the breakfast club

w sumie ja tez!
przestal gadac i gapil sie na niego chwile. tez sie zastanawial czy sie klocili. moglo mu to umknac. - nie poklocilismy sie, ale przestales sie do mnie odzywac - wyjasnil z wyrzutem. myslal, ze moze na niego liczyc, a on zniknal kiedy potrzebowal go najbardziej. gdyby go poinformowal gdzie sie wybiera to by poszedl z nim!

xd
lucek nie pamiętał żeby się kłócili, ale też chwile musiał się nad tym jednak zastanowić - byłem na wakacjach - wytłumaczył. tak pobyt w psychiatryku nazywał wakacjami - dawali mi tam dziwne tabletki i zastrzyki - wyjaśnił lekko smiejąc się pod nosem. niezbyt dużo zdradzał xd

slyszac jego tlumaczenie zmarszczyl czolo. - na wakacjach? - powtorzyl zawiedziony. - dzieki, myslalem ze mozna na ciebie liczyc - powoli zaczal sie denerwowac tym, ze lucek wybral wakacje i tabletki zamiast niego. on by mu tego nie zrobil!

niefortunnie się wyraził, a arthur to podłapał! spojrzał na niego zmartwiony i smutny kiedy się wkurzył - nie rozumiem, o co ci chodzi, zaciągnęli mnie tam na siłe - bo tak było, nie potrafił się inaczej wyrazić o tym co mu się stało! nie mógł skupić myśli! tym bardziej kiedy arthur się denerwował.

do arthura trzeba bylo mowic wprost. nie czytal miedzy wierszami i nie wpadl na to, ze moglo luckowi chodzic o cos zupelnie innego. to zabrzmialo jakby go nie obchodzil i tak tez to przyjal. - zaciagneli cie na sile na wakacje? - dalej nie kumal o co chodzi co go irytowalo jeszcze bardziej.

lucek nie potrafił teraz wprost. to było dla niego za trudne. wypuścili go kilka dni temu, nie potrafił zebrać myśli, spał prawie cały dzień, budził się wieczorem i włóczył po mieście. było z nim źle - tak można powiedzieć - zaśmiał się i wstał. przyjrzał się mu, a potem wyciągnął z kieszeni jakieś nowe tabletki i położył na jego dłoni. dzielił się xd

nie rozumial dlaczego lucien sie smial. nie wydawalo mu sie to zabawne. pomyslal, ze sie z niego nabija, ale zaczal miec watpliwosci kiedy podzielil sie tabletkami. nie wiedzial o co mu chodzi! spojrzal na tabletki w dloni i chwile na nie patrzyl. - potrzebowalem cie - zacisnal dlon.

lucek też nie rozumiał dlaczego się śmiał! niezbyt był kontaktowy ostatnimi czasy. pewnie mama dawała mu godzinę policyjną, a potem groziła że będzie dzwonić na policje! - ja ciebie też - przyznał szczerze na jego słowa. pewnie leżąc w izolatce myślał o nim. romantycznie xd

slodko xd szkoda, ze nie mogli sie izolowac razem xd
- wiec dlaczego pojechales na wakacje beze mnie? - zapytal z wyrzutem. odsunal krzeslo i w koncu przysiadl sie do niego. - zerwalem z romy - poinformowal go i przygladal mu sie oczekajac jakies reakcji.

najromantyczniejszy wypad ever, razem w izolatce xd
- to nie do końca były wakacje jednak - zmienił zdanie i też się przysiadł skoro już siedzieli - okej..... - nie wiedział jak zareagować - to źle czy dobrze? - dla niego raczej dobrze, choć teraz tego nie czuł. nie ruszył nawet jedzenia które zamówił więc po prostu je odsunął.

zbyt duzo przeszkod na ich drodze xd
- to znaczy? - teraz juz w ogole go zgubil. wakacjie, nie wakacje? moze i powinien sie skapnac o co chodzi, ale nic mu to nie mowilo. nastepnym razem bedzie wiedzial, ze to jakis kod. - nie wiem - wzruszyl ramionami. myslal, ze zle. ale kiedy tu tak z nim teraz siedzial nie byl do konca pewny

może następnym razem!
- nie wiem, nie pamiętam ostatnich dwóch tygodni - westchnął, sam nie wiedział że mówi kodem! był zbyt zdezorientowany - nie wiesz? to znaczy, ze żałujesz? - zapytał i przysunął swoją dłoń do jego lekko miziając go palcem.

moze!
- dlaczego nie pamietasz? - zmartwil sie. co chwile czul inne emocje co go jeszcze bardziej dezorientowalo. - nie wiem czy zaluje. chyba sie z tego nie ciesze - chwycil jego dlon i przylozyl swoje czolo do jej wierzchu.

- nafaszerowali mnie czymś i nie wiem - wzruszył ramionami. zaraz mu się przypomniały przebitki z tego czasu i zestresował się. pewnie aż zbladł biedak! - może nie byliście sobie przeznaczeni - próbował go jakoś pocieszyć, ale nie był dziś najlepszym pocieszycielem więc był dość podatny i jak wziął jego rękę to nawet nie protestował.

- moze - zgodzil sie z nim. chwile tak siedzial z jego przycisnieta reka do twarzy, ale w koncu sie ocknal. - nie rob juz tak wiecej - poprosil. spojrzal na tabletki, ktore przed chwila dal mu lucek i polknal je. - zostan dzisiaj ze mna - spojrzal na niego. sam nie wiedzial co mial przez to na mysli, ale chcial z nim spedzic czas.

obaj będą na fazie skoro połknął tabletki i lucek też, doskonale!
- w porzadku, ale musimy zostać u mnie - zaproponował. inaczej mamusia by go zabiła. poszedł więc z arthurem do siebie. mama się trochę zdziwiła, ale ich wpuściła, uff!

umówili się na cywilizowaną kawę. hanna przyszła przed czasem i już się niecierpliwiła. zastanawiała się czy thomas w ogóle się pojawi czy jednak stchórzy.

thomas byl stary i szanowal czas wiec przyszedl na godzie, na ktora sie umowili. zwykle tez pojawial sie chwile przed, ale nie chcial z nia siedziec dluzej niz musial xd - czesc - przywital sie troche od niechcenia. nie potrafil ukryc tego ile trudnosci zajelo mu przyjscie na spotkanie z nia.

hanna musiała przyjść szybciej i umowić się z kelnerką na jakiś tajemny gest, po którego pokazaniu kelnerka będzie miała ją ratować z sytuacji. przygotowywała się na to spotkanie jak na randkę z oblechem z tindera xd
- cześć - wstała jak podszedł, bo myślała, że wyciągną do siebie ręce, ale tylko popatrzyli na siebie niezręcznie i już było dziwnie. usiedli i nadal nikt nic nie mówił. dobry początek xd - zamówiłam już dla siebie - wskazała na swój kubek.

haha xd thomas mial po prostu zamiar wstac i wyjsc jesli cos by poszlo nie tak. nie obrazilby sie gdyby ona tez tak zrobila.
nie wiedzial po co wstala wiec nie ruszyl sie z miejsca. to jeszcze nie ten czas zeby sie przytulac. o ile w ogole kiedys nadejdzie xd - dlugo czekalas? nie jestem spozniony - spojrzal na zegarek zeby sie upewnic.

no tak, mieli taką relację, że nie musieli przed sobą udawać i bawić się w jakieś gierki.
- nie ma sprawy - odpowiedziała tak jakby jednak był spóźniony. - skończyłam trening i miałam tu po drodze - już opowiadała coś o sobie, dobry bonding! xd

pokiwal glowa i zamachal do kelnera zeby zamowic sobie czarna kawe. kiedy juz to zrobil spojrzal na nia i znowu chwile nic nie mowili. dopiero wtedy zorientowal sie, ze powinien sie troche zainteresowac skoro juz mowila o sobie. - co trenujesz? - zapytal w koncu.

hanka piła cappucino, w tym nie byli podobni. na pewno analizowała jego zamówienie xd
- będziesz chciał coś zjeść? - nie była pewna jaki jest vibe. w razie pilnej ucieczki łatwiej porzucić kawę niż talerz jedzenia. - hokeja na trawie - odpowiedziała zdawkowo. - chodzę też na taniec współczesny - dodała po chwili, żeby nie postrzegał ją tylko przez pryzmat tego hokeja. - czy ty w ogóle wiesz co ja studiuję? - wypaliła. podstawy xd

thomas byl twardzielem, nie mogl pic jakiegos tam cappuciono xd
- jestes glodna? - on tez probowal wybadac na ile zostanie tu uwieziony. w tym akurat sie chociaz mogli zgodzic. pokiwal glowa zapamietujac te informacje. - wiem, ale wolalbym zebys ty mi o tym opowiedziala - szukal neutralnych tematow do rozmowy. - kosmonautyka - dodal zeby nie pomyslala, ze klamie. sprawdzil z ciekawosci xd pewnie dlatego zeby jej moc unikac.

hahaha, no tak xd to nadszarpnęłoby jego reputację.
- nie - odpowiedziała - ale mogłabym coś zjeść - wzruszyła ramionami - a ty? - spojrzała na niego, żeby zadecydował. chodzili wokół siebie na paluszkach. - widzę, że nie muszę nic opowiadać i już wszystko o mnie wiesz - powiedziała mimo wszystko trochę kpiąco zamiast przyjąć to jako okazję do opowiedzenia mu o swoich planach i zainteresowaniach.