la cosa nostra

dla niej calowanie sie pod sklepem tez bylo mile. dopoki nie zobaczyla, ze inne laski traktuje lepiej, a z nia sie spotyka tylko przez przypadek. to jej nie pasowalo! zaczela sie denerwowac kiedy tak sie przy niej zachowywali. - pierwszy raz? - zerknela na eve co tylko poglebilo jej zlosc. - to ciekawe bo eve raczej lubi znajdowac sobie sposorow, ktorych da sie naciagnac na drogie krewetki - skrzyzowala rece na cyckach. byla w bojowym nastroju. nie wiem skad miala takie informacje, ale napewno byla fankom woof i wierzyla we wszystko co czytala xd

cieszył się, że eve sugerowała kolejne spotkania, ale jednak wolałby, żeby rozmawiali o tym między sobą, a nie w towarzystwie rosie. właściwie to miał ochotę spławić rosie, która przeszkadzała im w ich słodkiej randce.
- co? - zdziwił się bardziej tym, że blondynka naskoczyła na jego towarzyszkę niż samym tym co powiedziała. stwierdził, że faktycznie wyszła z niej zazdrość i że niepotrzebnie ją wtedy całował, bo nie chciał jej teraz zranić. - gdyby tak było to eve byłaby bardzo kiepska w wyszukiwaniu sponsorów - zażartował ze swojego własnego niskiego statusu... przynajmniej oficjalnego. ale jego zdaniem eve ani rosie nie mogły wiedzieć jak jest naprawdę.

rosie sama nie mogła się zdecydować na odpowiedniego kandydata i trzymała ich w niepewności, ale kiedy oni się decydowali to nagle się obrażała xd logika tysiąc xd
na pewno woof coś tam o eve pisała, ale sama eve nawet nie przywiązywała do tego wagi. nie zapominajmy, ze była starsza i bardziej dojrzała od rosie więc niekoniecznie plotki ja interesowały. roześmiała się żeby zamaksować zdenerwowanie i wytarła usta serwetką - nie wiem o czym mówisz rosie, choć pochlebia mi to, że uważasz mnie za na tyle ładną i sprytną że mogłabym mieć sponsorów - próbowała się wykpić żarcikiem. fakt faktem sponsorów to nie miała, ale lubiła wykorzystywać bogaczy i ich pieniądze. uważała, że coś z tego marnego życia jej się należy - czy ja o czymś nie wiem? - zapytała kierując wzrok na mateo, a potem wskazując na małą anderson. oboje o czymś nie wiedzieli xd

wszyscy sie cieszyli z wyjatkiem rosie. ona przezywala najgorsze chwile w swoim zyciu xd bedzie musiala sie wyzyc przy swoich opowiadaniach. moze postac mateo potraci samochod zeby przecierpial to jaka przykrosc jej teraz sprawial.
- to ciekawe dlaczego wszyscy wiedza, ze lecisz na facetow z kasa. latwiej by bylo gdybys znalazla sobie jakiegos dziadka, ktory zaraz umrze. wtedy bys sie nie musiala tak wysilac zeby wszystich naciagac - dalej upierala sie przy swoim. eve wkurzyla ja na tyle by byla w stanie uwierzyc we wszystkie plotki, ktore slyszala na jej temat i jeszcze dopowiedziec sobie to co do niej pasowalo. - ta twoim miejscu balabym sie, ze zadaje sie ze mna tylko dla pieniedzy - odwrocila sie do mateo.

rosie dopiero co wróciła z paryża gdzie była adorowana z kazdej strony, a teraz spotykało ją takie nieszczęście! biedny mateo z opowiadania! potem samochód go naprawdę potrąci i rosie będzie myślała, że jej opowiadania mają moc spełniania się xd
- przepraszam - przekazał bezgłośnie do eve w odpowiedzi na jej pytanie. czuł się odpowiedzialny za to, że rosie na nią naskoczyła. ta jednak miała jeszcze więcej do powiedzenia i nie bardzo chciał wierzyć w to co mówiła, ale jego przewrażliwienie na punkcie pieniędzy rodziny sprawiało, że nie mógł od razu stwierdzić, ze to zupełne kłamstwa. tym bardziej, że eve zadzwoniła do niego, żeby pomógł jej z kaucją kiedy jeszcze za dobrze sie nie znali. czyżby wiedziała, ze będzie w stanie na szybko załatwić tyle gotówki? - co o tym wiesz? - wbił wzrok w rosie gdy zasugerowała, że ma pieniądze. chociaż brzmiało jakby dopytywał o fałszywe zainteresowanie eve jego osobą.

rosie spędziła taki miły weekend na randkowaniu w paryżu, że aż nie mogła pozwolić komuś żeby przeżył miłe i przyjemnie chwile z kimś innym.
rosie dołączy do naszego paranormal team, czyli camden i raven!
przygryzła dolną wargę słuchając co wyrzuca z siebie rosie. oczywiście trochę miała racje, bo faktycznie lubiła wykorzystywać bogaczy i nimi gardzić, ale nie dlatego że chciała z jakimś być dla kasy. tylko dlatego, że czuła poczucie wielkiej światowej niesprawiedliwości że miała takie, a nie inne życie! czuła się bardzo niepewnie, ale nie chciała dać się stłamsić małej rosie - zebrałaś stos jakiś niedomówień, które próbujesz skleić w wiarygodną historię - jej słowo kontro słowo małej anderson - skąd niby miałabym wiedzieć, że jesteś bogaty? - zwróciła się do mateo - spotkaliśmy się na miłość boską na darmowej wystawie - przypomniała mu.

to co bylo w paryzu bylo w paryzu. teraz potrzebowala kolejnej dawki zainteresowania. pewnie miala dzien przerwy i juz byla spragniona xd jesli go faktycznie potraci samochod to bedzie miala wyrzuty sumienia ale przynajmniej sie nim zaopiekuje xd
- wiem wystarczajaco - zapewnila go i faktycznie myslala bardziej o eve niz o tym czy on jest bogaty czy nie. ale skoro zabral ja tutaj na kolacje to nie oczekiwala, ze byl biedny. no i to by nie mialo sensu skoro eve leciala na bogaczy! wierzyla w historyjke, ktora ulozyla sobie w glowie. - z internetu mozna sie wszystkiego doszukac nawet jesli ktos nie uzywa social media - zauwazyla. - gdybym chciala zeby ktos nie wiedzial, ze probuje kogos wykorzystac dla kasy to od czasu do czasu tez bym sie pokazywala na darmowych wydarzeniach - to wedlug niej mialo sens!

rosie taka niedopieszczona xd rywalizująca mafia będzie próbowała go zabić, a rosie będzie myślała, że to przez nią xd
eve próbowała się obronić, ale źle ułożyła słowa. kiedy powiedziała "skąd niby miałabym wiedzieć, że jesteś bogaty" uznał, że właśnie podkreśliła to, że "jesteś bogaty", czyli wiedziała.
- nigdy nie powiedziałem, że jestem bogaty - odchrząknął. dzisiejszy imidż i restauracja na to wskazywały, ale przy wszystkich innych spotkaniach nie zachowywał się jakby miał kasę. spojrzał na rosie i na eve. - ale wy obie o tym wiecie - skrzyżował ręce. czyli słabo się krył z tym jednak xd - wprowadziłaś nas na event do teatru. wyglądałaś jakbyś wiedziała co robisz - przypomniało mu się. patrzył teraz na eve w nowym świetle i układał fakty. rosie chciała między nimi namieszać i zrobiła to skutecznie, bo mateo też już zaczął sobie wkręcać i doszukiwać się rzeczy, których nie było.

rosie raczej jest zbyt rozpieszczona! gdyby miała takie życie jak eve to by się załamała pewnie xd
- nic nie wiesz - miała już nieco poirytowany głos i była poirytowana tym co sugerowała rosie. nie było tak, że nie miała racji w tym co mówiła, ale zdecydowanie to wyolbrzymiała. no i nie znała motywacji eve! była zbyt dumna, żeby tłumaczyć się mu przy rosie i żeby tłumaczyć w ogóle. ostatni raz tłumaczyła się mężowi, z którym zerwała wszelkie powiązania więc tym bardziej była uczulona na to, ze ktoś ją o coś oskarżał - wierzysz jej? - zapytała wprost spoglądając na niego, a palcem wskazując na rosie.

jesli napisze o nim opowiadanie i to sie spelni to bedzie przekonana, ze to jej wina xd inaczej byc nie moze! pojdzie sie zwierzac camdenowi xd
na szczescie nie miala takiego zycia jak eve i nie musiala sie przejmowac xd
- mylisz sie - zmierzyla wzrokiem dziewczyne po czym spojrzala na mateo i obserwowala jego reakcje. wygladalo na to, ze zaczynal jej wierzyc z czego sie ucieszyla. nie dlatego, ze chciala zepsuc to co pomiedzy nimi bylo, ale dlatego, ze sie o niego martwila! hehe. - bylbys slepy gdybys tego nie widzial i dal sie wykorzystac - podjudzala go.

- nie wiem - mruknął spoglądając na eve i znowu na rosie. rosie nie wymyśliła sobie tego na poczekaniu, a niestety niektóre elementy jej historii pasowały. - rosie, proszę, przestań, to sprawa między nami, okej?! - wyrzucił z siebie i zamachał ręką, odrzucając serwetkę na stół, bo trochę się już zdenerwował i jej obecność nic nie ułatwiała. zaraz obie się na niego obrażą i tyle z tego będzie, ups. nie wiem czy rosie tam nadal stała czy nie, ale mateo już nie zwracał na nią uwagi, bo spojrzał poważnie na eve oczekując odpowiedzi. - zapłaciłem za ciebie kaucję. powiedz mi czy nie dałem się już wcześniej wykorzystać - popatrzył na nią błagalnym wzrokiem, bo miał nadzieję, że eve wszystkiemu zaprzeczy. ale rosie już zdążyła zasiać w nim ziarno niepewności.

wszystko wina zazdrosnej rosie!
eve chciała oczywiście wszystkiemu zaprzeczyć, ale nie była też krystalicznie czysta! wiedziała jakie ma podejście do bogaczy i że ono się nie zmieni! uważała to za niesprawiedliwe, że z jedne strony mieszkali ludzie w wielkich willach, a z drugiej strony byli tacy jak ona. mieszkający w przyczepie i ledwo wiążący koniec z końcem. eve nie miała tyle cierpliwości co on, wskazała zbulwersowana na rosie - nie widzisz, że jest zazdrosna? - zaśmiała się z niedowierzaniem. na jego pytanie nastąpiła długa pauza, którą już mógł uznać za odpowiedź w zasadzie - poprosiłam cię o to, bo czułam że mogę ci zaufać - wyjaśniła - najwyraźniej to nie działa w drugą stronę - wstała i rzuciła serwetkę z kolan na stolik - nie martw się, spłacę tą kaucję - zapewniła go, ale jeszcze nie miała pomysłu jak to zrobi. zapracuje się na śmierć! - choć z tego co się okazuje nie potrzebujesz - wyłożyła na stół kilka banknotów - to za krewetki - już wiedziała, że będzie musiała się zapożyczać do końca miesiąca przez te owoce morza xd chwyciła swoją torebkę, a potem zmierzyła rosie wzrokiem. odeszła pozostawiając go/ich bez odpowiedzi, a z urażoną dumą!

obserwowala cala sytuacje z zainteresowaniem. na koniec spojrzala na mateo i wzruszyla ramionami, po czym sobie poszla. nie czyla sie zbyt winna temu co sie przed chwila stalo.

mateo za to zastanawiał się czy zbyt pochopnie nie uwierzył słowom rosie. był skonfliktowany!
został na głowne danie xd żarcik, poszedł do domu.

tatuś zaprosił swoje córki na wspólną kolację, ale się spóźniał i właściwie annie przyszła pierwsza i czekała na wszystkich innych.

dylan jak zawsze nieogarnięty xd
romy przyszła pięć minut po niej i miała bardzo niezadowoloną minę widząc, że musi się przysiąść do annie, a nie ma jeszcze ich ojca - cześć - przywitała się i usiadła. od razu zagapiła się na telefon żeby nie musieć nawiązywać żadnej konwersacji z nią!

i tak sukces, że do eleganckiej restauracji je zaprosił xd 
podniosła wzrok kiedy ktoś podszedł, ale jej entuzjazm szybko opadł kiedy okazało się, że to romy. nie chciała się z nią widzieć, tym bardziej po swojej rozmowie z arthurem, bo wiedziała, że on chce najpierw wszystko sam wyjaśnić z romy, a według jej informacji tak jeszcze się nie stało. 
- cześć - odparła z podobną miną i rozglądała się w poszukiwaniu taty. - myślisz, że chce nam powiedzieć, że będziemy miały nową siostrę? - wymyśliła. wszystkiego się można po dylanie spodziewać xd annie za kilka dni ma urodziny, więc miała osobne plany na spędzanie wspólnego czasu z tatusiem i nie wiedziała czemu musi się jeszcze spotykać z romy. nabrała podejrzeń!

a mógł do mcdonalda xd
romy nie czuła się w jej towarzystwie niekomfortowo z powodu arthura bo nie wiedziała, że ten już zdążył się 'pochwalić' swoimi dokonaniami. czuła się niekomfortowo bo nie lubiła spędzać z nią czasu, that's all!
- mam nadzieję, że jednak nie - nawet zaśmiała się krótko - moja mama będzie wściekła jeśli tak się okaże - zastanawia mnie ciągle czemu carly i dylan mogli się nie dogadywać. może dlatego że był niedojrzały nie nie nadawał się do wychowywania dzieci. jedynie do ich produkowania, co szło im dobrze - pisał ci coś że się spóźni? - zapytała licząc na to że będzie wiedzieć ile czasu spędzi sam na sam z siostrą, niechętnie oczywiście.

mógł xd może mu się pomyliło i czekał w maku xd
- moja tylko by go wyśmiała - wzruszyła ramionami. dylan pewnie miał coraz młodsze dziewczyny i madeline ciągle go obgadywała, tak to sobie wyobrażam. madeline i carly powinny się pogodzić po latach skoro miały ten sam problem z dylanem. madeline też wiecznie uważała, że nie nadaje się do wychowywania dzieci, chociaż annie uwielbiała z nim spędzać czas i ją rozpieszczał. zerknęła na telefon. - nie, nic - odpowiedziała, ale zaraz zmierzyła ją wzrokiem. - a tobie? - może to była podpucha i romy chciała się popisać, że jest lepiej poinformowana i ma lepszą relację z ojcem. annie pomyślałaby, że zrobił to specjalnie, żeby spędziły czas sam na sam, ale nie był na tyle sprytny.

hahahahha tak xd wyobrażam sobie to totalnie!
- w sumie - przyznała jej rację zaśmiewając się przy wyobrażeniu reakcji madeline. pewnie nie widywały się zbyt często, ale jednak czasami się to zdarzało i uważała maddie za wyjątkową jędzę! może powinny się pogodzić i mieć wspólny front, albo zmuszać swoje córki do spędzania czasu razem xd
- nic - zamachała telefonem gdzie były ostatnie smsy, na pewno nie było tam smsów od ojca! - chcemy coś zamówić wcześniej? - zapytała przysuwając menu bliżej siebie. nie była zbytnio głodna, ale chętnie napiłaby się herbaty.

madeline i carly przez swoją własną waśń jeszcze bardziej nakręcały rywalizację między annie a romy. chciały udowodnić, że ich córka jest lepsza od tej drugiej. ciekawe który duet pierwszy dojdzie do porozumienia! zerknęla ostatni raz w stronę drzwi i westchnęła.
- możemy, wiesz jaki on jest. potrafi spóźnić się godzinę i zachowywać się, że nic się nie stało - zauważyła. mimo całej swojej miłości do ojca wiedziała jaki jest nieodpowiedzialny. zerknęła do menu, ale od razu otworzyła stronę z alkoholami. herbatka tu nie wystarczy.

pewnie tak było, przez co annie i romy jeszcze bardziej się nie znosiły! ich matki napędzały rywalizację! możemy obstawiać która para rywalek się szybciej ugnie xd
- wiem doskonale - westchnęła. nie wiedziała jakim cudem była taka ułożona i punktualna a jej ojciec taki nieogarnięty. o annie też można było wiele powiedzieć, ale była punktualna i w miarę ogarnięta! zerknęła na nią znad menu - co bierzesz? - zapytała zaciekawiona.

obstawiam, że prędzej madeline i carly skoro w przeszłości były bff. annie i romy od dziecka były nastawiane przeciw sobie i nie miały wobec siebie żadnych przyjaznych uczuć!
- ewentualnie wymyśli jakąś dziwną wymówkę typu, że spotkał świętego mikołaja i musiał mu przekazać wszystkie nasze życzenia - przypomniało jej się jak kiedyś tak zrobił w środku lata kiedy annie i romy były już w takim wieku, że wiedziały, że mikołaj nie istnieje. annie była nastolatką i miała już cycki, a dylan z takimi rzeczami wyskakiwał xd - whisky - zadecydowała i już zamknęła menu. przyciągała wzrokiem kelnera.

nie wiem czy były w stanie zakopać topór wojenny!
- myślałam, że wymówki z mikołajem skończyły się.... przynajmniej kilka lat temu - romy próbowała je zakończyć oznajmieniem że nie wierzy w mikołaja xd ciekawa czy to poskutkowało. zamknęła menu i położyła na stoliku - też chce whisky - oznajmiła. nie chciała wyjść na gorszą od annie. choć prawda była taka że whisky piła raz w życiu na swojej imprezie kiedy zdemolowali jej dom xd ciekawe czy tam kiedyś wróci.

skoro carly i dylan już dawno nie są razem...
roześmiała się na jej słowa. nie ma to jak bonding przy nabijaniu się z ojca. obgadywanie go to równie dobry bonding dla ich matek. powinny wszystkie w czwórkę klub założyć. 
- myślę, że ma jeszcze parę podobnych w rękawie - wierzyła w kreatywność dylana co do wymyślania wymowek xd - od kiedy pijesz whisky? - zdziwiła sie, bo dla niej romy tak jak dla dylana ciągle była dzieciakiem wierzącym w mikołaja i magiczne wróżki.