sala #3

sama sie wpakowala w ten zwiazek wiec teraz musiala akceptowac jego akcje xd
- nic im nie jest - zapewnila go. - a teraz zachowuj sie zeby szybciej cie stad wypuscili - wyjela telefon z torebki zeby spojrzec na godzine. miala nadzieje, ze zdaza z peggy wrocic na impreze zanim sie skonczy. pierwszy raz chcialy sie bawic I im w tym przeszkodzili xd

ciekawe, czy już zaczęła żałować xd
- ufff - ulżyło mu i ułożył się wygodniej na poduszce. - spieszysz się gdzieś? - widział, że się niecierpliwi. wiedział, że była na swojej nudnej imprezie (której nawet nie był w stanie nazwać imprezą), ale myślał, że skoro był pokrzywdzony, to wrócą do niego i tam ruby będzie go tulić do snu!

starala sie o tym nie myslec xd
- tak - otworzyla instagram zeby zobaczyc czy ktos z imprezy dodal cos na story I czy oplacalo jej sie spieszyc. - nie mogliscie wybrac dnia na wycieczke do szpitala kiedy nie jestesmy zajete? - czyli nie powinni wcale sie tu znalezc bo zawsze mialy cos do roboty. nie planowala go tunic do snu dzisiaj.

hahaha, lepiej niech się skupi na nauce i nie zastanawia nad swoimi wyborami życiowymi.
- zaraz mnie wypiszą i będziemy w moim wygodnym łóżku - przymilał się i patrzył na nią słodkimi oczami, ale była zbyt zajęta gapieniem się w telefon. - przykro mi, halloween jest tylko raz w roku - zaśmiał się. nie widział problemu w tym, że wyrwał ją z jej wydarzenia. uważał, że to były straszne nudy i przebywanie z nim w szpitalu było ciekawsze. powinna mu dziękować. - od razu mówiłem, żebyście szły z nami - przypomniał jej. wolała puścić chłopaków sama i takie były konsekwencje.

haha tak.
- ty bedziesz grzecznie lezal w swoim lozku, a ja z peggy wracam na impreze - poinformowala go. nie obchodzilo jej co myslal o ich eventcie, najwazniejsze, ze one sie dobrze bawily. - naprawde trzeba was caly czas pilnowac? - westchnela. znala odpowiedz na to pytanie. dzisiaj zaryzykowaly I puscily ich samych I takie byly konsekwencje.

- idziecie na imprezę?! - wykrzyknął. myślał, że chodzi o jakieś inne wydarzenie, a nie to, na którym były. to, że dostał głupiego jasia przed zabiegiem, nie pomagało mu w łączeniu faktów. - nie trzeba nas w ogóle pilnować! - oznajmił pewnym głosem. - no chyba że masz na myśli to, żeby pójść ze mną do domu zamiast na imprezę to taaak, trzeba nas pilnować - próbował dalej ją złapać na ładne oczy. marty go uczył, jak się robi puppy eyes, ale widać nie mógł doścignąć mistrza.

- wracamy na impreze, z ktorej musialysmy sie przez was urwac - doprecyzowala. nie chciala zeby chcieli isc z nimi bo by im narobili wstydu tylko. - mysle, ze w domu bedziesz bezpieczny - nie udalo jej sie nabrac. - to na mnie nie dziala - pomachala palcem pokazujac jego maslane oczy. to byla tylko slabosc peggy xd

- to się już na pewno skończyło, ile można gadać o książkach - nie traktował ich imprezy serio. od samego początku mieli inne wizje spędzenia halloween i zgodzili się na osobne wydarzenia. widać nie skończyło się to dobrze dla nikogo. - ale będę z chłopakami, więc możemy znowu coś odwalić - próbował ją przekonać, że są zagrożeniem dla siebie samych. co było prawdą, ale w aktualnym stanie marty i anderson nadawali się co najwyżej do padnięcia i spania do rana. tylko flynn hasał dalej na imprezie, a o niego najbardziej się martwili xd - a co na ciebie działa? - próbował zamachać brewkami, ale nie był sexy w tym momencie po lewatywie i płukaniu żołądka xd

- tez moglbys sie zajac czyms pozytecznym zamiast pakowania sie w klopoty - poirytowal ja tym komentarzem. ona mogla go krytykowac bo robil durne rzeczy. - watpie, ze bedziecie w stanie cokolwiek robic - przechodzila obok sali martyego I nie wygladal jakby mogl znowu cos odwalic z andersonem. flynn juz dawno uciekl a oni sie martwili xd - w tej chwili nic wiec lepiej oszczedzaj energie - poradzila mu.

- nie wylądowałem w areszcie, tylko jestem pokrzywdzony - wyjaśnił. dla niego to była różnica i myślał, że ruby wolała odbierać go ze szpitala niż z aresztu. a przecież to drugie też było opcją. - tylko przytulaski - potwierdził. miał na myśli przytulaski z ruby, ale skoro dziewczyny zamierzały ich porzucić, to pozostawały tylko no homo przytulaski z przyjacielem. potrzebowali bliskości, a one się nimi nie przejmowały! - nie możesz być zła, jestem w szpitalu - westchnął jak męczennik.

- przezyjesz - poklepala go po nodze. martwila sie o niego kiedy dostala wiadomosc, ze znalazl sie w szpitalu. teraz nie musiala skoro okazalo sie, ze nic takiego mu nie bylo. - no widzisz, wcale mnie nie potrzebujesz - myslala, ze planowal sie przytulac z kolega. nie mogl porzucic martyego dla ruby. - ze swojej winy - przypomniala mu.

- potrzebuję do przytulasków! - jęczał, ale ruby była nieugięta, więc jak ich wypisali, to tylko odwiozły chłopaków z peggy i wsadziły do łóżek (osobno) i mogły wracać na swoją imprezę.