la cosa nostra

nie wiem, ale wylał xd - piłam czerwone wino, rocznik 1980. nie wiem jednak czy cię na nie stać - zmierzyła go wzrokiem, bo nie wyglądał na jakiegoś super bogacza wśród których zazwyczaj się obracała. gabrielem to on na pewno nie był czy innym dżordżem xd

hahahahaha, fizyka nie działa w albans. dante był o wiele lepszy niż dwulicowy gabriel lub george!
- sprawdzimy - otworzył kartę win i spojrzał na to wino, ale faktycznie mina mu zrzedła - a może czerwone rocznik 1995? - zaproponował kompromisowo. na to było go stać i nie będzie musiał biedować z doktoranckiej pensji do następnej wypłaty. uśmiechnął się milusio, lekko pijacko licząc że jego urok zadziała xd

fizyka w ogóle tu nie działała xd tu nic nie działa tak jak trzeba, sama patologia xd
- niech będzie - wywróciła oczami, niech zapamięta, że poszła mu na rękę. taka osoba jak ona nigdy nie chodzi na żadne ustępstwa, a to było z jej strony ustępstwo - nudzisz się, że przysiadasz się do przypadkowych osób? - zapytała wprost, bo ona nie liczyła na żadne towarzystwo akurat dzisiejszego wieczora.

piękne miasto!
nie widział jego przewracania oczami więc uznał, że się cieszy z tego wina i zaraz zamówił jej całą butelkę. oczywiście poprosił o dwa kieliszki bo przecież sam chętnie bardziej się upije. na pewno była pod wpływem jego słodkiej, rudej urody! - nie, dlaczego? - zaśmiał się nie kumając że właśnie przysiadł się do niej bez pytania - masz ładne włosy - wypalił bez zastanowienia xd

klawo jak cholera xd
arianne zastanawiała się najpierw czy nie jest przypadkiem w jakiejś ukrytej kamerze i czy ktoś nie robi sobie z niej żartów, bo dante zachowywał się jak dla niej komicznie. jak już kelner wszystko posprzątał, przyniósł im dwa kieliszki, nalał, ari od razu złapała za jeden z nich i się napiła - mów dalej - zawsze była łasa na komplementy więc dlaczego miałaby ich odmawiać. nawet się do niego uśmiechnęła - nawet jesteś uroczy - przyznała się.

tak!
hehehehehhe, a dante był po prostu sobą tylko tysiąc razem bardziej nachalnym i gadatliwym. nic złego, przynajmniej nie był natarczywy i niemiły jak eden! lepszy wykładowca! dante też chwycił kieliszek i upił trochę. wolał jednak słodkie wino, dlatego szybko odstawił kieliszek ale nie skrzywił się! już miał jej mówić komplement podjarany faktem, że nazwała go uroczym, ale wtedy zrzucił widelec i od razu zanurkował pod stolik żeby go podnieść. pod stolikiem jednak natknął się na jej nogi - eeeeee - zaciął się i uderzył w stolik - masz też ładne nogi - powiedział spod stolika.

nie wiedziała co się dzieje w ogóle xd nagle znajdowała się przez niego w innej rzeczywistości. zajrzała pod stolik żeby na niego spojrzeć - eee, dziękuję bardzo? - zaczęła się z niego śmiać, bo zachowywał się prze słodko i prze uroczo xd dobrze, że nie był chamem jak eden, to fakt, ale edena arianne by chętnie poskromiła. na pewno nie dałaby sobą pomiatać tak jak celeste czy inne jego kochanki - dobrze wszystko tam na dole? - zapytała nadal nurkując z nim pod tym stołem - jestem arianne ale mów mi ari - przedstawiła się przy okazji.

zaczerwienił się kiedy znalazła się pod stolikiem - bardzo proszę - roześmiał się razem z nią bo najwyraźniej w tym stadium upicia dużo się śmiał i ze wszystkiego. jakby arianne chciała ustawiać edena to ten wywaliłby ja za drzwi, a nie się z nią ruchał. sorry, był chamem! - chyba tak - odparł szybko, ale w głowie miał tylko obraz jej nóg i na tym się zatrzymał - dante - przedstawił się siedząc dalej pod stolikiem. wyciągnął do niej dłoń kiedy się przedstawił.

hehe, eden by nie dał rady takiej arianne, proszę proszę! a dante bawił się w najlepsze. podała mu również rękę kiedy się przedstawił - ładne imię, dante. ale może wróćmy na górę? - zaproponowała i się podniosła. założyła nogę na nogę, żeby delikatnie jedną z nich go trącić - nie spotkałam nigdy nikogo takiego jak ty - zaśmiała się - jesteś niesamowity - założyła włosy za ucho.

no nie wiem!
- w porządku arianne - powtórzył sobie specjalnie jej imię żeby zapamiętać i podniósł się spod stolika. podniósł widelec który mu upadł oczywiście! jak trąciła go nogą to aż się wyprostował i uśmiechnął trochę nieśmiało - jak ja? - wskazał na siebie bo nie rozumiał - dziękuje - zawstydził się i obserwował ją co jakiś czas zerkając gdzie indziej żeby nie było że się gapi - ty też jesteś niesamowita - odparł od razu - zupełnie jak to wino! - zachichotał a potem uniósł kieliszek żeby wznieść toast. teraz już mu smakowało.

eden się boi odważnych kobiet, mały biedny nieporadny eden kontra arianne!
i tak wiedziała, że nie zapamięta jej imienia, bo był już wstawiony, a wstawieni ludzie najczęściej zapominali jak miała na imię już po paru minutach. dlatego prosiła o to, żeby nazywano ją ari, nie arianne bo miała trochę trudniejsze imię niż jakaś samanta czy barbie. zaczęła go miziać pod stołem dłonią, na razie na początek po kolanie, bo spodobała się jej ta jego niewinność - będziemy tak tu siedzieć i kosztować to wino czy zrobimy coś innego? - zapytała pijąc z kieliszka.

nonsens, nie boi się żadnej kobiety. odważnych też nie skoro chociażby rucha się z taką ashley albo charlotte xd
no jasne, że nie zapamięta. zapamięta jej włosy i twarz pewnie! jak zaczęła go miziać to wypił kieliszek na raz. siedział sztywno na krześle i nie wiedział co ma robić. nikt go nigdy tak otwarcie nie podrywał, to był jego pierwszy xd - coś innego? masz na myśli spacer? - naiwny xd

arianne by nie dał rady, xd charlotte się nie boi a jej by się bał, żal.
ale jej to nie będzie przeszkadzało, potraktuje go jak zwykłego ons, a potem pójdzie dalej bawić się wśród książąt. ciekawe co będzie jak na przykład spotka go na uczelni, dobrze, że nie wykłada na jej wydziale przynajmniej. złapała go za rękę - mhm, spacer, ale do mojego mieszkania - uśmiechnęła się niecnie.

wątpie, jest zbyt zuchwały żeby się bać xd
z dantego żaden królewicz, ale chyba był lepszą osobą niż oni wszyscy razem wzięci! - do mieszkania? - aż wstał - oczywiście, chcesz żebym cię odprowadził, nie ma sprawy! - lubił odprowadzać dziewczyny i tak pewnie zrobił. ale potem ari zaciągnęła go do mieszkania i zaczęła kokietować. generalnie dante nie ruchał się z przypadkowymi dziewczynami, ale ilość wina które wypił działała na niego tak, że zapominał o zasadach. dlatego wyruchali się, on tam usnął ale zbudził się w połowie nocy i zdał sobie sprawe co zrobił dlatego uciekł spłoszony z jej mieszkania! możemy jakieś szybkie next.

szarpnął się i zaprosił eve na drogą kolację. czasem można! oczywiście tłumaczył to tym, że lubi dobrze zjeść i jeśli na cokolwiek wydawał za dużo pieniędzy to właśnie na jedzenie. był nawet wyjątkowo elegancko ubrany!

eve po tej matchy którą jej zrobił stwierdziła, że w sumie dlaczego nie xd hehehe, na herbate ją poderwał!
też ubrała się stosownie do okazji wyciągając z szafy swoją nie za drogą choć najbardziej elegancką małą czarną jaką miała! myślę, że to nawet mogła być ta sama którą miała wtedy z nim w teatrze bo możliwe, że innej nie miała, biedaczka! pewnie właśnie dzielili się jakimiś przystawkami, które wybrał mateo, a nie było to byle co tylko krewetki - nie kłamałeś kiedy mówiłeś, że lubisz dobrze zjeść - przyznała rozbawiona nadziewając krewetkę na widelec.

ech czyli wychodzi na to, ze z rosie robi sie wystarczajaca wariatka by przeszkadzac im w fancy kolacji xd
przechodzila tedy i zauwazyla mateo, ktory wygladal bardziej elegancko niz kiedykolwiek go widziala. niestety dostrzegla tez, ze siedzi z ta laska, ktora im kiedys przeszkodzila. poczula sie bardzo zazdrosna i przez ta zazdrosc nie mogla przejsc obok nich obojetnie. spojrzala na swoje odbicie w szybie i poprawila wlosy. na szczescie lubila ladnie wygladac wiec nie bedzie sie az tak rzucala w oczy kiedy wejdzie do srodka. czmychnela obok pana, ktory sprawdzal rezerwacje i udawala, ze przechodzi obok ich stolika. - mateo! co za zbieg okolicznosci - powiedziala wesolo i zatrzymala sie obok nich.

nie musiał ją podrywać na kasę skoro poderwał ją na herbatę.
a rosie musi się upewnić czy mateo jest nadal w wyścigu xd
- jedzenie na ławce przed barem sushi też jest ok - poczuł potrzebę, żeby zapewnić ją, że wcale nie kręcą go te eleganckie klimaty. faktycznie wolałby siedzieć na ławce, ale czasem trzeba było się poświęcić. - sorry, że jest tak sztywno - zerknął na jakiś ważniaków przy stoliku obok. dobrze, że nie zaczesał włosów to przynajmniej nadal wyglądał wystarczająco niesfornie. wyprostował się słysząc swoje imię. - rosie, cześć. pamiętasz eve - wskazał na nią. przynajmniej raz to koleżanka mateo spotykała go z eve, a nie eve jego z koleżankami xd gorzej, że przy ostatnim spotkaniu mateo całował się z rosie i bał się, że ta na wstępie wyskoczy z ich standardowymi tekstami mąż-żona.

lepiej mu to wychodziło niż tedowi, ten podryw na herbatę he he.
i przy okazji musi nie lubić eve xd to na pewno pomoże!
- możemy do tego wrócić jak będzie nieco cieplej - możliwe, że planowała jeszcze kolejne spotkanie wow! zerknęła za okno widząc śnieg, który pewnie się nadal utrzymywał w mniejszym lub większym stopniu - w porządku, następnym razem możemy pójść po prostu na bilard - faktycznie coś planowała xd choć nie czuła się aż tak źle jak mateo. lubiła drogie miejsca, lubiła choć przez chwilę czuć się jak ktoś ważny! lubiła udawać - rosie, cześć - przywitała się od razu. ona też ją pamietała, jak wszystkie koleżanki mateo - też przyszłaś na krewetki? - odparła rozbawiona wskazując na ich wspólny talerz z którego dzielili się jedzonkiem.

nie znala eve, ale juz za nia nie przepadala skoro chciala jej ukrasc chlopaka hehe
usmiechala sie do mateo. faktycznie rozwazala wpomnienie o ich wspolnych zarcikach, ale byla na tyle ogarnieta zeby domyslac sie, ze to bedzie glupio brzmialo w takim miejscu. mozliwe, ze potem pozaluje, ze od razu tego nie uzyla by wprowadzic eve w zaklopotanie. - eve, pamietam - usmiechnela sie do niej, tym razem troche sztucznie i od niechcenia. - tak - spojrzala na ich jedzenie i nie podobalo jej sie to, ze wygladalo na to, ze sie nim dzielilil. czula coraz wieksza zazdrosc i poirytowanie tym, ze mateo jej nigdy nie proponowal takiej kolacji! a przeciez byla jego zona xd - nie wiedzialam, ze lubisz jadac w takich miejscach - odwrocila sie do mateo.

- brzmi jak plan - posyłał jej urocze uśmiechy, zadowolony z tego, że dziewczyna chciała się z nim dalej spotykać i że te plany mogły się rozwijać też jak będzie ciepło czyli za długi czas. eve pewnie myślała, że mateo nie odnajduje się w takich klimatach, bo jest biedakiem i dziwnie się czuje wśród bogaczy xd - rzadko się zdarza - przyznał i popatrzył na rosie trochę za długo, bo próbował ocenić jej poziom zazdrości. był samoświadomy i wyczuwał podskórnie, że nie podobało jej się to, że spotkała go na czymś co ewidentnie było romantyczną randką podczas gdy sam ją całował ostatnio. rosie była jego chwilą słabości, a eve... no, dla eve zrobił parę rzeczy, które wykraczały poza standardowe zaloty. - ale krewetki są tu wyborne. naprawdę warto - dodał, pomijając informacje, że w sumie trochę chciał rozpieścić eve.

a eve taka nieświadoma! szczególnie, że mateo przekonywał ją o tym, że każda koleżanka to tylko koleżanka więc tak też to traktowała! w większości przypadków...
dobrze, że nie wspomniała ich żarcików, eve wtedy na pewno czułaby się dziwnie i niepotrzebnie.... może wtedy faktycznie olałaby mateo. a tak? tak myślała, że jest biedakiem, który wydaje resztki swojej kasy na to żeby właśnie ją rozpieścić. myślała, że tylko w tym aspekcie jest traktowana wyjątkowo, a okazało się że nie tylko bo chłopak zrobił dla niej o wiele więcej niż by myślała - dokładnie tak, krewetki są nieziemskie - przytaknęła zerkając na rosie - a wracajac do nich - nadziała jedną na widelec - ostatnia miała być twoja - przypomniała mateo i wyciągnęła widelec w jego stronę, zupełnie jakby chciała go nakarmić xd słodko! choć tak na prawdę chciała mu podać widelec.

zdecydowanie pozalowala, ze nie zaczela od zarcikow kiedy eve zaczela karmic mateo. byla o krok dalej niz ona i nie podobalo jej sie to. spowazniala, przygladajac sie im uwaznie i rozmyslajac co moze zrobic by przerwac ich slodkie gesciki. - musisz czesto chodzic na takie randki skoro tak sie na tym znasz - usmiechnela sie do eve. nie pasowala jej do takiej scenerii. ona by sobie o wiele lepiej poradzila i to ona powinna byc na jej miejscu! byla zawiedziona tym, ze mateo rozpieszcza tak inne dziewczyny, a jej zostalo calowanie pod sklepem. ktore tez nie bylo zle, ale wolalaby chodzic z nim na randki niz udawac!

- możesz ją zjeść - uśmiechnął się ładnie do eve. mateo pomyślał, że faktycznie chce go nakarmić, ale miał resztki godności i nie chciał stawiać rosie w niezręcznej sytuacji. tak jakby do tej pory nie było wystarczająco niezręcznie hehe. poza tym jemu tam się podobało całowanie pod sklepem! uważał, że to fajniejsze niż siedzenie w sztywnej restauracji. no ale może nie chodziło o to co robił tylko z kim hehehe. lubił rosie, ale jednak nie tak jak eve. zmarszczył czoło gdy ta zaczęła zaczepiać eve. - eve jest tu pierwszy raz. ja też rzadko tu chodzę, na takie krewetki trzeba pół roku oszczędzać - zażartował. ale zamiast załagodzić sytuację to tylko podkreślił jak wazna to okazja xd

sama eve też rzadko chodziła do takich miejsc, szczególnie na randki. więc tym bardziej nie wiedziała jak się zachować w takiej sytuacji. dlatego to mogło wyglądać tak jakby chciała go karmić - okej - uśmiechnęła się i włożyła krewetkę do ust. nie protestowała na darmowe jedzenie - ale następnym razem ty zjadasz następną - nieświadomie już sugerowała że spotkają się tu drugi raz choć w zasadzie uzgodnili że mogą to być bardziej casualowe miejsca - nie mam czasu na randki - wyjaśniła rosie - z powodu pracy - podkreśliła, że jest taka zapracowana i fakt, że jest tu z mateo to wyjątkowa okazja. rosie pewnie się gotowała w środku xd