Supermarket

First topic message reminder :

Bo jakiś tu chyba być musi, nie mogą się zaopatrywać w żywność wyłącznie od lokalnych farmerów. Fanny czuła się już trochę lepiej, więc ubrała się w dwa swetry, zimowy, wełniany płaszcz, dwie pary rajstopek i gruby szalik, by wybrać się do sklepu po chleb tostowy, bo miała wielką ochotę na zapiekanki. Chodziła więc po supermarkecie z koszykiem w ręku, zgarniając z półek przy okazji różne mniej lub bardziej przydatne produkty.

- w zasadzie to bardziej obawiam się tego metalowego pojazdu niźli ciebie, ale w porządku. płatki róż w ogóle brzmią świetnie. - zapewniła go kiwając przy tym główką jak piesek z samochodu. wyglądała jakby zaraz miała jej odpaść z tej łabędziej szyi, ale dała radę. głowa była przyklejona na kropelkę to nie ma co się dziwić. - enid. - roześmiała się na tego przewodnika. żałowała, że już rozpoczęli wędrówkę, bo chciała jeszcze obejrzeć jakieś książki. no ale najwyżej jeszcze tu wróci. ona miała chyba jednak koszyczek, bo nie umiała posługiwać się wózkami, a tak czuła się jak jakaś grzybiarka z wiklinowym koszykiem przewieszonym przez rękę. może wyobrażała sobie, że chodzi po leśnym runie, a nie obrzydliwej posadzce tego sklepu. obadała po drodze jego tyłeczek. - jesteś kucharzem czy masz dużą rodzinę? - zapytała, bo w sumie sporo miał w tym wózku. chociaż mógł robić zakupy na cały tydzień. ale ona w tydzień nie zjadłaby nawet jednej piątej tego!

- Więc masz płatki róż jak w banku. Chociaż nie lubię ogałacać kwiatów z płatków, więc może zadowoliłabyś się tez całymi kwiatami? - Spytał i mówił całkowicie poważnie, zastanawiając się, czy przy supermarkecie znajdzie jakąś kwiaciarnię o tej porze, czy będzie musiał wysłać jej bukiet róż pocztą kwiatową. - Miło cię poznać, Enid. Nie jestem kucharzem, jestem po prostu głodny - wyjaśnił, śmiejąc się. - Poza tym połowa tego wszystkiego - machnął na zawartość swego koszyka ręką. - Może leżeć bardzo długo, więc nie muszę się spieszyć z jedzeniem - wyjaśnił, oblizując usta, bo teraz jeszcze bardziej zgłodniał. - To tutaj! - Jakby Enid była ślepa i nie zauwazyła, że dotarli do tego muesli.

- no wiesz... to zaraz powiesz mi, że nie lubisz w ogóle kwiatów i przyniesiesz mi jakieś drzewko bonsai - westchnęła, bo w sumie bardzo jej się one podobały, ale nie umiała ich pielęgnować, dlatego miała jedno i całe jej zmarniało. więc miała raczej nieciekawą z nimi przeszłość. - o rety! - zachichotała, bo chyba wyobraziła sobie jak hunter wcina to wszystko jak w tym teledysku parodiującym piosenkę jacksona bad, a jej tytuł brzmiał fat. ciekawe czemu. - no tak. same suszonki. - przystanęła przed tymi pudełeczkami. - okeeej. dzięki za wycieczkę. było super! powinieneś zająć się tym zawodowo. - pokiwała głową i zajęła się sobą, bo coś czuła, ze facetowi się znudziło i sobie spieprzy szukać kasy, żeby już wyjść ze sklepu. ją zawsze takie miejsca przytłaczały i wszystkiego zapominała.

- Hej, nie, lubię kwiaty, ale drzewka bonsai też są fajne - stwierdził po chwili namysłu, dorzucając do wózka jeszcze jedno opakowanie muesli, ale jakiegoś z suszonymi truskawkami, bo wcześniej go nie zauwazył, bo był ślepy jak kret. - Cieszę się, że ci się podobało, Enid, polecam się na przyszłość, no wiesz, jakbyś chciała odnaleźć jeszcze jakieś fajne rzeczy z mojego koszyka w sklepie - zaproponował, posyłając jej szeroki uśmiech, ale zaraz stwierdził, że Enid chyba straciła nim zainteresowanie, skoro zajęła się sobą, i zrobiło mu się smutno xd.

- albo samą łodygę! - dodała po chwili jeszcze tam w tak zwanym międzyczasie. zamrugała, bo myślała, że tak szeroko tylko ona i jej brat potrafią się uśmiechać! mieli w końcu takie wielkie wary. ale hunter też dawał radę. - a co masz jeszcze fajnego? - nawet podeszła tak z boczku do tego koszyka i zaczęła mu przestawiać wszystko. wycelowała paluchem na piwo. - moje ulubione! możesz mnie na nie zaprosić, hunter. - zażartowała, bo w sumie równie dobrze mogła sobie sama kupić swoje i wrócić do domu, a tam wypić je sobie oglądając jakiś program w tv.

- Więc zapraszam cię do siebie na piwo, Enid. Chcesz może jeszcze obejrzeć jakiś mecz? - Spytał i aż oczy mu się zabłysnęły, bo może Enid lubila oglądać mecze w telewizji i okaże się być ideałem kobiety! - Mam jeszcze dobrą czekoladę - przypomniał sobie, zaraz nachylając się do wózka, w którym chwilę pogrzebał i wyciągnął z niego tabliczkę czekolady, gorzkiej, z jakimiś wiśniami czy czymś takim, która była jego ulubioną czekoladę. - Na nią też mogę cię zaprosić - uśmiechnął się zachęcająco.

- mecz! jutro jadę na mecz. dzisiaj coś w ogóle jest? możemy obejrzeć jakiś stary mecz... komu kibicujesz? - aż się ożywiła! ona była za menchesterem i szalała na ich punkcie. pewnie znała całą historię i tak dalej. wszystkich po kolei trenerów, chociaż tam jest chyba jeden od wielu, wielu lat. - wolę z wiśnią... i jeśli chodzi o mecz to czekolada... weźmy chipsy! - mogła nawet za chipsy zapłacić. a lubiła o smaku octu albo czegoś jeszcze obrzydliwszego.

- O, no co ty, zazdroszczę ci tego meczu! - Westchnął, bo on sto lat nie widział nic na żywo. Na każdej maturze z niemieckiego jest tekst o piłce nożnej, tak swoją drogą xd. Oblizał usta. - Manchesterowi! - Wypiął dumnie pierś. Ok, innego klubu piłkarskiego nie znam, więc komu innemu miałby kibicować. Nie był co prawda takim wielkim fanem jak Enid, ale starał się być na bieząco z meczami i tak dalej, by koledzy na uczelni się z niego nie śmiali. - Nie wiem, czy coś dzisiaj jest, ale zobaczymy.. Czipsy brzmią świetnie, zaraz jakichś poszukamy - ucieszył się.

chelsea jeszcze jakieś. liverpool. oni tam mają przecież z każdego miasta jakąś drużynę! zagryzła wargę! - o matkooo. mam ochotę cię ucałować, ale chyba się powstrzymam. - roześmiała się i jedynie poklepała go pokrzepiająco po ramieniu. wiedziała doskonale, gdzie jest dział z chipsami, bo była tam stałym klientem. dlatego też raz dwa wzieli jakieś chipsy, a później ruszyli do niego. i w sumie to nawet zacznę xd

Robiła jakieś zakupy, bo jej leniwy brat Vincent wiecznie miał pustą lodówkę, a ona musiała się zdrowo odżywiać! Pewnie miała na sobie jakąś kusą sukieneczkę i pchała powoli wózek, w którym znajdowały się już dwie paczki ryżu. Teraz stała przy stoisku ze świeżymi warzywami i miała dylemat co wybrać. Ogórek, czy pomidory? Ogórek, czy pomidory? Normalnie życiowa decyzja. ;d

pomidory, to jasne! gdyby ash kupował zdrową żywność na pewno to by jej polecił, ale przyszedł to tylko po zapas wódki, której kupił całą skrzynkę i różne soki, żeby miec czym popijać bo aż takim hardkorem nie był, żeby lecieć bez popity, chociaż jak już się opił to nie robiło mu to różnicy. pewnie niechcący ją potrącił, a że był zjarany bo odkąd go wywalili ze szkoły to nic innego nie robił oprócz picia, jarania i grania na grach wideo, to był bardzo uprzejmym i słodkim gościem więc spojrzał na nią. - przepraszam cię bardzo. - ukłonił się nawet dotykając prawie głową kolan i uśmiechnął się nieobecnie do niej.

Ona chyba jednak wybrała ogórki, bo i ja ostatnio nałogowo je do wszystkiego dodaje! Pewnie wkładała właśnie ogórka do woreczka, kiedy ten ją popchnął i na pewno rzuciła tym ogórkiem w twarz jakiegoś pana stojącego na przeciwko! Zrobiła się czerwona jak cegła, po czym odwróciła się w stronę chłopaka i odparła. - Nic się nie stało. - Pewnie wypieki powoli schodziły jej z twarzy i wyglądała doprawdy uroczo! A potem zerknęła do jego wózka, gdzie była skrzynka wódki i dwie oranżady. xd - Widzę, że jesteś monotematyczny w zakupach. - Wymamrotała, po czym odwróciła się i spakowała jednego ogórka bez większych przypałów. xd

to ja tam wolę pomidory ;x no ale to nieważne. ash wzruszył ramionami z uśmiechem. - niekoniecznie. czasem zamiast oranżady kupuję sok, to naprawdę niezła rewolucja w moim koszyku. - powiedział radośnie. pewnie jeszcze sobie powymieniał te wódki w skrzynce żeby były smakowe i pewnie kupował finlandię bo ta ma dużo smaków i jest spoko. a on musiał mieć spoko wódę żeby się spoko nawalić. to raczej jest oczywiste. - a ty żywisz się tylko zieleniną? - zapytał bo nie widział w jej koszyku nic oprócz warzyw.

Zerknęła jeszcze raz do koszyka i dopiero teraz zauważyła, że miał różne smakowe wódki. - Faktycznie duże urozmaicenie. - Uśmiechnęła się, a potem spojrzała do swojego koszyka, gdzie faktycznie była sama zielenina. Pewnie oprócz ogórków była tam jeszcze sałata i cukinia na pewno! Bo dziś robiła pyszne placki z cukinii, mniam! - A co jest złego w tym, że żywię się tylko warzywami? - Zapytała momentalnie. Miała ochotę dodać, że warzywa w dużej ilości nie są szkodliwe, tak jak alkohol ale wstrzymała się. Nie chciała wyjść na niemiłą.

wzruszył ramionami. - w sumie to nie moja sprawa, ale warzywa nie dają takiej siły jak mięso nie wiem czy wiesz. - bo może i wyrzucili go ze szkoły ale inteligentny był, bo skoro miał zostać prawnikiem... to wiadomo! po za tym cała jego rdzina to prawnicze mega mózgi. miał po kim odziedziczyć IQ!

Tyle, że był takim przypałowcem, że tej szkoły nigdy nie skończy i najprawdopodobniej zostanie bezrobotnym. xd - Jedzenie mięsa codziennie też nie jest zdrowe. Przecież to tyle tłuszczu. Można przytyć, albo doprowadzić do nadwyżki cholesterolu, co prowadzi do chorób serca. - Skrzywiła się na samą myśl o tym co mówiła. Generalnie brzydziła się tłustym jedzeniem. Ach i też była inteligentna, może w przyszłości zostanie jakimś dietetykiem. ;x

wcale nie xd ogarnie się kiedyś na pewno ;d - nie jeśli jesz białe mięso. nie wiem kurczaczki indyczki.... - wzruszył ramionami pewnie przez chwilę udając kurę. mówiłam, że z niego uroczy chłopiec.... - więc widzisz... jeśli jesz krówska no to będziesz miała chore serce i ważyła dwieście kilogramów, ale można jeść kurki i gotować je umiejętnie i będziesz dalej miała taką super figurę jak masz. - powiedział wzruszając ramionami z uroczym uśmiechem i wrzucił jej do koszyka jednak tego pomidora. - potas! - powiedział z powagą żeby nie krzyczała za bardzo na niego a on po prostu dbał o jej zdrowie!

Roześmiała się pogodnie słysząc jego tłumaczenia. - W porządku, kupię jakiegoś fileta z kurczaka. - Pokiwała głową. W sumie to średnio przepadała za jakimkolwiek mięsem, ale nie mogła zapominać o tym, że miała starszego brata, który jadł milion razy więcej od niej! - Więc uważasz, że mam super figurę? - Uśmiechnęła się momentalnie. Oczywiście, że zwróciła uwagę na jego słowa. A potem aż zadrżała kiedy po barbarzyńsku wrzucił jej pomidora do wózka. - A może ty też zamiast wódki wrzuciłbyś sobie coś zdrowego do koszyka, co? - Zaproponowała.

- No i zuch dziewczyna. od razu lepiej. - powiedział uśmiechając się pogodnie do niej. - Oczywiście! jezu nie jedna dziewczyna by ci mogła zazdrościć. czasami to się widuje takie paskudy na ulicach. - przywalił w czoło dłonią i spuścił swoją pustą od zioła łepetynkę po czym podniósł na nią wzrok z rozbawieniem. uniósł otwartą dłoń do góry i skinął głową. - nie dzięki, to mi w zupełności wystarcza jako zdrowa żywność. z resztą takimi zakupami to zajmuje się moja siostra bo ja pewnie zamiast ziemniaków kupiłbym cebulę albo piwo. - powiedział rozbawiony. chociaż to wcale nie jest śmieszne.. pewnie kiedyś spalił wodę na makaron i chciał wrzucać do gotowania cebulę zamiast ziemniaków dziwiąc się, że są tak mało brudne z ziemi...

Ruszyła z tym wózkiem do stoiska z mięsem, gdzie pochwyciła jakiegoś kurczaka i wrzuciła go do swoich zakupów. - To miłe co mówisz. - Odparła słysząc komplementy na temat swojej sylwetki. Jak mówił o jakiś paskudach, to pewnie mówił o Betty, którą musiał kiedyś spotkać!!! - Siostra robi zakupy, bo ma niezbyt rozgarniętego brata, który nie bardzo potrafi gotować? - Zerknęła na niego z rozbawieniem. - Skąd ja to znam. - Roześmiała się w końcu. Pewnie Vincent nawet zupki chińskiej nie potrafi przygotować!

a on ruszył za nią bo w sumie to była ładna i zgrabna i ją już polubił, chociaż pewnie teraz lubił wszystkich, nawet betty. jasne, że ją znał bo to przez niego tyler musiał się z nią przespać ;3. - też masz siostrę która robi zakupy? - zdziwił się bo może ona była facetem a tego nie zauważył! przetarł nawet oczy pozwalając na chwilę wózkowi jechać samemu a potem uśmiechnął się do niej bo jednak była dziewczyną taką jaką zapamiętał przed przetarciem powiek. - ash jestem. - przedstawił się z uśmiechem.

Jak chodził cały czas naćpany to już nie odróżniał czy laska była gruba, czy chuda, czy ładna, czy brzydka. Biedak, pewnie teraz ruchał same brzydkie, a jemu wydawało się, że wyglądają co najmniej jak Angelina Jolie! Chociaż nie, on nie ruchał bo dużo pił i ćpał i mu nie stawał! ;x - Nie. - Pokręciła głową. - To ja jestem tą siostrą, która robi zakupy. - Czasem żałowała, że nie miała siostry, tylko głupiego brata, który w niczym jej nie pomagał, ech! - Agnes. - Również się przedstawiła i uśmiechnęła.

mam jakąś ciężką głowę i mi się kiwa i nie mogę czytać.... Nie ruchał bo jak mówiłam grał w domu w gry wideo ćpając i pijąc i czasem coś jedząc jeśli marie była na tyle kochana by podsunąć mu obiadek pod nos. po za tym jego angelina jolie wcale nie kręciła i uważał ją za brzydką! och biedna agnes ma naprawdę głupiego brata! czasem to głupszy niż ash bywa a to już coś! - miło mi cię poznać. - powiedział w stronę kurczaka bo się pomylił.

Tylko nie zaśnij przy kompie, co? No dobra, Angelina pierwsza mi do głowy przyszła, nie moja wina! Mi też ona się w sumie nie podoba, ale kilka razy została najseksowniejszą kobietą na świecie, więc jednak coś musi w niej być! Roześmiała się widząc jak gada do kurczaka, zamiast do niej. - Dobrze się czujesz? - Zapytała z odrobiną troski. - Czy może jestem podobna do wydartego z piór, obślizgłego kurczaka? - Zapytała z uśmiechem na twarzy. W ogóle miała dziś całkiem miły humor.

nie ma mowy, chociaż w sumie chyba wcześniej spać pójdę dzisiaj w końcu xd nie wiem co w niej jest bo osobiście jej nie lubię i jako aktorki i nie uważam, żeby była ładna... no ale cóż! zdezorientowany spojrzał na nią i wyszczerzył się głupio! - TU JESTEŚ! - krzyknął radośnie. - wiedziałem, że coś mi się nie podoba i że to jakby nie ta sama osoba. - mruknął drapiąc się po karku i patrzył to na nią do na kurczaka. - ale obie jesteście takie bladziutkie. z krówskiem bym cię nie pomylił, serio! - powiedział z powagą jakby mówił o Bogu czy coś takiego.