sklep z zabawkami

mama nakręciła ją na zakupy dla dzieciątka, więc annie przyszła tutaj, żeby wybrać pierwszą przytulankę dla malucha. zastanawiała się między pingwinkiem a małpką, które trzymała w obu dłoniach i porównywała ich poziom słodkości.

zauwazyl annie przez okno wiec zdecydowal sie wejsc do srodka. rozejrzal sie dookola, krzywiac sie przy tym. to nie byly jego klimaty, a lalki gapiace sie na niego troche go przerazaly. - czesc - podszedl do niej i spojrzal na zabawki, ktore trzymala.

- cześć! - ucieszyła się na jego widok, bo był jedną z najbardziej przychylnych jej osób na dworze królewskim, a wiadomo, ze takich to trzeba trzymać blisko. - jak dobrze, że jesteś. pomożesz mi. które jest bardziej urocze? - wyciągnęła w jego stronę maskotki i pomachała obiema przed jego twarzą.

usmiechnal sie do niej. byla chyba jedyna osoba na swiecie, ktora sie cieszyla z jego towarzystwa wiec zrobilo mu sie milo. zmruzyl oczy, uwaznie sie przygladajac pluszakom. - chyba ten - pokazal na pingwina. nie lubil malp bo wydawaly sie mu za ludzkie.

nie widziała go jako świra, tylko jako przyszłego wujka swojego dziecka. widziała, że chce się zaangażować, więc też chciała się z nim trzymać blisko.
- tak? - odwrociła maskotki tak, żeby na nie spojrzeć. - okej, wujek arthur zadecydował. - zaśmiała się i odłożyła małpkę na półkę.

moze powinna sprobowac przekonac chociaz george'a, ze jego brat nie jest taki zly. arthur by sie na pewno za nia wstawil gdyby ktos zle o niej mowil!
usmiechnal sie gdy nazwala go wujkiem. podobalo mu sie! - zbierasz juz zabawki? - chwycil pingwina by mu sie przyjrzec blizej.

nie wiedziała, że arthur nie jest zbyt lubiany przez resztę rodzinki. myślała, że jak zdobędzie jego sympatię to zdobędzie za jego sprawą przychylność reszty windsorów, a wychodziło na to, że trzymała z outsiderami, ups.
- na razie tylko tę jedną. pierwsza przytulanka to podstawa. - uśmiechnęła się. - na początku zamiast zabawek trzeba zacząć myśleć o kołysce, ubrankach, całej wyprawce... - zauważyła. chociaż specjaliści od zakupów królewskich na pewno wszystkim się zajmą, a ubrankami zajmie się madeline. annie mogła chociaz jedną przytulankę kupić.

jej znajomosc z arthurem pewnie byla na jej niekorzysc hehe. nikt nie uwierzy wariatowi. byle sobie nie pomysleli, ze annie jest podobna do niego i dlatego sie z nim zadaje.
kiwal glowa, uwaznie sluchajac tego co slucha. wlasciwie to ona i george byli jedynymi osobami, ktore w ogole sluchal i dla ktorych byl mily. - nigdy nie mialem przytulanek - wyznal jej.

nie przemyślała sobie tego xd
- naprawdę? - zdziwiła się, a jej mina wskazywała na to, że było jej przykro z tego powodu. nie wyobrażała sobie dzieciństwa bez przytulanek. mama ją rozpieszczała i miała ich mnóstwo. - to jakaś zasada w pałacu? wychowywanie bez przytulanek? - zaczęła dopytywać. musiała wiedzieć na co się przygotować ze swoim dzieckiem.

ups xd
- naprawde - podniosl na nia wzrok, troche zdziwiony tym, ze ona sie zdziwila brakiem maskotek w jego zyciu. pewnie nie mialo to na niego dobrego wplywu, ale teraz jako dorosly czlowiek nie widzial w nich niczego atrakcyjnego. - nie jestem pewny.. ale nie mielismy za duzo zabawek - wzruszyl ramionami. i tak wolal bawic sie instrumentami. pewnie przytulal sie do skrzypiec podczas snu xd

uznała brak zabawek za kolejny dowód, że windsorowie są świrnięci! nieźle, że uważała windsorów całościowo jako dom wariatów, a nie dostrzegała, że z arthurem jest coś nie tak xd
- w takim razie musimy się upewnić, że moje dziecko będzie miało tyle zabawek ile tylko będzie chciało. co ty na to? pomożesz mi? - uśmiechała się do niego. miała w sobie geny madeline i zamierzała rozpieszczać dziecko jak tylko mogła. tym bardziej skoro wkręciła je w najgorszą sytuację ever xd a mogło być do końca zycia tylko typowym bękartem xd

arthur powinien byc jedna wielka red flag dla rodziny windsorow xd moze nie zauwazyla tego bo dobrze sie z tym ukrywali. no i potrafil z nia w miare normalnie rozmawiac. moze powinien ja zapoznac z hectorem xd
- dobrze - zgodzil sie, usmiechajac sie lekko. zaczal sie nawet rozgladac w poszukiwaniu czegos co by go zainteresowalo. - moze ten? - chwycil jednorozca, ktory wygladal slodko, ale mogl tez robic bardzo grozna mine, ukazujac swoje ostre zeby. nie wiem czy kojarzysz o co chodzi xd

póki co z nią rozmawiał normalnie i wydawał jej się bardziej przystępny niż cała reszta rodzinki. tym bardziej, że przy ich rodzicach czy babce czuła się spięta i musiała wykonywać wszystko według sztywno określonych reguł. przy nim czuła się swobodnie.
- świetny wybór! powiemy maluchowi, że to prezent od wujka arthura. - pokręcili się po sklepie i pooglądali zabawki, ale póki co kupili tylko pingwina i jednorożca, na kolejne przyjdzie czas.

zaangażował rosie w pomoc przy przygotowywaniu akademika na sobotnią wielką epicką imprezę, dlatego stali w sekcji z dekoracjami imprezowymi.
- czapeczki też bierzemy? - brał wszystko co było, balony, girlandy...

rosie ostatnio byla bardzo chetna do pomocy wiec nie musial jej dlugo namawiac by sie zgodzila. byla podekscytowana ta Impreza! I faktem, ze poznala wystarczajaco duzo ludzi by sie na nia wkrecic. - jasne, ze tak - otwozyla paczke czapeczek I nalozyla mu jedna na glowe.

rosie myślała, że to będzie epicka impreza, bo właśnie to benek jej wkręcił xd liczył na to, że pojawi się na niej dużo fajnych osób, które podniosą rangę wydarzenia, ale flynn obiecał, że przyprowadzi znajomych, wiec na to się zapowiadało. roześmiał się kiedy nałożyła mu czapeczkę na głowę.
- wyglądam jakbym był gotowy na imprezę? - spytał i zaczął wykonywać taneczne ruchy na środku sklepu.

haha byla najwyrazniej tak samo naiwna co on skoro myslala, ze byl w stanie rozkrecic super impreze xd flynn pewnie juz o tym zapomnial, ups! benek powinien rozdawac ulotki dzien przed zeby zwiekszyc swoje szanse.
- zdecydowanie - zasmiala sie z jego tancow. sobie rowniez zalozyla czapeczke, ale nie doloczyla do niego bo jednak tanczenie na srodku sklepu bylo troche obciachowe xd

ben zgrywał przed nią doświadczonego i jeszcze nie skumała się, że wcale nie jest cool xd porozwieszał plakaty po całym mieście, ale już pozaklejali je reklamami kredytów-chwilówek.
- pasuje ci ta czapeczka - przestał tańczyć i trącił ją palcem w czapeczkę. wyglądała uroczo! odkąd był wolnym strzelcem coraz bardziej dostrzegal jak bardzo urocza była.

na szczescie dla niego byla lojalna I go zdazyla bardzo polubic wiec nie opusci go nawet jak sie okaze, ze jednak nie jest taki cool jakiego zgrywal xd
- tak myslisz? - ucieszyla sie I przylozyla dlonie do policzkow, usmiechajac sie slodko do niego. - tobie tez, ale tak bedziesz wygladal jeszcze lepiej - chwycila kolejna czapeczke I nalozyla mu ja.

kochana rosie! kolejna, która uległa jego urokowi.
pokiwał głową ochoczo, bo jak tak się zachowywała to była jeszcze bardziej słodka i tylko potwierdzała jego słowa.
- powinnaś tak chodzić cały czas - stwierdził wesoło. roześmiał się kiedy nałożyła mu drugą czapeczkę, bo rozumiem, że teraz miał takie dwa rogi xd złapał więc obie czapeczki i zaczął machać głową. - muszę połączyć się z moją planetą - zaczął mówić dziwnym marsjańskim głosem.

trudno bylo mu sie przec!
- zastanowie sie nad tym - powiedziala z rozbawieniem. pewnie by tak chodzilo gdyby to oznaczalo, ze kazdy dzien bedzie impreza. zaczela sie smiac z jego wyglupow. - czy zabierzesz mnie ze soba na swoja planete? - podeszla blizej zeby poprawic mu czapeczki, ktore sie przekrzywily.

hehehe.
takie wywoływanie codziennie imprezy było spoko! albo w kawiarni zawsze dostawałaby darmowe ciastko, bo myśleliby, że ma urodziny.
kiedy podeszła bliżej to aż mu się gorąco zrobiło, bo chętnie zabrałby ją na swoją planetę, szczególnie tą, którą ostatnio poznał z ashley w różnych pozycjach xd
- oczywiście! ale na mojej planecie nie ma grawitacji ani czekolady. czy jesteś gotowa porzucić ziemskie życie i wyruszyć na przygodę w kosmosie? - zaczął dopytywać całkiem poważnie, bo musiał coś paplać, żeby ukryć to, że rosie tak na niego działała. dobrze, że mu nie stanął hehehe.

I spiewali by jej sto lat! co bylo bardzo awkward, ale jej sie na pewno podobalo bo lubila byc w centrum uwagi jednak. fajnie by bylo miec tak czesto urodziny.
rosie nie byla dziewica wiec z checia by od razu poleciala na ta jego planete by wyprobowac wszystkie pozycje jakie tylko chcial xd
- dla ciebie jestem w stanie poswiecic nawet czekolade - powiedziala dramatycznie I zarzucila mu rece na szyje, troche sie na nim uwieszajac. haha jakby mu stanal to by myslala, ze to jego telefon w kieszeni xd

moja koleżanka czasem w randomowych momentach zaczynała śpiewać sto lat i ludzie naokoło się włączali i w ten sposób poznawałyśmy nowych ludzi. ech czasy studenckie kiedy jeszcze się rozmawiało z ludźmi xd
szkoda, ze nie wiedział, że jest taka chętna, bo już by lecieli rakietą w kosmos xd
- naprawdę? - zamrugał i objął ją w pasie skoro zarzuciła mu ręce na szyję. była tak blisko, ze nie mógł się powstrzymać i po prostu dał jej krótkiego niewinnego buziaka w usta w tej romantycznej scenerii. hahaha a niby taka obeznana!