la cosa nostra

siedział w restauracji na kolacji z poważnymi ludźmi w sprawie nowego projektu, który zamierzał rozkręcić. był elegancko nawet ubrany, popijał wino i niewiele się odzywał. z resztą jak zwykle.

a ona od czasu publicznych oświadczyn gabriela (nie wiem czy billy był ich świadkiem) + publicznego upokorzenia nie wychodziła z domu! odwołała wszystkie planowane spotkania/imprezy/wystąpienia itp. dopiero dzisiaj wyściubiła nos z domu. postanowiła jednak nie zwracać na siebie uwagi i miała nadzieję, że duże czarne okulary oraz jakiś casual stój w tym pomogą. nie miała zamiaru jednak zostawać tutaj długo. weszła, podeszła do baru i zamówiła coś na wynos. miała w planie dalej zaszyć się w mieszkaniu!

no niestety, pomyślałam, że był. było mi piekielnie szkoda i olivii i gabriela. olivii bo była upokorzona publicznie, a gabriela bo tak szybko się stoczył. cóż, kiedyś to musiało nastąpić. miała pecha, bo billy ją zauważył z daleka. przeprosił na chwilę swoje towarzystwo i podszedł do dziewczyny. - cześć - pocałował ją w policzek na przywitanie. - jak się trzymasz, hm? - zapytał odciągając ją na chwilę na bok.

pewnie wszyscy mieli takie odczucia. ale byli też tacy którzy to nagrywali i robili zdjęcia i teraz te materiały latały po sieci. pewnie dzień po imprezie olivia się ich naoglądała i odbyła rozmowę z matką, która stwierdziła, ze dla jej i ich dobra lepiej by było żeby powiedziała "tak". jak żyć!
dziś bardzo nie chciała być zauważona a jednak - cześć - westchnęła smętnie spoglądając na niego spod tych okularów - mówisz o tych wszystkich filmikach, plotkach i artykułach? wspaniale - w jej głosie można było wyczuć niezadowolenie - ale na szczęście minęła mi już ochota na zabicie gabriela - bo pewnie wczoraj jeszcze rozważała taką opcje.

- bardzo mi przykro, że tak się stało i że tak gabriel okropnie cię potraktował. nie spodziewałem się, że aż tak bardzo cierpi po stracie tej swojej księżniczki że się kompletnie mu pomieszało w głowie. mam nadzieje, że niedługo mu przejdzie - powiedział spokojnym i opanowanym tonem. cholernie jej współczuł, dziewczyna była jego kumpelą. - mogę ci jakoś pomóc? czy raczej wolisz, żebym ci dał spokój? mam porozmawiać może z gabrielem na ten temat? - zapytał.

- w porządku - machnęła ręką - tak na prawdę bardziej złości mnie to co wypisują w internecie, ale nie mam na to wpływu i powinnam się przyzwyczaić - bo już nie raz wypisywali o niej głupoty! widać było że trochę ją to przytłoczyło bo normalnie rozsiewała wokół siebie aure wspaniałości, a teraz tak nie było i nawet się nie starała! - próbujesz nam zrobić terapię - uśmiechnęła się pod nosem - nie rób tak - czuła się traktowana jak jego pacjenci, a może ona wolała po prostu obejrzeć wspólnie jakąś durna komedię!

- przepraszam. to w takim razie co mogę dla ciebie zrobić, hm? jak nie rozmowa, to co, potrzebujesz np z kimś pobyć może? - zapytał. nie wiedział czy to właśnie zaproponował spotkanie towarzyskie czy randkę u siebie w domu. nie ogarniał totalnie ich relacji. - ludzie to chuje. niepotrzebnie jeszcze podsycają tą całą sytuację. a gabriel niepotrzebnie się kompromituje publicznie, głupio zrobił i tyle - wzruszył ramionami - nie chcę cię trzymać dłużej, to co, umówieni jesteśmy może na kolację u mnie i film? - spojrzał w kierunku gości.

od razu poprawił jej humor propozycją! nawet na chwilę zapomniała o tym chujku gabrielu! - tak - potwierdziła zaproszenie - ale pod warunkiem, że gotujesz - zastrzegła i odebrala swojego zamówienia - zadzwoń jak już ustalisz konkrety - zaproponowała, a potem uciekła do mieszkania i opychała się jedzonkiem ;x

faye i nico świętowali tutaj urodziny jej mamy. wynajęła oczywiście całą restaurację, bo gości było sporo, głównie byli to znajomi niny i leo, chociaż nikogo nie było z arystokracji. było całkiem luźno jak na imprezę w knajpie, a jej rodzice już coś zdążyli wypalić. sala wypełniała się śmiechem, żartami, atmosfera była wspaniała. faye siedziała przy jednym ze stolików i popijała szampana. wyglądała jakoś mniej więcej tak

ok, nico miał pewnie na sobie jeden z garniturów który kupili razem z zoe. na szczęście atmosfera była na tyle luźna że mógł siedzieć bez marynarki z poluzowanym lekko krawatem i nikt nie patrzył na niego krzywo. był na zewnątrz zapalić szybkiego papieroska i wrócił właśnie siadając na przeciwko faye - nic mnie nie ominęło? - zapytał. czekał na odśpiewanie sto lat i tort!

w międzyczasie jak poszedł zapalić urozmaiciła sobie czas pogaduszkami z jednym z wujków, który oczywiście wypytywał ją o nico a ona niewiele miała w tym temacie do powiedzenia xd jak wujek sobie poszedł to napiła się drinka - nie, nic, na razie impreza trwa w najlepsze! - uśmiechnęła się do niego szeroko - ale już niedługo, wiem, że będzie tort - pokiwała głową i spojrzała na kelnerki, które przygotowywały już tort.

kot mnie barankuje i nie daje pisać xd
nic nie mogła powiedzieć na temat nico bo nic nie ustalili. nico się wstydził, faye nie potrafiła. emocjonalne upośledzanki, nie ma co! dla niego było okej tak jak było. bał się angażować w cokolwiek poważnego bo uważał że kompletnie się do tego nie nadaje - super, uwielbiam torty - przyznał. pewnie jak był mały i miał urodziny to jako prezent chciał dodatkowy tort xd przyglądał się chwile rodzicom faye - twoja mama i tato wyglądają na prawdę uroczo razem - zawsze wyglądali.

ahhahaha biednaś! moja sobie chilluje xd
jak to kiedyś napisałam, byli emocjonalnymi matołkami. faye chciała z nim o tym porozmawiać ale to nico wiecznie jej uciekał więc wychodziło jak wychodziło. a się do niego przywiązywała. ona za to chciała się zaangażować tylko musiała przekonać do tego nico xd - taak, są w sobie super zakochani. ostatnio mama pokazywała mi zdjęcia z ich młodości, byli taką uroczą parą, nie wiem czemu mama wyszła za tego palanta skoro i tak zdradziła go z moim ojcem i wyszłam im ja - wskazała rozbawiona na siebie - też bym chciała tak kiedyś jak oni. niczym się nie przejmują. mają super związek - westchnęła zazdrościła rodzicom.

teraz leży na mojej jednej ręce i jestem lekko sparaliżowana.
nico uciekał bo chyba bał się tego momentu kiedy bedzie musiał się zaangażować. tak jak żyli w nieświadomości było mu lepiej. nie myślał o tym, że faye się źle z tym czuje. w tej kwestii myślał najwyraźniej osobie i tak było wygodniej - wyglądają jakby dopiero co sie poznali i byli zakochani na zabój - przygladał sie ninie i leo. pewnie to że się zeszli sprawiło, ze wyglądali teraz jakby mieli dziesięć lat mniej - wyszło jak wyszło, ważne że teraz są szczęśliwy - spojrzał na faye kontemplującą swoich rodziców. zaraz wjechał tort i znowu śpiewali sto lat!

xdd najgorzej
on się bał, a ona w sumie nie wiedziała co z tym ma zrobić, bo też się bała. emocjonalne ułomki ale za to jacy uroczy! - dokładnie tak! i to jest w nich cudowne. ostatnio robią totalnie wszystko na spontanie, podejmując najbardziej szalone decyzje w życiu. świetnie się bawią, kochają a ja widzę, że mama w końcu jest szczęśliwa - rozmarzyła się a potem śpiewali sto lat. faye pociągnęła nico za rękę po tort - podobno jest w nim jakaś niespodzianka! - zapewne maryśkę dali do tortu, żeby wszyscy się cieszyli razem z nimi.

nigdy sie nie dogadają w tym tempie ;x - dobrze, że na nowo odnaleźli siebie - bo cóż był pod wrażeniem że po tylu turbulencjach udało im się na nowo zbudować relację. nico przy najmniejszych turbulencjach panikował i uciekał od problemu dlatego tym bardziej był pod wrażeniem. ruszyl za nią w kierunku tortu - niespodzianka? jak na przykład striptizer lub srtiptizerka? - zażartował oczywiście. nie chciał ani jednego, ani drugiego oglądać. przynajmniej nie w towarzystwie faye.

zobaczymy co się wydarzy tutaj na tej imprezie! walnęła go lekko w ramię kiedy rzucił żartem o striptizerce bądź striptizerze! - no weź, nie chciałabym tego oglądać na żywo! jezu nie - skrzywiła się, bo właśnie wyobraziła sobie również, że jej rodzice chodzą zapewne do łóżka. aż o mało co tam nie puściła pawia. wzięła kawałek tortu, wcześniej podchodząc jeszcze do mamusi i tuląc ją do siebie, bo chciała jej życzyć wszystkiego najlepszego. wróciła do nico - chodź, wracamy do stolika - nie zdążyli bo zaczepił ich ktoś z jej rodziny i zaczęło być awkward!

zobaczymy!
pomasował się po miejscu w które go walnęła - to był tylko żart - wyjaśnił prędko rozbawionym głosem. jego rodzice już nie sypiali ze sobą więc na szczęście nie musiał sobie tego wyobrażać. choć wolałaby chyba to niż separację, w której żyli! szedł za faye posłusznie z kawałkiem tortu kiedy ktoś ich zatrzymał i zapytał kiedy ślub - eeeeeeeeeeeeeee - nico się zaciął xd

faye nie wiedziała co ma powiedzieć, a nico też chyba zgubił teraz wątek więc musiała ona jakoś zareagować - właściwie to... właściwie to my... my nie jesteśmy... eee no nie jesteśmy razem... znaczy umm, nie rozmawialiśmy jeszcze o tym więc ten - stała tak jak ten kołek i potem spojrzała na nico - tak. właściwie to jeszcze o tym nie rozmawialiśmy - wcisnęła sobie kawałek tortu do ust i wbiła wzrok w podłogę i gapiła się na swoje buty.

dobrze, ze faye jakoś ratowała sytuację, bo nico zaciął się do momentu ostatnich słów dziewczyny - dokładnie, nie rozmawialiśmy o tym - złapał ją za rękę i pociągnął do stolika. aż zaschło mu w gardle więc wypił dwie lampki szampana pod rząd! - właśnie sobie przypomniałem dlaczego nie chodzę na takie imprezy rodzinne - zażartował omijając kompletnie temat xd

też się napiła szampana ale tylko dlatego że musiała zebrać się na odwagę żeby w końcu go zmusić do rozmowy jakiejkolwiek! - wiem, że to nie jest ani miejsce ani czas, ale tak naprawdę to powinniśmy o tym porozmawiać - zauważyła wzdychając ciężko - za każdym razem jak próbuję coś o tym powiedzieć to ucinasz temat tak jak teraz. a może to w ogóle nie jest dla ciebie ważne, no nie wiem - wzruszyła ramionami a potem wróciła do jedzenia ciasta. podleciała do niej mamusia rozchichotana i pocałowała ją w oba policzki zostawiając jej ślady szminki - w takim razie nie będziesz chciał też iść ze mną na wesele skoro nie lubisz imprez rodzinnych - zauważyła.

nico teraz żałował że cokolwiek powiedział. nie potrafił się odnajdywać w takich sytuacjach i to był najlepszy przykład!
- faaaayee - jęknął - nie o to mi chodziło, chętnie pójdę z tobą na wesele - wyjaśnił prędko. po prostu ta cała rodzinna otoczka go krępowała i już!
- tak, nie jest to miejsce i czas - przeczesał nerwowo swoje włosy - to urodziny twojej mamy i to powinno być najważniejsze - uśmiechnął się do niny kiedy tak przyszła ucałować córkę - więc może umówmy się tak że wrócimy do tego tematu po weselu, a do tej pory po prostu dobrze się bawmy? - zaproponował, przygryzł dolną wargę czekając na reakcję niny.

nina nie wiedziała o co chodzi, ale widziała, że faye trochę była zdenerwowana teraz więc ją przytuliła od tyłu i szepnęła jej na ucho, że będzie dobrze. poszła nie chcąc im przeszkadzać - mhm, niech tak będzie - zgodziła się na to, chociaż wcale się jej to nie podobało. wiecznie odsuwał od siebie temat a ona była już bardzo pogubiona bo nikt go nie lubił a ona owszem. zawołała kelnera i poprosiła jeszcze o jednego drinka, bo musiała się wyluzować. dojadła ciasto - i jak ci smakuje? nie wiem co tutaj jest - zmrużyła oczy. próbowała odgadnąć tajny składnik. cóż faye, za chwilę poczujesz co było tym składnikiem!

nina jak wspierała faye. wiedziała, ze z facetami nie jest łatwo!
- no weź... - złapał jej dłoń widząc jak się denerwuje - to nie znaczy, ze nie chce o tym rozmawiać - wyjaśnił szybko - nie chce po prostu robić tego na oficjalnych imprezach, wolę o tym porozmawiać w spokoju, bez presji - wytłumaczył się szybko. faye pewnie myślała, ze nażre się na weselu za darmo i ją zostawi xd zaraz wziął kawałek tortu i uśmiechnął się szeroko - ja wiem co to - odparł rozbawiony. pewnie nie raz raz ciasteczka z haszyszem xd