second hand

oczywiście, że tak. przecież ona była bezproblemowym, wolnym duchem.
to było ja obserwowanie okazu w zoo. nie przejmowała się innymi ludźmi, nie wyczuwała zdumionych spojrzeń - to też może być czapka - chwyciła jakąś książkę, otworzyła i nałożyła chowającej się beau na głowę - średnio się trzyma, potrzebna jest gumka - i zaczęła demontować stanik xd

- nie lubie nosic czapek - szybko zdjela ksiazke z glowy. nerwowo zerknela na pania, ktora tu pracuje. obserwowala je pewnie wiec dodatkowo sie zestresowala, ze zaraz dostana obie bana za niszczenie rzeczy. - moze najpierw za to zaplac? - zaproponowala.

- nie marzną ci tu uszy? - zdziwiła się jej oświadczeniem, ona już piła ziółka na przeziębienie i siedziała pod kocem. to nie były jej temperatury. w szwecji by zamarzła xd musi przywyknąć powoli do nowego klimatu - myślisz, że tym da radę? - wyjęła z kieszeni żeton z marketu, guzik i tampona. oczywiście miała kartę płatniczą, ale zapomniała jej wziąć, choć fletcher prosił żeby nie odstawała od normalnych ludzi zbytnio.

- nie jest zimno - wzruzyla ramionami. byla przyzwyczajona do bycia zakopanym w sniegu w idaho wiec angielska pogoda nie robila na niej wrazenia. popatrzyla na drobiazgi, ktore miala w dloni. - musze juz isc - byla w zbyt duzym szoku po tym co zobaczyla xd zwiala szybko i miala nadzieje, ze juz nie spotka tej dziwaczki.

niestety nie kupiła za to stanika, ale potem znalazła kartę w domu i kupiła nawet normalną czapkę xd

mijali sie z Esther na szczescie, a nie chcial zeby pytala dlaczego nagle zginal w domu dywan wiec szukal jakiegos nowego.

dobrze, że nie podróżowała i nie zadawała pytań, co stało się z jej walizką xd
jej buty zaczęły przemakać, więc była zmuszona kupić nowe na jesień, oczywiście w lumpeksie.
- stać! policja! - zawołała do niego z tyłu, żeby pośmieszkować.

bedzie ja gaslight I powie, ze sie pozbyla walizki bo stwierdzila, ze I tak nie bedzie jej potrzebna xd
serce mu podskoczylo do varela pomimo tego, ze zaraz rozpoznal znajomy glos. odwrocil sie I zmierzyl ja wzrokiem. - to nie jest zabawne - skarcil ja.

a esther mu uwierzy, bo to miało sens xd
- dla mnie jest - śmiała się, chociaż to wcale nie było takie zabawne. ale wszystko, co młodsza siostra może zrobić, żeby zirytować starszego brata, jest dla niej zabawne, wiadomo. takie zasady natury.

najwazniejsze zeby nie zadawala duzo pytan xd
- moglabys czasem pomyslec nad tym co mowisz - dalej sie na nia wkurzal. teraz byl dodatkowo wrazliwy wiadomo przez co, ale codziennie byl zagrozony ze wzgledu na swoje zajecie. takie zarty byly nie na miejscu.

nie zależało jej na walizce ani dywanie. przyzwyczaiła się do tego, że nigdy nie mają ładnych rzeczy.
- przecież to nie tak, że zrobiłeś coś nielegalnego i powinieneś bać się policji - stwierdziła od razu z bezczelnym błyskiem w oku. - przynajmniej nie w tym sklepie - dodała ciszej. znała jego grzeszki! no, nie wszystkie.

niepotrzebnie sie staral I szukal nowego dywanu.
- nie mam powodu zeby sie bac policji - musial to powiedziec dla samego siebie, ale nie uspokoilo go to zbytnio. to bedzie jego afirmacja na poczatek dnia xd - powinnas byc bradziej wdzieczna, gdyby nie ja nie mialabys tego co masz - warknal na nia. ze swojej wyplaty raczej by nie wynajela takiego mieszkania. nie podczas cost of living crisis xd

nieobecność dywanu mogła ją zastanawiać, ale to, jak wyglądał, już mniej ją obchodziło. byle nie byłoby na nim śladów po krwi albo wymiotach xd
- właśnie to powiedziałam - powtórzyła, co mogło brzmieć zupełnie niewinnie, ale oboje wiedzieli, że jej wypowiedź miała podtekst. - jesteś jeszcze bardziej drażliwy niż zwykle - wywróciła oczami, ale nie doszukiwała się powodów jego zachowania. rozejrzała się, czy ktoś ich obserwuje, i wsadziła sobie do kieszeni jakiś drobiazg z półki, który absolutnie do niczego nie był jej potrzebny.

domyslil sie, ze plamy by sie jej spodobaly xd
wyprostowal sie kiedy zauwazyla jego drazliwosc, ale nie skomentowal tego. - jestes zbyt dorosla zeby sie tak zachowywac - krytykowal kradziez. to nie wygladalo jak nic co by sie jej przydalo. ostatnie czego potrzebowal to zeby ja zlapali I dotarli do niego.

- ty też - mruknęła w odpowiedzi, tak jakby jego dilerka była tak samo głupim nieuzasadnionym zachowaniem jak jej kleptomania. - jak chcesz komuś dawać wykłady, to zachowaj to dla mamusi. a nie, przecież jej nie odwiedzasz - prychnęła i przesunęła się, dalej oglądając bibeloty, które nie były przydatne.

- wystarczy, ze ty to robisz - nie przyznal sie, ze przychodzil czasem sprawdzic z daleka czy wszystko jest okej. zrezygnowal z szukania dywanu I poszedl do domu.