plac zabaw

zaśmiał się. - bez przesady, nie jaram aż tyle. - przewrócił oczami i wyjął bibułki z kieszeni kurtki. podniósł na nią wzrok i sam wybuchnął śmiechem. - moja wina, że mam zawsze taki dobry humor? poza tym to u mnie rodzinne być pajacem. spójrz na louisa! - wyszczerzył się, bo jak zwykle szpanował, że jest rodziną z louisem tomlinsonem z 1d. w końcu zauważył, że bawi się jakimś paskudztwem. - weź to wywal... ukradłaś jakąś pacynkę dzieciakowi? powinnaś się leczyć. - kręcił głową rolując sobie skręta.

- nie jarasz? - zakpiła sobie - mogę się założyć, że zamiast książek nosisz kilogramy zioła do szkoły - bo zawsze jak wchodził do klasy to zaczynało śmierdzieć maryśką! - tak, tak - przewróciła oczami - wszyscy wiedzą, że louis to twoja rodzina - pewnie jak poznawał jakąś duperkę to mówił, że jest rodziną z tym tomlinsonem z 1d żeby na niego leciały! - to nie pacynka! - warknęła chowając gotową lalkę do torebki - ja powinnam się leczyć? - wskazała na siebie palcem - chyba ty, bo od tego zioła zaczniesz widzieć latające słonie - a wtedy nawet amanda mu nie pomoże.

- ta... a później je sprzedaję dzieciakom. zoo, nie rób ze mnie jakiegoś ćpuna. lubię się po prostu od czasu do czasu - czyli kilka razy dziennie - odprężyć. - wyjaśnił jej ze stoickim spokojem. i jasne, że tak mówił! szkoda, że żadna po tym nie chciała mu dawać tylko marudziły, że chcą poznać jego kuzyniaka. to było trochę irytujące, a on dalej nie znalazł dobrego sposobu, żeby zaliczyć jakąś dupę! nie wiedział, co z nim jest nie tak. biedaczek. odłożył resztę trawki w bezpieczne miejsce i kiwnął głową. - tak się dzieje po lsd, zoo. chcesz bucha? - zapytał bawiąc się chwilę zapalniczką, bo jak chciała to da jej pierwszej zapalić.

- jak sprzedajesz dzieciakom to nie jesteś ćpunem, tylko dilerem - zauważyła mądrze, bo mimo że nie ćpała za bardzo to znała się na rzeczy. zresztą takiej wariatce nie potrzebne narkotyki. właśnie miałam się pytać kim on dla louisa jest, dobrze że uświadomiłaś mnie że kuzynem xd trochę przypał, że nikt go wyruchać nie chciał. może tessa zabierze mu cnote, w końcu jest od tego specjalistką ;x wstała z ziemi i oparła się o ścianę tego zameczku - nie no co ty nie chce - uśmiechnęła się - no to skoro nie masz po tym zwidów to po co to palisz? - ona tam lubiła mieć zwidy, ale najbardziej lubiła jak ferbuś jej się śnił!

- bo to lubię? poza tym to mnie odpręża, mogę czyściej myśleć.. lepiej się po tym imprezuje. powinnaś tego spróbować! - poklepał ją po udku. - dobra, spadam. trzymaj się. - i wrócił do domu paląc trawkę. dobrze, że go aaron nie złapał ani nic!

pewnie plac zabaw jest zaraz obok tego mostka czy gdzie tam zaraz haltera złapie aaron. no i byli z lidką na jakiejś imprezce, ostro się wstawili i teraz brał ją na huśtawce czy innej zjeżdżali. - ale jesteś gorąca, suko - szeptał jej rozkosznie do ucha dopychając tego swojego kutaska w niej.

obrzydliwy jest xddddddddddd jak tak dalej pójdzie to wyrucha wszystkie moje dupy! - mhm - lidka mu tylko przytaknęła i dalej na nim skakała z przymrużonymi oczyskami. dalej pewnie odreagowywała finna, szkoda tylko że nie wiedziała że to jego bratanek xd co w rodzinie to nie zginie xddd

pewnie wiedziała, że jest rodziną z finnem tak samo jak on wiedział o tym, że jest jego byłą. ale kto by się tym przejmował? i jasne, że wszystkie przeleci, bo to liam! heloł. pewnie brał ją od tyłu, to w sumie nie wiem, jak ucieknie. w każdym bądź razie trzymał ją mocno za biodra i wsuwał i wysuwał, nawet sam się nie ruszał tylko nią kierował.

przyczaił ich na gorącym uczynku, ha! miał pałkę, żeby poradzić sobie i z nią i z nim - policja! co tu się do cholery wyprawia! - ściągnął ich ze zjeżdżalni, bo tak nie wypada - spodnie do góry, a ty zakładaj majtki - warknął na romcia i lidkę - wiecie, że to karalne, nie? - zapytał poważnie, ciągnąc ich za kołnierze żeby wepchnąć ich do radiowozu.

naciągneła szybko majtki, na szczęście była na tyle sprytna że nadepnęła tego chujka aarona swoim wielkim obcasem i całkiem sprawnie zwiała stamtąd. powinna brać udział w jakimś biegu na szpilkach serio. niech ciota romeo sobie siedzi w więzieniu.

no to romeo pojechał razem z aaronem na komisariat. pech chciał, że dupek quentin też tam był. co za niespodzianka!

siedziała na huśtawce i paliła papierosa.

dixon uciekł clem i łaził po parku w piżamce z psychiatryka xd

a co ją obchodzi jakiś facet w pidżamce. ale podeszła do niego - siema, widzę, że się zgubiłeś. chcesz kasę na taksę chociaż? - zapytała - albo zamówić ci taksę? - zaproponowała wybierając numer. zaciągnęła się papierosem i dmuchneła mu prosto w twarz.

zobaczył jakąś duperę, to złapał ją za mordkę i rzucił w piaskownicę. - rzygam terrorem! - splunął nawet na nią i jednak wrócił do clem, bo była taka milutka.

wygrzebała się z niej i zwiała.

rozkoszował się tym, że w końcu może chodzić, dlatego teraz biegał trochę, ale się zmęczył więc usiadł na huśtawce i odpalił szluga.

akurat leci mi miss missing you, super. no ale connor widocznie ogarnął trochę mieszkanie plus siebie, ale nie mógł siedzieć tam bo przyjechała matka i starała się mu pomóc w depresji. natknął się na sebę, usiadl sobie na drugiej huśtawce i też zapalił. ot tak, bez słowa siedział przy nim i wgapiał się w swoje buty.

brawo connor, może się życiowo ogarnie i przestanie dręczyć siostrę! seba trochę się go bał, odkąd go tak załatwił i połamał dlatego przez długą chwilę nawet na niego nie patrzył i palił, ale ta cisza stała się niezręczna bardzo więc w końcu mruknął - siema?

a no fakt, zapomniałam że on chciał go kiedyś w sumie zabić, ale teraz mu przeszło bo miał na głowie coś innego. kolejna dziewczyna już nie żyła a on miał dość tego w jaki sposób mafia zabiera mu życie. podrapał się po policzku i zaciągnął papierosem. z dymu zrobił sobie kilka kółeczek - siema. jak tam? psychoanaliza chyba przyniosła efekty bo widzę że już jesteś w pełni sił - zażartował. ot taki głupawy żart.

podrapał się po czole intensywnie myśląc nad jego kiepskim żarcikiem - chyba nie nadążam za twoim tokiem myślenia - wziął parę buszków - ale tak u mnie i u amandy wszystko okej - odpowiedział na pytanie którego nawet nie zadał mu connor, ale seba to był głupi i to było powszechnie wiadomo, nie wiem co taka amanda w nim widziała oprócz tego że był zabójczo przystojny.

poza tym że był przystojny to go jakimś cudem pokochała, nie pytaj się mnie jak to się stało, bo to tylko amanda która jest mentalnie po 40 już dawno. uśmiechnął się pod nosem, drapiąc się zaraz nad górną wargą. zaciągnął się papierosem i przyjrzał sebkowi - uuu, widzę że ktoś tutaj w końcu został usidlony, z resztą faktycznie, na fejsie coś mi się tam pojawiło - mruknął - ty w ogóle kiedykolwiek za mną nadążałeś sebastian? - zapytał poważnie. pierwszy raz w życiu użył jego pełnego imienia!

nie wiem dlaczego on z mentalną czterdziestką się związał, może lubił milfy. to całkiem prawdopodobne w sumie - już dawno zostałem usidlony, masz nieaktualne informacje - uśmiechnął się nieznacznie waląc go piąchą w ramię. nawet nie zaczynał tematu sophie bo od plotek huczało całe miasto, a on wiedział że connor raczej woli to przeżywać wewnątrz niż na zewnątrz, znał go! - z reguły nie, nie wiem dlaczego jeszcze się dziwisz - wzruszył ramionami i wyrzucił peta, którego przydepnął buciorem.

- no tak, mentalnie to ty dalej masz jakieś 16 lat, trochę to przykre. plus związałeś się z laską, która jest psychiatrą, musicie tworzyć cudowną parę - wywrócił oczami. on dalej planował zamordować amandę, wsadzić ją gdzieś w jakiś worek, utopić i nigdy więcej nie widzieć. westchnął cicho - idziesz ze mną na piwo czy musisz wracać do domu? - zapytał. sam nie miał pojęcia jak to może się skończyć ale trudno, najwyżej to on dostanie tym razem wpierdol.

- weź nie obrażaj mojego związku przy mnie co? - zaśmiał się. wolałby gdyby go obgadywał z innymi ludźmi, to byłoby w zasadzie normalne. tutaj każdy obgadywał każdego - ee, piwo? spoko, może być - wzruszył ramionami - nie jestem przecież uwiązany jak pies, nie muszę siedzieć z moją dziewczyną cały czas - bo chyba connor tak sądził, że amanda go ogranicza xd