sklep z zabawkami

- nie bedziesz mi mowil jak mam ja wychowywac - powiedziala ostro, zapominajac sie, ze wcale nie wychowywala siostry. - wczoraj chciala byc fryzjerka, dzisiaj mechanikiem, a jutro wetrynarzem - odebrala zabawke malej I odlozyla ja na polke.

- nie o to mi chodziło - mówił zdecydowanie łagodniej niż ona. nie chciał jej urazić, ale miał lajtowe podejście do dzieciaków.
- przez ciebie sie rozpłacze - wskazał na yuri, która już prawie płakała. było mu jej szkoda!

- nich placze, nie bedzie mna manipulowac lzami - zmierzyla dziewczynke wzrokiem. nie praktykowala bezstresowego wychowania xd nie chciala jej rozpieszczac. sama nie miala latwo I rodzice trzymali ja krotko wiec tego samego oczekiwali wobec yuri.

- jestes okrutna - podsumował to zasmucony faktem jak traktowała dziewczynkę i tym, że chciał dobrze. spojrzał na yuri smutno, a potem poszedł. kupił samochodzik bratu. ale zawiódł się na nari!

nikt jej wczesniej tak nie nazwal I zabolalo ja to. rodzice zawsze odzywali sie do nich w taki sposob wiec dla niej to bylo normalne. spojrzala na smutna yuri I samej zrobilo jej sie przykro. zdecydowala kupic jej samochodzic w ukryciu przed rodzicami. Tony dal jej do myslenia!

kupował misia, ciekawe dla kogo. niespodzianka xd może nawet wytrzeźwiał w końcu!

jaki awek xd
wow! brawo nico. przyszla poogladac zabawki I inne rzeczy dla dzieci. miala nadzieje, ze to jej poprawi humor I bedzie bardziej excited.

mówiłam, że zmieniałam xd
może nico miał jednak jakieś pokłady odpowiedzialności i człowieczeństwa stąd wizyta tutaj. w sumie winter z nim nie rozmawiała od czasu oznajmienia ciąży więc to było co najmniej dziwne i nawet on to wyczuł. szedł z misiem do kasy, ale wpadł na winter w jedną z alejek - o, cześć - zmieszał się i schował pluszaka za plecami.

nico na haju xd
czyli jednak nie byl zupelnie do niczego. winter miala kolejny dylemat I zastanawiala sie czy powinna powiedziec nico, ze to jednak nie jego skoro Gabriel sie nia zajal. - hej - tez sie troche zdenerwowala na jego widok.

tak, przytula się do rzeźb xd
nie był aż taki zły, był nieodpowiedzialny to na pewno, ale czy zły? chyba można było na gorszego chujka pod tym względem trafić np. edena albo ludwiga xd
zaraz ją obczaił od góry do dołu, może sprawdzał czy już brzuch jej urósł, pewnie nie wiedział ile ciąża trwa xd - co kupujesz? - zapytał głupio nie wiedząc jak rozpocząć rozmowę bo w sumie niewiele gadali wcześniej.

bardziej myslalam o tym, ze kon istnieje tylko w jego glowie xd
eden juz potwierdzil, ze byl gorszy xd ludwig tez by sie nie przyznal. nawet po testach na ojcostwo by uwazal, ze zostal wkrecony xd
widziala jak ja obserwowal I nie podobalo jej sie. - nic, tylko patrze - zerknela na lego rece, ktore chowal za plecami. - a ty? - miala nadzieje, ze nie byl taki dziecinny zeby kupowac zabawki dla siebie.

można to na wiele sposobów odczytywać jak widać xd
hahahahahaha, eden miał magiczne, niezapładniające plemniki pewnie, a ludwig dla bezpieczeństwa powinien tylko chłopcami się zająć. na razie mu nie wychodziło xd
patrzył bo był ciekawy i miał prawo, a ta od razu antagonistycznie nastawiona, ech!
- myślałem, że może już przygotowujesz się, no wiesz.... - nie potrafił tego jasno wyrazić, ale wiedziała zapewne o co chodzi - też tylko patrzę - skłamał.

tak xd
haha mozliwe xd
dopiero przyzwyczajala sie do swojego zmieniajacego sie ciala wiec czula sie zle kiedy ktos ja ogladal od gory do dolu! - jeszcze nie potrzebuje zabawek - wzruszyla ramionami.

nie wiedział, że tak przeżywa to zmieniające się działo. byłby bardziej dyskretny, ale nie gadali ze sobą praktycznie więc w sumie skąd miał to wiedzieć? na pewno sam by tego nie rozkminił sorki!
- no tak - już wiedział, że miśka trzeba odstawić. zniechęciła go - a potrzebujesz mojej pomocy? - nie chodziło mu, że w tym momencie, ale ogólnie. skoro ją zapłodnił to wiedział, że może tego oczekiwać xd

a gdyby ona wiedziala, ze chcial kupowiac miska to tez by inaczej to ujela, ups. nie zniechecalaby go celowo. - jesli bede potrzebowala dam znac - zapewnila go. usmiechnela sie niezrecznie, a potem uciekla.

- okej - zdziwił się trochę jej nagłą ucieczką, ale zaakceptował to. może kobiety w ciąży tak mają xd nie kupił miśka, dzięki winter!

organizowała imprezę urodzinową, więc kupowała balony i inne dekoracje imprezowe.

ian musiał przekupywać dzieci żeby były po jego stronie więc właśnie kupował kolejkę elektryczną dla syna. szedł z zestawem pod pachą i natknął się na hanię - nowe dekoracje? - zapytał żartobliwie patrząc na balony i inne pierdołki.

nie miał dla nich czasu i chciał je przekupić prezentami.
- tak, szykuję się na wypadek, gdybym znowu musiała ozdabiać salę szpitalną - wypaliła. na jego widok zawsze od razu włączała jej się lampka "szpital" i nie potrafiła normalnie powiedzieć, że robi imprezę. wyobrażam sobie, że miała najbardziej kolorową salę na całym oddziale, więc może ian załapie żarcik.

wiadomo, nie mówiłam że był ojcem roku.
była lubiana i wiele osób ją odwiedzało to miała kolorową salę. do iana nikt by nie przyszedł xd
- właściwie to po twoim wyjściu ze szpitala pielęgniarki i salowe miały dużo konfetti do sprzątania więc jest zakaz, można przynosić tylko kartki z życzeniami i owoce - oczywiście załapał i oczywiście podłapał żarcik kontynuując go.

nawet gdybyś mówiła, to byśmy nie wierzyły xd
dzieci iana okleiłyby jego salę swoimi rysunkami i też byłoby kolorowo. i psychodelicznie xd
- a balony? chcesz mi powiedzieć, że nie można przynosić balonów? - zamachała paczką balonów, które zamierzała kupić na imprezę. - bez tego nie ma chorowania - stwierdziła. miała doświadczenie w tej kwestii xd

haha dzieki!
lepiej to niż przynoszenie rysunków wujkowi alexandrowi xd
- ani pluszowych misiów ze sklepiku z dołu, jeden dzieciak wypatroszył go i porozrzucał wszędzie plusz - szpitalne dramaty xd - w sumie kroplówka to taki balon - wskazał kształt woreczka z płynem - można go pomalować na różowo czy niebiesko - ten żart poszedł za daleko xd

alexander niedługo będzie zastępczym daddy dla wszystkich dzieci z nieobecnymi emocjonalnie ojcami xd
zaśmiała się, wyobrażając sobie porozrzucany plusz, ale widać ianowi nie było do śmiechu w tym temacie. zaraz zmarszczyła czoło, słuchając jego dziwacznego żartu. nawet ona nie wiedziała, jak na to zareagować xd
- i właśnie dlatego nie dostaniesz zaproszenia na moją imprezę - taa, na pewno to był jedyny powód xd ale musiała coś powiedzieć, żeby nie musieć komentować jego tekstów.

założy grupę wsparcia xd
nie było mu do smiechu bo był poważnym panem doktorem w pracy. miał podejście do pacjentów (bardziej niż do rodziny) ale to nie znaczyło, że chciał ogarniać po nich bałagan xd
nie rozumiała żartów dziadersów bo była za młoda hehe - no co ty? tak jakby uratowałem ci życie - żartował udając że mu zależy na zaproszeniu. tak na prawdę wolał swoją przyczepę w lesie xd

połowa miasta by dołączyła xd
na szczęście pan doktor nie musiał się schylać i sprzątać, bo salowe się tym zajmowały.
przypomni sobie ten żart po trzydziestce i wtedy się uśmieje.
- nie fair, nie możesz tego wykorzystywać, za to ci płacą - wytknęła mu z rozbawieniem. nie mogła mu pozwolić na wykorzystywanie przysług, z thomasem też się umówiła tylko na jedną. - zaprosiłabym cię, ale, no wiesz... - przygryzła wargę i przyjrzała mu się, przekazując podprogowo "jesteś dzieciatym dziadem lekarzem" - nie mogę mieć na imprezie kogoś, kto będzie zabierać gościom słodycze i psuł zabawę - dokończyła wesoło.