panorama miasteczka

nieprawdopodobna aż ;x
- eeeej! było fajnie. - jęknął zawiedziony kiedy założyła na siebie bluzkę. - teraz się fajnie nie opalisz, musisz ją ściągnąć. - powiedział poważnie i kiwał głową. nie można go winić za to, że chciał sobie troszkę popatrzeć na nią. - nigdy w życiu! ciebie bym się nie czepiał. - stwierdził i zaraz się zaśmiał. - ej no co ty. wtedy bym tu na ciebie nie wpadł i byłoby niefajnie. - wzruszył ramionami. - a lubię na ciebie wpadać. - zapewnił ją.

- oczywiście, że było fajnie - przytaknęła mu - ale nie zawsze można mieć to co się chce - zafalowała brewkami - jeszcze namawiasz mnie do roznegliżowania się, jesteś straszny - pacnęła go w klatę. pewnie chciała go tam pomacać tak na prawdę ;x - zawsze się mnie czepiasz - roześmiała się - za bardzo się opalisz, mieszasz za dużo alkoholu bla bla bla - dalej sie z niego śmiała - taak? lubisz? - położyła się na boku i podparła się na rączce żeby na niego swobodnie patrzeć.

- jak to nie? - zdziwił się. albo przynajmniej udawał zdziwionego bo on zdecydowanie wiedział, że nie zawsze można mieć to co się chce. a szczególnie jeśli chodzi o cycki dziewczyn.... - będziemy mieli z tego korzyści oboje, to co mam cię nie namawiać. - wzruszył ramionami i się zaśmiał. - to nie prawda... to są tylko... przyjacielskie sugestie? - mruknął bo w sumie nie wiedział jak to nazwać. ale starał się brzmieć mądrze i dojrzale przynajmniej. to już coś. - uwielbiam - kiwał głową.

psikus. william pewnie zawsze dostawał to czego chciał. nic dziwnego.... z takim ciałem! aggie za to zawsze musiała się natrudzić i rzadko kiedy miała coś podane na talerzu! - ja będę tylko czerwona jak buraczek więc to ty będziesz miał korzyści - wytknęła mu zaraz - skąd wiesz, że takowych potrzebuję? - przyglądała mu się mrugając oczyskami, a potem faktycznie zdjęła bluzkę bo było jej gorąco ;c zaraz jednak musiała pochylić się nad nim bo tuż za nim miała koszyk wypełniony pysznościami skąd wyjęła zimną wodę i świeże truskawki - więc uwielbiaj - zaraz mu położyła zimną butelkę na brzuchu bo chciała nieco ostudzić jego zapał i zboczenie ;x

wcale nie ;x nie było mu tak łatwo jakby się wszystkim wydawało! - może się jednak myliłem... - próbował ją dalej przekonywać bo o wiele fajniej było kiedy aggie nie miała na sobie koszulki! - boo...... one są zawsze potrzebne. - starał się jakoś z tego wszystkiego wybrnąć chociaż łatwo nie było! aggie była dociekliwa i ciężka w takich przypadkach. wyszczerzył się kiedy jednak ściągnęła bluzeczkę. skoro był za nim to musiała być tuż nad nim, więc wtedy ją objął i przycisnął do siebie. - okej, będę. - zaśmiał się, ale kiedy dotknęła go tą zimną butelką to od razu ją puścił. - to było niefajne! - jęknął bo aż się wzdrygnął pewnie przez ten chłód nagły.

ale było zdecydowanie łatwiej niż wielu innym! pewnie nie potrafił się skupić bo znów zdjęła bluzkę i mamrotał bez sensu, ech! - hej, hej - dźgnęła go w brzuch - kto powiedział że tak możesz robić? - chodziło jej o dotykanie i przytulanie. nie była może na to gotowa xd - niefajne? na prawdę? - zaczęła wodzić palcem po jego mokrej od wody klacie i śmiała się - mi się bardzo podobało - wyjaśniła dość bezpośrednio.

możliwe.... na pewno łatwiej mu się rozmawiało z kobietami xd oczywiście, że nie umiał! nie był jakimś dzikusem obojętnym na jej ponętne kształty.... - ja. - wyszczerzył się. pewnie by jej nie puścił gdyby nie ta woda.... - naprawdę! - pokiwał głową i patrzył jakieś ślaczki mu rysuje. - konkretnie co ci się podobało? kiedy cię przytulałem czy wtedy kiedy mnie znokautowałaś tą buteleczką prosto z jakiejś antarktydy? - zapytał bo nie wiedział!

- może obie rzeczy mi się podobały? - uniosła brew i uśmiechnęła się do niego. zdecydowanie obie jej się podobały i to że ją obejmował i to że wzięła nad nim górę i kiedy chciała to ją puścił he he. pochyliła się i dała mu krótkiego buziaka w sam środek ust. zaraz jednak wstała i wrzuciła na siebie ciuszki, a potem chwyciła torebkę i sobie po prostu poszła. zostawiła mu resztę rzeczy i niech się martwi he he he. dobra ja lecę!

marysia lubiła nocne spacery, wiec siedziała sobie teraz tutaj i patrzyła sobie w gwiazdy bo to całkiem fajne zajęcie!

szedł sobie tędy po cichaczu i dostrzegł marysię zaraz ;x zaszedł od tylu i przestraszył - buuuuuuuuu - złapał ją za ramiona czy coś.

pisnęła kiedy ją tak przestraszył. co prawda chyba nie ogarniała na tyle świata, żeby sądzić, że to jakiś gwałciciel albo zabójca, ale się przestraszyła. była zbyt dobrym człowiekiem i sądziła, że każdy na świecie jest taki jak ona xd kiedy zobaczyła, że to tedi zrobiła niezadowoloną minkę. - przestraszyłeś mnie. - powiedziała obrażona.

- wiem - pokiwał głową i usiadł obok niej - co tutaj robisz i dlaczego mnie nie zaprosilaś? - zapytał i zaraz szturchął ją łokciem. pewnie zapatrzył się na panoramę, a potem wsadził sobie fajke do buzi i ją odpalił.

- to nie było zabawne. - mruknęła ciągle niezadowolona bo zazwyczaj nikt jej nie straszył i nie była przyzwyczajona do takiej zabawy. - eee... spacerowałam sobie i stwierdziłam, że usiądę i pooglądam gwiazdy. - wzruszyła ramionami. - jak widać nie musiałam cię zapraszać bo sam mnie znalazłeś. - zaśmiała się i położyła wygodnie na trawie.

- z mojej perspektywy było - stwierdził - szczególnie ta część w której aż podskoczyłaś z wrażenia - pokazał jej język - zawsze cię znajdę - stwierdził i chwilę na nią patrzył jak się położyła. zaraz zgasił papierosa i położył się obok - masz rację, z tej perspektywy lepiej się ogląda - zaśmiał się.

- kiedyś też cię tak zaskoczę, zobaczysz. - pogroziła mu i zaśmiała się. już się nie obrażała na niego. szybko jej przechodziło. - oooooh - mruknęła rozczulona i uśmiechnęła się do niego. to było słodkie. na pewno było jej miło! - musisz zdać sobie sprawę z jednej rzeczy... zawsze mam rację. - uśmiechnęła się szeroko. zaraz odwróciła głowę w jego stronę.- a ty co tu robisz, hm? - zapytała.

- nie pozostaje mi nic innego jak tylko liczyć na to zaskoczenie - roześmiał się. jasne że się jej zrobiło miło. teddy był słodziakiem, wiedział jak dziewczynie prawić komplementy! - zazwyczaj masz rację - poprawił ją zaraz - jak to co? przecież cię śledzę, tak jak zawsze - tłumaczył jej ostatnio że stalkerem jest.

- żebyś przypadkiem wtedy ty nie zaczął piszczeć. wiesz, to mało męskie. fajnie by też było jakbyś mi nie rozwalił nosa, próbując mi przywalić. - roześmiała się bo wymyślała już różne scenariusze tego spotkania. tak, nie da się ukryć, że był. - nieeee, raczej zawsze. - powiedziała przekonana o tym i uśmiechnęła się uroczo. - no tak, zapomniałam. - zaśmiała się - wychodzi ci to całkiem nieźle. - przyznała. - zawsze mnie znajdujesz.

- daj spokój, nie przestraszyłbym sie ciebie - pokiwał głową żeby jeszcze bardziej wzmocnić swoje słowa - nie skrzywdziłbym żadnej dziewczyny, a co dopiero ciebie - popukał ją w głowę bo co ona sobie wyobrażała! - wszczepiłem ci gps w pośladek jak spałaś więc znalezienie ciebie nie jest takie trudne - zażartował.

- jesteś o tym przekonany? potrafię być naprawdę straszna. - zapewniła go z powagą. żeby sobie nie myślał, ze ona to taki uroczy człowieczek, który wiecznie się uśmiecha, ale wszyscy wiedzieli, że właśnie taka jest. - w stresie człowiek robi różne rzeczy. - stwierdziła po chwili rozmyślania. - tak? a kiedy przepraszam bardzo widziałeś jak spałam? - zdziwiła się. - coś mnie tu oszukujesz. - pogroziła mu palcem z rozbawieniem.

- to chyba tylko przed poranna kawą - zaśmiał się bo nie wierzył w to że ktoś tak uroczy jak marylin może być jednocześnie straszny. to dla niego było nie do ogarnięcia w tej roztrzepanej łepetynie! - zawsze jestem zrelaksowany, a nie zestresowany to joga, czyni cuda - żartował sobie dalej śmiejąc się przy tym. jak widać miał wybitnie dobry humor - jak to kiedy? wtedy kiedy zakradłem się to twojego domu i wszczepiłem ci czip w tyłek - zafalował brewkami, a potem włożył kolejną fajkę do buzi i sobie ją zaraz palił.

- no wiesz. - oburzyła się ale zaraz zaśmiała. - wtedy wcale nie straszę. zawsze wyglądam tak ślicznie jak teraz. - zapewniła go, bo najwyraźniej miał jakieś wątpliwości co do tego. - jeszcze zobaczymy. - uśmiechnęła się szeroko i przytuliła do niego, bo lubiła się przytulać. - aaaa... no tak to wszystko wyjaśnia. - powiedziała kiwając lekko głową. - teraz wszystko stało się jasne! - zaśmiała się i obróciła na bok, żeby było jej wygodniej. - przed chwilą zapalałeś.... - powiedziała niezadowolona. - jeszcze ci stanie serce od tego.

- ha - pstryknął palcami - wcale nie powiedziałem że straszysz wyglądem, przekręcasz moje słowa - pokręcił głową. pewnie chodziło mu o charakter, bo jak dla niego z wyglądu to marysia była śliczna i urocza - no właśnie - pstryknął ją w nos - dlatego uważaj jak siadasz, bo inaczej cię nie namierzę - zastrzegł - najwyżej mnie wtedy uratujesz - stwierdził na komentarz o fajkach. lubił palić, nie mógł nic na to poradzić.

- wcale nie przekręcam twoich słów. nie sprecyzowałeś o co ci chodzi, więc założyłam, że właśnie o to. - broniła się. nie mogła mu pozwolić wygrać. już zbyt wiele razy wygrywał w ich słownych potyczkach! - okej, mam to na uwadze. - zaśmiała się. zaraz jednak spojrzała na niego z naburmuszoną miną. - nie jestem jakimś zaciekłym przeciwnikiem palenia, ale praktycznie odpaliłeś jednego od drugiego, teddy. - powiedziała niezadowolona i usiadła. lubiła go i nie chciała, żeby umarł na raka płuc ;x

- nie sprecyzowałem bo nie poprosiłaś o to - wytknął jej - poza tym gdybym chciał się czepiać twojego wyglądu i coś by mi się nie podobało to chyba nie spędzałbym z tobą czasu tutaj prawda? - zamrugał oczyskami. a jednak spędzał z nią czas co oznaczało że mu się podobało! wyjął fajkę z ust i przyjrzał się jej - po prostu lubię palić, no co? - zaśmiał się. nie widział w tym nic złego.

- nie wiem jakie masz plany. - wzruszyła ramionami. - może spędzanie ze mną czasu jest jakąś przykrywką! - dodała przyglądając mu się z rozbawieniem. ale zdecydowanie nie narzekała, że się widują. było przyjemnie. - nic, nieważne. - mruknęła. martwiła się o niego a on tego w ogóle nie doceniał! położyła się i patrzyła w gwiazdy dalej.