OXO Tower Restaurant

może jeszcze zdołałby się jakoś opanowac, ale kiedy tak bardzo się do niego zbliżyła to zapomniał o wszystkich powodach, dla których nie powinni tego robić. prawdą było, że ciągnęło ich do siebie i być może los od samego początku nie chciał, żeby byli tylko kumplami. tylko friends with benefits hehe.
- chodźmy - zgodził się i wynajęli nawet pokoj w hotelu (nie za drogim), bo zanim dojechaliby do st. albans to już by ostudziły się ich zapały. zrobili w hotelu dużo niegrzecznych rzeczy, a kiedy mateo wytrzeźwiał to nie był przekonany czy to był dobry pomysł. zacznę next!

jarmark w st albas dobiero sie zaczal, a ona juz miala go dosyc I musiala wyjechac zeby troche odpoczac od miasta. stala przy barze I czekala na drinka.

katia nie lubiła aż tak bardzo tej świetnej świątecznej atmosfery, bo dosłownie wszędzie otaczała ją słodycz i miłość. przyszła tu na kolację, dla rozrywki i zauważyła od razu florence. podeszła się przywitać - cześć florence, miło cię widzieć - zamachała na barmana i poprosiła mocnego drinka z wódką.

dyskretnie rozgladala sie w poszukiwaniu jakiegos towarzystwa. bardziej miala nadzieje, ze dojrzy jakiegos przystojniaka, ale katia tez nie byla zla. - czesc, ciebie tez - nawet laskawie sie usmiechnela do niej.

katia nie była zła, bo katia mogła się z nią napić. może niekoniecznie mogła ją przelecieć ale dobra katia nie jest zła xd kiedy dostała własnego drinka, napiła się go - dawno się nie widziałyśmy, jak idą przygotowania do świąt? a raczej do tego wielkiego świątecznego pierdolnika? - skrzywiła się.

to prawda xd Philip ja ostatnio dobrze przelecial wiec nie miala az takiego parcia na seks. moze nawet dobrze jej zrobi bonding z kolezanka w razie gdyby potrzebowala przyslugi. trzeba bylo dbac o relacje. - meczaco - podsumowala krotko. - wlasnie chowam sie przed tym swiatecznym pierdolnikiem - zdradzila I napila sie drinka.

zaśmiała się na jej słowa, bo w jej ustach świąteczny pierdolnik brzmiał jakoś bardziej wykwintnie niż w ustach upadłej katii. florence przynajmniej jeszcze była jej elegancją wersją, bardziej bezczelną i bardziej dbającą o własne interesy - widzisz, to mamy coś wspólnego ze sobą - uniosła kieliszek na znak toastu w kierunku koleżanki - napijemy się razem przy stoliku i coś zamówimy? - zaproponowała.

florence lubila udawac, ze jest bardziej fancy niz bylo naprawde. myslala, ze skoro zadaje sie z Charlotte czy George'm to jest rownie wazna. jej pewnosc siebie zdecydowanie jej pomagala.
- jak widac - rowniez uniosla szklanke do gory w ramach toastu. - mam ochote na cos lzejszego - usmiechnela sie znaczaco I przetarla nos. skoro sie juz spotkaly to mogly sie zabawic!

fake it till you make it jak to mówią xd
uśmiechnęła się również, bo już wiedziała o co jej chodzi - hmm, w takim razie musimy iść razem przypudrować noski. masz szczęście, bo wzięłam co nie co pudru, żeby móc to zrobić, zapraszam - wstała na chwilę ze stołka barowego, żeby wziąć ją pod rękę i razem poszły do łazienki, gdzie zamknęły się w jednej z kabin - chcesz pierwsza? - zapytała podając jej torebeczkę z wiadomo z czym.

dokladnie xd
- wspaniale - powiedziala zachwycona I dopila swojego drinka. Charlotte ostatnio nie byla chetna do takich zabaw wiec florence bardziej docenila teraz towarzystwo katii. - zawsze przygotowana - pochwalila ja I chwycila torebeczke. nasypala sobie troche proszku, ktory ulozyla w ladna linie I od razu wciagnela. - tego mi brakowalo - odchylila glowe do tylu I oparla ja o sciane.

- w takim razie cieszę się, że sprawiłam ci przyjemność - sobie też za chwilę nasypała trochę proszku, bo tego jej też brakowało. lubiła od czasu do czasu wciągnąć coś dobrego, bądź wziąć na język i odpływać gdzieś później w sali vip, pijąc szampana - mogę ci dać jedną na zaś jak nie masz na dzisiaj - zaproponowała, bo była jednak dobrą koleżanką i się lubiła dzielić dragami xd

- tyle mi chyba wystarczy - usmiechnela sie pod nosem. zrobilo sie jej przyjemnie. ale nie na tyle przyjemnie by byla sklonna bawic sie sama. miala rano jakies obowiazki, ktore musiala spelnic. pewnie bylo to spotkanie na temat swiatecznego wystroju w palacu. nie chciala tego schrzanic! nie po to sie tak z Charlotte staraly by zaimponowac georgeowi.

- okej okej, w takim razie jedna kreseczka jeszcze i idziemy się napić. a przy okazji zjeść dobrą kolację - zarządziła zadowolona, zrobiło się jej na pewno dobrze jeżeli chodzi o wciąganie kreski. schowała resztę z powrotem do torebki - wracamy moja droga towarzyszko niedoli? - zapytała spoglądając w lusterku czy nie ma przypadkiem brudnego nosa.

- wracamy - poprawila swoj makijaz I poszly bawic sie dalej.

były dzisiaj urodziny ich ojca, więc zwołał zapewne całą familię na jednej wielkiej kolacji i kazał im tu siedzieć posłusznie. franek akurat teraz siedział przy barze i pił szampana.

haha faktycznie xd dziwne, że byli w stanie siedzieć wszyscy przy jednym stole. jeszcze niedawno było to nie do pomyślenia. annie podeszła do baru, żeby zamówić kolejną butelkę wina do stołu.
- izolujesz się? - zaczepiła go.

dlatego było mi to na rękę, żeby zacząć frankiem xd było zapewne bardzo ale to bardzo dziwnie, jednak każdy zachowywał pozory ze względu na blaisa i jego szczęście. wszyscy się sztucznie do siebie uśmiechali, przyjechała nawet jego siostra z florydy, która już była dorosła (była w sumie w wieku franka i nico! o ile dobrze liczę skoro miała wtedy 10 lat) franek spojrzał na annie i się uśmiechnął - niee, po prostu piję szampana i wracam do stołu, chwila oddechu od ciotki harriett - zażartował, może to była męcząca ciocia xd

nie pomyślałam o tym i wybrałam ich randomowo xd jeśli siostra blaise'a miała 10 lat na poprzedniej generacji to chyba była o 10 lat starsza od nico i franka xd
- oochh nieee, nie chcesz odpowiadać na kolejne pytanie o to gdzie jest twoja dziewczyna? - zaśmiała się z ciekawskiej ciotki harriett, której tylko romanse w głowie. dobrze, że annie już odbębniła opowiadanie o george'u. pewnie harriett była zawiedziona, że książę nie zaszczycił ich dzisiejszego wieczoru, ale miał ważniejsze zobowiązania. a przynajmniej annie tak powiedziała, bo już samo opowiadanie o nim w obecności francoisa było dziwne. co dopiero jakby siedzieli przy jednym stole.

wiem, potem sobie już po napisaniu posta policzyłam jeszcze raz że mi się nie zgadza, anyway xd może miał drugą siostrę, jeszcze młodszą i była w ich wieku, tak postanawiam.
- taaak, dokładnie tak. nie wiem co już mam odpowiadać na te pytania. a jak mówię jej, że nie mam dziewczyny, to ona mi odpowiada, że ona już w moim wieku miała dawno męża i dziecko i w ogóle drugie miała w drodze... - machnął ręką i się roześmiał. ciotka harriett była ciekawostką tego wieczoru ale nie miał na nią żadnego wpływu - ale za to jej mąż jest przecudowny i leje mi dużo alkoholu do kieliszka - to też było dla niego zabawne.

państwo joyce dorzucali sobie nowe dziecko raz na 10 lat xd prezent na każdą okrągłą rocznicę.
- cóż, nikt tego nie powie głośno, ale harriett była puszczalska i dlatego wpadła w wieku dziewiętnastu lat - zdradziła mu w tajemnicy i z totalnym rozbawieniem, zapominając chyba, że annie też była puszczalska i wpadła z francoisem xd mniejsza o to. zerknęła na gości zebranych wokół stołu. - ach no tak. przecież to twoje pierwsze spotkanie z nimi, prawda? - pstryknęła palcami.

dokładnie tak xd
- naprawdę? no proszę proszę, wkurzająca ciotka harriett, kto by się spodziewał - zaśmiał się, spoglądając na nią, męczyła pewnie już kogoś innego z rodziny o jakieś totalne bzdury! - oczywiście, że tak. ojciec pierwszy raz dopuścił mnie do całej rodziny i zrobił to tylko dlatego, że ma dzisiaj urodziny i chciał, żeby wszyscy poznali jego syna. znaczy drugiego syna - poprawił siebie samego, bo przecież nico już znali xd o ile nico nie leżał gdzieś zjarany w kącie - a tamta młoda to kto - wskazał na jakąś randomkę.

- wcale nie jest taka wkurzająca. jest kochana jak już się ją lepiej pozna - zapewniła go, bo harriett nie robiła dobrego pierwszego wrażenia, ale zyskiwała przy bliższym poznaniu. pokiwała głową. - to wciąż popierdolone - podsumowała poetycko. tym dziwniejsze były takie rodzinne spędy jeśli była świadoma swojego małego sekreciku z francoisem. zerknęła na dziewczynę wskazaną przez franka. zmrużyła oczy. - to chyba kelnerka? - zgadywała, ale nie mogła stwierdzić na pewno. dziewczyna pewnie flirtowała z nico i zajęła miejsce annie przy stole.

- może kiedyś jeszcze się zobaczymy bo coś mi się wydaje, że minie sporo czasu zanim da mi spokój. już wiem, że ojciec dał jej mój numer, żeby do mnie dzwoniła, bo ona chce być na bieżąco z tym czy już sobie znalazłem żonę - zaśmiał się i napił szampana. spojrzał na dziewczynę jeszcze raz - a faktycznie, kelnerka. nico szybko przeszła ta cała faye - machnął ręką. to było chyba typowe dla braci, że raz się zakochiwali, raz odkochiwali - a twoja mama jak sobie radzi? - spojrzał na maddie.

- taak? ja tez chcę być na bieżąco, możemy robić telekonferencje - wymyśliła zerkając na niego z niecnymi myślami. - nico nie rozmyśla nad swoimi rozstaniami i nie pisze smutnych piosenek - zażartowała. wiadomo o kim tu mówiła. poza tym annie wydawało się, że nico i faye rozstali się już dawno temu i to normalne, że teraz flirtował z innymi dziewczynami. tym bardziej, że zawsze był przystojniakiem, na którego zwracały uwagę dziewczyny. - hm? z czym? - spojrzala również na nią.

- a co, jesteś o mnie zazdrosna, że tak bardzo chcesz robić sobie telekonferencje z ciotką harriett i ze mną? - zapytał się jej z cwaniackim uśmieszkiem na ustach. nikt prócz nich na szczęście nie wiedział co ich łączyło i miał nadzieję, że nikt się nigdy o tym jednak dalej nie dowie - ty za to za niego nadrabiasz - zażartował dolewając sobie szampana do kieliszka - z tym całym spędem. że na przykład ja tu jestem - chciał wybadać reakcje maddie.