thomas

Mary bezbronna xd
troche sie przerazil slyszac jej slowa. po raz kolejny przypomniala mu jaka jest porabana. z ta roznica, ze teraz on zawalil sprawe I sam to na siebie sprowadzil. teraz nie mial innego wyjscia jak udawac, ze mu na niej zalezy. - Mary - chwycil jej dlonie I nawet ucalowal je. - nie wazne co mysla inne kobiety, pragne tylko ciebie I nikt tego nie zmieni - wciskal jej kit, patrzac jej gleboko w oczy.

jeśli jo się coś stanie to będzie wina thomasa!
patrzyła na niego jak zaczarowana, bo w sumie trochę tak było, czar thomasa hipnotyzował ją dogłębnie. już normalnie jak na nią nie zwracał uwagi to traciła przy nim głowę, a co dopiero jak mówił jej takie ładne rzeczy i patrzył w oczy.
- och, to się dzieje - powiedziała trochę do siebie i poprawiła się na kanapie. - tak! zgadzam się! - zawołała i wbiła się w jego usta. czyżby właśnie wydawało jej się, że thomas jej się oświadcza?

chyba wina mary za to, ze jej cos zrobila!! ale faktycznie mialby wyrzuty sumienia.
letwo mu to przechodzilo przez gardlo, ale za bardzo mu zalezalo na jo by dopuscic do tego, ze mary bedzie znowu ja nawiedzac. chwycil ja za ramiona i odsunal od siebie. - na co sie zgadzasz? - zapytal lekko zdezorientowany.

nie zrobiłaby nic gdyby nie podał jej imienia xd
- na to, żeby spędzić z tobą całe życie, oczywiście! - odpowiedziała trajkocząc wesoło. - już nikt nigdy tego nie zmieni. - ujęła jego dłonie w swoje. oczywiście nawet jeśli thomas zapewniał ją, że nikt tego nie zmieni to mary będzie musiała się upewnić i unieszkodliwić konkurencję.

nie zrobil tego celowo xd nie jego wina, ze jest porabana xd
- chyba sie nie zrozumielismy - pokrecil glowa, troche zmartwiony tym, ze mary teraz zmusi go to slubu. w zwyklym zwiazku jeszcze jakos z nia wytrzyma bo przynajmniej mial nadzieje, ze sie kiedys uwolni. po slubie to nie bedzie takie latwe. i tak nie bylo ale nadzieja matka glupich xd

powinien wiedzieć, żeby przy niej zachowywac się ostrożnie i uważnie dobierać słowa.
- jak to? powiedziałeś, że nikt nigdy tego nie zmieni. powiedziałeś! tym razem na pewno się nie przesłyszałam. więc co takiego mogłam źle zrozumieć? - patrzyła na niego błagalnym wzrokiem. teraz targał nią cały kalejdoskop emocji, miała ochotę się popłakać, że thomas wcale nie miał tego na mysli i że nie chciał z nią spędzić reszty życia.

wiedzial, ale w przyplywie emocji mu sie wymknelo. juz od dawna podobala mu sie jo, a ostatnio za duzo o niej myslal.
- powiedzialem tak - przyznal jej racje bo nie bedzie jej wkrecal kolejnej rzeczy. chociaz moze powinien jej powiedziec ze jest psychiczna bo slyszy rzeczy, ktorych nie wypowiedzial. - ale nie jestem gotowy na malzenstwo, jesli to mialas na mysli - wytlumaczyl o co mu chodzilo.

jego słowa sprawiły, że aż cała pobladła. dopiero co planowała planowanie ich ślubu, a teraz zderzyła się z rzeczywistością. będzie musiała faktycznie zaangażować gigi do prania mózgu thomasa.
- robaaaaczku. dla mnie najważniejsze jest to, że jesteśmy razem i że będziemy razem do końca świata. oboje wiemy co czujemy. - zapewniła go. - a na małżeństwo przyjdzie czas. - dodała, bo jednak nie zamierzała mu odpuszczać! i wierzyła, że zacznie być gotowy za tydzień lub max dwa.

- tak, na wszystko przyjdzie czas - ulzylo mu nawet ze go nie zmuszala by brali slub juz jutro. dobrze, ze nie wiedzial, ze mary mu dala dwa tygodnie na zmienienie zdania. nie mial juz sily z nia rozmawiac wiec zaszyl sie u siebie w pokoju i skupil sie na pracy.

a ona gotowała kolację i sprzątała (= przestawiała mu rzeczy) i została na noc zasypiając w jego łóżku czy tego chciał czy nie.

przyszła do thomasa pod jego nieobecność (miała swój klucz) i szykowała kolację przy świecach.

wszedl do domu i wcale nie zdziwilo go to, ze ktos krzatal sie po kuchni. byl jednak zbyt zmeczony zeby sie denerwowac na mary wiec od razu ruszyl do swojego biura.

biedny thomas już się przyzwyczaił do tego, że praktycznie mieszka z mary i że nie może jej wyrzucić z domu.
- tomuś! - zawołała kiedy usłyszała otwierane drzwi. tak, wiem, że macie cringe'a na tomusia xd pohasała za nim do biura i udało jej się złapać go jeszcze na korytarzu. zamachała w jego stronę nożem, ktory akurat miała w ręce, bo kroiła warzywka na kolację. - kochanie! nie zauważyłeś, że jestem. przywitaj się - już ułożyła usta do dzióbka.

tyle razy juz probowal bezskutecznie, ze w koncu zdecydowal, ze lepiej ta energie poswiecic na cos bardziej pozytecznego. eww musialas z tym tomusiem xdddddd
zignorowal ja bo nie mial tak na imie! zamknal oczy, wzial gleboki wdech i dopiero wtedy sie odwrocil. troche sie przerazil widzac ten noz w jej rekach. to bylo bardzo niebezpieczne! - witaj - przywital sie i wszedl do pokoju.

na pewno zamykał się w biurze na klucz, a mary się cieszyła, że może mu sprzątać łazienkę. przynajmniej miał z tego jakieś korzyści xd tak, musiałam hehe.
zrobiła smutną minkę jak zignorował jej dzióbka i weszła za nim do pokoju.
- jak ci minął dzień? co robiłeś? co jadłeś na lunch? z kim jadłeś lunch? - zasypała go pytaniami, bo musiała wszystko wiedzieć.

to ze mial posprzatana lazienke bylo jedyna zaleta tego zwiazku xd
- jestem zmeczony, nadlam mam duzo pracy wiec bylbym wdzieczny gdybys zostawila mnie w spokoju - walnal papiery na biurko i podszedl do szafki zeby nalac sobie whisky.

ale nie może mówić, że nie było żadnych zalet xd
- wiem dokładnie czego potrzebujesz! - oznajmiła z entuzjazmem ignorując jego ostatnie słowa. podeszła bliżej, odłożyła nóż na szafkę i zaczęła go masować po plecach. - kolacja za chwilę będzie. - dodała.

i tak wolalby brudna lazienke jesli to by oznaczalo, ze zostawi go na zawsze w spokoju xd
byl troche spiety gdy go masowala. bylo to nawet przyjemne, ale nie chcial sobie pozwolic na ani jedna chwile slabosci. on sie zrelaksuje, a ona wykorzysta okazje i wbije mu noz w plecy za to, ze spotyka sie z jo. nigdy nie wiadomo! - nie jestem glodny - upil lyka ze szklanki.

nie doceniał jej starań.
mary póki co myślała, że jo jest stalkerką thomasa xd i chciała go przed nią bronić. także z nożem czyhała tylko na jo.
- będziesz jak zobaczysz co gotuuuję - powiedziała śpiewnym tonem, dalej go masując. - zrelaksuj się - wymruczała mu do ucha.

trudno bylo doceniac skoro zmusila go do bycia z nia. gdyby nie byla taka wariatka na pewno by ja docenil!
nie wiem co gorsze! juz chyba wolalby zeby go zadzgala i zakonczyla jego meczarnie. jo miala duzy potencjal. poswiecilby sie dla niej. i tak byl juz stary xd
- musze wracac do pracy - chwycil jej dlonie i zdjal ze swoich ramion.

nie zmuszała go z nożem przy gardle, sam się zgodził xd
thomas skończyłby jako bohater! a mary zadźgałaby też siebie, żeby na zawsze połączyć się z nim w zaświatach.
- znowu ta praca. ciągle tylko praca, praca, praca. - zaczęła trajkotać. - słowo daję, czasami zachowujesz się jakbyś wolał pracę ode mnie. - roześmiała się ze swojego super śmiesznego żartu i chwyciła nóż, w razie jakby wracała zaraz do kuchni.

gdyby sie nie zgodzil to w koncu by doszlo do tego, ze by mial noz przy gardle xd
i w koncu bylby spokoj!
- wole prace od.. - podniosl sie znad papierow, ktore przegladal i zobaczyl ten noz w jej rekach wiec zmienil zdanie co do dogadywania jej. - nic na to nie poradze, ze jestem zawalony praca - podszedl do niej i chwycil ja w pasie, kierujac w strone korytarza.

nigdy się nie dowiemy. może by się znudziła i znalazła innego xd
mary miała dar przekonywania najwyraźniej.
- aaale ja chcę spędzać z tobą czas. tęsknię za tobą, w ogóle cię nie widuję. - marudziła kiedy ją tak wyprowadzał. jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa! poza tym i tak zamierzała siedzieć w kuchni i zaraz wołać go na kolację.

jasne xd
- czesto sie widujemy. przykro mi, ale niestety nie moge spedzac kazdej wolnej chwili z toba. obowiazki wzywaja - probowal mowic spokojnie. dobrze ze mary wymyslala planu jak spowodowac zeby zwolnili go z pracy.

- za rzadko! - jęknęła. - a ja własnie chcę spędzać z tobą każdą wolną chwilę... przychodzę tu specjalnie na wspólną kolację, a ty mi teraz mówisz, że musisz pracować. to niesprawiedliwe. - jęczała. hehe nie myślała nad tym, ale dzięki za podpowiedź xd - wiem! - olśniło ją nagle i złapała thomasa za ramię. - powinnam się tu wprowadzic. tak oficjalnie. i tak spędzam tu połowę czasu. - zaproponowała.