OXO Tower Restaurant

otóż nadszedł w końcu ten wielki dzień, na który nina czekała. przygotowywała się do niego całkiem spontanicznie, ale chciała żeby wszystko było jak należy i idealnie. zaprosiła wszystkich swoich znajomych z czasów młodości, rodzinę, ich dzieciaki. to miało być wydarzenie roku! tym razem byli wszyscy. faye akurat rozmawiała z jednym z gości przy barze, może z wujkiem casprem czy coś, no nie wiem.

nico odstrojony niczym na wizytę królowej czuł się tutaj co najmniej dziwnie.... wszyscy go już prawie jak rodzinę traktowali! siedział przy stoliku zagadywany przez jakąś starszą panią (pewnie którąś z babć). popijał sobie kulturalnie whisky z lodem próbując wciągnąć się w historię, którą opowiadała babcia. pewnie o uprawie pomidorów czy coś!

faye po rozmowie z wujkiem casprem i wymianą kilku słów z ziewającą (xd) zoe postanowiła uratować nico od jej jakiejś babci czy tam cioci. pewnie, że go traktowali jak rodzinę skoro z nim najczęściej się pojawiała na imprezach rodzinnych i już podejrzewam, że wiedzieli o nim wszystko. znając życie jego ojciec też tu był skoro się kumplował z niną xd stanęła za nico i położyła mu ręce na ramionach - chyba już wystarczy tego flirtowania z moją babunią, co? - zażartowała - z resztą, dziadek cię szuka - skierowała to zdanie do babci, to pewnie była mama niny - i jak ci się podoba tym razem? - zapytała siadając sobie na przeciwko niego jak babcia poszła.

pewnie już myśleli, ze jest chlopakiem faye, nawet nie chciało mu się tego tłumaczyć kolejnej osobie. babcia już przechodziła do tekstu o uprawie ogórków, ale na szczęście został uratowany. czując dłonie faye na swoich ramionach odetchnął z ulgą - podoba się - odpowiedział szybko - myślisz, że tort będzie znowu z niespodzianką? - zaśmiał się na wspomnienie poprzedniego tortu i słodkiej, zjaranej faye.

ona już nawet nie zaprzeczała że nie są razem, tylko kiwała głową, że owszem tak są a ślub dopiero za rok. nie chciało się jej stać i spędzać miliona minut na tłumaczeniach. roześmiała się - tym razem mama mówiła, że nie będzie ciasta z wkładką, niestety. ale podobno szykują się inne atrakcje na wieczór - uśmiechnęła się do niego tajemniczo - za dużo tutaj dzieciaków, żeby tym razem był hasz. alee my to musimy koniecznie powtórzyć - złapała za swojego drinka i się go napiła.

i pewnie cała rodzina już zacierała rączki w sprawie hipotetycznego ślubu faye, ech. oszukała wszystkich! - jeśli te atrakcje wymyślała twoja mama to już nie mogę się doczekać - zaśmiał się. już przekonał się o ty, że matka faye była bardzo wyluzowana - faktycznie dużo tu dzieci - przytaknął jej widząc jak tuż przed ich stolikiem przebiegła dziewczynka i chłopiec - czyli teraz jesteś fanką jarania? - zapytał z rozbawieniem.

najwyżej zaciągnie nico na ich własny fejkowy ślub! - taaak, moja mama potrafi być bardzo ale to bardzo kreatywna jeżeli chodzi o takie sprawy - zauważyła - dzisiaj oświadczyła zaś zadowolona, że od jutra wraca na uczelnię bo dostała tam pracę, to błagam, bądź grzeczny podczas jej wykładów, co? - zaśmiała się i pogładziła go po policzku - mooże troszkę. ostatnio podebrałam bratu jednego jointa i sama zajarałam. ciekawe doświadczenie - przyznała mu się.

kolejna wariatka hehehe.
- to już zauważyłem - spojrzał teraz na ninę, która szalał na parkiecie razem z leo w jakiejś choreografii ciekawej - twoja mama będzie moim wykładowcą? - zląkł się troche, bo to oznaczało że mógł nie zdać gdyby zranił faye - jarałaś sama? - spojrzał na nią podejrzliwie - wiesz, że najlepiej jak to się robi z towarzyszem - mogła go zaprosić xd

faye nie jest wariatką!!
- są razem super szczęśliwi i myślę, że to przez to, że prawda wyszła na jaw to właśnie dlatego się teraz kreatywnie napędzają na wzajem - zauważyła. jak usłyszała, że się przestraszył złapała go za obie dłonie i się do niego uśmiechnęła - nie bój się, jest pełną profesjonalistką. w pracy nie interesuje jej to, czy na wykładach jest ktoś jej znajomy czy nie. ją interesuje przygotowanie i nauka - wytłumaczyła mu to - oj bo chciałam spróbować! a co, chciałbyś wpaść następnym razem do mnie na jaranie? - zapytała rozbawiona.

na razie xd
- wyglądają jak zakochani nastolatkowie - stwierdził patrząc jak kręcą się wokół przy jakimś tańcu. mieli wiele ubawu, to pewne! - skoro interesuje ją tylko przygotowanie i nauka to już odetchnąłem - zaśmiał się ciągle nerwowo. przecież wiadomo że był leserem xd - to najdziwniejsze i najbardziej niespodziewane zaproszenie, pytanie jakie od ciebie usłyszałem - przyznał śmiejąc się dalej. faye i jaranie xd

pfff.
- totalnie zakochani nastolatkowie. zachowują się gorzej niż te dwadzieścia lat temu - zaśmiała się - ej, dasz sobie radę, zobaczysz. nie będzie tak źle z moją mamą. ona jak nie będziesz czegoś ogarniać, to da ci ewentualnie jakieś wskazówki czy korki. ona zawsze chętnie wszystkim pomaga - zapewniła go z uśmiechem na ustach - ej, nie śmiej się ze mnie! to nie moja wina! to wszystko moja mama! ona powiedziała, że powinnam tego spróbować bo uważa, że mam kołek w tyłku - zrobiła smutną minkę. faye była taka nieporadna xd - ja to nie wiem co byś ode mnie chciał usłyszeć - pokazała mu język.

szturchnął ją w boczek - nie wiesz jak zachowywali się dwadzieścia lat temu - wytknął jej. a z tego co pamiętamy zachowywali się źle i jak dzieciaki - wolałbym jednak poradzić sobie bez jakichkolwiek korków - wyjaśnił. nie chciał iść na przesłuchanie do niny bo tak sobie to wyobrażał - twoja mama sprowadza cię na złą drogę - wskazał na nią udając zszokowanie. zaraz oparł się wygodnie patrząc na faye - no nie wiem, raczej spodziewałbym się zaproszenia na herbatę, a nie na jaranie - zaczął się z niej troszkę śmiać.

- ejj - wydęła usta niezadowolona, bo zaczął się z niej śmiać. tak, cała ekipa to była jedna wielka dzieciarnia, która sama potem jak się okazało miała dzieci i wychowywali je na jakieś pokraki albo ćpunów. nie powinni nigdy być rodzicami jak widać xd do tej pory zachowywali się jak nastolatkowie. skrzyżowała ręce na piersiach - czyli uważasz, że jestem mało rozrywkowa i w ogóle nudna? - zapytała poważnie bo się jej trochę przykro zrobiło - to się jeszcze zdziwisz - dokończyła drinka i poprosiła kelnera o drugiego.

żadne z paczki nie było gotowe na dzieci i teraz to widać. bo ich dzieciaki to albo ćpuny, albo pierdoły albo puszczalscy xd
- nie uważam cię za nudną - wstał zaraz uśmiechając się do niej - poza tym lubię herbatę - przyznał i pociągnął ją do tańca. pewnie przetańczyli całe wesele. next!

była tutaj na jakiejś imprezie, a że musiała się pokazywać w dobrym świetle to musiała się też tutaj stawić. dlatego zamiast kogokolwiek zabawiać podpierała ścianę i popijała szampana szukając kogokolwiek kto mógłby ją w jakiś sposób zainteresować.

katia była tutaj również z przymusu, bo jakżeby inaczej. zauważyła że na tej samej imprezie jest olivia i podeszła do niej - a ty co? aż tak bardzo się tutaj nudzisz, że podpierasz ściany? - zapytała rozbawiona. ona ostatnimi czasy świetnie się bawiła, wręcz wybornie. dobrze, że żadna gazeta nie pisała o tym co robiła w klubie z gabrielem, no chyba że pisała, to przypał.

naiwna xd na pewno pisała o tym że ich przyłapano razem. może niekoniecznie o tym co robili xd ale damage is done! na szczęście trafiła na tą której to nie przeszkadzało, gorzej jakby trafiła na danielle (to za jakiś czas xd) - wolałabym siedzieć w domu, ale moi specjaliści od pr twierdzą że muszę zacząć wychodzić do ludzi - wyjaśniła uśmiechając się do katii - najgorsze że szampan działa powoli - popukała palcem w kieliszek.

katii nie przeszkadzała danielle, wręcz przeciwnie, współczuła jej, że nie potrafi takiego faceta zatrzymać przy sobie bo przy pierwszej lepszej okazji i tak ją zdradził z jakąś randomową rosyjską lalunią. ale katia nie miała uczuć, kierowała się tylko i wyłącznie instynktami, a pożądanie do gabriela było tak czy inaczej bezsprzeczne - jak chcesz, mam tableteczki szczęścia. myślisz, że bez nich byłabym taka super szczęśliwa, radosna i uśmiechnięta na tym... czymś? - zapytała rozbawiona i wręczyła jej ukradkiem tableteczkę kolorową.

wszyscy jej współczuli, a to gabrielowi trzeba było współczuć bo dani jak się wkurwi to nie ma żartów xd może mu zrobić coś he he.
- tabletki szczęścia? - uniosła brew słysząc jej propozycję - to dlatego zawsze wychodzisz tak dobrze na zdjęciach - stwierdziła i schowała tabletkę we wnętrzu dłoni - myślisz, że jak popiję to szampanem będzie okej? - nie była taką wytrawną ćpunką jak katia czy szarlot.

to nie katii problem jeżeli zrobi coś gabrielowi, bo jej to wcale nie interesowało xd mogła mu zrobić najgorsze rzeczy ever xd a katia nie przejmie się dani ani tym, że zapewne na nią będzie zła. nie jej wina, że gabriel wolał katię tego wieczora - tak, będzie idealnie. wcześniej też tak zrobiłaś i byłaś przeszczęśliwa - puściła do niej oczko - jak chcesz, mogę ci odpalić więcej tych tabletek szczęścia - zaproponowała ściszonym głosem.

miały inne wymagania co do gabriela xd katia chciała go po prostu przelecieć, a dani... cóż dani chyba fantazjowała o księciu z bajki i liczyła na to, że zmieni jego podejście. jakże się przeliczyła biedaczka! - jeśli mówisz o moim wieczorze panieńskim to nie pamiętam - zasmiała się. chociaż ślub się nie udał to wieczór panieński był całkiem miłym wspomnieniem, z tego co pamiętała xd - moge wziąć więcej na raz? - dopytywała.

to tak samo jak z jo i theo xd jo górnolotnie chciała zmienić theo, ale jej nie wyszło! ups. biedaczka indeed - nie, jedną tylko, bo w połączeniu z alkoholem daje dobrego kopa. jedna zawsze wystarcza na początek, a potem jeżeli bedziesz oczywiście chciała, to możesz wziąć drugą, ale to już na własną odpowiedzialność - puściła do niej oczko - mówię o tym, że odpalę ci na przyszłość olivia - napiła się szampana.

jo to jo, a dani to dani xd
- okej, w takim razie jedna - pokiwała głową i wzięła tabletkę po czym popiła ją szampanem czekając na efekty, których jeszcze nie było - długo będę czekać? - zapytała nerwowo ściskając kieliszek w dłoni - och, jak będe chciała to się do ciebie zgłoszę, w przyszłości - wyjaśniła szybko. nie wiedziała jak się bierze narkotyki to nie wiem czego katia się spodziewała xd

obie próbowały, nie wyszło, taka konkluzja.
- do dna - sama dopiła swój kieliszek a potem wzięła drugi od kelnera - musisz poczekać parę minut, zauważysz na pewno kiedy zaczną działać, gwarantuję ci to. a no i gwarantuję też to, że zaczniesz się uśmiechać do siebie jak głupia, ale to nauczysz się jak to opanowywać - wyjawila jej tajemnicę konsekwencji brania dragów.