second hand

było promo że za kilogram płaciło się jakieś śmieszne pieniądze więc evie z racji tego, że była po wypłacie napychała koszyk ciuchami i innymi pierdołami!

jedynie pasuje tu jake, więc jake szukając inspiracji do komiksów przyszedł tutaj najwidoczniej z ciekawości. przebierał w ciuchach i zainteresował się jedną z marynarek, to ją przymierzał.

twoje bogate postacie ubierają się w seconhandach? wow!!
eve też się spodobała ta marynarka, ale jake niestety był szybszy. postanowiła więc użyć podstępu! - wyglądasz w niej jak wyimaginowany przyjaciel dziecka - stwierdziła poważnie licząc na to, że go zniechęci.

on nie jest bogaty, bogaty stał się po wydaniu komiksu........xd
zmarszczył brwi, kiedy dziewczyna do niego podeszła - wiesz, mnie to wcale nie przeszkadza, mogę wyglądać nawet najgorzej na świecie, biorę tą marynarkę - rozłożył bezradnie ręce i ściągnął ją z siebie upewniając się wcześniej, że nigdzie go nie ciśnie. ale na szczęście był szczuplaczkiem. no i może był od niej wyższy, nie wiem nie chce mi się sprawdzać xd

czyli jest bogaty już xd
eve wcale się jednak nie poddawała - wielka szkoda - skrzyżowała ręce na wysokości piersi - widzisz tamtego chłopaka? - wskazała na jakiegoś łysego typa - czaił się na tą marynarkę, mówił że to może być ostatnia rzecz jaką kupi sobie na tym świecie, bo jest nieuleczalnie chory, chciał po nią wrócić ale wtedy ty ją chwyciłeś - zaczęła wymyślać niestworzone rzeczy. nawet nie znała tego łysola.
informacyjnie vanessa ma 170 cm wzrostu.

teraz tak xd
czyli jest od niej sporo wyższy, ok. no mniejsza z tym xd pacnął się w czoło jak zaczęła mu takie bzdury gadać - nie jestem aż taki naiwny dziewczyno, żeby ci wierzyć w takie bajeczki. bujać to możesz sobie koleżanki ale mnie nie - poszedł prosto do kasy i od razu zapłacił za marynarkę, bezczelnie zakładając ją na siebie przy dziewczynie - następnym razem znajdź sobie lepszego frajera - westchnął i już był gotowy wyjść ale jeszcze zainteresował się spodniami.

mógł być nawet dwa razy taki jak ona, a i tak się nie bała! była waleczna i jak ktoś ją wkurzył to rzucała się niezależnie od wzrostu czy wielkości bicka.
kiedy się odwrócił i ruszył do kasy zaczęła iść za nim i go trochę przedrzeźniać, sposób w jaki mówił i się ruszał! jak przystanął po spodnie to prawie na niego wpadła. na szczęście zatrzymała się w porę i chwyciła parę której się przyglądał - hmmm, jakie fajne - zaczęła udawać że się nimi interesuje choć widać było że są na pewno na nią za długie xd

jake spotyka ostatnio same nienormalne osoby xd przyciąga dziwaków najwyraźniej. teraz wrzuci ją do tego samego worka co wrzucił gigi, czyli osób, które nigdy w życiu nie powinny mieć kontaktu z drugim człowiekiem. wywrócił oczami na jej czyny - no fajne. odczepisz się w końcu ode mnie czy będziesz tak za mną łazić aż do domu? - zapytał poprawiając rękawy marynarki - dziwna jesteś - zostawił jej te spodnie i zmienił cel zainteresowania.

eve była w miarę normalna w przeciwieństwie do gigi! to że zaczepiała innych to tylko z powodu własnych pobudek i tego że zawsze musiała do czegoś dążyć sama i nikt jej nie wspierał ech!
odłożyła te spodnie bo jednak na nic nie były jej potrzebne i na pewno nie kupi ich żeby komuś zrobić na złość. szkoda kasy na coś takiego, ona była praktyczna i oglądała każdego wydanego i zarobionego funta z dwóch stron - muszę cię zmartwić - zrobiła udawaną smutną minkę - ale nie jesteś w moim typie żebym miała iść za tobą do domu - udała że wyciera łezki spod oczu - dziwna? - spojrzała na niego z niedowierzaniem - dziwny to jest on - i wskazała na jakiegoś typa, którego od wejścia obserwowała, a który mierzył jedynie kolorowe boa i przechadzał się w nich po sklepie.

w miare normalna xd ale jake nie ogarniał jakim cudem przyciąga samych oszołomów xd zaśmiał się z niej - wybacz, ty też nie jesteś totalnie w moim typie - odpowiedział jej tym samym. spojrzał na gościa od boa - a może lubi takie rzeczy? tego nie wiesz, dziwna dziewczyno ze sklepu, która za mną łazi. nie wiem czy to trochę nie jest stalking - zauważył, odchodząc od niej na parę kroków, bo zobaczył jeszcze coś innego - masz, trzymaj, tu jest coś dla ciebie - rzucił w nią jakimś kapeluszem.

może taką miał aurę i musiał się z tym pogodzić!
nie przejęła się faktem, że nie jest w jego typie. z tymi włosami to on dla niej wyglądał na jakiegoś oszołoma, a nie odwrotnie! uniosła brew i z niedowierzaniem patrzyła na niego kiedy odchodził kilka kroków - żeby cię stalkować musiałabym cokolwiek o tobie wiedzieć, imię, ksywka, miejsce zamieszkania - zaczęła wymieniać - wybacz, nie śledziłam cię, nie jestem przygotowana - wzruszyła ramionami. miała refleks więc chwyciła kapelusz i włożyła na głowę - wyglądam bardziej jak gangster czy diwa? - zapytała i wydęła usteczka w ramach żarcików.

może!
on się totalnie też nie przejął, że się jej nie spodobał, bo nie było to dla niego najważniejsze w życiu. czasami przecież udawało mu się wyrwać jakąś laskę, nawet udało mu się poderwać ashley, więc tutaj mamy jakiś sukces - może to i dobrze, że mnie nie śledziłaś i że nie znasz mojego imienia ani tym bardziej miejsca zamieszkania - westchnął i spojrzał na nią - jak gangsterska diwa. pasuje ci taka odpowiedź? - zapytał rozbawiony i spojrzał na zegarek - czas chyba na mnie. baw się dobrze - powoli zmierzał do wyjścia.

takiej laski jak ashley już nie wyrwie wiec niech sie cieszy chwilami, które z nią ma xd
- nie znam i nie chcę znać - odparła serio bo tak na prawdę nie lubiła się angażować w żadne relacje z ludźmi bo było to dla niej kłopotliwe. najlepiej było ich trzymać na bezpieczny dystans - może być - odwróciła się na pięcie bez pożegnania i ruszyła do kasy. zapłaciła szybko za ciuszki i wyprzedziła jake'a nakładając mu bez słów kapelusz który przed chwilą mierzyła na głowę. machnęła od niechcenia niby na pożegnanie, a potem zniknęła za rogiem w jakiejś uliczce.
zaczynasz!

poszedł sobie do domu.

nie wiem jaki był dzień tygodnia i jaka godzina, ale sklep był otwarty i stefka buszowała tutaj, bo musiała znaleźć nowe kreacje do przeróbki i zaimponowania felixowi. chciała się ładnie prezentować na kolejnej randce! oglądała właśnie jakieś kiczowate kokardy.

ivy polowala na ogrodniczki od lewisa, ale ostatnio nie miala szczescia I nie udawalo sie jej znalezc niczego wartosciowego. chwycila kokarde w panterke I przylozyla ja do twarzy Stephanie. - ta ci pasuje - zasmiala sie.

- tak myślisz? - popatrzyła na ivy powaznie, bo nie wiedziała czy ona mówi serio czy nie, a musiała zawsze słuchać rad swoich koleżanek xd także lepiej nie było sobie robić z niej żartów, bo naprawdę wyskoczy w panterce następnym razem. - w takim razie ją kupię - przejęła kokardę, żeby na nią spojrzeć. nie była w jej stylu, ale skoro ivy tak mówiła...

- tak mysle - pokiwala glowa. ivy nosila to co sie jej podobalo I nie patrzyla na to czy bylo modne czy nie. stefka nie powinna sluchac jej rad xd wedlug niej panterka pasowala do kazdego. przypominala jej o dzikich zwierzetach, ktore widziala na wycieczce do safari.

dzień dobry xd
stefka też nie patrzyła na to co jest modne, miala swój własny unikatowy styl, dosłownie, skoro kupowała jakieś szmatki z lumpeksu i potem je przerabiała albo szyła wszystko od zera. wyglądała jak jakiś cyrkowiec xd
- pasuje na randkę? - spytała wprost i przyłożyła kokardę z powrotem do głowy, żeby zaprezentować się ivy z jednej i drugiej strony.

heh xd
przkrzywila glowe, przygladajac sie jej I tej kokardzie. - zalezy gdzie idziesz - odwrocila sie I zaczela grzebac w ciuchach w poszukiwaniu jakiejs ladnej sukienki. - ta jest fajna - chwycila czarna kiecke. takie nadawaly sie na kazda okazje.

- nie wiem jeszcze, to niespodzianka. do tej pory za każdym razem byliśmy na kolacji w londynie. - pochwaliła się, bo uważała, że dwie randki w londynie to powód do dumy. dla niej to było coś niesamowitego! popatrzyła na sukienkę wskazaną przez ivy. - hmm, tak, już to widzę, tu bym przycięła, tu doszyła cekiny. - zaczęła planować i macać sukienkę.

- elegancko - cieszyla sie razem z nia. - swietnie, w takim razie musisz ja wziac! - podala jej sukienke. a potem dokonczyly zakupy I sie rozeszly w swoje strony.

były na zakupach i rosie próbowała wcisnąć vicky jakąś sukienke!

chwycila kolejna sukienke. - a ta? - przylozyla ja do vicky. - bedziesz pieknie w niej wygladac, mozesz ja ubrac na nastepna impreze! - probowala ja dalej przekonac. nie rozumiala czemu nie chce nosic sukienek. miala ladne nogi, ktorymi powinna sie chwalic!