mostek

stał na mostku i palił fajkę. w kieszeni miał telefon, z którego leciały rapsy z głośnika.

quinn wyszła na wieczorną przebieżkę i teraz biegła sobie we własnym tempie. minęła philipa i mu pomachała, a rapsów nie słyszała, bo miała słuchawki w uszach.

nie odmachał, bo nie uznawał takich gestów za godnych jego buntowniczego stylu bycia.
- udajesz, że prowadzisz zdrowy styl życia? - zagadał ją, ale nie wiem czy go słyszała skoro miała tak glośno muzykę w słuchawkach.

wyjęła słuchawkę z uszu i musiała się zatrzymać. usłyszała jego muzykę i się skrzywiła - serio? coome on, phillip, weź to wyłącz, jaka siaraaaa - zaśmiała się z niego - mówiłeś coś wcześniej? jak mówiłeś to nie słyszałam - poprosiła go, żeby powtórzył.

- siara to twój strój - zamachał na jej dresik sportowy, który może miał jakiś wzór czy żarówiasty kolor, który philip uznał za obciachowy. a może po prostu musiał przyczepić się do czegoś skoro ona się czepiała jego muzyki, której oczywiście nie zamierzał wyłączać. - myślisz, że teraz będę się wysilać i powtarzać? nie zasłużyłaś, trzeba było słuchać za pierwszym razem - potrząsnął głową i zaciągnął się papierosem.

- co ty masz do mojego stroju? - zapytała obracając się dookoła własnej osi i prezentując się w całości - idealnie podkreśla mój tyłek i cycki - a na tym jej zależało najbardziej. była bardzo ale to bardzo niegrzeczną licealistką w końcu - a co musiałabym zrobić żeby zasłużyć? - zapytała zainteresowana.

- to co ty masz do mojej muzyki - odpowiedział krótko. popatrzył na jej cycki i tyłek skoro je prezentowała, ale wywrócił oczami udając niewzruszonego, bo jej wdzięki na niego nie działały. quinn zawsze przygotowana na podryw, nawet jak wychodzi biegać. - zapłacić mi pół miliona funtów - wypalił, bo ostatnio potrzebował kasy to akurat mu się skojarzyło.

- phi, lore jak zwykle miły dla swoich koleżanek - pokazała mu język, bardzo kulturalnie. najwyraźniej była bardzo wychowaną dziewczyną, skoro bratu pokazywała środkowy palec, kumplowi język. westchnęła na jego słowa - tylko nie mów, że byś chętnie ich nie dotknął - dźgnęła go w ramię palcem - chciałbyś. nie mam tyle kasy - wywróciła oczami. nie chciała mówić, że jej rodzice tyle mają.

- to najwyższy poziom mojego bycia miłym, nie chciałabyś być moim wrogiem - zauważył zgodnie z prawdą. philip bardziej niż marty zasługiwał na środkowy palec, ale najwyraźniej miała do niego słabość. mógłbym z nimi wiele rzeczy zrobić - przyznał beztrosko, wypuszczając dym papierosowy. był tylko człowiekiem, cycki quinn na pewno go kusiły, tym bardziej, że je zawsze eksponowała. - w takim razie do niczego mi się nie przydasz - skomentował. wyrzucił niedopałek papierosa do rzeki i poszedł do marcusa knuć jak zostaną milionerami.

pobiegła sobie do domu.

byli razem z flynnem na jedzeniu i teraz kierowali się do niej wiadomo dlaczego! ciekawe jakie atrakcje spotkają ich po drodze! christine zapewne opowiadała o dziwactwach bogatych ludzi - i wyobraź sobie, że pan whittman codziennie rano bierze kąpiel w czekoladzie, to ponoć odmładza - opowiadała.

anderson szedł z naprzeciwka i zobaczył ich razem, co wcale mu się nie spodobało!
- hej! stop! - zagrodził im drogę i złapał się pod boczki. - dlaczego jesteście razem? to nie twoja kolej. byliście już razem na randce i teraz była moja kolej, której jeszcze nie wykorzystałem - pewnie dlatego, że świrował z ruby w barcelonie xd

bardzo dobrze bawil sie z christine! jej zarciki byly bardzo smieszne. swiat w ktorym teraz zyla byl dla niego taki nierealny. - powinnismy sie wykapac w czekoladzie - zasmial sie, juz sobie wyobrazajac ich w wannie pelnej czekolady. te wizje niestety przerwal anderson. - przepales swoja okazje - powiedzial z rozbawieniem i objal christine ramieniem by zaznaczyc swoje terytorium.

christine czerpała nieukrywaną radośc z tego, że dwóch fajnych gości o nią walczyło. wcześniej tak nie było! więc to swego rodzaju nowa sytuacja która podobała jej się, ale z drugiej strony nie do końca wiedziała jak się zachować - pisałam do ciebie - zarzuciła hurdowi - ale nie dawałeś znaku życia - pewnie dlatego że świrował z ruby - no i wtedy flynn wyszedł z propozycją spotkania - wytłumaczyła spokojnie, ale dała się jednak objąć caplanowi.

- byłem na wyjeździe, nie miałem zasięgu - tłumaczył się gęsto. faktycznie nie odpowiadał na wiadomości ze świata zewnętrznego, a jedynie sprawdzał update czy dziewczyny już się znalazły. dopóki się nie znalazły chciał udawać, że świat zewnętrzny nie istnieje. - flynn doskonale wie, że teraz moja kolej. - spojrzał na kumpla. - także przejmę to od tego momentu, dziękuję bardzo - ujął christine pod ramię z drugiej strony.

- skoro nie ignorowales christine to znaczy, ze na nia nie zaslugujesz - zauwazyl. on byl na kazde zawolanie od kiedy dowiedzial sie, ze christine podoba sie tez andersonowi hehe. sprytnie wykorzystal okazje! - takze mozesz sobie isc, a my bedziemy kontynuowac randke - powiedzial powaznie i przyciagnal ja do siebie kiedy anderson tez sie do niej przykleil.

christine była malutka i drobniutka więc dobrze, że jej nie rozerwali jak tak nią miotali! - ups - zaśmiała się kiedy anderson ją pociągnął i wpadła na niego - ojej - zaśmiała się drugi raz kiedy to flynn ja przyciągnął - chłopaki chyba nie ustalaliście jakiejś kolejności i zasad korzystania z czasu ze mną? nie jestem zabaweczką - zażartowała nie widząc że konflikt sam się podjudza trochę.

anderson chciał poderwać christine i konkurować z flynnem, a przy pierwszej okazji poleciał z ruby na wycieczkę i teraz mial pretensje, że christine się zajęła kimś innym xd brawo on. myślenie nigdy nie było jego mocną stroną!
- christine nie zamierza zadowolić się tobą tylko dlatego, że jesteś pod ręką - wyjaśnił przyjacielowi w imieniu dziewczyny. - jeśli oboje mamy mieć równe szanse na to, żebyś zastanowiła się którego z nas bardziej lubisz, to musimy spędzać z tobą równą ilość czasu - tłumaczył tak jakby to były jakieś naukowe badania.

- christine spedza ze mna czas tylko dlatego, ze mnie lubi. nie dlatego, ze nie mogla sobie znalezc do towarzystwa kogos innego - wyjasnil. oboje mowili teraz w imieniu dziewczyny i skupiali sie na sobie zamiast za niej. ciekawe czy by w ogole zauwazyli jesli by sobie poszla xd - jestem w stanie sie z tym zgodzic, ale dzisiaj jest moja kolej. nie mozesz znikad zazyczyc sobie, zeby christine rzucila wszystko i poleciala do ciebie bo ty tak chcesz - odpowiedzial.

stracił szansę lecąc z ruby! a tak już dawno mógłby posiąść chrstine! głupek nie wykorzystał szansy!
tupnęła nogą i spojrzała na nich nieco zniecierpliwiona - wiecie że tutaj jestem? - spojrzała na nich nieco zniecierpliwiona bo miała już konkretne plany na wieczór halo! - będziecie się bić? - zapytała skoro już tak skakali do siebie. chętnie by zobaczyła bójkę, to by ją bardziej nakręciło xd

przynajmniej posiadł ruby xd coś za coś.
- wiemy, w tym cały szkopuł - zauważył zerkając na christine, chociaż faktycznie wolałby załatwić tę sprawę z flynnem i o wszystkim zadecydować bez jej udziału. - bez przesady, nie jesteś takie "wszystko". i tak, uważam, że christine ma pełne prawo cię porzucić jeśli pojawiła się opcja na lepsze spędzenie wieczoru - wskazał na siebie. - za bardzo szanuję flynna, żeby się z nim bić - powiedział jakże górnolotnie. tak naprawdę był przeciwko przemocowemu rozwiązywaniu spraw, ale teraz chciał popisać się, że jest tym rozsądniejszym.

wszystkiego miec nie mozna xd
- no wlasnie - zgodzil sie z andersonem chociaz w tym. - nie widze tutaj lepszej opcji - zaczal sie rozgladac nawet w poszukiwaniu lepszej opcji, o ktorej mogl mowic anderson. - boisz sie, ze przegrasz - on tez nie lubil sie bic, ale jesli to mialoby znaczyc, ze w taki sposob dostanie christine to byl gotow sie poswiecic. nie pomyslal o tym, ze moga sie tylko uszkodzic i to w niczym nie pomoze.

ale z nich głupki xd chcieli się kłócić o christine i darmowe żarcie xd
wyswobodziła się z ich objęć - skoro ja jestem szkopułem to pójdę sobie - oznajmiła pewnie choć trochę z nimi igrała - a wy zostaniecie sami ze swoim rozbuchanym ego i chęcią na coś więcej - dalej ich podpuszczała widząc że są gotowi na wiele. chyba na prawdę jarał ją fakt, że o nią walczą. może wyobrażała sobie siebie jako księżniczkę, a to turniej rycerski xd

o darmowe żarcie warto było się bić xd
- uważam, że jesteś super gościem, masz zajebiste skille w guitar hero, uratowałeś mi dupę nie raz i pewnie gdybym był dziewczyną to pewnie bym to brał, ale nie, wcale nie boję się, że przegram - kłotnia w wersji anderson xd komplementował go zamiast się bić. a skoro christine ogłosiła, że idzie to musiał skupić się na niej. nawet był zadowolony, że sobie pójdzie, bo to oznaczało, że skutecznie przerwał jej randkę z flynnem. - umówmy się na bake-off. przyszły tydzień, jeden dzień, dwie randki, każdy z nas organizuje najlepszą randkę jaką potrafi, a ty na końcu zdecydujesz którego z nas wolisz. - zaproponował rozwiązanie.

zdecydowanie xd
- dzieki stary - przyjal komplementy, ale sam nie odplacil sie tym samym bo byl nastawiony w bojowym nastroju. - niech bedzie bake-off i niech wygra najlepszy - zgodzil sie na pomysl kumpla. nie mial jednak zamiaru pozwolic odejsc christine. tym bardziej ze juz wszystko z andersonem ustalili. - a teraz mozemy dokonczyc nasze spodkanie - podszedl do niej.