet nie zaszczyciła go wzrokiem tylko dalej leżała i popijała piwko. pewnie to była jej zemsta bo marta znowu ją wkurwiła - a co? nie masz już dziewczyny? - w końcu odwróciła się do niego - przypominam, średniego wzrostu, ciemne włosy, wariatka - zaczęła opisywać marte.

nie marudz xd
nie lubil takiej odpowiedzialnosci. wolal sie zjawic na gotowe i isc wtedy kiedy mu sie zachce. - mam - jego piwo sie skonczylo wiec odlozyl butelke na bok i chwycil piwo vicky. upil lyka bo mu sie nie chcialo isc po nowe. - nie jest wariatka - nawet bronil marte wow

wiesz, że nie potrafię xd
spojrzała na niego gniewnie kiedy zabrał jej piwo. choć nie na tyle gniewnie jak dani żeby się przestraszył - to moje - jęknęla bo jej też nie chciało się wstawać po nowe piwo - to twoje zdanie - zaśmiała się, a potem przeturlała na brzuch i wylądowała obok niego. zabrała mu butelkę i się napiła - seks jest tak dobry że warto? - zapytała nie mając pojęcia o seksie (była dziewicą), ale zakładała że to musi być jedyny powód skoro z nią był.

ech xd
nie przejal sie ani troche, ze sie wkurzyla. przestraszyc go spojrzeniem tylko potrafila danielle. nikt inny nie bedzie mial na niego takiego wplywu jak ona hehe. - teraz moje tez - napil sie znow. - zdecydowanie tak - zgodzil sie. mathe mogl bzykac kiedy mu sie tylko chcialo nawet gdy nie byl w zwiazku, wiec na pewno chodzilo o cos wiecej, ale nie byl typem faceta, ktory lubil rozmawiac o swoich uczuciach.

udało się widzę xd
hahahha, danielle go mroziła wzrokiem. teraz zmówią się z peggy i będą chcialy go naprawiać. obie będą go mrozić wzrokiem zatem xd
- nie powiedziałam, że chce się nim dzielić - zabrała mu znowu piwo i się napiła. w takim tempie któreś będzie musiało wstać - więęęęęęęc - zaczęła przeciągle i spojrzała na niego - nie masz w planach zarywania do innych dziewczyn? - dopytała, przed chwilą widziała co innego.