casa blanca restaurant

louis i thomas jeszcze zostaną najlepszymi kumplami, zobaczycie xd dajcie im łychę i będą super się dogadywać xd
- też nie uważam, żeby to był dobry pomysł. tutaj muszę zgodzić się z thomasem. myślę, że o takich sprawach nie rozmawia się w towarzystwie, szczególnie, że jakby... no jakby teoretycznie jest to podwójna randka - nie chciało mu to przejść przez gardło, więc napił się znów wina, dość sporo. wlał sobie cały kieliszek - możemy tutaj zostać, owszem - złapał hanię za rękę i ją po niej pomiział - przepraszam za to. obiecałem ci coś zupełnie innego - wyszeptał do swojej towarzyszki.

jak thomas i louis się dogadają to będą musieli ogarniać jo i hankę. równowaga w relacjach i ilość skłóconych osób musi się zgadzać xd
- w porządku, już ustaliliśmy, ze nigdy nie będziemy o tym rozmawiać, ani w towarzystwie ani sam na sam, prawda? - spojrzała na thomasa. po jego dzisiejszym zachowaniu tylko upewniała się w tym, że nie będą mieć ze sobą nic wspólnego. oprócz osoby jo. no, chyba że hanna obrazi się na nią śmiertelnie za to, że spotyka się z nim pomimo tego wszystkiego. słowa 'podwójna randka' sprawiły, że znowu musiała się napić. - to nie twoja wina, że jo spotyka się z nieodpowiednimi facetami - mruknęla do niego, ale pozostali też mogli to usłyszeć. - ale koniec o tym. jesteśmy tu, żeby świętować wasze urodziny i nie wiem jak thomas, ale ja jestem w stanie zachowywać się dojrzale i spędzić miły wieczór, aby was uczcić - oznajmiła.

musieliby się zjednoczyć żeby ogarnąć dziewczyny, na których im zależało! jak dojrzale!
jo chciała dobrze, ale speszyła się kiedy thomas uznał że to nie jest ani czas, ani miejsce. pewnie miał rację, podobnie jak louis! ale czuła się tak przytłoczona tą niezręczną sytuację że straciła najwyraźniej zmysł logicznego myślenia - macie racje - tak, powiedziała to na głos a potem schowała się za menu żeby faktycznie coś wybrać skoro mieli tutaj zostać. starała się już nikogo nie prowokować tylko kątem oka zerkała na thomasa i próbowała wyczytać z jego miny jak bardzo jest źle. nie odpowiedziała nic na jej zaczepkę, ale widać było że zrobiło się jej przykro i aż zacisnęła usta żeby powstrzymać jakąkolwiek emocjonalną reakcję - obawiam się, że jakkolwiek byśmy się nie starali ten wieczór nie będzie już miły - oznajmiła mierząc hankę niezadowolonym wzrokiem, a potem odłożyła menu - chodźmy - szepnęła prawie bezgłośnie do swojego towarzysza i wstała - słyszałam, że mają tutaj niezłą pieczoną kaczkę - odparła na odchodne i zebrała się żeby zwiać stamtąd w towarzystwie thomasa. pewnie powrót był mało przyjemny i milczący, ups!

louis zapewne został tutaj z hanką, żeby zjeść kolację ale było trochę dziwnie więc ją odprowadził do domu i potem sam zawinął się do siebie, bo nie chciał jej przeszkadzać! to był na pewno pamiętny wieczór, ups.

beda sie wymieniac xd
nie chcial zeby jo poczula sie zle przez to, ze pogardzil jej pomyslem, ale nie byl w stanie opanowac swojej irytacji w stosunku do hanny. chcial odpowiedziec za jo, ale postrzymal sie gdy zobaczyl, ze czuje sie juz wystarczajaco zestresowana. pozegnal sie w miare kulturalnie biorac pod uwage jego humor i poszedl z jo.

wydawała tu jakąś super wystawną kolację dla samych ważniaków i właśnie kończyła swoje przemówienie.

i był tu na pewno george, który po jej przemówieniu od razu chwycił drinka i podszedł do niej - wyrabiasz się w tym - pochwalił ją na dzien dobry.

- georgie! - zawołała radośnie na przywitanie, bo dawno się nie widzieli. pocałowała go w oba policzki jak na dobrą przyjaciółkę przystało i się ładnie uśmiechnęła - gratulacje, to już druga twoja narzeczona w tym roku - zażartowała i napiła się szampana.

nazywała go jak klaun z 'to' xd
nie była pierwszą osobą, która żartowała z jego ponownych zaręczyn dlatego nawet niezbyt go to wkurzyło. sam wiedział, że było to nagłe - obym nie doszedł do więcej niż trzech - zażartował pijąc drinka - nie chce skończyć gorzej niż gabriel - który jak wiadomo był dla niego nieudacznikiem.

wiem xd
- gabriel, mój najdroższy były mąż - wspominała go nadal z jakąś tam sympatią, ale miała własne problemy niż ten były. rozejrzała się dookoła - wiesz, zawsze możesz potrenować. jak to mówią, do trzech razy sztuka - roześmiała się perliście - a gdzie twoja ukochana florence? - z którą jak przypominam, się fejkowo przyjaźniła.

- niemożliwe, że to małżeństwo nie przetrwało - zażartował sobie z jej fejkowego małżeństwa, które jak wiemy nie miało oczywiście racji bytu no ale warto sobie pośmieszkować!
- na razie wystarczy mi treningów - florence mu zupełnie wystarczała na tą chwile - ale wrócę do tego jeśli będzie taka potrzeba - najwyżej na katii potrenuje - ma teraz też inne obowiązki do wypełniania - odpowiedział dyplomatycznie i tajemniczo. ciekawe czy ruchała się wkurwiona z philipem czy jednak nie xd

- byłam rozczarowana kiedy zażądał ode mnie rozwodu, no ale cóż, takie życie najwyraźniej! - wzruszyła ramionami. nie dostała od niego w sumie niczego, prócz tego, że ją wkurwiał i tyle. teraz skupiała się bardziej na tym, żeby być grzeczną i godnie reprezentować ojca tutaj w albans - tylko nie wracaj do tej pierwszej opcji, bo byłabym zniesmaczona - poklepała go po ramieniu - następnym razem wybierz godniejszą niż annie - poradziła mu idiotycznie jakby znała się na związkach w jakikolwiek sposób. bardzo prawdopodobne, że już się ruchała z philipem xd

- rozczarowana chyba przez jedną milisekundę, potem już świętowałaś z szampanem - tak sobie wyobrażał radość po rozwiedzeniu się z tym żałosnym księciem. jasne, katia grzeczna. czuję, że szybko jej przejdzie jak coś wywinie jednak - ta opcja nie wchodzi w grę - zapewnił. sam nie chciał do niej wracać bo czuł się przez nią poniżony i upokorzony. już nigdy w życiu nie zwiąże się z normalną dziewczyną, tylko arystokratki wchodzą w grę, albo bogate dziunie. ona przynajmniej były posłusznie.

- no dobra, niech będzie, milisekunda a potem znalazłam bardzo dobre pocieszenie w doskonałych rękach - napiła się znów szampana i poprosiła kelnera o dolewkę. dzisiaj zamierzała się kulturalnie lekko wstawić, upijała się tymczasowo w domu, tak samo jak dragów również nie brała na widoku. do pewnego momentu jej to się zapewne będzie podobać, a co będzie dalej, tego nie wie nikt - wyśmienicie, nie lubiłam jej, wolę florence - zapewniła go - jest dużo lepszą partą, no a poza tym będzie wiedziała co ma robić - zauważyła - więc, jak się bawisz? - musiała zapytać, w końcu to ona organizowała zabawę.

- to rozumiem - pochwalił ją z niecnym uśmieszkiem bo już wiedział jakiego rodzaju pocieszenie to było i co wyrabiała. znał jej metody w łóżku xd czyli kryła się ze swoim nałogiem, doskonale. to oznacza, że ktoś kiedyś znajdzie ją zaćpaną w domu - też wolę florence - skłamał bo tak na prawdę wolał annie. o dziwo więcej ich łączyło, ale nie mógł sie do tego nigdy przyznać na głos - bawię? wyśmienicie, uwielbiam darmowe drinki - dokończył pierwszego i zaraz kelner leciał do niego z następnym.

miała różne rozrywki, seks z przypadkowymi ludźmi był jedną z nich. narkotyki i alkohol były całkiem przy okazji i jej to wcale nie krępowało. z zewnątrz wyglądała na całkiem porządną dziewczynę, wysoko urodzoną, z manierami, ale jak przychodziło co do czego, prawda nie była aż tak ładna jak jej buźka - sam na tym skorzystałeś, przyznaj się szczerze. mój rozwód to było najlepsze co ci się mogło przydarzyć - zauważyła pijąc z kieliszka powoli i małymi łyczkami. dobrze, że nie mówił jej, że woli annie, nie lubiła annie, prosta dziewczyna ze zwyczajnego życia, meh, nuda xd - pij pij, będziesz łatwiejszy - zażartowała.

uśmiechnął się na jej komentarz. jasne, że skorzystał na tym że się rozwiodła i mógł ją bez problemu ruchać xd
- dziś nie będę łatwiejszy - postawił sprawę jasno bo wcale nie miał zamiaru zdradzać florence, wow! nie wiedział, że ona robiła zupełnie odwrotnie! dopił drinka, a potem uciekł porozmawiać jeszcze z kimś innym.
zacznij next!

poszła sobie gadać z jakimiś randomami.

byli na zakupach gdzie kupili dużo błyszczących rzeczy, a teraz jedli i ellis nawet się zaoferował że stawia. był w stanie wydać ostatnie pieniądze xd oczywiście mieli stolik dla dwojga przy oknie xd

dobrze, ze valentino nie wiedzial, ze ellis wydaje ostatnie oszczednosci na ta kolacje. wtedy by jeszcze bardziej sie nakrecil xd ale przynajmniej ellis by zaoszczedzil, a valentino zaplacil. albo przekonal go do ucieczki jak kiedys z martym xd urocza randka. - za udane zakupy - wzniosl toast kiedy dostali alkohol. to nie byla tania wyprawa xd

pasują do siebie na awkach tak się wyginając xd
wtedy byłoby jeszcze bardziej romantycznie! ellis pewnie kupił dużo rzeczy, a jutro połowę zwróci, ups.
- oby takich więcej! - wzniósł toast - koniecznie musisz się podzielić tym co zamówiłeś na deser - zarządził. już będą się deserem dzielić xd

hehe wyglada jakby pozowali do jednego zdjecia xd
valentino bylby zawiedziony bo podobala mu sie kazda rzecz, na ktora zdecydowal sie ellis! gdyby wiedzial, ze planuje je oddac to by mu kupil w prezencie. nawet jesli nic by nie wyszlo z randki. docenial kiedy ludzie kreatywnie sie ubierali. potrzeba bylo troche koloru i brokatu w miescie! - oby - stuknal sie szklanka. - to mialem w planach - zasmial sie. juz planowal mu podjadac tez xd

bonding!
jakby mu kupił w prezencie to byłby sugar daddy ellisa! musiał jacka namówić na takie kreatywne ubieranie, ten dalej wyglądał jak wyjęty z jakiegoś katalogu najbardziej ułożonych studentów czy coś takiego! upił od razu trochę wina - po prostu chcesz zabrać ten który będzie smaczniejszy, przyznaj się- ellis pewnie zamówił coś bezpiecznego typu szarlotka i lody xd

poczulby, ze robi cos dobrego dla spoleczenstwa ubierajac swoich chlopakow w kolorowe ciuszki xd jacka trudniej bylo namowic. musi zaczac od czegos mniejszego jak slodkie skarpetki w stylu dagny.
- przylapales mnie - rozesmial sie. - zeby bylo fair powinnismy zjesc razem - zaproponowal juz sobie wyobrazajac slodkie scenki w stylu lady and the trump.

widzę jacka w skarpetkach w jednorożce czy coś xd do eleganckiego garnituru xd zarządziłby wtedy że każdy członek samorzadu ma mieć coś w tym stylu. marty kupiłby peggy spinkę z jednorożcami wtedy xd
- odczytałem to z twoich oczu - co oznaczało, ze się w nie gapił. ups - nie widzę przeciwskazań - postawili przed nimi desery i ellisowi wyrósł uśmiech od ucha do ucha. normalnie nie miał czasu na jedzenie, ale dzisiaj zwolnił tempo dla valentino. to wcale nie podejrzane że spotykał się z samymi chłopakami w takich sytuacjach. skądże.