moshi moshi sushi

- widzisz jak o ciebie dbam - wysyłał do niej cwaniackie uśmieszki. na pewno był dumny z tej spontanicznej randki, a przede wszystkim cieszył się, że eve dobrze się bawi i chce z nim pić wino z plastikowych kubeczków, a nie najdroższe wino w najdroższej restauracji. - tak, jest świetna. będziesz chciała się przekonać? - spytał beztrosko podając jej kubeczek, po czym zaczął śmiać się z samego siebie jak uświadomił sobie co palnął. - szit. to było trochę zbyt bezpośrednie, prawda? - podśmiechiwał się, ale na pewno wyglądał przy tym tak, że można bylo mu ulec!

- bardzo - poklepała go po policzku w ramach podziękowania za to że tak o nią dbał! eve lubiła pić i z plastików i z fancy kieliszków. byleby było za darmo xd przez chwile była skonsternowana tym co ma odpowiedzieć na jego pytanie. to było nieładne że zapraszał ją na seks. zaraz jednak zobaczyła jak się peszy więc postanowiła to obrócić w żart - nie, no co ty, to nie było wcale bezpośrednie - chwyciła kubeczek z winem - to całkowicie normalne, że na pierwszej spontanicznej i romantycznej kolacji przy blasku latarni pijąc wino z plastików ktoś zaprasza mnie do przetestowania swojej kanapy. faceci cały czas mi to robią - roześmiała się żeby rozładować tą sytuację.

ulżyło mu, że potraktowała to na luzie. nie był typem chłopaka, który łatwo się onieśmielał, ale faktycznie głupio wyszło z tym tekstem. gdyby to byla rosie to już by leżała na kanapie xd
- och. chyba wszyscy czytaliśmy ten sam podręcznik. - podsumował z rozbawieniem. mimo wszystko miał nadzieję, że eve kiedyś odwiedzi go i jego kanapę... ale tylko dlatego, że była przy tym kiedy ją wybrał, więc była wazną osobą w życiu tej kanapy xd

rosie u każdego ze swoich chłopaków już by leżała na kanapie xd
- czy to ten o nazwie 'tysiąc najbardziej niezręcznych tekstów na podryw i jak je wykorzystać'? - zapytała ciągnąc dalej żarcik. tak, na pewno chciał żeby eve go odwiedziła dla dobra jego kanapy. pośmieszkowali jeszcze troche jedząc i pijąc wino. spędzili miło czas a potem eve uciekła do siebie i nie chciała żeby mateo ją odprowadzał i poznał jej przyczepę.

a z summer nawet wczoraj leżała na kanapie hehehe.
- więc też go znasz. klasyk. - żartował sobie w najlepsze, mimo że wyszło na to, że eve uznała go za jakiegoś nieporadnego podrywacza. a do tej pory tak dobrze mu szlo z tą romantyczną kolacją xd poszedł do domu i swojej kanapy!

siedzieli tu na udawanej randce! jack stukał palcami w stół przeglądając coś na ekranie telefonu - i pamiętaj żeby koniecznie wstawić jakieś zdjęcie na instagram - przypomniał jej. bo to było w umowie!

- tak tak wiem, zaraz wstawię - ona jakoś totalnie nie zwracała na niego uwagi, zajadała się sushi i interesowała się tym co wstawiają jej koleżanki z imprez. nawet faye miała ciekawsze zdjęcia niż ona teraz. oparła głowę o ręke i tak siedziała z nosem w telefonie.

jack przynajmniej stawiał jej jedzenie, to mogła się nażreć za darmo xd
jakiś jego kolega przeszedł obok więc odruchowo chwycił dłoń zoe i zaczął się śmiać z jakiegoś jej niby żarciku, a kiedy ten odszedł puścił ją i wrócił do swojego telefonu - jak ci smakuje? - zapytał kompletnie bezpłciowo.

nie żeby ją było na nie stać, ale darmowe żarcie to darmowe żarcie!
oczywiście też musiała się do niego pouśmiechać jak na dobrą dziewczynę przystało - całkiem dobre, a twoje? - wróciła do lajkowania jakichś postów na instagrama i lajkowała każde zdjęcie przystojniaka, który się jej nawinął - wstawię to zdjęcie, może być? - pokazała mu to co zamierzała wstawić.

niech docenia xd
bardzo dobrze odgrywała swoją rolę i jack był zadowolony! na jakimś portalu dla fejkowych dziewczyn wystawiłby jej minimum ósemkę - niezłe - przyznał z lekkim usmiechem maczając kolejny kawałek w sosie sojowym. przybliżył się i spojrzał na zdjęcie - tak, jest niezłe - przytaknął jej - wstawiasz tyle zdjęć żeby wyglądało to tak jakbyśmy co drugi dzień chodzili na randkę? - dopytał.

- no oczywiście że tak, według umowy - potwierdziła mu i zamieściła ich zdjęcie z klasycznymi hasztagami, aż się jej nie chciało pisać bo to śmierdziało jak jeden wielki fejk. zoe nigdy nie była jakaś super wylewna z uczuciami co do własnych chłopców, więc pewnie niektórzy się zdziwili skąd takie całuśne i słodkie zdjęcia z jackiem. potem wszystko będzie musiała skasować biedna zoe. nawstawia zdjęć z nico xd - dzisiaj wypada dzień w którym przy odprowadzaniu mnie idziesz ze mną na dwie godziny do domu. mam książki jakby coś, czy co ty tam lubisz - machnęła ręką.

- dobrze, super - pochwalił ją. sam też nie był zbyt wylewny w uczuciach, ale nie wyobrażał sobie że mieliby to inaczej rozegrać, aniżeli wstawiając słodkie do porzygu hasztagi. na pewno faye będzie szczęśliwa jak powstawia zdjęcia z nico xd - wziąłem komputer - poklepał plecak - będę pisać sprawozdanie - wytłumaczył - a potem sporządzę notatkę z naszego spotkania żebyśmy mieli zbieżne wersje - dodał. to było bardzo ważne!

- będę grała w tą twoją grę póki mnie to obowiązuje. po zerwaniu, które gwarantuję ci ale będzie dość głośne, wykasuję twoje wszystkie zdjęcia z instagrama... - z resztą, on pewnie wpisał w umowie to samo, że w jego socialach nie będzie żadnych jej zdjęć. na pewno faye się ucieszy! swoją drogą, pewnie zoe jej sama wszystko wyjawi i plan jacka pójdzie w cholerę - okej, możesz robić co chcesz, ja sobie muszę zrobić nowy przepis na babeczki - wzruszyła ramionami.

- tak, tak, juz o tym rozmawialiśmy - machnął ręką na to co mówiła. szczegóły ich zerwania mieli już dogadane. miało być głośne i w miejscu publicznym. i oczywiście to jack rzuca zoe hehehehe. wszystko spisane na papierze xd
- nie rozumiesz dlaczego tak angażujesz się w przepis na babeczki to tylko kilka składników i gramatur spisanych na papierze - powiedział bez entuzjazmu krytykując jej hobby xd

kto w to uwierzy, że jack rzuca taka laskę jak zoe! xd wszyscy będą jej współczuć a nie jemu hehehe. ona jest ładniejsza. no ale cóż. zmarszczyła nos na jego komentarz - ja ci się nie wpierdalam w pracę samorządu, ty się nie wpierdalaj w moje cukiernictwo. to moja pasja i praca więc back up a bit - mruknęła niezadowolona i zawołała kelnera, żeby przyniósł jej sake.

jack jest też ładny! nie wiem co się czepiasz! na pewno w to uwierzą skoro też chloe rzucił i ta wyjechała z rozpaczy z jakimś dj-em xd
- okej - przyjął do wiadomości ustawiając sobie jednocześnie stoper na dwie i pół godziny od teraz. nie będzie siedział u niej ani minuty dłużej - kończ szybko i idziemy - popędził ją, a potem poszli do niej i siedział tam równo dwie godziny. next!

siedziała na parapecie przed wejściem w ładnym błękitnym garniturze i wcinała sushi na wynos. nie było wolnego miejsca, a ona uparła się po całym dniu spotkań że chce zjeść właśnie tutaj. przed lokalem stała limuzyna, a ochroniarze patrzyli na nią zniecierpliwieni.

flynn i anderson jakie blachary xd
ukradł jej tak obrotnie to jedzenie że nawet nie zdążyła odpowiednio zareagować - hej! - niby to było powitanie, a niby zwrócenie uwagi że kradnie mu jedzenie - najpierw przełknij, potem mów - wskazała na jego pełną buzią. niezbyt jej to przeszkadzało, choć bala się, że może się udławić - dasz się potem przejechać? - zapytała wskazując wzrokiem na deskę.

blachary, jak nic xd
- stałam się dystyngowana - zażartowała odgarniając swoje jasne, ładnie ułozone włosy. ha, czyli doceniał jej wyglad mimo że była jego kumpelą. no proszę. nagle christine została wyposzczona i wszyscy widzieli w niej laskę! - nie - wręczyła mu pojemniczek z jedzeniem - poza tym to nie pierwszy raz jak się czymś urbudzę - przyznała zgodnie z prawdą. potem stanęła jedną nogą na desce (miała szpilki), a drugą zaczęła się odpychać. niestety buty nie pomagały i jechała koślawo.

dobrze że się nie przyznawał jak bardzo nie znał tego słowa xd nawet christine je znała już hehehhe. pewnie miała też lekcje elokwentnego wypowiadania się skoro musieli z niej zrobić kogoś kto zarządza. mógł jej wyjeść wszystko skoro mu oddała. nie była takim żarłokiem jak tiffy czy leila. poza tym już się swoje najadła jak była kluska - spojrzała na jego trampki - są jakieś cztery numery za duże - zaśmiała się i w tym momencie odpechnela się noga tak niefortunnie że wylądowała na tyłku - auć - jeknela.

też miała rodziców z plebsu, ale potem wszyscy asystenci musieli ja tego nauczyć skoro była dziedziczka heheh.
pewnie jej diety też pilnowali.
christine na pewno nie wiedziała o czym to według niego świadczyło xd flynn to miał wyobrażenia xd - ale w tym wysokich lepiej się prezentujesz - znalazła kontrargument i wyciągnęła rękę żeby pomógł jej wstać - zero pozwu, pomóż wstać - zamachała do ochroniarzy żeby dali sobie spokój i czekała na pomoc od swojego koleżki.