OXO Tower Restaurant

eve jest kochana, tylko dużo przeszła! jak można jej nie lubić! już dani jest bardziej crazy i jak dla mnie mniej lubiana xd
spoglądał nieco zdezorientowany na brata i na hectora, aż w końcu zapytał - to twój chłopak? - wskazał na hammonda. tak to zrozumiał. a kiedy ten zaczął uciekać zamachał do ochrony. nie będzie mu tu go nikt obrażał. arthura mogli - stać, to rozkaz przyszłego króla anglii! - pewnie ochrona zgłupiała i faktycznie zagrodziła mu drzwi - zostaniesz zakuty w dyby za karę! - wymierzył mu kare xd

nie zorientowal sie, ze jego slowa zabrzmialy tak jakby nazwal hectora swoimi chlopakiem. - czyli to nic dla ciebie nie znaczylo? - zapytal troche zraniony tym co powiedzial. tyle razem przeszli w jego glowie! mieli byc przyjaciolmi na dobre I na zle! hector zawsze go zapewnial, ze moze na niego liczyc. odkad pojawil sie w swiecie 3d zmienil sie! siegnal po wino I napil sie go, nie przejmujac sie tym, ze George growl hectorowi dybami.

można nie lubić eve, tak samo jak i jacka, ale hectora też bym nie polubiła w prawdziwym życiu, xd a danielle kocham! jest supi!
- jakie nic nie znaczyło, nigdy nie byliśmy razem! nigdy w życiu! człowieku weź się ogarnij! - popukał się w czoło a potem george groził mu dybami - stary, przypominam, nie mamy średniowiecza, tylko współczesność, nie wtrącisz mnie do lochu ani nie przykujesz do dyb, to nie ma sensu. jesteś już porządnie skasowany i chcę wyjść, mogę? dobranoc - wyminął jednego z ochroniarzy.

lol wolisz crazy dani xd
- do swojego przyszłego władcy nie mówi się 'stary' tylko 'wasza wysokość' machał dalej dłonią w ogóle ignorując brata. już teraz miał z innego powodu z hectorem na pieńku xd - wymierzam ci sto batów za to nieposłuszeństwo! - bredził dalej i ochroniarze się zczaili więc zamiast zgarnąć hectora zgarnęli georga do domu żeby więcej nie robił siary!

oczywiście, że wolę crazy dani, jest super fajna xd eve nie bardzo lubię, jacka w ogóle xd hectora też średnio i jest okropnie wkurzający xd
poszedł do domu.

najlepiej na tym wyszedl Arthur, ktory za chwile zapomnial, ze w ogole byl zly I zajal sie tym po co tu przyszedl.

musiała się napić więc przyszła tu do restauracji i udawała wielką panią, bo co jej pozostało jedynie, to udawanie.

mateo najwyraźniej lubi biedaczki, które udają bogaczki. co jest w sumie śmieszne skoro sam robił odwrotnie. ale jeśli chodzi o jedzenie to był wytrawnym smakoszem, więc lubił chodzić do bardziej fancy restauracji i zamówił sobie jakieś dania fusion, które były małymi przekąskami na wielkich talerzach.
- willow? - zawołał przyglądając się jej z daleka, bo nie był pewien czy to na pewno ona. - co ty tu robisz, mogliśmy się umówić, żeby przyjść razem - śmiał się z tego niespodziewanego spotkania.

najwyraźniej taki miał typ kobiet, które go kręciły. chociaż eve i willow miały zupełnie dwie różne osobowości, to miały jedną rzecz ze sobą wspólną. uwielbiały udawać. akurat popijała szampana aż tu nagle usłyszała znajomy głos - cześć mateo, jak miło cię widzieć - zaśmiała się - najwyraźniej tak musiało już być, przypadek? nie sądzę? - machnęła ręką rozbawiona ze swojego żartu.

mateo lubił żyć w kłamstwie xd mieszkając w anglii ciągle udawał kogoś innego, więc nieświadomie ciągnęło go do dziewczyn, ktore też udawały i razem mogli odstawiać teatrzyk i żyć we własnym świecie.
- pewnie mnie śledzisz, przyznaj się! - zawtórował jej śmiechem. - ale skoro już tu jesteś to pozwalam ci wziąć udział w mojej degustacji - powiedział oficjalnie. wow, ale zaszczyt ją kopnął.

wszyscy w takim razie żyli tutaj w kłamstwie xd wow, faktycznie zaszczyt ją kopnął, skoro mogła z nim porozmawiać i nawet spróbować jego dań! uśmiechnęła się do niego znad kieliszka, posyłając mu tajemnicze spojrzenie - chętnie skorzystam z twojego zaproszenia. bo dlaczego nie - przysiadła się do jego stolika, zabierając wcześniej szampana którego kupiła - masz może ochotę? - zapytała wskazując na butelkę.

- od razu ostrzegam, że na pewno się nie najemy - wskazał na te małe dania na jeden kęs na wielkich talerzach. - podoba mi się taki układ. ja zapewniam jedzenie, a ty picie - zaśmiał się i podetknął jej szklankę po wodzie, żeby nalała szampana.

nalała mu szampana i sobie dolała. musiała poprosić kelnera o kolejną butelkę, skoro dzielili się szampanem po połowie już teraz! - nie szkodzi, nie przyszłam tutaj się najeść. mogę coś z przyjemnością posmakować - przesunęła palcami po swojej dolnej wardze, patrząc na to co było na talerzu jakby chciała sprawdzić, czy ma na ustach jeszcze resztki błyszczyka - co polecasz? - zapytała zainteresowana spoglądając na niego.

czy każdy miał zamiar wypić całego szampana na głowę? trochę im po tym odbije heheh.
- pijesz na pusty żołądek? - wskazał na kieliszek trzymany w jej dłoni. właściwie przemawiała przez niego troska, bo mateo miał chyba jakiś kompleks bohatera i lubił się opiekować dziewczynami. - nie jestem pewny, ale szaszłyki wyglądają nieźle. pikle z curry też. - pokazywał jej co mieli do wyboru. od razu spróbował pikla. - mm, miałem rację. dobre. - skomentował.

na to liczę! ona lubiła pić najwyraźniej, z resztą wypicie szampana na głowę to jest nic. mnie to tam ledwo taki szampan rusza.
- jadłam dość sporą kolację już wcześniej, tutaj przyszłam tylko na szampana no i jak widać, jeszcze na degustację! - zaśmiała się, spoglądając na swój kieliszek - nie martw się, nie zaliczę tutaj żadnej wpadki ani nie popsuję twojej kariery w handlu międzynarodowym, na szczęście nie jesteś moim ojcem ani politykiem - zażartowała - noo, dobrze, więc ja spróbuję szaszłyki - wzięła jednego i zaczęła się nim zajadać - przepyszne, polecam - zachęciła go.

na studiach piło się ekonomicznie ruskiego szampana xd
- co jadłaś na kolację? mam nadzieję, że coś dobrego, a nie burgera z mcdonalda - pogroził jej palcem, bo moze kiedyś ją przyłapał jak się zajadała fast foodem i był zawiedziony. dla niego jedzenie to świętość! nawet jeśli oznaczało to płacenie dużo pieniędzy za małe porcje. - wczesniej nawet o tym nie pomyślałem, ale teraz kiedy o tym wspomniałaś to zacząłem się obawiać. to oznacza, że przyszło ci do głowy, że mogłabyś mi zniszczyć karierę - też żartował, bo raczej willow pijana w londyńskiej restauracji mu nie zagrażała, co najwyżej włoska mafia xd ale to temat na inny raz. próbował wszystkiego pokoju. - mm, dobre. spróbuj koreczka z indyka - wyciągnął wykałaczkę z mięsem w jej stronę karmiąc ją.

ach te studenckie czasy! kiedy to było!
- oczywiście, że coś dobrego! kurczaka w sosie słodko-kwaśnym z ryżem, najadłam się po wsze czasy. a do tego miałam potem na deser pudding czekoladowy - kłamała, bo miała pewnie jakieś frytki i hamburgera z maczka bo to było jedyne co mogła kupić. ewentualnie jakieś tacosy. ale tutaj udawała, że jest najlepsza i najlepiej się bawi wśród bogatych ludzi. złapała indyka z koreczka - mmm, orgazm w ustach! - zaśmiała się - to jedzenie to lepsze niż seks - zażartowała zaczepnie, a potem złapała za kolejnego koreczka i teraz była jego kolej na bycie karmionym - spróbuj tego wyśmienitego łososia, nie pożałujesz - podsunęła mu koreczek.

dawno temu i nieprawda!
- tak bardzo się najadłaś i jeszcze wyjadasz moje mini porcje? ostatni raz się z tobą dzielę - żartował sobie dalej. mateo tak naprawdę nie lubił bogaczy i nie musiała się przed nim popisywać, mogła pokazać przed nim swoją prawdziwą twarz... no ale już ustaliłyśmy, że wszyscy tu nosili maski. roześmiał się na jej porównanie, ale musiał się napić szampana z tego wszystkiego. - w takim razie uprawiasz seks z nieodpowiednimi chłopakami - stwierdził, bo on jadał już lepsze rzeczy niż to. no ale wiadomo, był smakoszem i polował na różne restauracje. dał się nakarmić i popatrzył na nią przeciągle, bo był coś intymnego w takim wzajemnym karmieniu. wiedział, że ich do siebie przyciągało, ale nigdy nic z tym nie zrobił i traktował jako dobrą kumpelę.

zgadzam się, nieprawda! i zamierzchłe czasy, pamiętające już dinozaury xd
- no wiesz, sam zaproponowałeś a jak nie oponowałam, bo to jedzenie jest tak przepyszne, że nie mogłam się oprzeć a towarzystwo jeszcze lepsze - patrzyła mu ciągle w oczy to mówiąc. napiła się szampana, a potem podała mu kolejnego koreczka, tym razem już ściągając go z wykałaczki - w takim razie z kim powinnam uprawiać seks, skoro uprawiam go z nieodpowiednimi chłopakami? może ty mi coś ciekawego pokażesz? - niby zażartowała niby nie, ale czekała na jego reakcję. zawsze ze sobą flirtowali ale to było tym razem coś innego.

ech, takie stare jesteśmy.
- po prostu wykorzystujesz okazje - uśmiechnął się jednokącikowo podejmując ten konkurs patrzenia się na siebie i też napił się szampana, bo czuł, że iskierki latają w powietrzu bardziej niż zwykle. parsknął śmiechem na jej pytanie, taka była jego reakcja. nie był pewien na ile willow żartuje, ale podjął tę gierkę. w końcu oboje wiedzieli, że coś między nimi było, tylko udawali, że nie jest. ha! udawali. jak zawsze. - już doprowadziłem cię do orgazmu - przypomniał jej z rozbawieniem pomieszanym z tajemniczym uśmieszkiem i wskazał na talerze.

starowinki już, siwe włosy, takie tam sprawy xd
- ale czy masz mi to za złe, że trochę cię wykorzystałam? nie zrobiłam tego specjalnie, oczywiście, że nie. to ty mnie pierwszy zaczepiłeś - położyła dłoń na jego dłoni i posłała mu przeciągłe spojrzenie. zaczęła delikatnie go po niej miziać, przygryzając za chwilę wargę. tym razem pozwoliła sobie na znacznie więcej sensualności i seksualności, wykorzystując to, że i tak między nimi bywało gorąco momentami - hm, poniekąd. wiesz, że można mieć orgazmy wielokrotne? - zaczepiała go dalej i cofnęła dłoń, żeby zacząć bawić się swoimi włosami.

i dwudniowy kac po szampanie xd
- masz rację, jeśli miałbym kogoś winić za to jak mnie wykorzystałaś to tylko siebie - pokiwał głową. - poza tym z przyjemnością dałem się wykorzystać - odpowiedział z błyskiem w oku i przelotnie spojrzał na ich dotykające się dłonie. może zjedli jakieś ostrygi czy inny afrodyzjak skoro nagle byli tacy napaleni na siebie hehehe. a nie, to wszystko wina szampana! dobrze, że mateo nie wypił za dużo i zachowywał trzeźwość umysłu. ale już nadrabiał. - achhh, czyli jednak nie miałaś aż takich złych doświadczeń, a nawet powiedziałbym, że całkiem niezłe - próbował jeszcze żartować i opierać się temu co miało się nieuchronnie wydarzyć.

to jest najgorsze, z wiekiem bardziej boli nawet zwykła impreza xd
nie na długo mu zostanie ta trzeźwość umysłu, skoro teraz lecieli na siebie tak bardzo, że willow ledwie trzymała przy sobie dłonie, żeby go nie zmacać pod stołem. udawała że robi to tylko przypadkowo, patrząc mu prosto w oczy i prowokując. rozchyliła lekko wargi, jakby chciała coś powiedzieć, ale tylko się napiła szampana - chcę jeszcze - powiedziała wprost, ale wcale jej nie chodziło już o jedzenie. żądała już w tym momencie tego o czym już oboje od dłuższej chwili myśleli - chcę więcej - wyszeptała.

stanowczo zażądała więcej orgazmów xd
- mhm - wymruczał zagapiając się w jej usta. położył dłoń na jej kolanie. - jeśli to zrobimy to nie będzie już odwrotu. - zauważył, zachowując jednak trzeźwość umysłu, mimo że już był na straconej pozycji, wiedział, że wsiąknął i że wcale z tego nie zrezygnują. ale wiedział też, że po tym ich relacja już nigdy nie będzie taka sama.

to willow, była bezpośrednia, chciała więcej! i więcej xd
oblizała powoli wargi, przysuwając się już do niego bliżej. granica już dawno została zatarta, kiedy zaczęli się karmić, wszystko się zmieniło. plus bąbelki uderzyły im obojgu do głowy - wiem o tym. ale tego chcę i wiem że ty też tego chcesz. chodźmy stąd - wyszeptała mu do ucha, przesuwając powoli palcami po jego szyi - nie każ mi błagać - ale jak będzie chciał, mogła błagać. była zdolna do wszystkiego.