biblioteka miejska

prawda!
no to marty wyznawał najwyraźniej odwrotną zasadę, małych kroczków. nie dogadali się w tej kwestii. pewnie nie było tego w kontrakcie!
gdyby zauważyła jego puppy eyes to pewnie ta cała sytuacja nie miałaby miejsca. wina peggy! widział wzrok wściekłej rudej, to był wzrok który mógł mrozić wnętrze wulkanu. na szczęście nie zmroził od razu serca marty'ego. już sie uodpornił hehehehe. wyszedł z nią dość posłusznie, nawet nie musiała go wyciągać na siłę. mówiłam że był grzeczny - nie chce - wsadził rece do kieszeni spodni - mieliśmy spędzić czas razem - przypomniał jej zdecydowanie spokojniej niż ona. był bardziej dojrzały xd

skończyły się dwa tygodnie próbne kiedy się starali i skakali wokół siebie i zaczęli napotykać przeszkody, ups!
też myślę, że gdyby zobaczyła jego puppy eyes tak by było! 
- właśnie spędzaliśmy czas razem, ale nie mogłeś być bardziej oczywisty w tym jak bardzo ci się to nie podoba, nie mówiąc już o tym, że wstałeś i poszedłeś. ja chcę zostać i tego posłuchać, więc?... - wymownie spojrzała w kierunku, w którym idzie się do mieszkania marty'ego, zeby dać mu znak, że może sobie pójść. a może to nie było pozwolenie tylko rozkaz? zirytował ją! marty bardziej dojrzały od peggy, do czego to doszło.

jak w każdym związku xd
no własnie, nikt nie przechodzi obojętnie obok puppy eyes!
- nie - sprzeciwił się jej - to ja spędzałem czas z tobą, na aktywności którą ty wybrałaś, w miejscu w którym ty chcialaś - zaczął wyliczać. mogła go chociaż zapytac o zdanie, a nie oznajmić. chętnie posłuchałby tych wierszy po tym jak zaszyliby się u niej lub u niego i peggy recytowałaby je nago xd - więc chcesz mnie stąd wygonić i wkurzać się na mnie siedząc tam sama? - powinna dać upust swojemu wkurzeniu, a nie kisić się z nim. marty nikogo nie irytuje, jest idealny xd

- tak, bo to mnie interesuje i chciałam tu przyjść i żebyś dzielił to ze mną! - wyrzuciła mu. przypomina się jak mój mąż się wkurzył jak zabrałam go na jakiś alternatywny psycho spektakl i powiedział, że już nigdy nigdzie ze mną nie pójdzie xd - wiem, że to nie w twoim stylu, ale myślisz, że ja rozumiem cokolwiek z tego jak siedzę na twoich meczach? nie, ale jestem tam, żeby cię wspierać - rozłożyła ręce. peggy taka męczennica, powinien docenić, że chodzi na mecze i go dopinguje. chociaż pewnie siedzi na trybunach i czyta książkę i tylko wydaje okrzyki radości jak inni to robią xd - a co, może chcesz tam wrócić i usiąść spokojnie i wysłuchać wszystkiego do końca? bo jeśli nie, to wybacz, ale wolę siedzieć sama bez twojego przeszkadzania - powiedziała chłodno i skrzyżowała ręce.

ja nie zabieram już mojego chłopaka do teatru na nic prócz musicali bo po teatrze dramatycznym powiedział że następnym razem zabije się na widowni xd
trochę mu się głupio zrobiło bo może peggy miała faktycznie trochę racji? pewnie miała, marty był jednak niedojrzały i nie rozumiał aż tak bardzo aspektu poświęcenia. nie umiem sie zdecydować czy był dojrzały, czy nie! - na meczach przynajmniej coś się dzieje, tutaj najbardziej fascynującym wydarzeniem było opadanie kurzu na podłogę - bronił swoich meczy, które pewnie były dla niego oczkiem w głowie xd generalnie chciał ulec, ale duma mu nie pozwalała jednak - i siedź sobie sama! - odwrócił się na pięcie obrażony i poszedł. ale szybko poczuł skruchę i kiedy wieczorem poetycki się kończył to czekał przy wejściu ze zbolałą miną, balonikiem w kształcie kotka, muffinką i nowiuśkim egzemplarzem książki o której peggy ostatnio mu mówiła! złoto chłopak!

hahaha czyli podobne doświadczenia. na musicalach też nie narzeka i się dobrze bawi albo dobrze udaje.
peggy też nie mogla sie zdecydować czy marty jest dojrzały czy nie, czasem zachowywał się tak, że pokładała w nim większe nadzieje, a potem znowu coś odwalał! 
- a żebyś wiedział, że będę siedziała! - wkurzyła się na niego i wróciła do środka. nie mogla się jednak w pełni skupić na słuchaniu poezji, bo jednak ciągle chodził jej po głowie marty i to jak źle się czuła z tym, że się pokłócili. też zaczęła myśleć, że może niepotrzebnie go zmuszała go przychodzenia na takie wydarzenia skoro mogla się domyslić, że będzie się nudził jak mops. siedziała do konca i wychodząc od razu wyciągnęła telefon, żeby jednak zadzwonic do marty'ego, dlatego jak wyszła prosto na niego to już jego telefon dzwonił w kieszeni. - marty? co tu robisz? - spojrzała na ten balonik niepewnie, odsuwając telefon od ucha.

tak, the same!
nikt nie jest idealny. nie spodziewała się chyba, że nagle stanie się takim poważnym adamem? miał inne zalety niż bycie poważnym xd
marty wgapiał się w komórkę nerwowo i czekał aż ludzie zaczną wychodzić. szukał wśród nich peggy. zastanawiał się czy może nie wyszła wcześniej, czy się bardzo nie obraziła, czy jej nie uraził swoim zachowaniem i tak dalej. był jednak dojrzały (mimo tego co ona myślała) skoro przejmował się takimi rzeczami, a nie olał to i poszedł grać na plejce jak tobias chociażby. odetchnął z ulgą kiedy wpadła wprost na niego. uśmiechnął się lekko i powiedział zdecydowanie spokojniejszym tonem niż wcześniej - czekam na ciebie - wręczył jej książkę, muffina a na koniec balonika. odpowiednia kolejność xd - chciałem przeprosić, niepotrzebnie tak reagowałem - przeszedł od razu do sedna - mogłem wytrzymać te dwie godziny, nie jestem dzieckiem - finalnie przyznał jej rację. potem namówiłby ją na seks więc nie byłoby tak źle xd

adam chodził z nią na takie rzeczy, oczekiwała tego samego od marty'ego! musiała też się nauczyć, że z marty'm nie jest identycznie jak z adamem.
peggy może i przyznałaby, że też miał rację, ale tym razem to ona wygrała (bez)sensowną dyskusję i nie zamierzała tak łatwo oddawać tego zwycięstwa! jeszcze by jej zabrał prezenty i nic by z tego nie miała xd tak to miała przewagę i następnym razem znowu będzie mogła namawiać marty'emu, że poszedł tam gdzie ona chce.
- dziękuję - wtuliła się w niego. była pod wrażeniem jego dojrzałości! udowadniał swoją wartość hehe. w nagrodę poszli do niej gdzie poprawili sobie wieczór seksem, ale po drodze opowiadała mu o tym co się działo na czytaniu poezji. ale opowiadała to z takim zafascynowaniem, że może nawet mu się podobało albo chociaż cieszył się, że ona się czymś pasjonuje.

wychodził z biblioteki z kilkoma wypożyczonymi książkami, które czytał na głos w domu. musiał ćwiczyć przecież swój piękny głos!

musiala swietowac uwolnienie sie z pokoju, wiec pub byl pierwszym miejscem, o ktorym pomyslala. wynudzila sie przez te kilka dni! musiala nadrobic. szla szybkim krokiem z kawa w reku I z wzrokiem wlepionym w telefon. przechodzila obok biblioteki w tym samym momencie kiedy wychodzil z niej Alexander. wpadla na niego I oblala sie kawa. - cholera - warknela I zdenerwowana rzucila kubek na chodnik I zaczela szybko macac sie bo kieszeniach w poszukiwaniu chusteczek.

pierwszą myślą po uwolnieniu był drink i seks z randomem pewnie. ładnie ash! to wszystko działo się tak szybko, też jej nie zauważył. jego książki wylądowały na ziemi. choć to zapewne było mniejsze zmartwienie aniżeli to, że ashley oblała się kawą, możliwe że gorącą? - nic ci nie jest? - zapytał łapiąc ją za dłonie i sprawdzając czy wszystko ok. w międzyczasie wcisnął jej chusteczki do rąk. jak zawsze przygotowany!

oczywiscie! miala swoje potrzeby, ktore potrzebowala zaspokoic natychmiast. kawa byla goraca, ale tym sie akurat nie przejmowala. moze lubila sadomaso xd - nie - chwycila pospiesznie chusteczki I zaczela wycierac bluzke, na ktorej byla wielka plama. nie mogla tak sie pokazac na imprezie! bedzie musiala marnowac czas na wrocenie do akademika zeby sie przebrac. nie podziekowala mu nawet za chusteczki I nie zwrocila na niego wystarczajaco uwagi by zorientowac sie kto przed nia teraz stoi.

już sobie wyobraziłam jak uprawia seks na rozżarzonych węglach xd
patrzył chwilę jak się wycierała i widział tą nerwowość w ruchach, słyszał niezadowolenie w głosie. kucnął żeby podnieść książki które leżały pomiędzy nimi - nie ma się czym przejmować, to tylko bluzka - dla niego rzeczy materialne były niczym skoro zarabiał tyle kasy. stawiał na relacje i emocje, prawdziwy artysta! - poza tym doskonale oboje wiemy, że to co najlepsze masz pod - zażartował, albo ba... skomplementował?

albo oblewa sie woskiem xd
- to tylko bluzka? - zdenerwowala sie jeszcze bardziej. spojrzala na niego zlowrogim wzrokiem, ktory wcale nie zlagodnial gdy zorientowala sie z Kim rozmawia. - szkoda tylko, ze jedyne co sie rzuca w oczy to to - wskazala palcem plame. nie zal jej bylo ciucha tylko tego, ze przez ta sytuacje zostala opozniona.

tak, teraz mam takie obrazy w głowie xd
zrobił krok w tył widząc jej wzrok który mroził i palił jednocześnie - przecież gdziekolwiek nie pójdziesz i tak wszyscy zwrócą na ciebie uwagę - dalej próbował załagodzić sytuację. w sumie to ona wpadła na niego... a nie on na nią. więc dlaczego obrywał? xd - mogę ci pożyczyć ewentualnie? - wskazał na marynarkę którą miał na sobie. próbował rozwiązać problem!

hehe xd jaki awek, krol Alexander xd
- wolalabym jednak, zeby nie zapamietali mnie jako dziewczyny z wielka plama na bluzce - nadal byla zla, ale powoli sie juz godzila z tym co sie stalo. Ashley sie nie przyzna, ze cos moglo sie stac z jej winy wiec on za to musial oberwac xd - mozesz - przyjela jego propozycje. lepsze to niz nic!

totalnie w jego stylu xd
- zapewniam cię, że co jak co ale ciężko cię zapamiętać w ten sposób - próbował w jakikolwiek sposób przemówić jej do rozsądku. w sumie racja, nie wiem czego on sie spodziewał po niej, że przyzna się do błędu? nie ta dziewczyna xd - okej - pokiwał głową - położył ksiażki na jakimś murku i zdjął marynarkę - ściągaj bluzkę - powiedział. nie wyobrażał sobie że pod zapiętą marynarką bedzie mieć jakąkolwiek bluzkę tylko gołe ciało i duże wycięcie. tak bedzie bardziej seksi!

- niech bedzie, ze ci wierze - mruknela. mial troche racji, mogla od razu przejsc do konkretow. wtedy jej wybranek na dzisiejsza noc na pewno nie przejmowalby sie w jakim stanie jest jej bluzka. rozchmurzyla sie troche gdy kazal jej sie rozebrac. - trzeba bylo od tego zaczac - usmiechnela sie nawet lekko. stanela naprzeciw niego I poczekala az ja osloni, po czym zaczela sciagac bluzke. caly czas nawiazujac przy tym kontakt wzrokowy xd

oczywiście, że miał rację. nie było co się denerwować pierdołami. pewnie jak się spotykali to tak było że alexander był ostoją spokoju, a ashley łatwo się wkurzała. tak to u nich działało! - chciałabyś - zaśmiał się i wtedy ją osłonił. mogła nawiązywać z nim znaczący kontakt wzrokowy, ale na pewno nie podglądał. był dżentelmenem! - proszę - nałożył jej marynarkę kiedy odwróciła się do niego plecami i czekał na efekt końcowy.

na pewno tak bylo. co dobrze na nia dzialalo! pewnie nie raz pomogl jej sie uspokoic kiedy denerwowala sie o glupoty. miala slaba cierpliwosc!
- moze troche - przyznala. nie przeszkadzaloby jej gdyby cos tam podejrzal. juz I tak to widzial, a ona nie nalezala do wstydliwych osob. nie docenila pewnie nawet tego, ze zachowal sie po dzentelmensku. wolalaby zeby popatrzyl I zalowal co stracil xd - dzieki - usmiechnela sie do niego.

na pewno właśnie taką mieli chemię!
- innym razem? - żartował dalej puszczając jej oczko. oczywiście, że widział to wszystko, ale nie będzie specjalnie podglądał żeby coś udowodnić jej albo sobie. wiedział, że byla piękna i seksowna i wiedział co stracił. nie miał zamiaru jednak biczować się za to każdego dnia - wyglądasz zabójczo - przyznał kiedy zaprezentowała się mu i przygładził rękawy marynarki - zapomniałem dodać, że jednak nie rozstaję się z tą marynarką więc idę z tobą gdziekolwiek zmierzasz - chwycił książki i wskazał kierunek w którym szła. cwaniak xd

- niech bedzie - zgodzila sie. Ashley wolalaby zeby sie katowal kazdego dnia xd moze wtedy by sie poczula troche lepiej. odkad sie tu pojawil ona sie meczyla wspomnieniami.
zasmiala sie krotko. - gdybym o tym wiedziala to nie zgodzilabym sie na twoja pomoc - szturnela go w ramie. nie bardzo jej to odpowiadalo skoro szla do pubu w jednym celu.

- mamy umowę - skinął głową. ona się męczyła każdego dnia, a on przeżywał inaczej! każdy ma swój poziom wrażliwości. na każdym kroku okazywało się, że ashley jest słodziakiem jednak xd
- ta zasada była napisana drobny druczkiem - wyjaśnił prędko śmiejąc się jednocześnie i masując ramię jak go szturchnęła. był starszy, nie mógł już sobie na takie kuksańce pozwolić xdddddddddd - poza tym muszę mieć pewność że nie zostawisz jej byle gdzie - czyli u jakiegoś przypadkowego typa. może w ten sposób wyrażał swoją zazdrość!

ech, trudno uciec od slodkich genow Rosalie xd starala sie je ukryc gleboko, ale czasami dawaly o sobie znac.
- musze zaczac czytac drobny druczek - odpowiedziala z lekkim rozbawieniem. I tak lepsze to niz plama po kawie. - nie musisz sie wstydzic tego, ze chcesz ze mna spedzac czas - zazartowala I ruszyla w strone pubu. nie wyrwala nikogo dzisiaj niestety, ale przynajmniej mogla spedzic troche czasu z Alexandrem. co jej sprawialo przyjemnosc, ale nie przyzna sie!

przeważały nad genami mike'a? niemożliwe!
a on pilnował jej na kazdym kroku, do czego też się nie przyzna he he!