boisko do koszykówki

na szczescie!
- jasne - pokiwala glowa widzac jego smutna minke. - to proste, musisz tylko uwazac na line I nie wyskakiwac poza nie - pokazala mu nawet jeszcze raz powoli I dopingowala go kiedy byla jego kolej. - teraz czas na mnie! - zawolala wesolo I pokazala na kosz.

nie ma takiej drugiej jak mary!
patrzył teraz uważnie, pełny skupienia. aż przygryzał wargi tak się skupiał. w końcu powtórzył to co ona pokazała i udało mu się - jestem genialny! - zawołał radośnie, a potem zwrócił wzrok ku koszowi - okej, wskakuj na mnie, podniosę cię - oznajmił. to był jego sposób na wchodzenie, więc zawsze jak tam będzie chciała wejść to obok będzie musiał być lucek he he.

niepowtazalna!
bila mu brawo kiedy skakal I wygral gre. - jestes genialny! - powtorzyla po nim, zacieszajac jakby zrobil cos niesamowitego. - ostrzegam, ze dzisiaj jadlam wielkiego veggie burgera, ktory dodal mi co najmniej piec kilo - zasmiala sie I poklepala po brzuchu. na szczescie byla szczupla, wiec nie polamie go. wskoczyla na niego tak jak jej kazal.

dopingowała go! poczuł się doceniony! rzadko to się zdarzało!
- twój vege burger mnie nie przeraża - odparł pewnie i chwycił ją żeby podnieść do góry. prawie jak dirty dancing - wyciągnij ręce - poprosił ją i podniósł jeszcze wyżej - a teraz się chwyć i podciągnij - dał jej kolejną instrukcję i wtedy delikatnie ją puścił obserwując postępy.

- wyciagam! - poslusznie podazala za jego instrukcjami. miala wystarczajaco sily w rekach by sie podciagnac wiec zaraz wygodnie usadowila sie na koszu. - jestem krolem swiata! - zawolala, a potem zachecila go by dolaczyl do niej. pogadali o jakichs glupotach, a potem sie rozeszli.

przybyli więc na boisko. nie mieli piłki, więc anderson zanurkował w krzakach i szukał teraz jakiejś zdobyczy, która nadawałaby się do porzucania xd

od razu poczula sie lepiej kiedy wyszla na swize powietrze. czesciej przebywala na zewnatrz wiec czula sie bezpieczniej w otwartej przestrzeni, ale I tak trzymala sie blisko andersona. - nie musimy grac - powiedziala kiedy nie mogl niczego znalezc.

- to się nada? - wyciągnął jakąś zgniecioną puszkę po coli. kiedyś w starych czasach pewnie wymyśliliby jakąś zabawę z rzucaniem tą puszką (desperacja xd nic dziwnego, że kumplowali się z bezdomnymi), ale teraz leila mogla nie chcieć bawić się śmieciami po obcych ludziach. - kurna - kopnął krzaki. - chciałem, żebyśmy porobili coś fajnego jak dawniej - mruknął i zawiedziony usiadł na ławeczce.

spojrzala na puszke bez entuzjazmu. juz wolalaby rzucac kamieniami wiec pokrecila glowa. pewnie nawet bezdomny by znalazl lepsza alternatywe xd mogli sie zapytac po drodze. - mozemy po prostu porozmawiac - usiadla obok niego.

może ostatnio jak rzucał kamieniami to zbił komuś szybę w samochodzie i znowu wpadł w kłopoty, więc teraz unikał takich zabaw. anderson tak bardzo lubił spontaniczne wypady, że nie pomyślał, że piłka do koszykówki wcale nie musi im spaść z nieba tylko dlatego, że mają ochotę pograć. tym bardziej w środku zimy.
- możemy też sprawdzić komu uda się wdrapać na szczyt kosza - wymyślał kolejne rozrywki. ciężko mu było po prostu siedzieć i rozmawiać. bał się co leila by mu powiedziała!

dobrze, ze przynajmniej uczyl sie na bledach czasami I juz nie zbijal szyb kamieniami. dani by sie wkurzyla jakby jeszcze musiala placic za niego odszkodowanie. - mozesz sie wspinac, a ja popatrze - zaproponowala. bala sie, ze moglaby nie umiec potem zejsc I musialby jej pomoc. nie wiedziala, ze bal sie rozmowy. nie planowala mu opowiadac o niczym dla niego nie komfortowym.

dani miała wystarczająco kłopotów na głowie, nie potrzebowała jeszcze kolejnych od andersona xd
popatrzył na kosz i na nią. dani już by na niego krzyczała, że znowu spadnie i sobie złamie nogę, ale widać leila miała więcej wiary w niego.
- bez ciebie to nie byłoby takie fajne - stwierdził. bez niej ogólnie wiele rzeczy nie było takie fajne jak kiedyś, ale też nie wiedział jak to jej powiedzieć. anderson nie umiał sobie radzić z poważnymi rozmowami, więc trochę się bał, że do tego to dąży. skoro nie mogli tak szaleć jak dawniej!

bracia sie musieli wymieniac kolejnoscia w sprawianiu klopotow xd
Leila uznala, ze skoro raz sie polamal to teraz juz wie jak sie wspinac zeby to sie nie powtorzylo. - moge cie dopingowac z dolu - dalej go zachecala. nie chciala mu psuc zabawy. - a co jesli utkne? bedziesz musial wolac tobiasa - powiedziala z lekkim rozbawieniem I spojrzala w strone kosza. zastanawiala sie czy by sobie poradzila.

albo robili losowanie kto ma pozwolenie na sprawianie kłopotów w danym tygodniu xd żeby dani nie dostrzegła regularności xd
pomyślałby kto, że anderson uczy się na błędach...
- ale wtedy przegrałabyś walkowerem - zauważył. uśmiechnął się lekko kiedy jednak podjęła temat, chociaż wyczuł, że to tylko takie gadanie, którego nigdy nie zrealizuje. a skoro tak to mógł puścić wodze wyobraźni. - tobias przyjechałby cię ściągać w wozie strażackim w seksownym stroju strażaka. nie żałowałabyś - wymyślił z rozbawieniem.

moze tak bylo xd
Leila w niego wierzyla xd moze tylko dlatego, ze starala nauczyc znowu myslec pozytywnie I musiala to praktykowac.
- moglbys sie cieszyc zwyciestwem - zauwazyla. nie miala nawet szans na wygrana z nim wiec nie bylo sensu zeby probowala. zasmiala sie krotko kiedy poniosla go wyobraznia, ale podobala jej sie wizja tobiasa w seksownym stroju strazaka. nie wiedzialaby jak na to zareagowac. dawno nie widziala jego golej klaty. - skoro tak to przedstawiles to teraz bede chciala utknac celowo - zazartowala.

dobrego kandydata wybrała na pozytywne myślenie. i mówię tu serio, bo andersona nic nie złamie! nawet złamana noga xd
- wolałbym wygrać w uczciwej walce - stwierdził. w ten sposób mógłby udowodnić, że jest lepszy xd albo dać jej wygrać z dobroci serca! anderson też najwyraźniej wyobrażał sobie tobiasa w stroju strażaka skoro wpadł na taką wizję xd może teraz leila będzie miała fantazje o tobiasie w stroju strażaka ratującą ją w różnych sytuacjach. - szkoda, że to nie ja cię przekonalem tylko wizja tobiasa - pokazał jej język. wiedział, że tobias jest dla niej jedną z najbezpieczniejszych osób, ale anderson też chciał byc w tym kręgu. tęsknił za nią!

nawet polamany Anderson nie byl zlamany xd moze powinna czesciej sie z nim widywac. ostatnio nate ja troche przytlaczal I udzielala jej sie jego negatywna aura.
- masz za duze wymagania - odpowiedziala. latwiej dla niej byloby gdyby poudawali, ze wygral, a on staral sie ja rozruszac. ech! ciekawe czy mu sie ta wizja podobala xd Tobias ja uspokajal nie raz wiec moze jak troche pofantazjuje to doda jej odwagi. - mogles zaproponowac, ze przebierzesz sie za strazaka - usmiechnela sie. nie patrzyla na niego w takich kategoriach, ale moze stroj profesjonalisty by jej pomogl sie przelamac.

nie był złamasem xd leila zadawała się z nieodpowiednimi ludźmi. anderson by miał na nią lepszy wpływ niż nate, to pewne. jo spędzała czas z andersonem i jak widać robiła największe postępy xd chciał ją rozkręcić, najgorzej! jak on mógł! roześmiał się na jej propozycję.
- okej. masz to jak w banku. następnym razem przebieram się za strażak. nie zdziw się - oczywiście przypadkiem zamówi z internetu seksowny strój strażaka, a nie jakiś zwykły halloweenowy xd no i leila chyba wiedziała, że jak tak mówił to naprawdę to się stanie.

jo wyzdrowieje dzieki andersonowi xd moze Leila faktycznie powinna zamienic nejta na niego.
- bede czekac - powiedziala z rozbawieniem. nie koniecznie chciala widziec andersona w seksi stroju, ale zawsze cos xd nie dala sie jednak namowic na wspinanie, ale zaproponowala, ze moga sie poscigac, a ona miala motywacje zeby biec szybciej bo nie chciala zostac w tyle. bawila sie lepiej niz na wrotkach, a na koniec musial ja odprowadzic do domu.

musiał być przecież aktywny fizycznie, więc właśnie grał sobie w kosza z jakimś kumplem.

romy przecinała tędy drogę śpiesząc się gdzieś, ale pod jej nogami wylądowała piłka. nie miała pojęcia jak grać w kosza więc ją chwyciła i chciała oddać do rąk zainteresowanych. trochę głupio jak się okazało, że to felix z którym i ona i stefka miała przypały więc się trochę speszyła - hmm - wyciągnęła ręce w kierunku felixa i jego kumpla - to chyba wasze - oznajmiła.

podbiegł do niej i zabrał od niej piłkę. to dziwne, że romy nadal żyła tym co zdarzyło się parę miesięcy temu, dla niego to już był jakby temat zamknięty i ruszył dalej. nie szukał przecież dziewczyny, chociaż patrick go do tego namawiał. wolał na razie samotną drogę z kwiatka na kwiatek. przeczesał włosy palcami - cześć romy - machnął koledze, że zaraz przyjdzie - miło cię widzieć - przywitał się miło.

nie żyła tym co się działo x miesięcy temu, ale też pamiętała doskonale takie sytuacje bo była młoda i przeżywała je znacznie bardziej intensywnie, zupełnie jak stephanie zresztą!
ona też nie interesowała się już młodym bowmanem, choć nadal trochę sie jej podobał... i może dlatego zawsze odrobine peszyła się w jego obecności? była trochę dzieciakiem nadal! w sumie jak skakał z kwiatka na kwiatek to powinien ją wykorzystać xd
- cześć - przywitała się i zerknęła na odchodzącego kolegę - ciebie też - to oczywiście była kurtuazja, bo przecież spotkali się totalnie przypadkiem - trenujesz? - wskazała na piłkę.

stefka i romka były dla niego zamkniętym rozdziałem a tak naprawdę już zdążył w międzyczasie poznać ze trzy nowe miłości życia, przelecieć parę osób i upić się z dziesiątki razy. wszyscy doskonale wiedzieli jaki był felix i prędzej patrick się hajtnie niż on sam xd - mhm, trenuję. trzeba jakoś zachowywać tężyznę fizyczną, nie? akurat mam sporo biegania po scenie, aktor musi być sprawny nie tylko psychicznie ale tez i fizycznie - mogła tego nie rozumieć, ale co tam - jak leci? - zapytał czysto grzecznościowo. to była jakby wymiana zdań kolegów, którzy nie widzieli się x lat.

niby były zamkniętym rozdziałem, ale miał i tak słabość do stefki! poza tym wyglądał na całkiem zaangażowanego, więc kto wie. może jakoś pozna kogoś wartego zainteresowania to będzie w stanie się poświęcić. patrick też swojego czasu poskakał z kwiatka na kwiatek, teraz dopiero się ogarnął.
- no jasne - zaśmiała się na jego wywód. nie była aż tak głupia, wiedziała że aktor to nie tylko zapamiętywanie tekstu, ale też inne aspekty hehe - w porządku, właściwie to idę na próbę chóru - wyjęła z torebki książeczkę z nutami i tekstem i nie wiem dlaczego zamachała nią przed nosem felixowi.