hard rock cafe

First topic message reminder :

Siedziała przy barze, a on pewnie gdzieś całkiem niedaleko. Miała na sobie obcisłe skórzane spodnie , a na górze bokserka z jakimś hard rockowym zespołem. Na nóżkach jasne błyszczały trampki. Nie była grupie. Nawet tak nie wyglądała. Wyciągnęła paczkę dobrych cygaretek i szukała zapalniczki. Przysunęła się wtedy do niego.
- Cześć, masz może zapalniczkę? - uśmiechnęła się pięknie.

On też wydawał się całkiem sympatyczny i może nawet żałowała trochę, że to nauczyciel i w dodatku uczy w szkole, do której ona chodzi.
- Czyli jednak wygląda na to, że ma pan dużo szczęścia - uśmiechnęła się lekko. Skąd miała wiedzieć, że dyrektor im się teraz przygląda.

A jednak nie trzeba wszystkich reguł przestrzegać, najważniejsze było nie dać się złapać na gorącym uczynku. On nie miał w tym doświadczenia bo dopiero zaczynał uczyć a jego raczej nauczycielki nie kręciły.
- Wygląda na to, że tak. - powiedział z lekkim uśmiechem. On też nie miał pojęcia, że dyrektor siedzi, do momentu aż odwrócił się do drzwi jak ktoś wchodził, a kiedy wracał wzrokiem zauważył niezwykle charakterystyczną postać dyrektora szkoły we własnej osobie. - Albo jednak nie. - powiedział ciszej. - Włóż szklankę za bar, może jeszcze nie zauważył. - poinstruował ją.

zobaczył wzrok matthew. dlatego też właśnie podniósł się z miejsca i przemknął z szybkością jakiegoś wampira do tej dwójki. - chowanie niczego nie da - mruknął pewnym siebie głosem. - nagana dla panienki mason, a z tobą matthew zobaczymy się na zebraniu z radą rodziców! zdecydujemy co z wami zrobić, młodzi nauczyciele. - prychnął i pokręcił głową by zaraz wyjść stamtąd, bo jeszcze spóźniłby się na dziwki.

Z początku nie zrozumiała o co mu chodzi, więc spojrzała w stronę, w którą patrzył Matthew. Aż zadrżała, gdy zobaczyła nauczyciela, który w dodatku zmierzał w ich stronę. Szybko odsunęła od siebie szklankę, ale i tak nic to nie dało. - Świetnie! - warknęła zła. Nawet nie była teraz w szkole, a dostała naganę.

Widząc jej przerażenie w oczach odwrócił się znowu i zobaczył zmierzającego pewnym i zdecydowanym krokiem do nich dyrektora, dostojeństwa w jego chodzie nie było z grosz, ale teraz nie o to chodzi. Wziął głębszy oddech, ale przez cały czas pewnie na niego patrzył. Kiedy ten odszedł, zastanawiał się przez chwilę co on z tą całą radą wymyślą.
- No to mam za swoje. - powiedział cicho do siebie. - Może mu powiem, że to moja wina i jakoś przekonam, żeby Ci cofnął naganę? - zaproponował, mimo tego, że istniało małe prawdopodobieństwo powodzenia.

Posiedzieli jeszcze trochę, próbując sobie poprawić humor, a potem jade poszła. coby już tego dłużej nie przeciągać.

Hunter bał się odrobinę wychodzić z domu po tym, jak ostatnio napadła go Diana, ale w domu nie mógł się skupić, więc przyszedł tu na piwo, sprawdzać przy okazji jakieś idiotyczne eseje, z których nic nie rozumiał, bo były tak głupie. Siedział przy jakims stoliku w kącie obłożony papierami i chyba wyglądał niezbyt zachęcająco dla tych wszystkich panienek dookoła, mimo tego, że był przystojny jak cholera.

lea była tu odwiedzić jakiegoś znajomego barmana, ale że ten teraz obsługiwał kupę ludzi, bo pewnie przyszła jakaś wycieczka, która miała nocleg pod londynem, bo tak taniej to musiała oderwać się od pasjonującej rozmowy na temat rodzajów kieliszków i szklanek, więc poszła sobie do kibelka. kiedy szła w pierwszą stronę nie zauważyła huntera, więc swobodnie mógł pogapić się na jej chudy tyłek, ale jak wracała to nawet kamuflaż z papierów nic mu nie dał, więc od razu przysiadła się do niego, ratując tym samym od nauki czy czegoś, bo nie wiem do czego miał te eseje, może do pracy, skoro z niego taki pracuś. - hej, a ty co? nudzi ci się w czwartek wieczorem? - roześmiała się i wzięła do ręki jakąś kartkę i zaczęła czytać, ale to było nudne, wiec z powrotem rzuciła to na jakąs stertę. oczywiście jak do niego podeszła to przywitała się z nim buziakiem w policzek.

Jej tyłek był miłą odmianą od śledzenia brzydkiego pisma na papierze. Bo to eseje uczniów ze szkoły, więc sprawdzał je do pracy. Ale nieważne, skoro Lea uratowała go od dalszej mordęgi, którą było to sprawdzanie. Uśmiechnął się szeroko, gdy dziewczyna się do niego dosiadła. - Cześć, Lea - rzucił do niej, próbując zgarnąć ze stołu swoje papiery, ale te chyba się przykleiły, więc wolał ich nie ruszać, bo bal się tego, co znalazłby pod nimi. - Muszę to sprawdzić na jutro, ale chyba wszystkim wystawię dobre oceny i tyle - wzruszył ramionami, a potem zmierzwił swoje włosy. - A ty co, Lea, ładnie to tak chodzić wieczorem po mieście we czwartek? Nie masz jutro zajęć? - Spytał, bo był stróżem jej edukacji. Mi też by się taki przydał.

no spoko, mi właśnie też.. - no to dzieciaki na pewno się ucieszą i jak chcesz mogę ci pomóc w wypisywaniu ocen, w dzieciństwie chciałam być nauczycielką..... - zaśmiała się głośno, była pewnie po jakimś jednym piwie, to śmiała się częściej i glośniej, niż zwykle. i jakoś nadal myślała, że uczy w jakimś przedszkolu, mimo, że powtarzał jej, że uczy w liceum. gadali przecież nawet o ruby, a raczej lea coś o niej mówiła. - maaaam, ale na po południu. poza tym wpadłam tylko do kolegi, ale teraz jest zajęty - wzruszyła ramionami, uśmiechając się do huntera, bo ładnie dziś wyglądał! zresztą pewnie jak zawsze.

Pewnie, że ładnie wyglądał, nawet jeśli go nie ubrałam, ale przy ubieraniu postaci muszę wpisywać datę, a to mnie boli, przypominając o nieuchronnie zbliżającej się maturze z matmy TRZECIEGO MAJA. - Nie, wiesz, chyba sobie poradzę i zrobię to jutro rano, bo też mam na później do pracy.. - Zajęć nie miał jutro wcale, bo miał naprawdę świetny plan i pewnie przychodził co drugi dzień na uczelnię i i tak wsyzscy się cieszyli. - Do kolegi? Twój chłopak nie jest zazdrosny, że tak latasz po kolegach? - Spytał, upijając łyk piwa, a potem uśmiechnął się do niej szeroko, bo czemu miałby się do niej nie uśmiechać, kiedy była taka ładna, poza tym on po piwie też był pewnie weselszy.

siedział gdzieś w cieniu i akurat mu się nudziło to rozglądał się po sali. ale zauważył jedynie leę gadającą z jakimś stukniętym gościem! chyba nie wiedział, że kiedyś ze sobą chodzili! ale wkurzył się tym bardziej, bo lea miała siedzieć w domu i malować. zakrył się gazetą i udawał, że go tu nie ma.

czemu trzeciego? i po co wpisujesz datę, jak i tak jest kiedy dodajesz posta? ;c mi by się właśnie nie chciało. - no dobrze. jak nie chcesz mojej pomocy, to nie - wzruszyła ramionami, stwierdzając, że jednak jak na dzieci z przedszkola to bardzo ładnie piszą i w ogóle straszny cham z tego huntera, że im takie wypracowania zadaje. - ja chciałam tylko pomóc - pewnie się obraziła na niego, bo jej marzeniem było wpisywać oceny, zawsze robiła to na niby, a teraz by mogła wpisywać prawdziwe oceny, które się komuś liczyły do średniej, ale nie, hunter wolał robić to jutro rano! uśmiechnęła się, bo co miała zrobić - nieee, czasami ma małe napady złości, ale szybko mu przechodzi. poza tym przyda mi się odpoczynek od niego, raz na jakiś czas - uśmiechnęła się znów i stwierdziła, że napiłaby się jeszcze czegoś, ale nie chciało jej się wstawać.

Nie wiem, kara boska!;_; W sumie to dosyć logiczne z tą datą..... - Heeej, Lea, ale się nie obrażaj! Oceny i tak muszę wpisać do dziennika, a go tu ze sobą nie mam, jak chcesz możesz przyjśc do szkoły i je tam wpisać - zaproponował i by ją jakoś pocieszyć wyciągnął łapkę i pogłaskał ją po policzku. Leę, nie swoją dłoń. Pomyślał, że ostatnio czesto od tego chłopaka odpoczywała, ale wolał nie wnikać. - Co tak o suchej gębie tu siedzisz? Czego się napijesz, Lea? - Spytał i zawołał kelnerkę, co swoje piwo pewnie w międzyczasie dopił i chciał jeszcze!

zacisnął pięść jak ten ją tak obmacywał! pewnie w tej pięści trzymał telefon to go zmiażdżył... okej. jednak nie. ale gapił się na nich jak jakiś szpieg. tylko dużo mniej dyskretnie. no i zza gazety xd

no właśnie. jak jakiś prywatny detektyw. - ok, wpadnę od razu się nawenić, bo pamiętasz, że mnie zapraszałeś? - uśmiechnęła się ładniutko do niego. kiedy dotknął jej policzka. zerknęła na telefon, czy andy czasem nie odpisał, bo skąd miała wiedzieć, że już jej nie ufa i siedzi parę stolików obok z gazetą z dziurkami pewnie na oczy. - hmmm, nie wiem, napiłabym się jakiegoś drinka, bo jedno piwo już wypiłam, a drugiego już nie zmieszczę - stwierdziła, że do 22 zdążyłaby wypić jakieś pięć drinków, jeśliby narzucili takie tempo jak ostatnio. ale oczywiście nie miała zamiaru się tu upijać.

- Jasne, że pamiętam, już czekam na twoją wizytę i nawet posprzątałem na zapleczu przy sali, w której mam zajęcia! - Pewnie chciał ją tam przelecieć. I poprosił jakąś uczennicę "na plusa", by posprzątała, bo on sam sobie by z tym nie poradził, bo taki był tam burdel. - To niech będą drinki - uśmiechnął się, a potem zamówił dla nich jakieś ładne drinki, które poleciła mu kelnerka i które pewnie kosztowały miliony monet, ale on miał kupę kasy w portfelu, bo dopiero co obrabowal bank.

on dalej siedział i dalej pisał do niej te durne smsy! jaka z niej kłamczucha! wcale nie byl barmanem. on go doskonale znał, bo go nie lubił! dlatego tym bardziej czekał na rozwój wydarzeń, czy nie zacznie jej jeszcze więcej macać albo ona jego! nie wiedział chyba, co gorsze.

- wow, no to super. a co, masz zamiar mnie oprowadzać po zapleczu? - zapytała, bo pewnie jej się od razu skojarzyło ze schowkiem na miotły. ale jak było posprzątane to ok xd odłożyła telefon na stół, jak coś to będzie słyszeć pierdzące wibracje i rozsiadła się wygodnie, opierając o oparcie xd i rozejrzała się po lokalu. a barmanem był jej znajomy, więc nie kłamała wcale! - wiesz co, jak ładnie się uśmiechnę do kolegi to może dostaniemy rabat na te drinki - bo zorientowała się, że są jakieś najdroższe i głupio jej było.

- Tak! Bo jak mam porządek to nie mam się czego wstydzić - przytaknął, unosząc kąciki swoich ust, rozważając nad tym, że biurko na zapleczu byłoby dla nich w sumie całkiem wygodnym miejscem na przyjemne spotkanie, ale się z nią tą myślą nie podzielił, z oczywistych przyczyn. - Daj spokój, nie będę przecież skąpił na drinki dla ciebie, zwłaszcza że to tylko kilka funtów. - Pewnie kilkanaście i wychodziło ze sto złoty za drinka! Ale jak wspomniałam już chyba Hunter problemów finansowych nie posiadał, więc mógł jej stawiać nawet dziesięć takich drinków.

andy nie mógł, bo zbierał na ich wycieczkę do paryża ale chyba będzie musiał się zastanowić nad tym wszystkim. w ogóle to nudziło mu się i zaczynał być senny. pewnie zaśnie pod stolikiem i zadzwonią po policję by zabrali go na izbę wytrzeźwień!

- hm, no dobrze, nie wiem, co może być ciekawego na zapleczu, ale skoro masz porządek, to muszę to zobaczyć - pokiwała głową. i żeby andiemu się nie nudziło ktoś się zaczął bić, jakieś ochlejusy i lei przypomniało się jak rozwaliła mu nos, więc od razu zaczęła zanosić się głośnym śmiechem. - musisz na mnie uważać - powiedziała przez śmiech - bo ostatnio rozwaliłam nos andiemu (właśnie nie powinien być w jakiś bandażach, skoro miał złamany? xd) i to na trzeźwo, więc lepiej uważaj - uniosła groźnie brwi, śmiejąc się cały czas.

Hunter się przestraszył i uciekł! Albo nie uciekł, tylko dopili te swoje drinki i Hunter odprowadził ją do domu albo do taksówki, bo pewnie mieszkała sto kilometrów od niego, a on był leniem. A Andy zasnął i wstał dopiero rano;_; Lecę, papa!

to nie miał złamanego! i jednak nie spał, bo musiał biec przez całe miasto by być w domu przed leą i udawać, że od dawna śpi xd

no to powiedzmy, ze zdążył i położyła się spać obok niego, bo ja też chyba lecę! i nawet nie zauważyła jego przyspieszonego oddechu.