boisko do koszykówki

grał sobie tu w kosza bo musiał się jakoś rozerwać.

chodziła po mieście, bo nie mogła znaleźć jo xd zawędrowała aż tutaj i zamiast jo znalazła augusta.
- juhuuu! cześć! - zamachała do niego z daleka, szczerząc się. olivia wyjechała, więc musiała zacieśnić przyjaźnie z innymi znajomymi. - co tu robisz sam? zwykle do gry przydaje się co najmniej jedna osoba więcej. - zauwazyła podchodząc blizej.

biedna jo xd
- cześć mary - przywitał się z nią - a wiesz, rzucam sobie tak do kosza, nie mam co robić więc rzucam. to pomaga mi się w rozluźnieniu - wzruszył ramionami i rzucił jej piłkę - chcesz ze mną zagrać? - zaproponował.

- mogę z tobą zagrać, ale nie mów mojemu chłopakowi, bo będzie zazdrosny. - zaśmiała się uroczo. jak zwykle myślała tylko o jednym. jej mózg nie przyswajał informacji niezwiązanych z thomasem xd - powinieneś sobie znaleźć swoją własną dziewczynę, z którą mógłbyś rzucać. o wiem! pomogę ci kogoś znaleźć! - już się zajarała pomysłem, bo nie interesowała się życiem augusta na tyle, żeby wiedzieć, że kogoś ma.

zmarszczył brwi - wiesz, mam dziewczynę - ale jej to już mówił, więc miał w nosie w sumie tego jej całego chłopaka - ale ci mówiłem o tym już przecież jak się spotkaliśmy. nie zapamiętałaś, ale to mniejsza z tym, to nie jest ważne - machnął ręką - to co, gramy? - zapytał.

august i thomas chyba się znali z wydziału z tego co pamiętam xd więc august miał miejsca w pierwszym rzędzie do związku mary i thomasa. mary co chwilę się krzątała przy ich gabinetach.
- ojej! najmocniej przepraszam, idiotka ze mnie. - zasłoniła usteczka. - wybacz, wybaczysz mi? - złapała go za łapki i oczętami błagała o przebaczenie. - gramy! - klasnęła w dłonie, chociaż była kiepska w sporty. - ale w takim razie dlaczego nie grasz ze swoją dziewczyną? - kontynuowała temat, bo nie umiała gadać o czymś innym niż związkach. poza tym ona chciała robić wszystko z thomasem. poza stalkowaniem jo, oczywiście. to było jej prywatne hobby.

tak, august i thomas znali się owszem z wydziału, bo on czasem tam sobie wykładał i pracował ze studentami, ale nie interesował się ich życiem na tyle, żeby się gapić na nich bez przerwy. zaśmiał się na jej słowa - wybaczam, owszem wybaczam - pokiwał głową - nie gram z własną dziewczyną, bo ona nie za bardzo takie rzeczy lubi, a poza tym, chciałem zostać sam ze swoimi myślami - bo planował już oświadczyny, specjalność mary xd

mary przychodziła i ciągle rozstawiała wszędzie kwiatki i swoje wspólne zdjęcia z thomasem, więc trudno było jej nie zauważyć xd
- och, wy faceci! dlaczego wy zawsze lubicie zostawać sami z waszymi myślami, hm? my dziewczyny lubimy kiedy dzielicie się z nami wszystkimi swoimi uczuciami. - zapewniala go, bo niestety thomas często prosił ją, żeby zostawiła go w spokoju. a ona chciała znać wszystkie jego myśli!

na pewno ich widział razem ale nie stalkował, miał własne życie do ogarnięcia i swój zwierzyniec xd - mary, to tak nie działa. każdy facet ma swoją umysłową jaskinię, w której chce czasem zostać. teraz ja na przykład myślałem nad tym jak się oświadczyć własnej dziewczynie, więc to jest bardzo skomplikowany proces - zauważył rzucając piłkę do kosza.

byłoby to dziwne gdyby stalkował stalkerkę mary.
- august! - zapiszczała słysząc o oświadczynach i już wyleciało jej drugim uchem wszystko to co mówił o tym jak działają mężczyźni. to nie było ważne. tak samo jak piłka, na którą w ogóle nie zwracała uwagi. - jestem specjalistką od oświadczyn, mogę ci ze wszystkim pomóc krok po kroku! łiiii! - złapała go za ramię i zaczęła tarmosić z ekscytacji. - powiedz mi wszystko. masz już pierścionek? gdzie chcesz to zrobić? kiedy? w restauracji? przy stoliku w rogu czy na tarasie? uklęknąć po kolacji czy kelner przyniesie pierścionek w deserze? - zasypała go pytaniami.

- mary, spokojnie, niczego jeszcze nie planowałem, po prostu rozmyślam czy to będzie dobry krok czy nie w moim związku. nie ekscytuj się tak i nie denerwuj bo ci zaraz jakaś żyłka pęknie czy coś - próbował ją uspokoić w tym temacie - nie mam jeszcze pierścionka, nie wiem gdzie chcę to zrobić, nic jeszcze nie wiem, mary - próbował ją ogarnąć ale chyba się nie dało xd

- oświadczyny to zawsze dobry krok! - zapewniała go i już jej się włączyły dzikie świecące oczy. widząc jej stan powinien przemyśleć czy oswiadczyny to na pewno dobry pomysł. kobiety to niebezpieczny gatunek. - słuchaj, jak będziesz tak nad tym wszystkim rozmyślał i szedł oglądać pierścionki, to nie zabrałbyś może mojego tommy'ego ze sobą, hm? - zasugerowała. przyda się thomasowi taki dobry przyjaciel, który podszepnie mu, żeby oświadczył się mary xd

- eeeeeee - zaczał się zastanawiać - wiesz co, raczej nie, chciałbym jednak sam wybrać ten pierścionek o ile go w ogóle go będę wybierał - nie chciał chyba sprawiać takiego problemu thomasowi, bo widział, że mary chyba miała na jego punkcie jakiegoś świra - nie wiem, czy oświadczyny to bardzo dobry krok, szczególnie, że moja wybranka jest bardzo młoda - zauważył.

- ach wy mężczyźni, wstydzicie się pokazać swoje wrażliwe strony i zgrywacie macho jeden przed drugim - chichotała, bo myślała, że o to chodzi - w takim razie ja mogę pojść z tobą i ci podpowiedzieć. - wymyślała dalej. nie chciał iść z thomasem to z nią pójdzie xd jak już sobie coś wkręciła to ciężko było ją od tego odwieść... jak doświadczenie pokazuje xd - jak bardzo młoda? mogliby cię za to zamknąć? - czytała wszystko o zakazanych romansach i za co zamykają w areszcie, a za co nie. taki research na wszelki wypadek xd - mhm, taaak, jeśli jest młoda to może to być zły pomysł. śluby w wieku dwudziestu lat nie wypalają, wtedy myślisz, że ktoś jest twoim jedynym, ale tak naprawdę nie jest i wszystko jest nie tak... - zaczęła rozkminiać sama do siebie, wspominając swoje własne złamane serce.

- ona ma osiemnaście - skomentował jej słowa - nie, nie musisz nigdzie ze mną iść, poradzę sobie, naprawdę, poza tym nie chcę cię jakoś zbytnio kłopotać w takich sprawach. a to moje prywatne sprawy są - powiedział szczerze - więc nie wiem co mi tym razem zamierzasz ciekawego poradzić, skoro ma osiemnaście lat - zauważył.

- och, wcale mnie nie kłopoczesz, uwielbiam prywatne sprawy. - machnęła ręką. - w końcu to moja praca. studenci całymi dniami opowiadają mi o swoich problemach, także uwierz mi, że słyszałam już wszystko. - dodała gwoli wyjaśnienia xd ale tak, głównie interesowała się sprawami miłosnymi, a nie nieobecnymi ojcami i stresem na uczelni. - osiemnaście! - powtórzyła i zastanowiła się. - kto był moją miłością w wieku osiemnastu lat... bobby kendrick. taaaaaaaaak, nie rób tego. - potrząsnęła szybko głową. bobby pewnie dał jej sądowy zakaz zbliżania się i dlatego nie wspominała go dobrze.

- hmm, no ja tam nie wiem - wzruszył ramionami - pogadali jeszcze i każde poszło w swoją stronę, next i zacznij!

rysowala kreda klasy na srodku boiska.

a lucien siedział na koszu jak na krześle i patrzył na nią z góry. było ciemno to pewnie go nie zauważyła! - czeeeeeść - zamachał do niej patrząc z góry.

nie zauwazyla go od razu, ale mila niespodzianka bylo to, ze nie byla tu sama. wcale nie wydalo jej sie to dziwne, ze siedzial tak wysoko. - heeej - zamachala do niego I dokonczyla pisac ostatni numer na asfalcie. - chcesz zagrac? - pokazala na classy.

chociaż ona się go nie bała bo była taka dziwna!
spojrzał na jej malowidła i chwilę nic nie mówił - nie wiem co to za gra, nauczysz mnie? - poprosił, a potem zaczął złazić z kosza. przytrzymał się obręczy, a potem zeskoczył na asfalt stając na przeciwko ivy.

nie byla dziwna! po prostu nie oceniala ludzi od razu. nawet jak robili dziwne rzeczy.
- oczywiscie, ze cie naucze - powiedziala wesolo. - ale tylko pod warunkiem, ze ty nauczysz mnie jak sie tam wdrapac - pokazala na kosz, z ktorego wlasnie zeskoczyl. chwycila go za reke I pociagnela w strone Klas. - musisz skakac, patrz - zademonstrowala mu skaczac na jednej nodze bo namalowala te trudniejsze gdzie trzeba bylo dluzej utrzymac rownowage.

otwarta na nowości, ale i troszkę dziwna xd
- załatwione! - klasnął w dłonie i podążył za nią. bez problemu nauczy ją wdrapywania się na kosz. po prostu ją podsadzi! patrzył na jej tyłek jak tak skakała. potem sam zaczął przeskakiwać z nogi na nogę rozgrzewając się w miejscu i wystrzelił jak strzała, ale niestety nadepnął na linie. gapa!

tylko troszke xd
- swietnie! - ucieszyla sie, ze bedzie miala najlepsza miejscowke przy nastepnym spotkaniu znajomych. to nic, ze beda potrzebowali kosza do wrzucania pilki. zawsze ona moze ja zlapac I bedzie sie liczylo jako gol. obserwowala go uwaznie. - przegrales - pokazala na jego stope, ktora byla na linii.

do mary jej daleko!
nie zdążył nawet zacząć grać, a już przegrał więc zrobił smutną minkę - możemy spróbować jeszcze raz? troszkę się zagapiłem - zaśmiał się lekko - a potem obiecuję że cię tam wsadzę - wskazał na kosz. już miał nawet pomysł jak!