sklep meblowy

max się nie przejmował! ale ruth widząc zawód w oczach rodziny miała jednak wyrzuty sumienia. z jednej strony została wychowana na porządną i grzeczną, z drugiej strony wcale nie chciała taka być! trudne wybory!
liczyła na to, że jednak kończył temat i będą mogli w ciszy przejechać z punkt a, do punktu b. tak się jednak nie stało bo po chwili ciszy max dalej mówił ech.
- różnica pomiędzy nami jest taka że ty masz gdzieś swoje głupie występki, a ja nie bo zależy mi na tym żeby moja rodzina była ze mnie dumna - nie było jej do śmiechu - dlatego zapakujmy to i po prostu zawieź mnie na miejsce - dopychała półki do jego bagażnika, szło jej marnie. na szczęście max pomógł i mogła usiąść bez słowa podziękowania na tylnym siedzeniu.

max się nie przejmował, bo widział w spojrzeniach swoich rodziców, że niczego więcej się po nim nie spodziewali i niczego więcej nie oczekiwali. to dlatego nawet nie próbował się postarać na studiach albo wytłumaczyć, że nie został wyrzucony z własnej winy. 
- jeśli nie są dumni z tego, że robisz coś z pasją to walić ich - skomentował bez owijania w bawełnę. pomógł jej z półkami i zaraz już siedzieli w samochodzie. - rozumiem, że słuchamy smętów dzisiaj - przeklikał muzykę. zawsze pozwalał pasażerom wybierać czego słuchają (khai potwierdzi), ale teraz zadecydował za ruth, moze trochę po to, żeby wytknąć jej smęcenie.

nie przejmował się bo był uprzywilejowany i tak. ruth nie miała tak łatwo bo daniel wiecznie od nich wiele wymagał i do pewnego momentu jej nie przeszkadzało, ale teraz czuła że ta presja ją troche przerosła.
- łatwo ci mówić - mruknęła pod nosem gapiąc się w telefon - jesli masz ochotę - dla niej mogła być niezręczna cisza xd ogólnie była niezadowolona, chłodna i nierozmowna. miała dylematy czy podążać za sercem czy za rozumem. a raczej za tym czego oczekują/wymagają od niej!

rodzice maxa wymagali dużo od jego brata i jemu się po prostu upiekło. a potem przyzwyczaił się, że nie musi nic robić i nawet nie próbował udowadniać im albo samemu sobie, że jest więcej wart.
- kumam, nie ufasz mi i chcesz ze mną o tym rozmawiać - zerknął na nią w lusterku. - ale ja też nie chciałem być pieprzonym prawnikiem i teraz jeżdżę uberem i jestem szczęśliwy - opowiedział jej swoją historię życiową skoro ona nie chciała - chociaż wolę jak moi pasażerowie podejmują ze mną rozmowy - zażartował.

nie wymagali od niego to już żadnych wymagać spełniać nie musiał! poszedł na łatwiznę xd
- wspaniale, jesteś szczęśliwy - przedrzeźniała go - to nie znaczy, że jesteś pozycji do dawania mi rad lub pocieszania - nie był odpowiednią osobą według niej - okej - była poirytowana jego natarczywością w rozmowie więc rozpięła pasy i przecisnęła się zeby usiąść na przednim siedzeniu. nie było to bezpieczne skoro jechali - o czym chcesz koniecznie porozmawiać? - posłała mu dość cyniczny uśmieszek.

jak widać dobrze mu się żyło! nic nie robił i dawał innym niechciane rady. powinien pójść do telewizji xd
- myślałem, że może chciałabyś to usłyszeć od kogoś kto przechodził coś podobnego - wzruszył ramionami. to nie było to samo, ale uważał, że w pewnych kwestiach ich historie się pokrywają i może coś powiedzieć. na pewno max nie wywołał rodzinnej afery przez to, że się z kimś przespał. - eeeej - zestresował się kiedy zaczęła się przeciskać i patrzył to na nią to na drogę. specjalnie zwolnił do minimum. zerknął na nią kątem oka jak już podjęła konwersację. - hm, skoro juz tak wspaniałomyślnie pytasz - zaśmiał się i było widać, że potrzebuje chwili, żeby się zastanowić nad tematem. na szczęście mógł to zwalić na skupienie się na drodze i skręcaniu - jak się miewa lilibet? nie wyglądala za dobrze na kolacji - wymsknęło mu się, bo się zastanawiał nad tym, a ruth przecież była jego pośrednikiem xd skąd miał wiedzieć, że to przez niego lilibet robiła kwaśne miny!

może zrobiłby karierę xd
- gdybym chciała to bym wyraziła to... werbalnie - podkreśliła. oboje mieli swoje za uszami, ale przypały maxa były jakiś czas temu, a ruth przeżywała na bieżąco bo wszystkie przypały zdarzyły się teraz. może kiedyś też nabierze dystansu. max jaki odpowiedzialny kierowca, jeszcze przez ruth skasowałby auto xd
niechętnie podejmowała jakąkolwiek konswersacje, ale chyba była na niego skazana więc nie miała innego wyjscia - może sam ją zapytasz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie - no tak, zapomniałam że nie rozmawiacie ze sobą - zaśmiała się sarkastycznie i w sumie wygadała się, bo lilibet upierała się że nie gadają ze sobą, a max pewnie nie miał pojęcia o tym xd

możliwe!
- nie wszyscy zawsze mówią wprost o co im chodzi - robił jej psychoanalizę przy okazji. jeżdżący terapeuta to jest to. to właśnie pomysł na jego program w tv xd zdziwił się słowami ruth, ale z drugiej strony mogła tak pomyśleć jeśli max wypytywał ją o lilibet przy każdej okazji tak jakby faktycznie nie miał z nią kontaktu - to nie tak, że rozmawiamy, tylko czuję, że ona nie mówi mi prawdy - poprawił. czyli tak jak ruth xd dobrze się dobrały koleżanki xd

- może to po prostu dla tego, że nie chcą co? - o tym max nie pomyślał... że może ktoś po prostu nie chce mu się zwierzać! ups! widzę jak jeździ autem, nagrywa program i daje rady! mogła go wziąć za stalkera, ale w sumie nie był aż tak straszny żeby uznać go za takowego - może nie mówi ci prawdy bo nie jesteś godny zaufania? - zwróciła na to uwagę. rozmawiała z lilibet to wiedziała o co chodzi na pewno!

- ale trzymanie tego w sobie sprawia, że potem wybuchają - stwierdził, nie przejmując się irytacją ruth. on żył według swoich filozofii xd max i jego złote rady to coś czego zdecydowanie się nie spodziewałam tworząc jego postać xd - tak, tak, skumałem za pierwszym razem, nie ufasz mi - pokiwał głową zbywając temat. nie spodziewał się, że lilibet może rozpowiadać taką opinię. nic dziwnego, że potem ruth nie chciała mu się zwierzac ze swoich problemów.

- jeśli martwisz się, że wybuchnę przy tobie to szanse na to są minimalne - tak rzadko się widywali, że większa szansa była na wybuch przy siostrze, czy leonie nawet!
akurat teraz ruth nie chciała się zwierzać bo nie miała ochoty, poza tym nigdy nie zwierzała się maxowi, dlaczego miałaby to robić teraz. pewnie dojechali na miejsce bo nie było to aż tak daleko. ruth jednak zamiast wysiąść to siedziała - moja złota rada: nie sypiaj z dziewczynami, które potem masz zamiar traktować jak siostry - zasugerowała i wysiadła - wypakowujemy? - zapytała zniecierpliwiona, co oznaczało, ze ona też zmieniła temat.

- nie miałbym nic przeciwko temu. myślisz, że wtedy wybuchłby samochód? czy zdążyłbym odejść w stylu 'cool guys don't look at explosions'? - gadał od rzeczy, żeby ją tylko zagadać, bo widział, że drażni ją poruszanie bardziej życiowych tematów. myślał, że w ten sposób wzbudzi jej zaufanie, a pewnie tylko uważała go za idiotę xd spodziewał się, że wysiądzie, ale jeszcze bardziej zdziwiło go to co powiedziała. - czyli jednak przyznała się komuś, że ze sobą sypialiśmy! - oznajmił to jakby z dumą? xd wyłapał co chciał z tej konwersacji. teraz to on nie chciał się przyznać, że słowa ruth na niego bardziej oddziałały. wypakowywanie było bardzo potrzebną zmianą tematu - otwórz sklep to wszystko wniosę - zaproponował otwierając bagażnik.

przewróciła oczami na jego żarty! nie było jej do śmiechu, a te głupotki nie pomagały. może od jego żarcików mogłaby wybuchnąć? lepiej nie sprawdzać dzisiaj xd
- faktycznie trochę z ciebie idiota - powtórzyła słowa lilibet kiedy wyłapał tylko część o 'sypianiu'. potem jednak otworzyła mu sklep na oścież i mógł wnieść wszystko. udała po wejściu do sklepu, że się czymś zajęła i nie zamierzała z nim gadać! podziękowała mu po wniesieniu od niechcenia i zajęła się czytaniem instrukcji. nie zaprosiła go jednak do wspólnego składania!

nie dostawał tej wyluzowanej wersji ruth tak jak na przykład flynn. to pewnie przez to, że chociaż oferował w uberze wodę i miętowe drażetki to nie proponował zioła xd
zrozumiał, że to lilibet musiała nazwać go idiotą przy ruth i zrobiło mu się przykro. będzie musiał przemyśleć sobie parę kwestii. max był gotowy pomóc jej ze składaniem, ale skoro nie wyglądała na chętną to pojechał po kolejnego bardziej rozmownego pasażera.

szukali nowych poduszek do pokoju hanki, bo pewnie w przypływie zabaw z flynnem stare były nie do odratowania xd

a mogli pójść na zakupy poduszkowe z valentino, znał się na rzeczy xd
- myślisz, że jest przystojny? - dyskretnie skinęła głową w stronę jakiegoś azjaty. zainteresowało ją to bardziej niż poduszki.

wybrała najgorszą możliwą opcję na zakupy, bo jack znał tylko kilka kolorów, w które po prostu się ubierał xd
- czy mam udawać złego chłopaka żebyś mogła go poderwać? - nie chciał odpowiadać na pytania o przystojność, dalej się tego bał xd

to była tylko wymówka, żeby spędzić z nim czas i żeby poczuł się przydatny. mogła sama sobie wybrać poduszki xd
- nie chciałabym się spiknąć z nikim, kto wykorzystuje dziewczyny we wrazliwym momencie - stwierdziła od razu i dalej przyglądała się chłopakowi. - zastanawiam się, czy podobają mi się koreańczycy - nie pytała o jego preferencje, tylko dla samej siebie. mogła o tym pogadać z jakąs koleżanką, ale akurat jack się natrafił... który też z koreańczykiem się ostatnio bujał xd

widziała, że chodził przybity i chciała go pocieszyć? xd
- no tak - wtedy przypomniał sobie, że hanka jest taaaaka wyzwolona! - a jakie widzisz zalety? - nagle zaczął się przyglądać chłopakowi - potrafią rozśmieszać i mają dobry gust - oczywiście opisywał valentino, ian to był trochę inny typ xd

szukała mu rozrywek, a wiedziała, że nie da się wyciągnąć na rozrywki dla normalnych ludzi xd
- są ambitni i zdyscyplinowani, ale też opiekuńczy - opowiadała o swoich doświadczeniach. przyglądali się chłopakowi, a tak naprawdę mówili o zupełnie innych osobach. miałam na myśli erica jako koreańczyka, już nie chciałam komentować, że jack ogólnie na azjatów leciał xd

mogli pójść do biblioteki xd
jack jeszcze nie wiedział czy leciał na erica, na pewno leciał na valentino i tak, na pewno leciał na azjatów. pula na forku mała xd
- mówisz o kimś konkretnym? - złapał ją na tym że brzmiało to zbyt dokładnie.

nie, bo szanowali biblioteki i musieliby tam siedzieć cicho xd
może jak zacznie rozmyślać, czy koreańczycy są przystojni, to pojawi mu się przed oczami twarz erica.
- a ty? - przeniosła na niego wzrok i wwiercała się teraz w niego intensywnie. też brzmiało konkretnie, a wiadomo, że nie ustawała w swoim szipie jacka z valentino.

idealne spotkanie dla jacka xd
pewnie tak się stało i finalnie zwizualizowała mu się twarz erica.
- pierwszy zadałem pytanie - zauważył i próbował nie odpowiadać na pytanie hanki. cały czas te wszystkie uczucia i emocje były dla niego nowe, dziwne, trudne do zaakceptowania. teraz interesowali go bardziej faceci i nawet nie gapił się na kobiecie piersi. hania mogłaby się przed nim rozebrać, a jemu by nic nie drgnęło xd

hania chciała pogadać xd
- zastanawiam się, czy podobają mi się azjaci, bo podoba mi się azjata i nie wiem, czy to jego zasługa czy ogólna słabość przez moje zamiłowanie do k-popu, zadowolony? - słuchała k-popu, fakty z karty, które mi się przypomniały teraz xd
chociaż hanka sypiała z większością swoich kolegów, to nigdy nie miała ochoty rozbierać się przed jackiem. nie wchodzili w nowe rejony przyjaźni jak dorothy i valentino xd

spojrzał na nią wyraźnie zaciekawiony, rozszerzyły mu się zrenice - a ma tendencję do zmieniania koloru włosów co tydzień? - z tym kojarzył mu się kpop, możliwe że hania zagłębiła go w tajemnice tej muzyki i kultury xd
jack taki aseksualny dla większości koleżanek, nic dziwnego że się za facetów wziął.